piątek, 11 maja 2012

Rozdział 2


Wspomnień Andre ciąg dalszy.
Siedziałem w swoim pokoju przy biurku i przeglądałem raporty z całego tygodnia. Zwłaszcza lista rachunków była tym razem niesamowicie długa. Dlaczego to robiłem? Bo nikt inny nie chciał. Ojciec jak tylko zorientował się że mam nieprzeciętny talent do interesów zrzucił na moją głowę zarządzanie całą posiadłością. Także uwierzcie mi nie jadłem darmo chleba w tym domu. Często zdarzało się że nawet służba już spała, a ja siedziałem dalej nad papierami zliczając długie kolumny cyfr. Ostatnio wyszliśmy na prostą i naprawdę dobrze się nam powodziło. Inwestycje które poczyniłem zaczęły przynosić coraz większe dochody. Hmm. No cóż na dorocznym balu sylwestrowym, na który zjeżdżała się szlachta z całej okolicy, ojciec znowu będzie się mógł chwalić jaki to z niego świetny gospodarz. W sąsiedztwie wyrobił sobie opinię wspaniałego biznesmena. Nikt spoza rodziny nie miał pojęcia, że majątkiem kieruję ja nie stary sknera. Ktoś puka do drzwi? O tej porze powinni popijać już drinki po kolacji i bawić gości. Ciekawe co się znowu stało? Kiedy przekręciłem klucz w drzwiach ukazała się kędzierzawa głowa mojej siostry Ilzy.
- Andre szykuj się, ale szybko nasi goście chcą cię poznać! Włóż coś eleganckiego. Mamy mało czasy, pomogę ci. Ściągaj te łachy- mała była bardzo zdyszana i przejęta. Jednym ruchem ręki rozpuściła mój kucyk. I już po chwili siedziała zanurzona po pachy w mojej szafie.-Andre ,ale żenada! Czy ty nie masz niczego seksownego? Tu są tylko same straszne stroje wizytowe. Będziesz w nich wyglądał jak urzędnik państwowy.
- Nie bądź śmieszna, nie mam nic innego. Dobrze wiesz, że nie mam czasu na zabawę. To ubrania do pracy. Nie mam powodu, aby się stroić. Na pewno chodzi o jakieś interesy. Prawda?
- No, ja nic nie wiem. Ojciec powiedział mi tylko żebyś przyszedł do gabinetu- powiedziała niepewnie Ilza nie patrząc mi w oczy.- Braciszku- dodała cicho- postaraj się wypaść jak najlepiej. Może to szansa dla ciebie by się wydostać z tego bagna. Wiesz, że życzę ci jak najlepiej. A jak już będziesz w stolicy to nie zapomnij o swojej małej siostrzyczce. Po piętnastu minutach byłem gotowy do wyjścia. Stanąłem przed lustrem i przyjrzałem się sobie krytycznie. Ze szklanej tafli spoglądał na mnie młody, średniego wzrostu, smukły młodzieniec. Nieco zbyt obszerne ubrania nie pozwalały ocenić dokładnie jego sylwetki. Miał długie do pasa, kręte kasztanowe włosy pocieniowane na całej długości. Leżały teraz miękko na plecach podtrzymywane elegancką spinką. Duże bursztynowe oczy patrzyły z lekkim niepokojem. Całości dopełniała szczupła trójkątna buzia i niewielkie różowe usta. Tak to cały ja. Przeciętny chłopak z zapadłej prowincji.
- Andre te ciuchy są za duże, Wyglądają jakbyś ściągnął je ze starszego brata- odezwała się niezadowolona dziewczyna.
- Bo one są po Gorgu. Dostałem je w zeszłym miesiącu. O co ci chodzi, są w porządku?
- Andre jesteś bardzo mądrym chłopakiem, ale jeśli chodzi o te sprawy straszny z ciebie głuptas. Nie zdajesz sobie sprawy jakie możliwości w tobie drzemią. No cóż, wiele już nie zdziałamy, nie ma na to czasu. Ale mogę jeszcze zrobić to- i  spryciula wypowiedziała zaklęcie, a moje ubrania gwałtownie się skurczyły. Spojrzałem ponownie w lustro. Teraz dokładnie było widać kształt moich długich nóg, opiętego czarną materią małego tyłeczka i wąską talię.
- Ilza ja tak nie pójdę, wyglądam jakbym szukał okazji-zarumieniłem się i spuściłem oczy zawstydzony swoim wyglądem.
- Nie bądź bałwanem, teraz jest znacznie lepiej. Zresztą nie mamy już czasu. Chodź za mną-chwyciła mnie za rękę i pociągnęła za sobą. Gdybym wtedy wiedział, co z tego wyniknie, uciekłbym, gdzie pieprz rośnie, nawet gdyby ojciec sprałby mnie potem na ament.
Wkrótce stanęliśmy oboje przed reprezentacyjnym gabinetem ojca.
-Dalej idziesz już sam. Mnie tam nikt nie zaprosił- Ilza delikatnie wepchnęła mnie przez otwarte drzwi. W środku wokół dużego kamiennego kominka zebrało się całe doborowe towarzystwo. Popijali drinki i rozmawiali ze sobą po cichu. Mój ojciec wraz z braćmi stali po lewej stronie a po prawej zobaczyłem mężczyznę poznanego w parku i jeszcze jakiegoś innego którego nie znałem. Kiedy wszedłem wszystkie głowy odwróciły się w moją stronę.
- Podejdź tu chłopcze- zwrócił się do mnie mój ojciec.-Pozwól że ci przedstawię naszych gości. To jego wysokość cesarz Sheridanu- i tu ku mojemu przerażeniu wskazał na mojego niedoszłego gwałciciela. Uklęknąłem jak nakazywał zwyczaj i spuściłem nisko głowę. Może mnie nie rozpozna. O czym ja myślę, tacy ludzie mają długą pamięć, zwłaszcza jak ktoś zajdzie im za skórę, a ja mu przecież pyskowałem. Nie śmiałem podnieść do góry oczu. Po co oni mnie tu wezwali zachodziłem w głowę? Mężczyzna podszedł do mnie chwycił mój podbródek i poniósł mi głowę do góry. Spojrzał mi w oczy z ironiczny €śmiechem.
-A co się ty teraz zrobiłeś taki nieśmiały? Gdzie się podziała twoja odwaga i ostry języczek?- zapytał drwiąco wlepiając we mnie swoje lodowate ślepia. On najwyraźniej próbuje mnie speszyć i wyprowadzić z równowagi! Nie doczeka się, nie z takimi twardzielami negocjowałem przy omawianiu interesów. Podniosłem dumnie głowę i zmierzyłem go hardym wzrokiem.
-Andre, zachowuj się- dobiegł mnie głos niezadowolonego moją postawą ojca. No pewnie ty byś wolał żebym się płaszczył tak jak ty i lizał jego buty-pomyślałem zniesmaczony. W tym momencie cesarz roześmiał się. Musiał wyczytać co o tym wszystkim sądzę z mojej twarzy i mocno go to ubawiło.
- Twój syn Natt jest naprawdę zabawny. Myślę, że wezmę go ze sobą do stolicy. Właśnie znalazłem to, czego od tylu miesięcy bezskutecznie szukałem. Mały wstań, możesz iść się pakować.
- Pppakować?....-wyjąkałem. Obejrzałem się za siebie. Ojciec był naprawdę wściekły. No tak . Gdybym ja wyjechał, będzie musiał sam prowadzić swoje interesy. Natomiast moi bracia oniemieli ze zgrozy. Zazdrość po prostu pozbawiła ich zdolności poruszania się. Przecież to oni mieli zostać wybrani. Szykowali się do tego od miesięcy. Nie mogli uwierzyć we własną porażkę. I to z kim z tym małym pokurczem ubranym gorzej niż większość ich służących. Ojciec chcąc zapobiegnąć szykującej się awanturze położył im ręce na ramionach.
- Spokojnie dzieci, to dla naszej rodziny wielkie wyróżnienie. Wasza wysokość nie wiem jak mam dziękować, ale w związku z twoją niespodziewaną decyzją powstały poważne kwestie, które trzeba omówić- skłonił się nisko władcy z służalczym uśmiechem na ustach.
Zaraz, zaraz, a ja?! Czy mnie nikt nie zapyta o zdanie?! Wcale nie chcę jechać do pałacu i być na każde zawołanie tego zboczeńca gapiącego się właśnie na mój tyłek. Też mi zaszczyt. Zmienię tylko jednego pana na drugiego. Ojca dobrze znam i wiem jak z nim postępować. Kto wie natomiast co czeka mnie u boku tego parkowego podrywacza.
- Andre możesz odejść, resztę kwestii omówimy sami z twoim ojcem- odezwał się spokojnie cesarz bacznie obserwując moją reakcję.
- Ale ja… ja się nie zgadzam… nie ma mowy. Nigdzie nie pojadę!- wyszeptałem przerażony nie na żarty.- Może weźmiesz któregoś z moich braci w zamian, oni o tym od dawna marzyli- zwróciłem się do władcy jąkając się i drżąc na całym ciele. Zapomniałem o dumie. Teraz byłem tylko przestraszonym śmiertelnie dzieckiem, któremu na głowę zawalił się cały świat. Zaczęła ogarniać mnie panika. Oni wszyscy oszaleli. Chcą mnie sprzedać temu facetowi. Nic dla nich nie znaczę. Wystarczy, że poda tylko wystarczającą cenę. To niemożliwe. Ja nie chcę. Przed oczyma zaczęły mi latać ciemne plamki. Nie mogłem oddychać. Kręciło mi się w głowie. Zacząłem osuwać się na ziemię. I tyle pamiętam, resztę pokrywa mrok………….

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz