piątek, 3 sierpnia 2012

Ogłoszenie!

Ruszył nowy blog yaoi ,,Małżeństwo z rozsądku" - to lekka komedia romantyczna osadzona w realiach współczesnej Polski. Zapraszam do czytania. Piszcie o pierwszych wrażeniach.Link macie podany obok.

środa, 25 lipca 2012

Rozdział 25 + Epilog


Odepchnął mnie. Odepchnął mnie i wyszedł nie obdarzywszy ani jednym cieplejszym spojrzeniem. On chyba rzeczywiście przestał mnie lubić. Uraziłem jego dumę, zniszczyłem zaufanie. Sprowadziłem go tutaj podstępem wbrew jego woli. Kochał mnie jak twierdził od dziecięcych lat. Pewnie po prostu jego wyobrażenie  o mojej osobie w skonfrontowaniu z rzeczywistością zwyczajnie poległo. Nie jestem romantycznym bohaterem o jakim marzył. Nie mogę Alaina tutaj trzymać siłą. Będę musiał pozwolić mu odejść. Za bardzo kocham tego słodkiego chłopaka, abym pozwolił mu dłużej cierpieć. Jest jeszcze taki młody. Za kilka miesięcy zapomni o mnie i o całej sprawie. Znajdzie kogoś, kto będzie wart jego miłości. Jestem już stary i zgorzkniały. Nie zasługuję na niego. To nic, że tak bardzo boli. Być może moje serce nie wytrzyma takiej straty, ale szczęście mojego męża jest najważniejsze. Przeżyłem już swoje, tymczasem on dopiero wkracza w dorosłe życie. Muszę jakoś ułatwić mu odejście. Nie zniósłbym gdyby został ze mną z litości. Przed chwilą miałem tego próbkę. Widział, że jestem smutny i zareagował instynktownie. Kiedy jednak chciałem się do niego zbliżyć odtrącił mnie z pogardą.
Od tej pory atmosfera podczas naszych posiłków nieco uległa zmianie. To ja byłem tym, który milczał i odpowiadał monosylabami. Widziałem coraz bardziej zaniepokojone spojrzenia Ilzy i Alaina. Próbowali mnie zagadywać, ale odpowiadałem monosylabami.Nowy sekretarz natomiast skakał wokół mnie jak najlepszy lokaj. Dwoił się i troił. Chodził za mną krok w krok i wprost spijał każde słowo z moich ust. Spełniał natychmiast wszystkie życzenia, nawet te, których nie wypowiedziałem. Zdawałem sobie sprawę jak bardzo drażni swoim zachowaniem Alaina, ale było mi to na rękę. Jeśli chcę, aby to zamierzam zrobić było wiarygodne, ten namolny chłopak bardzo mi w tym pomoże. Ilza obserwowała mnie przez jakiś czas, aż w końcu nie wytrzymała i któregoś dnia wtargnęła do mojego gabinetu, jednym gestem wyrzucając z niego niezadowolonego Serena.
- Co ty wyprawiasz idioto?! – wrzasnęła prosto w moją twarz. – Robisz wszystko, by to małżeństwo zakończyło się katastrofą.
- Nie wtrącaj się. Zrobię to co uznam za stosowne. To moje życie  – powiedziałem do niej spokojnie, chyba zbyt spokojnie.
- Andre nigdy nie uwierzę, że tak szybko przestałeś go kochać. Nie jesteś osobą, która łatwo skacze z kwiatka na kwiatek.
- Kobieto ja już dostałem to co chciałem i na tym koniec. Zemściłem się na rodzinie cesarskiej i odzyskałem honor. Ten mały głuptas przestał więc mi być potrzebny – stwierdziłem chłodno patrząc jej wyzywająco w oczy. – Nie zniosę dłużej jego obecności w tym domu. Za bardzo przypomina mi swojego ojca. Widziałam jak siostra otwiera szeroko oczy ze zdumienia i zgrozy.
- Andre nie poznaję cię. Nigdy taki nie byłeś – szepnęła smutno.
- A może ty po prostu wcale mnie nie znasz? Zmieniłem się siostrzyczko, a ty nawet tego nie zauważyłaś. – kątem oka obserwowałem ukrywającego się za rozłożystą palmą w korytarzu, Alaina. Mam nadzieję, że wszystko dokładnie słyszał. Teraz znienawidzi mnie na zawsze. W jego oczach na zawsze pozostanę kłamcą, oszustem i zdrajcą wykorzystującym jego naiwność. Tak będzie lepiej. Bez trudu wyrzuci mnie ze swojego serca i pamięci. Gorzej będzie z Ilzą. Ona zna mnie jak nikt inny.
……………………………………………………………………
Przez następnych kilka dni podczas posiłków odzywał się już tylko Seren. Tymczasem cała nasza trójka obserwowała się w milczeniu. Schudłem strasznie przez ten czas. Nie mogłem niczego przełknąć. Mieszałem łyżką po talerzu i przesuwałem jedzenie tam i z powrotem. Pewnego dnia po kolacji mój mąż położył mi rękę na ramieniu i poprosił o chwilę rozmowy. Cały w środku struchlałem. A więc to dzisiaj? W reszcie nadeszła ta przerażająca chwila której oczekiwałem i niesamowicie się bałem. Widziałem w jego pięknych oczach ogromną determinację i upór. Z pewnością zaraz poprosi mnie o rozwód. Weszliśmy do naszego wspólnego saloniku. Podszedłem nonszalanckim krokiem do fotela i wygodnie się, a nim rozsiadłem. Moje głupie serce szarpało się jak oszalałe, ja jednak starałem się wyglądać na jak najbardziej obojętnego i wyluzowanego.
- Nie Andre. Chodźmy do mojej sypialni. Jeśli się nie mylę to nie upłynie nawet dziesięć minut jak wtargnie tutaj twój niezawodny sekretarz – spojrzałem na niego zaskoczony widząc jak kieruje się do swojego pokoju.
- Oczywiście jak wolisz. Wszystko mi jedno gdzie odbędziemy tą rozmowę – rzuciłem zimno i podążyłem za nim. Zatrzasnął za nami drzwi i zamknął je na klucz. Zachowywał się coraz dziwniej. Nie miałem pojęcia do czego zmierza. Stanął naprzeciwko mnie i patrząc mi głęboko w oczy stwierdził.
- A więc mnie nie kochasz, dokonałeś wendetty, a teraz chcesz się mnie pozbyć? Czy dobrze wszystko zrozumiałem kochany mężu – powoli przybliżał się do mnie z coraz bardziej z groźną miną. Chcąc nie chcąc musiałem cofać się do tyłu. Niestety przestrzeń szybko się skończyła. Zatrzymałem się. Poczułem za sobą łóżko Alaina. Niespodziewanie mój drobny małżonek pchnął mnie silnie na pościel. Padłem jak długi po czym odsunąłem się najdalej jak mogłem. Usiadłem, plecami opierając się o zagłówek. Alain z nieodgadnioną miną ulokował się na moich udach. Nagle rzucił jakieś nieznane mi zaklęcie, które umocowało moje dłonie do kolumienek łóżka. Zostałem kompletnie unieruchomiony.
- I co ? Masz zamiar pobawić się w swojego ojca – odezwałem się brutalnie.
- Nie mój drogi! Nie próbuj mną manipulować. Teraz, to ty udowodnisz mi, jak bardzo mnie nienawidzisz – pstryknął palcami, a nasze ubrania zniknęły. Spojrzał na mnie z nieśmiałym uśmiechem, zarumienił się i zaczął mnie delikatnie całować. Umiejętnie pobudzał moje spragnione ciało schodząc ustami coraz niżej.
- To tylko fizjologia – broniłem się resztkami sił – każdy by tak zareagował.
- Fizjologia powiadasz? I dlatego tak od razu ci stanął? – zapytał podstępnie Alain oblizując różowe wargi. Wziął do ręki mojego penisa i zaczął go pieścić posuwistymi ruchami.
- Oczywiście, że tak – szedłem w zaparte. – Aaa..cholera.
- Andre, czy ty mnie masz za głupka? Nie jestem dzieckiem za jakie mnie uważasz i dobrze cię znam. Ubzdurałeś sobie coś głupiego i strugasz bohatera. Ogłaszam koniec działań wojennych – sięgnął do stojącego na stoliczku żelu i nawilżył paluszki. Natarł nimi najpierw  mojego członka, a potem wepchnął je sobie do dziurki powoli rozciągając zaciśnięte mięśnie.
- Co ty chcesz zrobić? – wbrew swojej woli pożerałem go wzrokiem, a oczy nieomal nie wypadły mi z orbit.
- Przelecę cię. Nigdy tego nie robiłem, więc musisz mi wybaczyć brak wprawy – ten mały drań cały w rozkosznych rumieńcach złapał za mojego penisa i wepchnął go sobie do środka. Usiadł na mnie postękując i kręcąc tyłeczkiem. – Oooch.. nie wiedziałem, że to takie przyjemne. Dlaczego wcześniej nie wypróbowaliśmy tej pozycji? Aaach… - jęczał z doznawanej przyjemności, a ja zacząłem dygotać od powstrzymywanej namiętności.
- Aaalain – wyjąkałem i zabrzmiało to niezbyt stanowczo zważywszy na sytuację – nic w ten sposób nie osiągniesz.
- Nie?  Och… głębiej. Użyj trochę siły... I tu się mylisz kochanie. Mogę to robić całą noc, a jak będzie trzeba to i dłużej. Jeszcze przed świtem powiesz mi prawdę i będziesz skamlał o wybaczenie. – moje biodra zaczęły same unosić się i opadać wychodząc mu naprzeciw. Wystarczyło kilka mocnych pchnięć by doszedł z głośnym okrzykiem. Położył się na mojej piersi z ogromnym bananem na twarzy.
- No i nic nie pozostało z twoich planów – stwierdziłem z satysfakcją. – Poza tym ja wcale nie osiągnąłem spełnienia.
- Poczekaj chwileczkę Andre. Ty wyraźnie mnie nie doceniasz. To nie koniec, to dopiero początek – usiadł i sięgnął pod łóżku po jakąś grubą księgę. Przed oczami mignął mi jego jędrny tyłeczek. Niestety mogłem się tylko pogapić. Nadal byłem przywiązany do łóżka. – Zobacz – usłyszałem słodziutki głosik – to podręcznik do seksu. Są tutaj bardzo szczegółowe zdjęcia. Mogę cię ujeżdżać na wiele sposobów. Zawsze to ty dyktowałeś w sypialni warunki. Dzisiaj mam niepowtarzalną okazję wypróbować je wszystkie. Od czego by tu zacząć – zaczął z poważną minką przeglądać tomiszcze.
- Wwszystkie – wydukałem słabym głosem – Chcesz mnie zabić?  
- Jesteś przecież młodym, zdrowym facetem i odrobina seksu na pewno ci nie zaszkodzi – rozsunął szeroko moje uda i włożył między nie swoją głowę.
- O…odrobina? – wyszeptałem drżąco. Chuchnął prosto w sączącą perłowe krople dziurkę.
- Ciekawe jak to smakuje? – ostrożnie polizał główkę mojego członka. – Och, zrobił się ogromny – wziął go głęboko ust. – Wiesz, hm…to całkiem podniecające.
- Oż kurwa – nie wytrzymałem i wytrysnąłem w jego utalentowane wargi wijąc się w ekstazie. I wierzcie lub nie, robił to przez całą noc. Najwidoczniej seksualne eksperymenty bardzo mu się spodobały. Dotrzymał słowa. Wrzeszczałem, jęczałem, skomlałem i błagałem. Nad ranem byłem zupełnie wykończony. Wyznałem mu prawdę i padałem na twarz. Ze słodkim uśmiechem rozwiązał mi ręce i czule pogłaskał mnie po policzku.
- Wiesz Andre, jak będziesz jeszcze chciał przedyskutować ze mną jakąś sprawę, to sypialnia rzeczywiście jest do tego najlepszym miejscem. Wiesz, że cię kocham, prawda? – przytulił się do mnie i zasnął w ciągu kilku sekund. Okazało się, że to ja jestem największym głupkiem w rodzinie. Zupełnie opacznie zrozumiałem zachowanie Alaina i stąd moje problemy. Zamiast jak dorosły przedyskutować to z nim, postanowiłem wszystko załatwić na własną rękę. Następnego dnia ustaliliśmy, że w razie jakichkolwiek nieporozumień będziemy o nich ze sobą otwarcie rozmawiać. Alain jednak chyba nie do końca mi zaufał, bo podręcznik do seksu trzyma nadal pod swoim łóżkiem.
……………………………………………………………………

Epilog

Kilka miesięcy później siedziałem sobie spokojnie w gabinecie i podpisywałem ostanie raporty. Chciałem zapiąć wszystko na ostatni guzik przed wyjazdem na wakacje. Alain strasznie się napalił. Gadał o tym bez przerwy od kilku tygodni jak nakręcony. Wczoraj nieco źle się poczuł więc dzisiejszego ranka wysłałem go do lekarza. Nie chciałem, aby udał się w długą podróż z niewyleczonym rozstrojem żołądka. Nadął się, ale zbytnio nie protestował. Mdłości musiały mu więc porządnie dokuczać. Nagle drzwi się otworzyły i uderzyły z hukiem o ścianę. Mój, jeszcze godzinę temu słodziutki małżonek, rzucił się na mnie,chwycił mnie za gardło, postawił na nogi i pchnął na ścianę aż jęknęło.
- Ale o co chodzi? – zdołałem wychrypieć, widząc dziką furię w jego oczach.- - -Najpierw ci go obetnę, a potem porozmawiamy – spojrzał wymownie na mojego penisa i sięgnął po nóż do papieru. Dzięki bogom nie udało się mu go dosięgnąć.
- Kochanie czym się tak zdenerwowałeś? – udało mi się w końcu oderwać od mojej zmaltretowanej szyi jego dłonie.
- Mieliśmy jechać na wakacje, a teraz nic z tego – zobaczyłem  jak jego oczy zalśniły podejrzanie.
- Płaczesz? – wziąłem go na ręce i usiadłem z nim na fotelu. – Weź głęboki oddech i wytłumacz mi o co chodzi.
- Dobrze - złość gdzieś z niego wyparowała i zastąpił ją smutek. – Pamiętasz jak zawsze powtarzałeś, żebym się nie przejmował, bo męskie ciąże są bardzo rzadkie, a ty nas dobrze zabezpieczasz. Kłamałeś draniu – załapał mnie za ucho i boleśnie pociągnął.
- Zaraz, zaraz, to przecież szczera prawda – patrzyłem na niego baranim wzrokiem zupełnie nie rozumiejąc do czego zmierza.
- Ładna mi prawda. To w takim razie co to jest? – złapał mnie za rękę i przycisnął ją do swojego brzucha. – Cud czy wiatropylna ciąża?
- Eeee… ciąża? Niemożliwe – stwierdziłem idiotycznie, bo mój mózg odmówił właśnie posłuszeństwa. Potem zerwałem się gwałtownie fotela i teraz z kolei ja postawiłem męża pod ścianą. Osunąłem się przed nim na kolana i przyłożyłem ucho poniżej jego pępka.
- Naprawdę tam jesteś malutki? – pogłaskałem delikatnie gładką skórę. Usłyszałem za plecami czyjeś kroki, ale było mi wszystko jedno kto to jest. Teraz miałem coś ważniejszego do ustalenia. – Jesteś chłopcem czy dziewczynką?
- Mamy wyjść? Robicie coś dziwnego? – rozległ się rozbawiony głos mojej siostry.
- Nie przejmuj się – odezwał się Alain – to tylko twój brat zwariował jeszcze bardziej. Co robisz bałwanie, nie klej się tak do mnie.
- Wiesz, po namyśle sądzę, że mogłem się jednak raz czy dwa zapomnieć zabezpieczyć – poczułem jak smukłe palce chłopaka wczepiają się w moją czuprynę i szarpią z całej siły.
- To będą bliźniaki Casanowo, a może nawet trojaczki – usłyszałem pełen złośliwej satysfakcji głos Alaina, zanim wszystko pogrążyło się w mroku. Podobno cucili mnie dosyć długo, a ja kilkakrotnie otwierałem oczy, jęczałem – bliźniaki – i padałem ponownie na ziemię.

..............................................................................................................

Dziękuję wszystkim czytelnikom, którzy mnie wspierali i dzielnie dotrwali do tego rozdziału. Zawsze mi smutno jak kończę jakąś historię. Czuję się tak, jakbym właśnie pożegnała kilku dobrych przyjaciół. Mam nadzieję, że wam się podobało.














czwartek, 19 lipca 2012

Rozdział 24


Chyba zdajecie sobie sprawę, że to opowiadanie zmierza powoli do końca? Bardzo się do niego przywiązałam i będzie mi ogromnie trudno się z nim rozstać.

Siedziałem przy stole w jadalni i grzebałem smętnie w talerzu. Od kilku dni nie miałem apetytu. Mój ukochany małżonek kompletnie mnie ignorował. Nie zjawiał się nawet na posiłki. Jego smukła sylwetka mignęła mi tylko kilka razy z daleka. Ten mały drań skutecznie  mnie unikał, co w tak dużym zamku nie było rzeczą trudną. Widziałem jak cierpi i cierpiałem razem z nim. Nie mogłem już patrzeć na jego smutną buzię. Zupełnie stracił do mnie zaufanie. Co będzie jak przestanie mnie kochać? Nie chciałem sobie tego nawet wyobrażać. Tęskniłem za nim jak szalony, a moje ciało pragnęło go ze wszystkich sił. Kiedy przypominałem sobie jak potrafił być czuły, jak tulił się do mnie i wzdychał mi do ucha chciało mi się płakać. Muszę coś zrobić inaczej niedługo zwariuję. Nie przeżyję ponownie straty ukochanej osoby.
- Andre, zbudź się wreszcie – odezwała się Ilza. - Nie możesz tego dłużej tolerować. Alain nie pojawił się na żadnym posiłku odkąd do nas przybył. Tace z jego pokoju wracają ledwie tknięte. Uparty chłopak jeszcze się rozchoruje i będzie to twoja wina.
- No pewnie. Teraz zwal całą winę na mnie. To ja podły mąż- tyran zamknąłem go w sypialni i głodzę aby skruszał – odparłem nieco oburzony jej tokiem myślenia.
- To nie gadaj po próżnicy, tylko szybko coś wymyśl.
- Dobrze, już dobrze – wstałem od stołu – zaraz wracam. Zaczekaj tu na mnie. – Wprost z jadalni udałem się do apartamentu mojego zbuntowanego małżonka. Oczywiście drzwi były zamknięte na klucz. Nie kłopotałem się pukaniem. Skoro to ja jestem ten zły, nie muszę się przed nikim tłumaczyć ze swojego zachowania. Walnąłem więc pierwszym czarem jaki przyszedł mi do głowy i dębowe wrota z hukiem runęły do przodu. Alain nieco wystraszony wybiegł z sypialni i spojrzał na mnie zaskoczony.
- Nie przejmuj się skarbie. To tylko ja, twój domowy wróg i ciemiężca – widząc, że zamierza zbiec do pokoju złapałem go mocno za rękę. Nie mogłem oderwać oczu od jego zgrabnego ciała. Moje własne, jak tylko poczuło jego ciepło zapłonęło w mgnieniu oka. – Mam do ciebie kilka słów i czy tego chcesz czy nie, musisz ich wysłuchać.
- Odczep się łajdaku i wracaj snuć swoje pokrętne plany – warknęło do mnie moje kochanie przygryzając czerwone usteczka i wbijając jednocześnie wzrok  w mój brzuch, widoczny w rozpiętej dołem koszuli.
- Posłuchaj słoneczko. Od dzisiaj chcę cię widzieć na wszystkich posiłkach w jadalni. Cokolwiek byś nie powiedział jesteśmy teraz rodziną i będziemy jadać wspólnie. Jeśli wieczorem nie zobaczę cię na kolacji, przyjdę tutaj i przytargam cię siłą. A taki zimny drań jak ja, nie będzie miał problemu ze spraniem twojego małego tyłeczka i przytarganiem cię na dół jak worek kartofli. Służba będzie miała o czym plotkować przez kilka miesięcy – posłałem mu przesłodzony uśmiech i spokojnie wyszedłem z apartamentu. Wróciłem do siostry w dużo lepszym humorze. Widziałem, że pomimo iż był na mnie nadal wściekły nie omieszkał się błądzić wzrokiem po mojej sylwetce. Robił to chyba bezwiednie, ale jednak dało mi to do myślenia. Nie tylko ja cierpiałem w celibacie. Mój namiętny aniołek też chyba miał z tym problemy. Alain jak na takiego niewinnego chłopaka obdarzony był naprawdę sporym temperamentem. Nieraz miałem okazję się o tym przekonać. Ciekawe jak długo wytrwa w swoim uporze. Może nie wszystko jeszcze stracone. Zasiadłem za stołem i z apetytem zacząłem zajadać kurze udka.
- I jak poszły negocjacje? – zapytała zaciekawiona Ilza.
- Przekonasz się wieczorem – uśmiechnąłem się do niej przekornie.
- Znowu wymyśliłeś coś niemądrego, prawda? Tylko nie przesadź i postaraj się nie wyprowadzić swojego męża za bardzo z równowagi.
…………………………………………………………………………

W ten sposób przez kilka następnych dni jadaliśmy posiłki w napiętej atmosferze i prawdziwie grobowej ciszy. Siedzieliśmy z Alainem naprzeciwko siebie i za każdym razem jak na mnie spojrzał, sztyletował mnie wzrokiem. Tymczasem ja nosiłem coraz bardziej obcisłe i wyzywające szatki, na widok których prychał wyniośle i natychmiast odwracał wzrok. Kilka razy złapałem go jak przygląda mi się ukradkiem. Poczerwieniał wtedy na twarzy i szybko spuścił oczy. Natomiast moja niepoprawna siostra doskonale się bawiła w naszym towarzystwie. Uśmiech wprost nie schodził jej z twarzy. Miałem wrażenie, że siedzi w teatrze i śledzi wielce emocjonującą sztukę. Po jakimś czasie doszedłem do wniosku, że należy wprowadzić do gry nowy element. Nie mogę popadać w rutynę, bo mój śliczny małżonek  jeszcze za bardzo się przyzwyczai do sytuacji, a wtedy nici z moich planów i będę skazany na prace ręczne do końca moich dni. Podczas któregoś kolejnego posiłku omiotłem wzrokiem moją małą rodzinkę i wyjawiłem swoje plany.
- Wczoraj zatrudniłem sekretarza. Czy będziecie mieli coś przeciw temu, aby jadł z nami posiłki? Biedaczek nie zna tu nikogo – odezwałem się grzecznie patrząc na oboje.
- Nie mam pojęcia po co pytasz? Ja i tak nie mam tu nic do powiedzenia – odparł chłodno Alain. Ten miły moment wybrał sobie mój nowy pracownik na wkroczenie do jadalni. Wszyscy jak na komendę odwróciliśmy głowy, a było na co popatrzeć. Chłopak był naprawdę śliczny. Smukły, drobnej, ale harmonijnej budowy z długimi do ramion kasztanowymi lokami  i wielkimi, sarnimi oczyma. Wybrałem go nie tylko ze względu na wygląd. Dzieciak był bardzo  inteligentny. Skończył szkołę z najwyższymi notami. Doskonale znał się na swojej pracy. Nikt więc niczego nie będzie mógł mi zarzucić. Ukłonił się uprzejmie, a ja wskazałem mu miejsce obok siebie.
- Mam na imię Seren i będę od dzisiaj pracował dla hrabiego – uśmiechnął się do mnie nieśmiało, zupełnie nie zwracając uwagi na pozostałych biesiadników. Usiadł skromnie na brzeżku krzesła i nie spuszczał ze mnie wzroku.
- Będzie nam bardzo miło gościć w naszym domu kogoś nowego – odezwała się Ilza i posłała mi domyślne spojrzenie. Ta dziewczyna to prawdziwy diabeł w spódnicy. Zna mnie zbyt dobrze. Oby tylko z czymś się nie wyrwała. Natomiast Alain skinął tylko milcząco głową. Widać było, że przybysz niezbyt przypadł mu do gustu.
- To moja siostra Ilza,  a to mój mąż Alain – przedstawiłem swoją rodzinkę. Seren tylko rzucił na nich okiem, by natychmiast powrócić do pełnej uwielbienia kontemplacji mojej osoby. O tak. Z pewnością był idealny do moich planów. Chłopak najwyraźniej już był mną zauroczony. Widziałem jak mąż z niedowierzaniem obserwuje zachowanie dzieciaka. Nie odezwał się jednak ani słowem. Zacisną tylko palce na widelcu, który w końcu pękł z cichym trzaskiem. Zaskoczony Alain popatrzył to na połamany sztuciec, to na swoją dłoń i zaczerwienił się okropnie. Zerknął na mnie dyskretnie czy zauważyłem cała akcję, ale ja szybko spuściłem wzrok na talerz z niewinnym wyrazem twarzy. – Dobra nasza, cieszyłem się jak dziecko w duszy. Maleństwu zaczynają puszczać nerwy. Jeszcze kilka takich akcji, a w końcu straci panowanie nad sobą i ujawni swoje prawdziwe uczucia. Właściwie to nie musiałem kiwnąć nawet palcem. Obaj chłopcy dzielnie odwalali za mnie całą robotę.
…………………………………………………………………………
Miałem naprawdę paskudną noc. Nie tylko śniły mi się koszmary, ale pod wpływem stresu i niepewności powróciły zmory przeszłości. Znowu przeżywałem od nowa swoje pierwsze małżeństwo. Widziałem nad sobą wykrzywioną gniewem i pogardą twarz Karela, kiedy gwałcił mnie i lżył strasznymi słowami. Obudziłem się cały zlany zimnym potem i do rana leżałem z otwartymi oczyma bojąc się je zamknąć. Z trudem zwlokłem się o świcie z łóżka. Zawsze tak było. Kiedy były mąż nawiedzał mnie w snach przez kilka dni miałem potem okropną depresję. Spojrzałem w lustro i zobaczyłem bladą, wymizerowaną twarz z wielkimi cieniami pod smutnymi oczami. - No tak – westchnąłem do siebie – konkursu piękności to ja bym dzisiaj nie wygrał. – Poczułem w lewej ręce paskudne mrowienie. Musiałem na niej leżeć i teraz była cała zdrętwiała. Miałem problemy z myciem i ubieraniem się. Wkroczyłem więc do wspólnego z Alainem saloniku, łączącego nasze apartamenty, w rozpiętej koszuli. Za cholerę nie mogłem zapiąć tych małych, srebrnych guziczków. W tym samym momencie do pokoju wszedł naburmuszony jak zwykle Alain, a przez drugie drzwi  mój nowy sekretarz. Mąż obrzucił zdziwionym wzrokiem mój niechlujny strój.
- Czy mógłbyś mi pomóc? – poprosiłem wskazując wzrokiem na nieposłuszne guziki.
- Nie jestem twoim lokajem – odparł wyniośle chłopak przyglądając mi się jednak uważnie.
- Oh pozwolisz hrabio, że ja ci pomogę? – Seren rzucił się do przodu zwinnie wymijając Alaina nieomieszkając się posłać mu tryumfującego spojrzenia. Zaczął sprawnie zapinać mi koszulę wpatrując się przy tym z zachwytem w moją odsłoniętą klatkę piersiową. W pierwszym momencie wzdrygałem się z obrzydzeniem kiedy jego palce dotknęły mojej skóry. Nocny koszmar nadal gdzieś tkwił w skołatanej głowie. Zacisnąłem jednak usta i pozwoliłem mu kontynuować dzieło.
- Mam kilka pytań dotyczących pracy – odezwał się sekretarz.
- Myślę że to może poczekać, aż zjem śniadanie – uśmiechnąłem się do dzieciaka uprzejmie odsuwając się od niego. W lot zrozumiał moją aluzję i kłaniając się wyszedł z pokoju. Zacząłem nieporadnie szarpać się od nowa ze swoją garderobą. Alain przez chwilę obserwował mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. W końcu jednak podszedł do mnie, odsunął delikatnie moje drżące dłonie i zapiał te przeklęte guziki.
- Tylko się nie przyzwyczajaj – mruknął niewyraźnie. – Kiepsko dzisiaj wyglądasz. Czy coś się stało? – wyrwało mu się z ust.
- Nic takiego. Miałem tylko niespokojną noc – uśmiechnąłem się słysząc troskę w jego głosie.
- Jak to nic? Trzęsą ci się ręce – przyglądał mi się podejrzliwie.
- Czy mogę się do ciebie przytulić?  - odpowiedziałem pytaniem na pytanie. Złapałem go w tali, odwróciłem tyłem do siebie i przywarłem całym ciałem do jego ciepłych pleców. To było to czego najbardziej potrzebowałem. Jego bliskość natychmiast zaczęła uspokajać moje napięte nerwy. Słodki zapach skóry upajał moje zmysły. Był moim najlepszym lekarstwem na całe zło tego świata. Nie pozwolę mu odejść. Nie mogę. – Możemy tak chwilę postać? Potem znowu będziemy wrogami, jeśli rzeczywiście tego chcesz – wyszeptałem do jego różowiejącego z każdą chwilą coraz mocniej uszka.




niedziela, 15 lipca 2012

Rozdział 23


Długo grzebałem się zanim wyszedłem ze swojego apartamentu. Chciałem, aby wszystko było dopięte na ostatni guzik. Wszystko musiało pójść według szczegółowo opracowanego planu. Ogromnie bałem się, jak na moją propozycję zareaguje porywczy Alain. Nie zamierzałem się jednak wycofać. To jedyny sposób, żeby mój mały skarb należał tylko do mnie. Muszę przyznać, że trochę też chciałem się odegrać na rodzinie cesarskiej i dworzanach. Wtedy kiedy najbardziej potrzebowałem pomocy wszyscy się ode mnie odwrócili. Teraz miałem niebywałą okazję zagrać im trochę na nosie. Jeszcze raz spojrzałem w lustro. Tak. Wyglądałem całkiem wytwornie. Ilza pomogła mi wybrać odpowiedni strój na przyjęcie wydawane na cześć, tak cudownie odnalezionego, młodego księcia Rafaela. Mieliśmy z siostrą się spotkać na miejscu. Na fecie miała być obecna cała śmietanka towarzyska Sheridanu – dworzanie, członkowie rządu i Sadu Najwyższego. Jednym wszystkie najważniejsze szychy w państwie. Odetchnąłem kilka razy głęboko aby uspokoić bijące niespokojnie serce i ruszyłem na salę bankietową. Przed drzwiami spotkałem wystrojoną Ilzę.
- Co tak długo? Zaraz cesarz będzie przemawiał – dziewczyna chwyciła mnie za rękę i pociągnęła do zatłoczonego środka. Alain stał na podwyższeniu trzymając za rękę swojego świeżo odzyskanego brata i uśmiechał się promiennie. Młodziutki chłopiec stał ze spuszczonym wzrokiem spoglądając na obecnych nieśmiało spod długich rzęs. Widać było, że biedak jest nieprzyzwyczajony do publicznych wystąpień.
- Moi drodzy – zagaił cesarz. – Spotkaliśmy się tutaj , abyście mogli poznać księcia korony Rafaela. Będzie teraz mieszkał w pałacu, gdzie jego miejsce i u mojego boku uczył się zarządzania państwem. Nie będę was dłużej zanudzał. Bawcie się dobrze. Chyba, że ktoś jeszcze ma coś ważnego do powiedzenia – Alain omiótł wzrokiem salę. Ponieważ staliśmy z siostrą w pierwszym rzędzie nie musiałem się długo przepychać. Wszedłem na podwyższenie obok zdumionego Alaina, ukłoniłem mu się zgodnie z ceremoniałem i spojrzałem na obecnych.
- Wiem, że tego nie było w planie, ale chciałbym przy tej uroczystej okazji coś powiedzieć. Dziękuję wszystkim, którzy mi pomogli w wiadomej sprawie. Sprawiedliwości w końcu zatryumfowała, a ja odzyskałem utracony honor.
- Myślę, że nie wszystko jeszcze jest w porządku – odezwał się nagle sędzia Sądu Najwyższego nieświadomie mi pomagając. – Wyrządzono ci wielką krzywdę hrabio i nie otrzymałeś od nas żadnego zadośćuczynienia. Nie zareagowaliśmy od razu jak należy. Myślę, że należą ci się od nas za to przeprosiny – mężczyzna głęboko się mi ukłonił.
- O tym właśnie chciałbym porozmawiać – odezwałem się z chłodną uprzejmością. – W zamian za doznane krzywdy żądam ręki cesarza Sheridanu.
- Wiesz panie, że to niemożliwe. Musiałby abdykować z tronu. Nikt się na to nie zgodzi – powiedział zaskoczony moim wystąpieniem prawnik.
- A dlaczego nie. Macie księcia Rafaela, który z powodzeniem mógłby go zastąpić. Poza tym jest jeszcze coś. Nie chciałem o tym wspominać, ale widzę, że będę musiał. Istnieje stare prawo pierwszej nocy i zgodnie z nim Alain należy do mnie. Prawda, wasza wysokość? – rzuciłem w stronę oniemiałego władcy poruszającego bezgłośnie ustami. Widać było, że chłopak jest w szoku. Wytrzeszczył na mnie oczy, a jego twarz powoli zaczęła pokrywać się purpurą.
- Nie ma czegoś takiego – wyszeptał z trudem.
- Niestety hrabia ma racje – niechętnie poparł mnie sędzia – ale warunki są dość jednoznaczne. Osoba, o którą ubiega się petent musiała by być nietknięta. To bardzo stara, zapomniana tradycja, kultywowana kiedyś przez arystokratyczne rody. Wasza cesarska wysokość, muszę cię o coś zapytać  – zwrócił się do władcy mężczyzna patrząc na niego sugestywnie. - Czy podczas waszej pierwszej nocy byłeś dziewicą? – popatrzył na chłopaka niepewnie.
- Byłem i co z tego – odrzekł Alain czerwony jak burak patrząc na zaszokowane twarze swoich poddanych tłumnie zgromadzonych na Sali.
- To znaczy, że według naszego prawa powinieneś go poślubić. To tak, jak byś już podpisał kontrakt małżeński i poświadczył go własnym ciałem – odparł już spokojniej mężczyzna. - Jedynie hrabia może cię zwolnić z tego przyrzeczenia, ale nie wygląda, aby miał ochotę to zrobić – spojrzał na mnie rozkładając bezradnie ręce. Tymczasem Alain wpadł w furię. Widziałem jak jego oczy zaczynają sypać iskry. Podszedł do mnie energicznym krokiem i z całej siły trzasnął mnie w policzek. Rozległo się głośnie plaśnięcie i pomruk gapiącego się na nas tłumu dworzan.
- Ty cholerny draniu! Wszystko sobie obmyśliłeś! – wrzasnął na mnie wściekły chłopak. – Uwiodłeś mnie i zaciągnąłeś do łóżka. To twoja zemsta na naszej rodzinie ?! Prawda?! – złapał mnie za przód surdutu i mocno szarpnął. Srebrne guziczki rozsypały się po Sali. – Zaplanowałeś to sobie łajdaku!
- To nie tak, Alain. Chciałem oczyścić moje nazwisko z hańby i udało mi się, a ty jesteś tylko miłym dodatkiem, który w zimowe wieczory ogrzeje moje łoże – odoparłem cynicznie. Nie wiem co we mnie wstąpiło. Chciałem go zranić tak mocno, jak on mnie. Jak mógł pomyśleć, że z zemsty z nim spałem i pragnąłem go poślubić. Przecież wyraźnie dałem mu do zrozumienia, że go kocham. – Macie trzy dni na odpowiedź, ale to chyba już wiecie – rzuciłem ozięble i oderwałem ręce wściekłego chłopaka od mojej koszuli. – Po tym czasie zjawię się i zabieram Alaina do siebie. Zacznijcie szkolić nowego cesarza. To mądry dzieciak da sobie radę. Do zobaczenia kochana żono – nie mogłem się powstrzymać i ucałowałem dłoń mojego prychającego skarbu. Wyrwał mi ją od razu z okrzykiem oburzenia i spiorunował mnie wzrokiem.
-Trzymaj te łapska przy sobie nędzna kreaturo – krzyknął rozgniewany moim zachowaniem jeszcze bardziej.
- Jeszcze wczoraj je całowałeś i jęczałeś ,,głębiej, mocniej kochanie”. Jesteś strasznie zmienny w uczuciach skarbie – uśmiechnąłem się do niego kpiąco i zszedłem z podestu. Chwyciłem siostrę za ramię i razem, pośród głębokiej ciszy wyszliśmy z Sali, a tłum rozstąpił się przed nami jak morze przed Mojżeszem.
……………………………………………………………………………

Trzy dni strasznie się ciągnęły. Spędziłem je w Twierdzy Szkarłatnego Mroku przygotowując apartamenty dla Alaina. Ani przez chwilę nie wątpiłem, że uda mi się sprowadzić tu chłopaka. Wiedziałem, że jest honorowy. Zresztą po takim publicznym skandalu nie będzie się mógł wycofać. W całym kraju wrzało jak w ulu. Gazety znowu świeciły czerwonymi nagłówkami. Domysłom i plotkom nie było końca. Ilza zaczytywała się tymi szmatławcami i zaśmiewała do łez, doprowadzając mnie do szału. W jednym z nich napisano:

Zaskakujące skutki rozdziewiczenia pięknego Alaina!

Nikt z nas nie spodziewał się chyba, że pałac tak szybko znowu dostarczy nam sensacyjnych wiadomości. Nasz śliczny władca nareszcie nie jest już prawiczkiem. Potwierdził to osobiście na przyjęciu wydawanym na część księcia Rafaela. Przystojny hrabia Andre faktycznie musi mieć w sobie to coś, że oporny dotąd chłopak, tak szybko mu uległ. Właściwie to powinniśmy mu być wdzięczni, bo już zaczynaliśmy się obawiać, że zostanie starym kawalerem. Szkoda tylko, że chce nam zabrać naszego ukochanego władcę do swojej jaskini. Spodziewajcie się już niedługo dalszych wiadomości w tej niezwykłej sprawie.

Wasz reporter – Ploteczki Z Samej Góry.

Westchnąłem ciężko i rzuciłem durne piśmidło na ziemię. Co też ci dziennikarze nie wymyślą. Gdyby mogli spali by razem z nami w łóżku. Na szczęście to już dzisiaj zabieram mój skarb do domu. Szczerze mówiąc nie spodziewam się wielkiego entuzjazmu z jego strony. Ruszyłem do pałacu w najszybszy możliwy sposób. To jest przez otwarty przeze mnie portal międzywymiarowy. Wszedłem w niego pośpiesznie i wylądowałem pośrodku wielkiego Holu. Tam czekał już na mnie lokaj cesarza, aby mnie zaprowadzić na miejsce. Wszedłem do znajomej mi z przyjęcia Sali. Tam czekał na mnie mały tłumek, który chętnie się przede mną rozstąpił. Na podwyższeniu stał tylko sędzia i naburmuszony do granic możliwości Alain. Jeszcze trochę, a pęknie ze złości jak nadmuchiwany balonik. Niestety emocje wcale w nim nie opadły, a można raczej powiedzieć, że na mój widok raczej wzrosły. Powtarzał razem ze mną formułkę za uśmiechającym się mężczyzną przez zaciśnięte mocno szczęki. Potem złożyliśmy podpisy i po sprawie. Jeszcze tylko włożyłem mu na palec obrączkę, a on cofnął szybko dłoń, jakby dotknął czegoś wyjątkowo obrzydliwego.
- Może pan teraz pocałować pannę młodą – powiedział niespodziewanie prawnik, ale kiedy spojrzał na skrzące się z furii oczy Alaina zamilkł natychmiast.
- Chodź, przygotowałem dla ciebie pokoje – wyciągnąłem do chłopaka rękę, którą on oczywiście zignorował. Zadarł do góry mały nos i ruszył przodem, nie zaszczycając mnie ani jednym spojrzeniem.
- Chyba chciałeś powiedzieć moją celę – wycedził ozięble. Co miałem robić? Nie chciałem go więcej rozdrażniać, więc w milczeniu przeszliśmy przez portal i zaprowadziłem go do jego apartamentu. Rzeczy chłopaka już tam na niego czekały. Omiótł niechętnym wzrokiem pokoje i skinął mi głową z aprobatą.
- A to jest twoja sypialnia – otwarłem ostatnie drzwi. Wszedł do środka. Zatrzymał się za progiem i odwrócił się w moją stronę.
- To może chociaż jakieś buzi na dobranoc – próbowałem niezręcznie zażartować. – W końcu to nasza noc poślubna – spojrzał na mnie jak na wyjątkowo natrętnego robaka i pokazał mi język. Po czym wyciągnął rękę przed siebie z wysuniętym do góry środkowym palcem, w wielce wymownym geście – spojrzał na mnie kpiąco i zatrzasnął przede mną gwałtownie drzwi rozbijając mi nos.
- Ała, cholera jasna, a to mały szelma – trzymając się za krwawiący narząd powlokłem się smętnie do swoich pokoi. Miałem niestety pecha i w korytarzu natknąłem się na Ilzę.
- Ooo..hihi… -  wskazała na mój nieszczęsny nos. – Widzę, że twoje nowe małżeństwo zapowiada się dość burzliwie. Chodź biedaku. Opatrzę ci te wojenne rany – pociągnęła mnie w stronę saloniku nie przestając chichotać.





piątek, 6 lipca 2012

Rozdział 22

Tak mało ludzi komentuje, że nie chce mi się pisać. Zresztą te upały też mają na to swój wpływ. U mnie dzisiaj 34 stopnie w cieniu.

Okazało się, że proces, a raczej procesy sądowe przebiegły o wiele szybciej niż można było oczekiwać. Zwłaszcza rodzinie panującej zależało na szybkim zakończeniu.  To był bardzo nieprzyjemny okres dla wszystkich jej członków. Wszystkie gazety rozpisywały się na temat zbrodni i wyciągały na światło dzienne coraz to nowsze fakty. Zaczęli zgłaszać się świadkowie, którzy wcześniej nabrali wody w usta. Imiona konkubin i cesarskiego brata były na ustach wszystkich. Siedziałem przy stoliku w salonie i piłem poranną kawkę. Naprzeciwko mnie Ilza ze zmarszczonymi brwiami przeglądała dzisiejszą prasę.
- Nie rób takich groźnych min od rana bo jeszcze się przestraszę. Co tam znowu powypisywali? – zapytałem zaciekawiony.
- Właściwie dla nas to same dobre wieści. Proces dobiegł końca. Winni zostaną odpowiednio ukarani. Zresztą przeczytaj sam – podała mi plik papierów. Pochyliłem się i zacząłem czytać na głos.

Ogłoszenie wyroków! Pięć osób uznanych za winnych zarzucanych im zbrodni!

Dzisiaj o 7.00 ogłoszono wyroki w tak bardzo interesujących opinię publiczną sprawach. Wszyscy zostali uznani za winnych zarzucanych im czynów. Zdecydowano, że akta wszystkich spraw pozostaną do wglądu publicznego. Każdy zainteresowany ma prawo przejrzeć zgromadzone dowody i zeznania świadków. Postępujemy w ten sposób dlatego, ponieważ skazane osoby pochodzą z wielce szanowanych rodów i aby nikt nie miał wątpliwości co do podjętych przez nas decyzji.
1.    Velan – brat zmarłego cesarza Karela, został uznany za winnego morderstwa z premedytacją. Czuł, że Karel odkrył jego zdradę i bał się konsekwencji. Od wielu miesięcy sypiał z żoną brata, a teraz ta spodziewała się prawdopodobnie jego dziecka. W dniu wypadku podążył za jadącym konno, ogromnie zdenerwowanym bratem z zamiarem zabicia go jak zeznają świadkowie. Zatrzymali się w lesie w pobliżu stromej skarpy. Tam pokłócili się. Doszło do przepychanki, w trakcie której Velan zepchnął Karela prosto w głęboką przepaść. Cesarz zginął na miejscu. Został skazany na śmierć przez ścięcie. Wyrok zostanie wykonany publicznie w dniu jutrzejszym na głównym rynku stolicy Sheridanu.
2.   Mirella – konkubina cesarza Karela. Została uznana za winną współudziału w zabójstwie swojego męża. Zdradzała cesarza przez wiele miesięcy i spodziewała się, jak wtedy sądziła dziecka Velana. Doskonale znała mordercze plany swojego kochanka. Także w sprawie zaniedbania opieki nad dzieckiem i zostawienia go na pewną śmierć dowiedziono jej winy. Brała też czynny udział w spisku przeciwko panu Harash- Andrum. Została skazana na śmierć przez ścięcie. Wyrok zostanie wykonany publicznie w dniu jutrzejszym na głównym rynku stolicy Sheridanu.
3.   Fanna –konkubina cesarza Karela, matka obecnego władcy została uznana za winną zarzucanych jej czynów. Zaplanowała wraz z panią Melanią zabicie dziecka Mirelli, w wyniku czego doszło do poronienia. Brała czynny udział w spisku przeciw panu Harash- Andrum. Zostaje skazana na dożywotni pobyt w Twierdzy Defunto.
4.   Melania – konkubina cesarza Kareal. Zostaje uznana za winną zarzucanej jej zbrodni. Zaplanowała wraz z panią Fanną zabicie dziecka Mirelli, w wyniku czego doszło do poronienia. Brała czynny udział w spisku przeciw panu Harash- Andrum. Zostaje skazana na dożywotni pobyt w Twierdzy Defunto.
5.   Derek – lokaj cesarza Karela został uznany za winnego zarzucanych mu czynów. Wraz z paniami Mirellą, Fanną i Melanią uknuł spisek przeciwko panu Harash- Andrum. To on był głównym wykonawcą – podał narkotyk i sprowadził mężczyznę, który dokonał gwałtu. Zostaje skazany na dożywotni pobyt w Twierdzy Defunto.

Odłożyłem gazetę i zamyśliłem się głęboko. Sprawiedliwości wreszcie stała się zadość. Moje nazwisko zostało wreszcie oczyszczone z zarzutów. Hańba została zmyta. Szkoda mi tylko było Alaina. Na pewno ciężko przeżył całą sprawę, zwłaszcza, że jedną ze skazanych była jego matka. Od tygodni nie mieliśmy czasu porozmawiać ze sobą bez świadków. Ogromnie za nim tęskniłem.
- Nie wyglądasz na zbytnio zadowolonego Andre. Myślałam, że będziesz się bardziej entuzjastycznie cieszył z wyroku – powiedziała cicho Ilza przyglądając mi się z uwagą.
- Odczuwam ogromną ulgę. Jakby ktoś zdjął z mojej piersi worek z kamieniami. Chyba ty wiesz najlepiej, jak ciężko mi było dźwigać brzemię hańby. Przez tyle lat uważano mnie za zdrajcę i niewiernego małżonka. Zastanawiam się tylko co by było, gdyby udało mi się dowieść swojej niewinności wcześniej, jeszcze za życia Karela. Zginął w taki straszny sposób z rąk człowieka którego kochał  – powiedziałem smutno.
- Daj spokój, cesarz był chorym człowiekiem. Gdyby jego rodzina zamiast myśleć o swoich korzyściach zadbała o niego, to cała sprawa miałaby inny koniec. Nikomu jednak na nim nie zależało. Żerowali na nim jak banda szarańczy.
- Wiesz wtedy na początku naprawdę go kochałem. Nawet wtedy, gdy mnie poniżał i krzywdził nie mogłem się jeszcze od tego uczucia uwolnić. Dopiero przerażone oczy jego synka coś we mnie poruszyły. Zrozumiałem wtedy jak straszne jest to co robi i zapragnąłem się od niego uwolnić. W tym krótkim momencie moje serce zamieniło się w kupkę popiołu.
- Na szczęście to już koniec – westchnęła ciężko dziewczyna.
- Wiesz, że nie całkiem. Mam jedną niezałatwioną sprawę i nie odpuszczę – powiedziałem stanowczo.
- Andre, może jednak wcześniej z nim porozmawiaj. Wyjaśnij swoje plany i obawy. Wiesz, że popieram cię z całego serca, ale obawiam się, że sprawy mogą wymknąć się spod kontroli.
-Ilzo nie mogę tego zrobić, bo mi się wywinie. Jeśli mu dam trochę czasu znajdzie sposób, by się z tego wyplątać.
Jeśli ogłoszę to przy wystarczającej ilości wiarygodnych świadków nie będzie mógł się wycofać, zwłaszcza po takim skandalu. Jest obecnie jedynym członkiem rodziny cesarskiej, jakiemu ufa społeczeństwo. Trochę boję się jego reakcji bo go kocham i nie chcę mieć w nim wroga., ale od planu nie odstąpię.
- Dobrze już dobrze. To jutro ostatnia część dramatu? – zapytała z nikłym uśmiechem dziewczyna.
- Tak. Dam przedstawienie na wielkim bankiecie, który odbędzie się wieczorem w pałacu. A teraz ostanie przygotowania – wyciągnąłem plik dokumentów i położyłem na stole.
………………………………………………………………….
Przepracowaliśmy razem z Ilzą cały dzień. Wieczorem byłem już ogromnie zmęczony. Od siedzenia za biurkiem zdrętwiały mi wszystkie kończyny. Przeciągnąłem się z jękiem.
- Mam już dość. Jest 22.00. Nie wiem jak ty, ale ja idę spać – pomachałem równie wykończonej jak ja siostrze i wyszedłem na ciemny o tej porze pałacowy korytarz. Wlokłem się smętnie do swojego apartamentu. Ciekawe czy cesarz już śpi? Bardzo za nim tęskniłem. Przez ostatnie tygodnie z powodu nawału spraw zupełnie nie mieliśmy dla siebie czasu. Co noc miałem erotyczne sny z nim w roli głównej. Spragnione ciało radziło sobie jak umiało. Westchnąłem ciężko. Z powodu przymusowej abstynencji chodziłem rozdrażniony i rozkojarzony, warcząc na wszystkich dookoła. Głęboko zamyślony przestałem zwracać uwagę na otoczenie. Zresztą i tak niczego prawie nie było widać. Nagle poczułem czyjeś drobne dłonie na swoich ramionach. Zostałem pchnięty na ścianę i przyciśnięty do niej smukłym ciałem. W tych ciemnościach nie mogłem nawet dostrzec twarzy napastnika za to poczułem jego zapach. Doskonale mi zresztą znajomy. Ręce mężczyzny wśliznęły się pod moją koszulę i zaczęły delikatnie gładzić moje napięte mięśnie. Kiedy sprytne paluszki zacisnęły się na moich sutkach jęknąłem głośno.
- Kimkolwiek jesteś nie przestawaj. Mój facet zupełnie mnie zaniedbuje. Ostatnio uprawiałem seks wieki temu – wyszeptałem mu do ucha. Uśmiechnąłem się w duszy do siebie, wyobrażając sobie minę Alaina, zaskoczonego moją reakcją. Należy mu się mała nauczka za unikanie mnie przez tyle czasu.
- I to jest powód, abyś dał się przelecieć obcemu mężczyźnie na ścianie w korytarzu?! – warknął znajomy głos.
- Wiesz, skoro mój chłopak potrafi tak długo obywać się beze mnie, to znaczy chyba, że mu na mnie nie zależy. Aach.. – mała dłoń tego drania zacisnęła się mocno na moim pobudzonym członku.
- Ty łajdaku wystarczyły trzy tygodnie, a ty już szukasz zastępstwa! – krzyknął oburzony, maltretując mojego biednego penisa.
- Ty mały sadysto, zapłacisz za to – syknąłem z bólu. Złapałem go za tyłek oplotłem się jego nogami w pasie i podążyłem z nim do pierwszego z brzegu otwartego pokoju. Nieoczekiwanie okazało się, że to gabinet Alaina. Posadziłem chłopaka na biurku jednym gestem zrzucając na ziemię wszystko co na nim było.
- Puść mnie zboczeńcu. Zobacz jaki bałagan zrobiłeś – chłopak wił się w moich ramionach próbując się uwolnić.
- Mowy nie ma. Mam zamiar cię tutaj przelecieć tak mocno i długo, że odechce ci się głupich żartów – powiedziałem groźnie obracając go na brzuch i jednocześnie zdzierając z niego spodnie. Pisnął zaskoczony, gdy chłodne, nocne powietrze owiało jego gołą pupę. Widziałem, że jest podniecony równie mocno jak ja. Pogładziłem jego penisa rozchylając mu szeroko uda.
- Aaaaah…- usłyszałem jak z jego ust wydobywa się słodki, namiętny jęk.
- Jak chciałeś zaprotestować, to zrób to bardziej przekonująco – szepnąłem mu do ucha owiewając je gorącym oddechem. – A może jednak masz ochotę na to? – nawilżyłem zaklęciem palce i wepchnąłem je od razy dwa, do jego zaróżowionej dziurki. Zacząłem kręcić nimi rozpychając gładkie wnętrze. Chłopak bezwiednie wypiął pośladki nabijając się mocniej na moją dłoń.
- Podoba ci się prawda? Lubisz być w ten sposób pieprzony? – powiedziałem ochryple czując, jak mój członek próbuje przebić spodnie.
- Andre ty głupku, jeszcze nas ktoś tutaj nakryje! Mmhmm… Głębiej – zaprzeczył sobie natychmiast.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, wasza wysokość – uwolniłem z bielizny swojego nabrzmiałego penisa i powoli zacząłem wsuwać w rozciągniętą szparkę. – Tak dobrze? – zapytałem kpiąco.
- Zamknij się. Czy ty musisz wszystko komentować? – czerwony jak burak Alain ukrył twarz w stercie dokumentów, której nie udało mi się zrzucić z biurka.
- Przyznaj skarbie, że to lubisz i  podnieca cię to – pchnąłem mocniej uderzając celnie w prostatę.
- Bzdura. Aaaaa..- krzyknął głośno chłopak zupełnie tracąc panowanie nad swoim ciałem. Wiedziałem, że zaraz dojdzie. Czułem jak jego mięśnie zaczynają drżeć. Słyszałem jak ciężko dyszy, jak szybko bije jego serce.
- A teraz ładnie poproś, to pozwolę ci osiągnąć orgazm – lewą ręką ścisnąłem podstawę jego członka nie pozwalając mu się spuścić.
- Cholera Andre, nie wygłupiaj się – wyjęczał zdesperowany kręcąc zgrabnym tyłeczkiem. -  Oooo… Jesteś okropny.
- No dalej błagaj, bo niczego nie dostaniesz – odezwałem się wrednie. Chłopak zarumienił się jeszcze bardziej i wyjąkał.
- Proszę, pozwól mi dojść – zobaczyłem łzy w jego pięknych oczach i wiedziałem, że przegiąłem. Zacząłem rytmicznie uderzać w jego czuły punkt, jednocześnie pieszcząc dłonią jego penisa. Razem osiągnęliśmy potężne spełnienie, krzycząc z całych sił. Jeśli ktoś był w pobliżu, musiał nas doskonale słyszeć. Opadłem na spocone plecy Alina całując go delikatnie w kark.
- Przepraszam, nie gniewaj się skarbie. Chyba obudziliśmy cały zamek.
- Nawet tak nie żartuj. Jak ktoś nas słyszał spalę się jutro ze wstydu. Nie mówiąc o tym, jak ja teraz będę tutaj pracować. Moja wyobraźnia mnie wykończy. Za każdym razem, gdy będę podpisywał jakieś papiery będę widział w myślach co tutaj robiliśmy. Zabiję cię za to. Nie mogłeś wybrać innego pokoju.
- Przypominam ci kochanie, że to ty mnie napadłeś i zmolestowałeś. Ja tylko nie śmiałem odmówić naszemu ukochanemu władcy. Mam bardzo słaby charakter – pokręciłem ze śmiechem głową, patrząc jak w pośpiechu naciąga spodnie.






czwartek, 14 czerwca 2012

Rozdział 21


Zostałem obudzony przez Alaina, który właśnie wstawał z łóżka. Leżąc pod przykryciem przyglądałem się z rozbawieniem, spod przymkniętych powiek, dziwnym wyczynom chłopaka. Kiedy ten mały głuptas zorientował się, że jest nagi, usiłował dosięgnąć leżący na fotelu szlafrok. Niestety był on zbyt daleko. Zamiast użyć prostego zaklęcia wyciągnął się najdalej jak potrafił, aż w końcu spadł z łóżka z głośnym hukiem. Pisnął zaskoczony i popełzną na czworakach po dywanie wypinając w moją stronę zgrabną pupę. Ubrał się siedząc na podłodze i prychając ze złości na niczemu niewinną garderobę. Po czym gwałtownie podniósł się na nogi, krzyknął z bólu i zaskoczony chwycił się z pośladki.
- Pomóż ci w czymś skarbie? - wystawiłem głowę spod kołdry cicho chichocząc.
- Nie odzywaj się do mnie! Nie będę rozmawiał z takim brutalem! - odparł Alain zadzierając do góry nos.
- Ależ kochanie, wczoraj byłeś mną zachwycony! Czy coś się zmieniło przez noc?
- Dzisiaj jest nowy dzień i piekielnie piecze mnie p…. Mniejsza z tym - chłopak mocno się zmieszał i zarumienił.
- Zaczekaj, nigdzie nie odchodź, jakoś temu zaradzimy -  wstałem, jak mnie pan bóg stworzył i bez skrępowania ruszyłem w stronę niewielkiej szafki. Zobaczyłem jak zażenowany chłopak szybko zamyka oczy.
- Alain, nie bądź niemądry. Widziałeś już mnie nagiego! - spojrzałem na niego rozbrojony jego reakcją.
- To nie to samo. Ubierz się, proszę.
- Dobrze, już dobrze - wciągnąłem spodnie. - Lepiej żebyś nie padł z wrażenia na widok mojego gołego tyłka. - Zobaczyłem jak siada na fotelu i zrywa się z niego z okrzykiem bólu. - Skarbie stój spokojnie i nie ruszaj się. Zaraz podam ci lekarstwo i będziesz jak nowy.
- Co to za mikstura – wskazał na trzymane przeze mnie pudełeczko z maścią – i gdzie masz zamiar to zaaplikować? – zapytał, patrząc na mnie podejrzliwie i cofając się przezornie do tyłu. Nie uszedł jednak daleko, bo drogę zagrodził mu duży, ciężki fotel.
- No cóż, tam gdzie cię najwięcej boli – powiedziałem ostrożnie, nie chcąc go zbytnio przestraszyć.
- Chcesz przez to powiedzieć, że włożysz mi palec z tą dziwną miksturą do mojej pupy?
- Coś w tym rodzaju – podkradałem się coraz bliżej chłopaka.
- Mowy nie ma! Trzymaj te łapska przy sobie! – Alain odskoczył niespodziewanie w bok ukrywając się za oparciem fotela.
- Nie wygłupiaj się, bez tego nie będziesz mógł dzisiaj chodzić! – prosiłem jak umiałem najlepiej tego małego głuptasa.
- Jest sobota, więc mam wolne. Spędzę miły czas w łóżku – odparł ten uparciuch pokazując mi po dziecinnemu język.
-To nic nie da. Kiedyś będziesz musiał z niego wyjść. To lekarstwo wyleczy cię w mgnieniu oka, a bez niego będziesz męczył się kilka dni – tłumaczyłem przybliżając się do niego. Niestety zauważył moje manewry i ponownie odskoczył za mebel.
-Dlaczego mówisz mi o tym dopiero teraz? Wczoraj jakoś nie przyszło ci to do głowy!
- Coś ci pamięć szwankuje kochanie! Zapomniałeś już, jak sam nabijałeś się na moje palce krzycząc z rozkoszy. Mówiłem, żebyś był ostrożny, bo zrobisz sobie krzywdę! To są między innymi skutki twojego pośpiechu – spojrzałem na niego kpiąco.
- Niczego takiego sobie nie przypominam – chłopak zrobił wyniosłą minę. Skorzystałem z chwili jego nieuwagi i wreszcie go dopadłem. Chwyciłem mocno w ramiona przyciskając do klatki piersiowej, aby mi się nie wymknął. Zaczął szarpać się i prychać, zupełnie jak zirytowany kociak. Wziąłem go na ręce i zaniosłem na posłanie.
- Bądź grzecznym chłopcem. Uklęknij na łóżku tyłem do mnie i połóż głowę na poduszce – wyszeptałem mu do zaczerwienionego uszka.
- Nie chcę – odparł kapryśnie układając usta w podkówkę. Usiadłem na kołdrze i posadziłem go sobie na kolanach.
- Skarbie, nie bój się. Zobaczysz, że za chwilę będziesz się z tego śmiał – pogładziłem go po zarumienionym policzku i pocałowałem prosto w zaciśnięte usta. Spojrzał na mnie chmurnie, ale się nie odsunął. Przytuliłem go łagodnie do siebie i zacząłem czule gładzić plecy przestraszonego uparciucha.
- Maleńki, wiem, że cierpisz. Obiecuję, że zrobię to najdelikatniej jak potrafię -musnąłem jego kuszące wargi, które tym razem przyzwalająco się rozchyliły. Z cichym westchnieniem zarzucił mi ręce na szyję. Wsunąłem spragniony język do środka. Poczułem, jak Alain zaczyna ocierać się o mnie całym ciałem mrucząc z przyjemności. Przesunąłem dłoń w dół między jego  nagie uda. Ująłem do ręki twardniejącego członka i zacząłem go gładzić po aksamitnej powierzchni. Już po kilku sekundach zaczął sączyć perłowe krople. Kiedy usłyszałem jak chłopiec słodko pojękuje wiedziałem, że mam go w garści. Nie zaprzestając pieszczot podniosłem się i położyłem go na łóżku pupą do góry. Zacząłem masować gładkie półkule wzbudzając w drobnym ciele dreszcze przyjemności. Niespodziewanie pociągnąłem go za biodra do góry, sprawiając, że uklęknął z wyeksponowanym tyłeczkiem i głową na poduszce. Rozchyliłem jędrne pośladki i polizałem ostrożnie nieco opuchniętą, zaróżowioną dziurkę. Alain szarpnął się do przodu z cichym pomrukiem.
- Zaufaj mi kochanie. Za chwilę będziesz błagał o jeszcze – delikatnie pieściłem językiem jego szparkę wpychając go coraz głębiej do gorącego środka. Chłopak pode mną wił się i jęczał w ekstazie. Ująłem jego penisa i zacząłem szybko go obciągać. Drugą dłoń mocno nawilżyłem maścią. Wyjąłem język, aby natychmiast zastąpić go palcami. Włożyłem powoli najpierw jeden, potem drugi za każdym razem uderzając w prostatę krzyczącego ochryple Alaina. Przyśpieszyłem rytm. Poczułem jak mięśnie kochanka zaciskają się mocno i wypuszcza strumień spermy wprost na jedwabne prześcieradła. Tymczasem ja, wstyd się przyznać, pod wpływem niesamowitej namiętności chłopaka, po raz pierwszy od wielu lat spuściłem się w spodnie. Opadliśmy na posłanie ciężko oddychając cali pokryci lśniącym potem. Kiedy nasz serca nieco się uspokoiły, spojrzałem na niego z uśmiechem i pocałowałem w wilgotne czoło.
- Jak się czujesz skarbie? – zapytałem z troską w głosie. Nie byłem pewny czy czasami nie przesadziłem. Zabawa nieco wymknęła się spod kontroli.
- To dziwne, ale nic mnie już nie boli. Zrobiłeś to specjalnie, prawda? – zapytał zawstydzony Alain.
- Z początku taki był plan, ale później kompletnie o nim zapomniałem. Byłeś taki seksowny, że zupełnie straciłem głowę.
- Zmyślasz – wychrypiał chłopak. – Och, straciłem głos – wyszeptał zaskoczony.
- No cóż, byłeś dosyć głośny – popatrzyłem na niego rozbawiony. – Pewnie słychać cię było w całym zamku.
- Żartujesz prawda? – wymamrotał ogromnie zawstydzony.
- Wcale nie – rzuciłem widząc, jak wpełza pod kołdrę nakrywając się nią na głowę.
- Jak by ktoś mnie szukał, to powiedz, że umarłem, a to były okrzyki mojej agonii – usłyszałem zduszony szept.
- Ale jaka to była piękna śmierć! – nie mogłem się powstrzymać i zacząłem śmiać się jak szalony.
……………………………………………………………………

Alain po chwili smacznie sobie spał. Mnie jednak nie dane było wypocząć. Zupełnie zapomniałem, że umówiłem się z siostrą. Miała przynieść wszystkie dokumenty dotyczące procesu, jakie wymagały mojego podpisu. Ledwie więc zamknąłem oczy rozdzwoniło się łącze. Chcąc, nie chcąc musiałem wstać z cieplutkiego łóżeczka i podążyć na umówione spotkanie. Kiedy wszedłem do naszego saloniku cały stół zarzucony był dokumentami. Ilza podniosła głowę i obrzuciła mnie uważnym spojrzeniem, lustrując od stóp do głów.
- No, no. Miałeś chyba gorącą noc. Czy to nasz mały cesarz zgodził się wreszcie na sam na sam? – zapytała z błyszczącymi z niezdrowej ciekawości oczami.
- Podaj mi kawę – udałem, że nie dosłyszałem pytania.
- Andre, nie daj się prosić i zdradź parę szczegółów – wyjęczała robiąc maślane oczka.
- Nie stało się nic nadzwyczajnego – próbowałem ją zbyć.
- Nie? To skąd te malinki na twojej szyi? Widzę też ślady po drobnych ząbkach – wyszczerzyła się do mnie bezczelnie. Wiedziałem, że się ode mnie nie odczepi dopóki czegoś się nie dowie. Dla świętego spokoju musiałem jej rzucić kilka informacji.
- Zrobiliśmy to. Alain nie jest już prawiczkiem. A teraz daj mi spokój i zajmijmy się lepiej innymi sprawami.
- No coś ty! Chyba nie myślisz, że wykpisz się tymi dwoma zdaniami – prychnęła na mnie urażona. – Opowiedz jak było.
-Normalnie.
- Jesteś niemożliwy. Myślę że nie było łatwo. Chłopak w bliskich kontaktach jest niesamowicie nieśmiały
- To prawda, na początku był bardzo skrępowany, ale potem natura wzięła górę i prosił o jeszcze.
- Mój ty bohaterze – rzuciła się i na szyję siostra.
- Oczep się wariatko, nic ci więcej nie powiem – odparłem i mimowolnie zaczerwieniłem się na twarzy.
- Musiało być ostro. Masz takie słodziutkie rumieńce – droczyła się ze mną ta diablica.
-Jak nie przestaniesz to sobie pójdę! – zagroziłem.
- W porządku, wracamy do pracy. Jeszcze tylko jedno pytanie. Nadal masz zamiar zrobić to, co zaplanowałeś? Masz pojęcie, jak wszyscy się wściekną?
- Co mnie obchodzą inni?! Boję się tylko reakcji Alaina!
- Chłopak strasznie się rozgniewa, możesz być tego pewny.
- Trudno, jakoś go ułagodzę. Nie myślisz chyba, że po tym wszystkim oddam go komuś innemu. On należy do mnie. Należy mi się jakaś rekompensata po tym wszystkim co przeżyłem.
- Nie denerwuj się tak. Cokolwiek zrobisz masz moje poparcie – Ilza pocałowała mnie czule w policzek. Mnie jednak trudno się było uspokoić. Jak tylko wyobraziłem sobie, że ktoś inny mógłby trzymać w ramionach smukłe ciało chłopaka, krew uderzała mi do głowy. Będzie mój, choćbym miał rozpieprzyć całe to cholerne cesarstwo i pewnie tak będę musiał zrobić. Ci głupcy nie mają pojęcia ci ich czeka. Rozwalę cały ten ich pokręcony światek, a słodki Alain będzie moją nagrodą.
………………………………………………………………………………

Dwa dni później rozpętałem prawdziwe piekło. Zaniosłem wszystkie dokumenty i dowody do Zakonu  Figli Di Giustizia. Założyłem sprawę w Sądzie. Została objęta klauzulą najwyższej tajności. Urzędnicy po zapoznaniu się z papierami byli przerażeni. Zapowiadał się trudny i długi proces. W postępowanie zamieszani byli prawie wszyscy członkowie rodziny cesarskiej. Zaczęły się przesłuchania. Na światło dzienne wychodziły rzeczy od których jeżyły się włosy na głowie. Po uporządkowaniu całej dokumentacji i przejrzeniu innych dowodów założono nie jedną, lecz kilka spraw sądowych. Wszystkie gazety w mieście świeciły czerwonymi nagłówkami i były wręcz rozchwytywane przez mieszkańców Shaeridanu. Pierwsza okropne nowiny wydrukowała ,,Prawda”. A oto artykuł, który wzburzył ludność całego cesarstwa.

Szereg strasznych zbrodni na cesarskim dworze!


Zakon Figli Di Giustizia oraz Sąd Sheridanu, nakazali podać do publicznej wiadomości następujące informacje. Z ogromną przykrością zawiadamiamy, że mamy w naszych rękach niezbite dowody winy kilku osób, uważanych dotąd za szanowane i piastujących wysokie stanowiska w państwie. Dokonano aresztowań następujących osób : Velan- brat zmarłego cesarza Karela, Panie Mirella, Melania i Fanna – konkubiny cesarza Karela oraz lokaj cesarza Karela Derek. Do sądu wpłynęły następujące akty oskarżenia.
1.    Pan Andre Harash- Andrum oskarża panią Mirellę, Fannę, Melanię oraz lokaja Dereka o doprowadzenie do rozpadu jego małżeństwa, zniesławienie i gwałt, dokonany na nim pod wpływem środków narkotycznych.
2.    Pani Melania i Fanna zostają oskarżone o doprowadzenie do poronienia dziecka przez panią Mirellę.
3.   Pani Mirella oskarżona jest o porzucenie  umierającego dziecka na pewną śmierć, bez uprzedniego zbadania go przez lekarza i stwierdzenia zgonu. Ponadto zarzuca się jej zdradę małżeńską, co w jej przypadku równe jest ze zdradą stanu.
4.   Pani Mirella i pan Velan oskarżeni są o zabójstwo cesarza Karela.
5.    Pan Velan oskarżony jest o odbywanie stosunków cielesnych z panią Mirellą co w jego przypadku równa się zdradzie stanu.


Po tym ogłoszeniu w całym cesarstwie dosłownie zawrzało. Ludzie wystawali na ulicach dyskutując zawzięcie. Gromadzili się w parkach i karczmach. Nie mogli uwierzyć w to co przeczytali. Rodzina cesarska, która do tej pory była symbolem mądrości, honoru i jedności rozpadała się na ich oczach. Jak to się mogło stać, że nikt wcześniej nie zauważył jak źle się dzieje w pałacu? Co prawda po wygnaniu pana Andre, niektórzy przebąkiwali, że coś tu jest bardzo nie w porządku, ale szybko o tym zapomniano. Chłopaka załapano na gorącym uczynku, więc nie było o czym dyskutować.