piątek, 11 maja 2012

Rozdział 6


Wspomnienia cesarz Karela
Już od pięciu godzin siedziałem na posiedzeniu Wielkiej Rady Sheridanu. Zamiast myśleć całościowo, każdy z radnych myślał tylko o sobie i swoich interesach. Kłócili się już tak długo, że od ich krzyków rozbolała mnie głowa. Miałem ich już dość. Skinąłem nieznacznie głową swojemu młodszemu bratu Velanowi. Trzeba przyznać, że od razu zrozumiał o co chodzi. Podniósł się z fotela i oznajmił.
- Panowie, myślę, że czas już kończyć. Nie wiem jak wasze, ale mój żołądek domaga się kolacji. Widzę zrozumienie w waszych oczach. Więc do poniedziałku. – uśmiechnął się do nich uprzejmie –Wasza wysokość czy zaszczycisz mnie swoją obecnością przy stole?- skinąłem głową i ruszyłem przodem. Kiedy znaleźliśmy się za drzwiami klepnąłem go z aprobatą w plecy.
- Dobry z ciebie dzieciak. Już myślałem, że pęknie mi czaszka. Mam straszną migrenę. Idziemy do ciebie czy do mnie?
- Jasne, że do ciebie. Czy mogę uznać, że masz u mnie dług wdzięczności?- zapytał z przebiegłym uśmieszkiem.
- Chyba tak -powiedziałem ostrożnie widząc podejrzany błysk w jego oczach.- Czego chcesz cwaniaku, wiedziałem, że nie pomogłeś mi bezinteresownie.
- Powiem ci później jak coś zjemy. Czy masz jeszcze to czerwone wino śliwkowe?
- O zaczynasz brzmieć coraz bardziej podejrzanie. Chcesz mnie upić a potem wykorzystać do niecnych celów?
- Aleś ty nieufny braciszku. Mam do ciebie kilka pytań. Chodź i nie marudź- drań pociągnął mnie za łokieć w kierunku moich apartamentów.
Kilka godzin i wiele drinków później.
- Powiedz mi Karel skąd masz tego siniaka na policzku? Ma ciekawy kształt, jakby ręki- dotknął mojej twarzy ten podstępny wąż, Velan. W przeciwieństwie do mnie był całkiem trzeźwy. Nie miałem mu wcale ochoty opowiadać o wczorajszych wydarzeniach. Nie byłem dumny z tego co zrobiłem, a raczej zdumiony zaistniałą sytuacją i swoim zachowaniem.
- No dobrze powiem ci, ale jeśli chodź jedno słowo wyjdzie poza ten pokój to wyślę cię do pilnowania wschodniej granicy na pół roku- zagroziłem i westchnąwszy z rezygnacją zacząłem opowiadać. Zresztą doskonale wiedziałem że prędzej czy później bym się wygadał. Jak mój braciszek wbił sobie coś do głowy to koniec.
Po naszej wczorajszej rozmowie poszedłem zobaczyć co robi mój nowy nabytek. Jak wiesz dość ostro rozprawiłem się z jego dziewictwem, więc pomyślałem, że możesz mieć rację i chłopak jak przyjdzie do siebie może narozrabiać. Kiedy wszedłem do środka Andre właśnie kończył się ubierać. Wyglądał bardzo mizernie. Blady, oczy podkrążone i z wyraźnym grymasem bólu na twarzy. Obrzucił mnie bardzo niechętnym spojrzeniem. Jak widać nie byłem jego ulubieńcem. Jago lokaj, zazwyczaj patrzący na mnie ze szczenięcym zachwytem miał chyba jeszcze bardziej nieprzystępne spojrzenie od niego. Piorunował mnie wzrokiem jak tylko na niego spojrzałem jakbym był jakimś przestępcą. Nie byłem tu mile widziany. Andre poruszał się z trudem wyraźnie cierpiąc przy najmniejszym wysiłku. A więc spełniły się moje słowa, przez jego upór pokiereszowałem mu tyłek bardziej niż przypuszczałem. Aby potwierdzić swoje domysły klepnąłem go w pupę, a on odskoczył z piskiem i popatrzył na mnie oskarżycielsko. Nie ma wyjścia, będę musiał zrobić dzisiaj dobry uczynek i opatrzyć mu dolną część ciała. Wziąłem do ręki słoiczek z różową maścią, wygoniłem z pokoju lokaja i przystąpiłem do dzieła. Kiedy tylko dzieciak zrozumiał co chcę zrobić zaczął się cofać w kierunku łazienki. Gdy zaszedłem mu drogę ucieczki podskoczył w stronę dużego, okrągłego stołu tym samym odgradzając się ode mnie. I tak zaczęła się wielka pogoń. Chłopak zwinnie mimo bólu uciekał naokoło stołu ja jak głupi za nim. Był drań lekki, zwinny i bardzo szybki. Po kwadransie nieźle się zasapałem.
- Andre, nie bądź dzieckiem. Ta maść jest bardzo skuteczna. Jeśli ci jej nie zaaplikuję przez dwa tygodnie nie usiądziesz na tyłku- zawołałem już nieco wkurzony.
- Odczep się, trzeba o tym było myśleć wczoraj, jak na siłę pchałeś we mnie swojego wielkiego penisa. Nie pozwolę ci się więcej dotknąć!- krzyknął na mnie z drugiej strony stołu.
- Posłuchaj, nie będziemy się tu ganiać jak maluchy. Jeśli nie pozwolisz mi tego zrobić, zawołam twojego lokaja i on założy ci lekarstwo, a ja będę cię trzymał, żebyś znowu nie uciekł- powiedziałem chłodno patrząc mu w oczy.- Więc wybieraj on czy ja? Obiecuję, że to zostanie między nami!
Chłopak przez chwilę patrzył na mnie tymi swoimi wielkimi złotymi oczami. Bardzo się starał nie okazywać strachu, ale widać było jak trzęsą mu się ręce. Zagryzł swoje różowe, delikatne usta tak mocno, aż pociekło z nich kilka kropel krwi. Niespodziewanie dla mnie zrobiło mi się go żal.
- Połóż się na brzuchu na stole i wypnij pośladki. Obiecuję, że będę ostrożny – powiedziałem łagodniej niż chciałem. Dzieciak patrząc na mnie bardzo nieufnie zrobił o co prosiłem. Stanął  przy stole, położył się  na nim twarzą w dół opierając nogi na podłodze, a dłońmi chwytając się za krawędź blatu.
-Tylko bądź delikatny- szepnął cicho mocno zawstydzonym głosikiem. Podszedłem do niego, powoli, aby go nie wystraszyć odpiąłem jego spodnie i spuściłem je do połowy ud razem z bielizną. Moim oczom ukazał się niesamowicie piękny widok. Dwie okrągłe, aksamitne półkule i różowa, nieco opuchnięta i pokiereszowana dziurka. Nie mogłem oderwać wzroku. Chłopiec niecierpliwie się wiercił, kołysząc przede mną rozkosznie tym cudem natury, nie mając pojęcia jakie wzbudza we mnie emocje. Zaczęło mi się robić coraz cieplej. Mój penis natychmiast zaczął ponosić głowę wielce zainteresowany sytuacją.
- Andre spokojnie, teraz włożę palec do środka- powiedziałem, starając się z całych sił zapanować nad ogarniającym mnie podnieceniem. Dawno nie było to dla mnie tak trudne. Co z tobą Karel, przecież nie jesteś już nastolatkiem? Co ty takiego widzisz w tej małej dupci? Czym różni się od innych, że tak cię oczarowała? Weź się w garść! Nabrałem maści i jedną ręką rozchyliłem jędrne pośladki. Chłopak nieco szarpnął się wystraszony moim dotykiem. Chyba nie ma z tej nocy zbyt dobrych wspomnień. Trzeba będzie to zmienić w przyszłości. Zacząłem powoli wsuwać do środka palec rozpychając poranione ścianki. Poczułem jak Andre spina mięśnie w obronnym geście.
- Wystarczy, wyciągnij go. To boli – pisnął zduszonym głosem.
- Zachowuj się jak dorosły. Musze to zrobić dokładnie – powiedziałem nieco ochryple pchając rękę coraz dalej. Nie miałem zamiaru tak szybko rezygnować z takiej przyjemności. W mojej głowie powstawał niecny plan. Chłopak pokręcił słodką pupcią chcąc się ode mnie odsunąć i w tym momencie mój palec otarł się o jego prostatę. Dzieciak wydał nagły okrzyk. Coś pomiędzy pomrukiem rozkoszy a jękiem bólu. I w tym momencie to nie on jak było w planie, a ja straciłem panowanie nad sobą. Przycisnąłem go do stołu kompletnie go unieruchamiając. Lewą ręką złapałem go za biodro, a drugą zacząłem poruszać raz po raz uderzają w jego najczulszy punkt. Działałem jak w transie. Przed oczyma stanęła mi czerwona mgła. Byłem tylko ja i to ciepłe, zarumienione ciało pode mną. Chwyciłem mocno za jego penisa i zacząłem mu obciągać w rytm pchnięć drugiej ręki. Ale nie dane mi niestety było skończyć. Chłopak coraz bardziej przestraszony tym co się dzieje zaczął się wyrywać z całych sił. W końcu udało mu się odwrócić twarzą do mnie, zamachnął się i zacisnąwszy rękę walnął mnie pięścią twarz. To był bardzo celny cios. Ponieważ się go zupełnie nie spodziewałem  puściłem malca, straciłem równowagę i poleciałem do tyły tłukąc przy okazji solidnie tyłek.
- Ty cholerny gwałcicielu jeszcze ci mało?! Nie waż się mnie więcej dotykać. Zabierz się lepiej za te swoje konkubiny bo już pewnie mchem porosły z nudów. A może one też nie chcą cię już znać. Brzydzę się tobą. Za każdym razem jak mnie dotykasz mam ochotę zwymiotować. Jak jeszcze raz się do mnie zbliżysz to pójdę do gazet i opowiem jak mnie traktujesz choćby to miała być ostatnia rzecz jaką zrobię w życiu- krzyczał wściekły Andre. Jego złote oczy płonęły, a karmelowe włosy tworzyły wokół  zarumienionej z gniewu twarzyczki złocistą aureolę. Siedziałem na tym dywanie rozcierając obitą pupę i gapiąc się na niego iście baranim wzrokiem. Zamiast unieść się dumą i solidnie go ukarać, zastanawiałem się czy tak samo słodko będzie wyglądał jak doprowadzę go do orgazmu. Z tymi płonącymi ślepkami i zaczerwienionymi ze złości policzkami wyglądał zupełnie jak mały anioł zemsty.
- I na tym koniec?- zapytał Valen
- A co ty byś jeszcze chciał? Zrobiłem z siebie napalonego durnia i wkurzyłem tak mojego męża że do sypialni to mnie długo nie wpuści. Tyłek mnie boli że ledwo siedzę. A wiesz co jest najgorsze? Całą noc śniło mi się, że on leży nagi, podchodzę do niego strasznie podniecony, on znika, a ja zostaję sam z ogromną erekcją w spodniach. Budzę się rano i co widzę. Wielką lepką plamę na mojej piżamie zupełnie jakbym był małolatem! Myślisz, że zwariowałem?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz