Wspomnień Andre ciąg dalszy.
Siedziałem w
swoim pokoju przy biurku i przeglądałem raporty z całego tygodnia. Zwłaszcza
lista rachunków była tym razem niesamowicie długa. Dlaczego to robiłem? Bo nikt
inny nie chciał. Ojciec jak tylko zorientował się że mam nieprzeciętny talent
do interesów zrzucił na moją głowę zarządzanie całą posiadłością. Także
uwierzcie mi nie jadłem darmo chleba w tym domu. Często zdarzało się że nawet
służba już spała, a ja siedziałem dalej nad papierami zliczając długie kolumny
cyfr. Ostatnio wyszliśmy na prostą i naprawdę dobrze się nam powodziło.
Inwestycje które poczyniłem zaczęły przynosić coraz większe dochody. Hmm. No
cóż na dorocznym balu sylwestrowym, na który zjeżdżała się szlachta z całej
okolicy, ojciec znowu będzie się mógł chwalić jaki to z niego świetny
gospodarz. W sąsiedztwie wyrobił sobie opinię wspaniałego biznesmena. Nikt
spoza rodziny nie miał pojęcia, że majątkiem kieruję ja nie stary sknera. Ktoś
puka do drzwi? O tej porze powinni popijać już drinki po kolacji i bawić gości.
Ciekawe co się znowu stało? Kiedy przekręciłem klucz w drzwiach ukazała się
kędzierzawa głowa mojej siostry Ilzy.
- Andre
szykuj się, ale szybko nasi goście chcą cię poznać! Włóż coś eleganckiego. Mamy
mało czasy, pomogę ci. Ściągaj te łachy- mała była bardzo zdyszana i przejęta.
Jednym ruchem ręki rozpuściła mój kucyk. I już po chwili siedziała zanurzona po
pachy w mojej szafie.-Andre ,ale żenada! Czy ty nie masz niczego seksownego? Tu
są tylko same straszne stroje wizytowe. Będziesz w nich wyglądał jak urzędnik
państwowy.
- Nie bądź
śmieszna, nie mam nic innego. Dobrze wiesz, że nie mam czasu na zabawę. To
ubrania do pracy. Nie mam powodu, aby się stroić. Na pewno chodzi o jakieś
interesy. Prawda?
- No, ja nic
nie wiem. Ojciec powiedział mi tylko żebyś przyszedł do gabinetu- powiedziała
niepewnie Ilza nie patrząc mi w oczy.- Braciszku- dodała cicho- postaraj się
wypaść jak najlepiej. Może to szansa dla ciebie by się wydostać z tego bagna.
Wiesz, że życzę ci jak najlepiej. A jak już będziesz w stolicy to nie zapomnij
o swojej małej siostrzyczce. Po piętnastu minutach byłem gotowy do wyjścia.
Stanąłem przed lustrem i przyjrzałem się sobie krytycznie. Ze szklanej tafli
spoglądał na mnie młody, średniego wzrostu, smukły młodzieniec. Nieco zbyt
obszerne ubrania nie pozwalały ocenić dokładnie jego sylwetki. Miał długie do
pasa, kręte kasztanowe włosy pocieniowane na całej długości. Leżały teraz
miękko na plecach podtrzymywane elegancką spinką. Duże bursztynowe oczy
patrzyły z lekkim niepokojem. Całości dopełniała szczupła trójkątna buzia i
niewielkie różowe usta. Tak to cały ja. Przeciętny chłopak z zapadłej
prowincji.
- Andre te
ciuchy są za duże, Wyglądają jakbyś ściągnął je ze starszego brata- odezwała
się niezadowolona dziewczyna.
- Bo one są
po Gorgu. Dostałem je w zeszłym miesiącu. O co ci chodzi, są w porządku?
- Andre
jesteś bardzo mądrym chłopakiem, ale jeśli chodzi o te sprawy straszny z ciebie
głuptas. Nie zdajesz sobie sprawy jakie możliwości w tobie drzemią. No cóż,
wiele już nie zdziałamy, nie ma na to czasu. Ale mogę jeszcze zrobić to- i spryciula wypowiedziała zaklęcie, a moje
ubrania gwałtownie się skurczyły. Spojrzałem ponownie w lustro. Teraz dokładnie
było widać kształt moich długich nóg, opiętego czarną materią małego tyłeczka i
wąską talię.
- Ilza ja
tak nie pójdę, wyglądam jakbym szukał okazji-zarumieniłem się i spuściłem oczy
zawstydzony swoim wyglądem.
- Nie bądź
bałwanem, teraz jest znacznie lepiej. Zresztą nie mamy już czasu. Chodź za
mną-chwyciła mnie za rękę i pociągnęła za sobą. Gdybym wtedy wiedział, co z
tego wyniknie, uciekłbym, gdzie pieprz rośnie, nawet gdyby ojciec sprałby mnie
potem na ament.
Wkrótce
stanęliśmy oboje przed reprezentacyjnym gabinetem ojca.
-Dalej
idziesz już sam. Mnie tam nikt nie zaprosił- Ilza delikatnie wepchnęła mnie
przez otwarte drzwi. W środku wokół dużego kamiennego kominka zebrało się całe
doborowe towarzystwo. Popijali drinki i rozmawiali ze sobą po cichu. Mój ojciec
wraz z braćmi stali po lewej stronie a po prawej zobaczyłem mężczyznę poznanego
w parku i jeszcze jakiegoś innego którego nie znałem. Kiedy wszedłem wszystkie
głowy odwróciły się w moją stronę.
- Podejdź tu
chłopcze- zwrócił się do mnie mój ojciec.-Pozwól że ci przedstawię naszych
gości. To jego wysokość cesarz Sheridanu- i tu ku mojemu przerażeniu wskazał na
mojego niedoszłego gwałciciela. Uklęknąłem jak nakazywał zwyczaj i spuściłem
nisko głowę. Może mnie nie rozpozna. O czym ja myślę, tacy ludzie mają długą
pamięć, zwłaszcza jak ktoś zajdzie im za skórę, a ja mu przecież pyskowałem.
Nie śmiałem podnieść do góry oczu. Po co oni mnie tu wezwali zachodziłem w
głowę? Mężczyzna podszedł do mnie chwycił mój podbródek i poniósł mi głowę do
góry. Spojrzał mi w oczy z ironiczny €śmiechem.
-A co się ty
teraz zrobiłeś taki nieśmiały? Gdzie się podziała twoja odwaga i ostry języczek?-
zapytał drwiąco wlepiając we mnie swoje lodowate ślepia. On najwyraźniej
próbuje mnie speszyć i wyprowadzić z równowagi! Nie doczeka się, nie z takimi
twardzielami negocjowałem przy omawianiu interesów. Podniosłem dumnie głowę i zmierzyłem
go hardym wzrokiem.
-Andre,
zachowuj się- dobiegł mnie głos niezadowolonego moją postawą ojca. No pewnie ty
byś wolał żebym się płaszczył tak jak ty i lizał jego buty-pomyślałem
zniesmaczony. W tym momencie cesarz roześmiał się. Musiał wyczytać co o tym
wszystkim sądzę z mojej twarzy i mocno go to ubawiło.
- Twój syn
Natt jest naprawdę zabawny. Myślę, że wezmę go ze sobą do stolicy. Właśnie
znalazłem to, czego od tylu miesięcy bezskutecznie szukałem. Mały wstań, możesz
iść się pakować.
-
Pppakować?....-wyjąkałem. Obejrzałem się za siebie. Ojciec był naprawdę
wściekły. No tak . Gdybym ja wyjechał, będzie musiał sam prowadzić swoje
interesy. Natomiast moi bracia oniemieli ze zgrozy. Zazdrość po prostu
pozbawiła ich zdolności poruszania się. Przecież to oni mieli zostać wybrani.
Szykowali się do tego od miesięcy. Nie mogli uwierzyć we własną porażkę. I to z
kim z tym małym pokurczem ubranym gorzej niż większość ich służących. Ojciec
chcąc zapobiegnąć szykującej się awanturze położył im ręce na ramionach.
- Spokojnie
dzieci, to dla naszej rodziny wielkie wyróżnienie. Wasza wysokość nie wiem jak
mam dziękować, ale w związku z twoją niespodziewaną decyzją powstały poważne
kwestie, które trzeba omówić- skłonił się nisko władcy z służalczym uśmiechem
na ustach.
Zaraz,
zaraz, a ja?! Czy mnie nikt nie zapyta o zdanie?! Wcale nie chcę jechać do
pałacu i być na każde zawołanie tego zboczeńca gapiącego się właśnie na mój
tyłek. Też mi zaszczyt. Zmienię tylko jednego pana na drugiego. Ojca dobrze
znam i wiem jak z nim postępować. Kto wie natomiast co czeka mnie u boku tego
parkowego podrywacza.
- Andre
możesz odejść, resztę kwestii omówimy sami z twoim ojcem- odezwał się spokojnie
cesarz bacznie obserwując moją reakcję.
- Ale ja… ja
się nie zgadzam… nie ma mowy. Nigdzie nie pojadę!- wyszeptałem przerażony nie
na żarty.- Może weźmiesz któregoś z moich braci w zamian, oni o tym od dawna
marzyli- zwróciłem się do władcy jąkając się i drżąc na całym ciele.
Zapomniałem o dumie. Teraz byłem tylko przestraszonym śmiertelnie dzieckiem,
któremu na głowę zawalił się cały świat. Zaczęła ogarniać mnie panika. Oni
wszyscy oszaleli. Chcą mnie sprzedać temu facetowi. Nic dla nich nie znaczę.
Wystarczy, że poda tylko wystarczającą cenę. To niemożliwe. Ja nie chcę. Przed
oczyma zaczęły mi latać ciemne plamki. Nie mogłem oddychać. Kręciło mi się w
głowie. Zacząłem osuwać się na ziemię. I tyle pamiętam, resztę pokrywa
mrok………….
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz