czwartek, 14 czerwca 2012

Rozdział 21


Zostałem obudzony przez Alaina, który właśnie wstawał z łóżka. Leżąc pod przykryciem przyglądałem się z rozbawieniem, spod przymkniętych powiek, dziwnym wyczynom chłopaka. Kiedy ten mały głuptas zorientował się, że jest nagi, usiłował dosięgnąć leżący na fotelu szlafrok. Niestety był on zbyt daleko. Zamiast użyć prostego zaklęcia wyciągnął się najdalej jak potrafił, aż w końcu spadł z łóżka z głośnym hukiem. Pisnął zaskoczony i popełzną na czworakach po dywanie wypinając w moją stronę zgrabną pupę. Ubrał się siedząc na podłodze i prychając ze złości na niczemu niewinną garderobę. Po czym gwałtownie podniósł się na nogi, krzyknął z bólu i zaskoczony chwycił się z pośladki.
- Pomóż ci w czymś skarbie? - wystawiłem głowę spod kołdry cicho chichocząc.
- Nie odzywaj się do mnie! Nie będę rozmawiał z takim brutalem! - odparł Alain zadzierając do góry nos.
- Ależ kochanie, wczoraj byłeś mną zachwycony! Czy coś się zmieniło przez noc?
- Dzisiaj jest nowy dzień i piekielnie piecze mnie p…. Mniejsza z tym - chłopak mocno się zmieszał i zarumienił.
- Zaczekaj, nigdzie nie odchodź, jakoś temu zaradzimy -  wstałem, jak mnie pan bóg stworzył i bez skrępowania ruszyłem w stronę niewielkiej szafki. Zobaczyłem jak zażenowany chłopak szybko zamyka oczy.
- Alain, nie bądź niemądry. Widziałeś już mnie nagiego! - spojrzałem na niego rozbrojony jego reakcją.
- To nie to samo. Ubierz się, proszę.
- Dobrze, już dobrze - wciągnąłem spodnie. - Lepiej żebyś nie padł z wrażenia na widok mojego gołego tyłka. - Zobaczyłem jak siada na fotelu i zrywa się z niego z okrzykiem bólu. - Skarbie stój spokojnie i nie ruszaj się. Zaraz podam ci lekarstwo i będziesz jak nowy.
- Co to za mikstura – wskazał na trzymane przeze mnie pudełeczko z maścią – i gdzie masz zamiar to zaaplikować? – zapytał, patrząc na mnie podejrzliwie i cofając się przezornie do tyłu. Nie uszedł jednak daleko, bo drogę zagrodził mu duży, ciężki fotel.
- No cóż, tam gdzie cię najwięcej boli – powiedziałem ostrożnie, nie chcąc go zbytnio przestraszyć.
- Chcesz przez to powiedzieć, że włożysz mi palec z tą dziwną miksturą do mojej pupy?
- Coś w tym rodzaju – podkradałem się coraz bliżej chłopaka.
- Mowy nie ma! Trzymaj te łapska przy sobie! – Alain odskoczył niespodziewanie w bok ukrywając się za oparciem fotela.
- Nie wygłupiaj się, bez tego nie będziesz mógł dzisiaj chodzić! – prosiłem jak umiałem najlepiej tego małego głuptasa.
- Jest sobota, więc mam wolne. Spędzę miły czas w łóżku – odparł ten uparciuch pokazując mi po dziecinnemu język.
-To nic nie da. Kiedyś będziesz musiał z niego wyjść. To lekarstwo wyleczy cię w mgnieniu oka, a bez niego będziesz męczył się kilka dni – tłumaczyłem przybliżając się do niego. Niestety zauważył moje manewry i ponownie odskoczył za mebel.
-Dlaczego mówisz mi o tym dopiero teraz? Wczoraj jakoś nie przyszło ci to do głowy!
- Coś ci pamięć szwankuje kochanie! Zapomniałeś już, jak sam nabijałeś się na moje palce krzycząc z rozkoszy. Mówiłem, żebyś był ostrożny, bo zrobisz sobie krzywdę! To są między innymi skutki twojego pośpiechu – spojrzałem na niego kpiąco.
- Niczego takiego sobie nie przypominam – chłopak zrobił wyniosłą minę. Skorzystałem z chwili jego nieuwagi i wreszcie go dopadłem. Chwyciłem mocno w ramiona przyciskając do klatki piersiowej, aby mi się nie wymknął. Zaczął szarpać się i prychać, zupełnie jak zirytowany kociak. Wziąłem go na ręce i zaniosłem na posłanie.
- Bądź grzecznym chłopcem. Uklęknij na łóżku tyłem do mnie i połóż głowę na poduszce – wyszeptałem mu do zaczerwienionego uszka.
- Nie chcę – odparł kapryśnie układając usta w podkówkę. Usiadłem na kołdrze i posadziłem go sobie na kolanach.
- Skarbie, nie bój się. Zobaczysz, że za chwilę będziesz się z tego śmiał – pogładziłem go po zarumienionym policzku i pocałowałem prosto w zaciśnięte usta. Spojrzał na mnie chmurnie, ale się nie odsunął. Przytuliłem go łagodnie do siebie i zacząłem czule gładzić plecy przestraszonego uparciucha.
- Maleńki, wiem, że cierpisz. Obiecuję, że zrobię to najdelikatniej jak potrafię -musnąłem jego kuszące wargi, które tym razem przyzwalająco się rozchyliły. Z cichym westchnieniem zarzucił mi ręce na szyję. Wsunąłem spragniony język do środka. Poczułem, jak Alain zaczyna ocierać się o mnie całym ciałem mrucząc z przyjemności. Przesunąłem dłoń w dół między jego  nagie uda. Ująłem do ręki twardniejącego członka i zacząłem go gładzić po aksamitnej powierzchni. Już po kilku sekundach zaczął sączyć perłowe krople. Kiedy usłyszałem jak chłopiec słodko pojękuje wiedziałem, że mam go w garści. Nie zaprzestając pieszczot podniosłem się i położyłem go na łóżku pupą do góry. Zacząłem masować gładkie półkule wzbudzając w drobnym ciele dreszcze przyjemności. Niespodziewanie pociągnąłem go za biodra do góry, sprawiając, że uklęknął z wyeksponowanym tyłeczkiem i głową na poduszce. Rozchyliłem jędrne pośladki i polizałem ostrożnie nieco opuchniętą, zaróżowioną dziurkę. Alain szarpnął się do przodu z cichym pomrukiem.
- Zaufaj mi kochanie. Za chwilę będziesz błagał o jeszcze – delikatnie pieściłem językiem jego szparkę wpychając go coraz głębiej do gorącego środka. Chłopak pode mną wił się i jęczał w ekstazie. Ująłem jego penisa i zacząłem szybko go obciągać. Drugą dłoń mocno nawilżyłem maścią. Wyjąłem język, aby natychmiast zastąpić go palcami. Włożyłem powoli najpierw jeden, potem drugi za każdym razem uderzając w prostatę krzyczącego ochryple Alaina. Przyśpieszyłem rytm. Poczułem jak mięśnie kochanka zaciskają się mocno i wypuszcza strumień spermy wprost na jedwabne prześcieradła. Tymczasem ja, wstyd się przyznać, pod wpływem niesamowitej namiętności chłopaka, po raz pierwszy od wielu lat spuściłem się w spodnie. Opadliśmy na posłanie ciężko oddychając cali pokryci lśniącym potem. Kiedy nasz serca nieco się uspokoiły, spojrzałem na niego z uśmiechem i pocałowałem w wilgotne czoło.
- Jak się czujesz skarbie? – zapytałem z troską w głosie. Nie byłem pewny czy czasami nie przesadziłem. Zabawa nieco wymknęła się spod kontroli.
- To dziwne, ale nic mnie już nie boli. Zrobiłeś to specjalnie, prawda? – zapytał zawstydzony Alain.
- Z początku taki był plan, ale później kompletnie o nim zapomniałem. Byłeś taki seksowny, że zupełnie straciłem głowę.
- Zmyślasz – wychrypiał chłopak. – Och, straciłem głos – wyszeptał zaskoczony.
- No cóż, byłeś dosyć głośny – popatrzyłem na niego rozbawiony. – Pewnie słychać cię było w całym zamku.
- Żartujesz prawda? – wymamrotał ogromnie zawstydzony.
- Wcale nie – rzuciłem widząc, jak wpełza pod kołdrę nakrywając się nią na głowę.
- Jak by ktoś mnie szukał, to powiedz, że umarłem, a to były okrzyki mojej agonii – usłyszałem zduszony szept.
- Ale jaka to była piękna śmierć! – nie mogłem się powstrzymać i zacząłem śmiać się jak szalony.
……………………………………………………………………

Alain po chwili smacznie sobie spał. Mnie jednak nie dane było wypocząć. Zupełnie zapomniałem, że umówiłem się z siostrą. Miała przynieść wszystkie dokumenty dotyczące procesu, jakie wymagały mojego podpisu. Ledwie więc zamknąłem oczy rozdzwoniło się łącze. Chcąc, nie chcąc musiałem wstać z cieplutkiego łóżeczka i podążyć na umówione spotkanie. Kiedy wszedłem do naszego saloniku cały stół zarzucony był dokumentami. Ilza podniosła głowę i obrzuciła mnie uważnym spojrzeniem, lustrując od stóp do głów.
- No, no. Miałeś chyba gorącą noc. Czy to nasz mały cesarz zgodził się wreszcie na sam na sam? – zapytała z błyszczącymi z niezdrowej ciekawości oczami.
- Podaj mi kawę – udałem, że nie dosłyszałem pytania.
- Andre, nie daj się prosić i zdradź parę szczegółów – wyjęczała robiąc maślane oczka.
- Nie stało się nic nadzwyczajnego – próbowałem ją zbyć.
- Nie? To skąd te malinki na twojej szyi? Widzę też ślady po drobnych ząbkach – wyszczerzyła się do mnie bezczelnie. Wiedziałem, że się ode mnie nie odczepi dopóki czegoś się nie dowie. Dla świętego spokoju musiałem jej rzucić kilka informacji.
- Zrobiliśmy to. Alain nie jest już prawiczkiem. A teraz daj mi spokój i zajmijmy się lepiej innymi sprawami.
- No coś ty! Chyba nie myślisz, że wykpisz się tymi dwoma zdaniami – prychnęła na mnie urażona. – Opowiedz jak było.
-Normalnie.
- Jesteś niemożliwy. Myślę że nie było łatwo. Chłopak w bliskich kontaktach jest niesamowicie nieśmiały
- To prawda, na początku był bardzo skrępowany, ale potem natura wzięła górę i prosił o jeszcze.
- Mój ty bohaterze – rzuciła się i na szyję siostra.
- Oczep się wariatko, nic ci więcej nie powiem – odparłem i mimowolnie zaczerwieniłem się na twarzy.
- Musiało być ostro. Masz takie słodziutkie rumieńce – droczyła się ze mną ta diablica.
-Jak nie przestaniesz to sobie pójdę! – zagroziłem.
- W porządku, wracamy do pracy. Jeszcze tylko jedno pytanie. Nadal masz zamiar zrobić to, co zaplanowałeś? Masz pojęcie, jak wszyscy się wściekną?
- Co mnie obchodzą inni?! Boję się tylko reakcji Alaina!
- Chłopak strasznie się rozgniewa, możesz być tego pewny.
- Trudno, jakoś go ułagodzę. Nie myślisz chyba, że po tym wszystkim oddam go komuś innemu. On należy do mnie. Należy mi się jakaś rekompensata po tym wszystkim co przeżyłem.
- Nie denerwuj się tak. Cokolwiek zrobisz masz moje poparcie – Ilza pocałowała mnie czule w policzek. Mnie jednak trudno się było uspokoić. Jak tylko wyobraziłem sobie, że ktoś inny mógłby trzymać w ramionach smukłe ciało chłopaka, krew uderzała mi do głowy. Będzie mój, choćbym miał rozpieprzyć całe to cholerne cesarstwo i pewnie tak będę musiał zrobić. Ci głupcy nie mają pojęcia ci ich czeka. Rozwalę cały ten ich pokręcony światek, a słodki Alain będzie moją nagrodą.
………………………………………………………………………………

Dwa dni później rozpętałem prawdziwe piekło. Zaniosłem wszystkie dokumenty i dowody do Zakonu  Figli Di Giustizia. Założyłem sprawę w Sądzie. Została objęta klauzulą najwyższej tajności. Urzędnicy po zapoznaniu się z papierami byli przerażeni. Zapowiadał się trudny i długi proces. W postępowanie zamieszani byli prawie wszyscy członkowie rodziny cesarskiej. Zaczęły się przesłuchania. Na światło dzienne wychodziły rzeczy od których jeżyły się włosy na głowie. Po uporządkowaniu całej dokumentacji i przejrzeniu innych dowodów założono nie jedną, lecz kilka spraw sądowych. Wszystkie gazety w mieście świeciły czerwonymi nagłówkami i były wręcz rozchwytywane przez mieszkańców Shaeridanu. Pierwsza okropne nowiny wydrukowała ,,Prawda”. A oto artykuł, który wzburzył ludność całego cesarstwa.

Szereg strasznych zbrodni na cesarskim dworze!


Zakon Figli Di Giustizia oraz Sąd Sheridanu, nakazali podać do publicznej wiadomości następujące informacje. Z ogromną przykrością zawiadamiamy, że mamy w naszych rękach niezbite dowody winy kilku osób, uważanych dotąd za szanowane i piastujących wysokie stanowiska w państwie. Dokonano aresztowań następujących osób : Velan- brat zmarłego cesarza Karela, Panie Mirella, Melania i Fanna – konkubiny cesarza Karela oraz lokaj cesarza Karela Derek. Do sądu wpłynęły następujące akty oskarżenia.
1.    Pan Andre Harash- Andrum oskarża panią Mirellę, Fannę, Melanię oraz lokaja Dereka o doprowadzenie do rozpadu jego małżeństwa, zniesławienie i gwałt, dokonany na nim pod wpływem środków narkotycznych.
2.    Pani Melania i Fanna zostają oskarżone o doprowadzenie do poronienia dziecka przez panią Mirellę.
3.   Pani Mirella oskarżona jest o porzucenie  umierającego dziecka na pewną śmierć, bez uprzedniego zbadania go przez lekarza i stwierdzenia zgonu. Ponadto zarzuca się jej zdradę małżeńską, co w jej przypadku równe jest ze zdradą stanu.
4.   Pani Mirella i pan Velan oskarżeni są o zabójstwo cesarza Karela.
5.    Pan Velan oskarżony jest o odbywanie stosunków cielesnych z panią Mirellą co w jego przypadku równa się zdradzie stanu.


Po tym ogłoszeniu w całym cesarstwie dosłownie zawrzało. Ludzie wystawali na ulicach dyskutując zawzięcie. Gromadzili się w parkach i karczmach. Nie mogli uwierzyć w to co przeczytali. Rodzina cesarska, która do tej pory była symbolem mądrości, honoru i jedności rozpadała się na ich oczach. Jak to się mogło stać, że nikt wcześniej nie zauważył jak źle się dzieje w pałacu? Co prawda po wygnaniu pana Andre, niektórzy przebąkiwali, że coś tu jest bardzo nie w porządku, ale szybko o tym zapomniano. Chłopaka załapano na gorącym uczynku, więc nie było o czym dyskutować.


wtorek, 5 czerwca 2012

Rozdział 20

Trochę długo to trwało, ale macie w końcu nowy rozdział. Ponieważ ta historia zawiera wątki kryminalne, chciałam by wszystko ułożyło się w logiczną całość. No i macie oczekiwaną scenkę z Alainem i Andre. Napiszcie koniecznie jak mi wyszła.



Minęło kilka dni. Kiedy rano wszedłem do salonu Ilza już tam siedziała i z bardzo poważną miną wpatrywała się w ekran łącza. Musiała odkryć coś naprawdę ekscytującego, bo nie odrywała wzroku od monitora. Przywołała mnie gestem i wskazała miejsce obok siebie.
- Posłuchaj Andre, odnalazłam grób dziecka. Niestety okazało się, że pani de Witt nas okłamała. Trumna była wypełniona kamieniami. No chyba, że ktoś nas uprzedził i ukradł ciało.
- W takim razie udajmy się do Twierdzy i porozmawiajmy z nią jeszcze raz. Otworzę portal, którym przeniesiemy się od razu na miejsce – odparłem zaskoczony obrotem sprawy. Wykonałem kilka zawiłych gestów i przed nami pojawiła się świetlista brama. Weszliśmy w nią razem z siostrą od razu trafiając wprost do jadalni w naszym domu. Za dużym dębowym stołem siedziała Katy wraz z naszą ciotką i piły poranną kawkę wymieniając miejscowe ploteczki.
- Pani de Witt zapraszam do gabinetu. Mamy do pani ważną sprawę – skinąłem na zaniepokojoną kobietę. Kiedy tylko drzwi się zamknęły za całą naszą trójką, poprosiłem ją, aby usiadła.
- Myślę, że tajemnica się wydała – odezwała się znienacka Katy.
-  Bardzo mi przykro, że nie powiedziała nam pani prawdy – odezwałem się chłodno.
- Nie okłamałam was, chcąc chronić pewną osobę, zatrzymałam tylko kilka rzeczy dla siebie.
- Czy wie pani co się stało z dzieckiem Mirelli? Grób, który odnalazła Ilza był pusty. To jeden z ważniejszych dowodów w sprawie i bez tego może nam się  nie udać postawić wszystkich winowajców przed sądem.
- Skoro tak stawia pan sprawę, to opowiem już wszystko - westchnęła Katy – Ale proszę złożyć magiczną przysięgę, że nikomu nie stanie się krzywda, inaczej nie dowiecie się ode mnie niczego.
- W porządku – naciąłem palec swój i Ilzy srebrnym nożykiem. Narysowałem na stole stosowną runę naszą krwią. Oboje wypowiedzieliśmy formułę przyrzeczenia. – Teraz możesz już mówić bez obaw.
- Przepraszam, że tak wam nie ufam, ale ta tajemnica nie dotyczy tylko mnie. Kiedy pani Mirella poroniła w piątym miesiącu ciąży na świat przyszedł maleńki chłopczyk. Oddychał tylko przez chwilę. Martwe ciało kazała zakopać w pałacowym ogrodzie. Owinęłam maleństwo w kocyk i włożyłam do drewnianej skrzyneczki. Poszłam z nią do parku w najmniej uczęszczane miejsce. Wykopałam niewielką jamę i miałam pochować dziecko, ale coś mnie tknęło, aby jeszcze raz na nie spojrzeć. Otworzyłam wieko i jakie było moje zdumienie kiedy zobaczyłam otwarte niebieskie oczka. Chłopczyk żył, miał sine usteczka i oddychał nieregularnie, ale jego ciałko było ciepłe. Takie kruszyny zazwyczaj szybko umierają. Ale ja nie jestem potworem. Nie miałabym sumienia skrzywdzić takiej drobiny. Włożyłam więc do kasetki parę kamieni, zasypałam ją i oznaczyłam miejsce. Dziecko natomiast zaniosłam do pobliskiego zakonu księżyca. Tamtejsi uzdrowiciele zajęli się nim troskliwie i przyrzekli dotrzymać tajemnicy.
- Więc chłopczyk żyje?
- Oczywiście, że tak! Mnisi uratowali malca. Ma na imię Rafael i wszystko z nim w porządku. Nadal mieszka w klasztorze i pobiera tam nauki. Wyrósł na ślicznego i mądrego młodzieńca. Ma już piętnaście lat.
- Możemy go zobaczyć? – zapytała Ilza.
- Nie widzę przeszkód. Ale jest jeszcze coś, o czym nie wiecie. Ta głupia Mirella była przekonana, że to jest potomek Velana, ponieważ to z nim najczęściej się spotykała.Zakonnicy zrobili jednak badania i okazało się, że chłopak jest synem cesarza Karela. Ta kretynka się pomyliła.
- Na boginię, a to niespodzianka! Jak ja to powiem Alainowi? – jęknąłem i złapałem się za głowę.
- Pomyśl Andre, jak bardzo ułatwi to twoje plany! Ten dzieciak to zrządzenie losu – odezwała się z zadowoleniem w głosie Ilza. - Bardziej bym się martwiła, jak wieść o nieznanym księciu przyjmą obywatele Sheridanu.
……………………………………………………………………………………
Wieczorem wróciliśmy do pałacu. Wysłałem do cesarza wiadomość, że muszę pilnie z nim porozmawiać. Dostałem odpowiedź, że postara jeszcze dzisiaj znaleźć odrobinę czasu dla mnie. Niestety będzie wolny dopiero o bardzo późnej porze. Czekałem więc na niego w małym saloniku przed płonącym kominkiem. Znudzony położyłem się na puszystym dywanie z książką w ręku. W końcu zmęczony pełnym wrażeń dniem usnąłem. Zbudził mnie łagodny głos Alaina.
- Andre, nie powinieneś tutaj spać, przeziębisz się.
- Już wstaję – usiadłem i przetarłem oczy.
- Nie musisz. Jak jesteś śpiący, to przełóżmy rozmowę na jutro – cesarz uklęknął obok mnie na podłodze.
- To nie powinno czekać. Zrobię nam drinki i opowiem całą historię od początku.
- Lepiej nie, jestem taki wykończony, że upiję się małą ilością alkoholu.
- Uwierz mi, tego co mam ci do przekazania lepiej nie słuchać na trzeźwo – wstałem i podszedłem do szafki z napojami. Zarobiłem dwa mocne owocowe koktajle i jeden z nich podałem Alainowi, który wpatrywał się we mnie z błyszczącymi z ciekawości, zielonymi ślepkami. Chłopak sięgnął do tyły i rozpiął spinkę więżącą jego długie, jasne włosy. Platynowe pasma rozsypały się mu na ramiona. Lśniły w blasku ognia jak najprawdziwszy jedwab. Był taki słodki z tymi podkrążonymi oczami i uśmiechającymi się do mnie różowymi ustami. Przez chwilę zagapiłem się na niego, zapominając po co tu jesteśmy.
- Andre, ocknij się – odezwał się nieśmiało, rumieniąc się na buzi pod moim natarczywym wzrokiem.
- Przepraszam, zupełnie straciłem wątek.
- Zauważyłem. Wiesz, że to niekulturalnie tak się w kogoś wpatrywać.
- Już będę grzeczny – usiadłem obok niego tak, że stykaliśmy się ramionami. – To dość długa opowieść. - Przez prawie pół godziny przekazywałem mu wszystko czego się z Ilzą dowiedzieliśmy. Zareagował nadspodziewanie dobrze na wieść, że ma przyrodniego brata. Wyraził chęć poznania Rafaela i sprowadzenia go na dwór.
- Nie martw się, potrafię mu zapewnić bezpieczeństwo. Pani de Witt oraz lokaj ojca Derek niech lepiej do procesu zostaną u ciebie. Jak najszybciej załóż sprawę w sądzie i powiadom stróżów prawa. Przekaż materiały Zakonowi  Figli Di Giustizia oni zajmą się oficjalnym śledztwem. Zebrałeś naprawdę niepodważalne dowody. To będzie bardzo nieprzyjemny proces dla całej mojej rodziny, ale w końcu trzeba to zrobić. Od jutra zacznę działać.
- A teraz możemy przejść do przyjemniejszej części wieczoru – podniosłem go i posadziłem sobie na kolanach. Przytulił się ufnie do mnie kładąc mi głowę na ramieniu. Ująłem go z brodę, odwróciłem jego twarz w moją stronę i delikatnie pocałowałem. – Skarbie, nie zaciskaj warg – wymruczałem mu cicho do zaczerwienionego uszka. Spełnił moją prośbę natychmiast, cicho wzdychając z przyjemności. Wślizgnąłem się do ciepłego, wilgotnego wnętrza i zacząłem pieścić jego usta. Splótł swój język z moim w pełnym ognia tańcu namiętności. Przywarł do mnie całym ciałem ocierając się o mój tors jak kot.
- Dawno nie mieliśmy czasu dla siebie – wyszeptał, owiewając mój policzek swoim gorącym oddechem. – Andre, chcę się z tobą kochać – tym wyznaniem zaskoczył mnie tak bardzo, że nie wiedziałem co mam na nie odpowiedzieć. Nie chciałem skrzywdzić tego zupełnie niewinnego chłopaka. Może powiedział to pod wpływem chwili?
- Alain, jesteś tego pewny. Dobrze się zastanów, czy to mi chcesz oddać swoje dziewictwo. Nie chcę, byś potem oskarżał mnie o wykorzystanie sytuacji. Wypiłeś dość mocnego drinka – zobaczyłem jak jego piękne oczy napełniają się łzami. Odwrócił głowę starając się je ukryć.
- Wiedziałem, wiedziałem, że nie będziesz mnie chciał. Pewnie brzydzisz się mną ze względu na ojca. Przepraszam za swoje zachowanie. Już nigdy więcej nie będę ci się narzucał – chłopak usiłował wstać z moich kolan, ale nie pozwoliłem mu na to. - Puść mnie, nie znoszę litości – źle odczytał moją reakcję.
- Spokojnie kochanie, błędnie mnie zrozumiałeś i zaraz ci to udowodnię – wziąłem go w ramiona - Pragnę tylko, żebyś był w pełni świadomy tego co robisz. Poinformuj swojego lokaja, że wrócisz rano. Nie chcę, aby wszczął alarm, jak nie zastanie cię w sypialni. – Kiedy tylko skończył rozmawiać z kamerdynerem podszedłem do niego i wziąłem go na ręce. Pisnął zaskoczony i mocno objął mnie za szyję. Zawstydzony ukrył twarz na mojej piersi.
- Będziesz delikatny, prawda? – wyszeptał cichutko.
- Alain głuptasie, jak mógłbym cię skrzywdzić – postawiłem chłopaka obok łóżka i zacząłem powoli rozbierać, pieszcząc łagodnie jego ciało tak, aby go nie przestraszyć. Wiedziałem, że paskudne wspomnienia z dzieciństwa nie pozwoliły dotąd cieszyć mu się seksem. Większość jego rówieśników miała to już dawno za sobą. Rozpiąłem mu koszulę i rzuciłem ją na podłogę. Kiedy jednak sięgnąłem do spodni złapał mnie za rękę.
-Alain, jeśli zmieniłeś zdanie możesz się jeszcze wycofać – nakryłem jego dłoń swoją zaciskając nasze palce na jego twardniejącym członku.
- Aaah…- jęknął chłopak i przywarł ustami do moich ust w pełnym pożądania pocałunku. Nie chcą przedłużać tej chwili z powodu jego ogromnego zażenowania rzuciłem zaklęcie pozbawiające nas obu ubrań. Jak tylko poczuł, że jest nagi wskoczył pod kołdrę i nakrył się nią po sam nos. Widziałem tylko lśniące szmaragdowe oczy Alaina spoglądające na mnie nieśmiało spod przydługiej grzywki. Rzuciłem się na łóżko i położyłem po jego lewej stronie. Widziałem, że błądzi łakomym  wzrokiem po moim ciele nie mając jednak odwagi nic zrobić. Przysunąłem się bliżej i zacząłem kąsać go po szyi. Odchylił głowę do tyłu dając mi lepszy dostęp. Posuwałem się bez pośpiechu w dół liżąc i całując zaróżowioną, aksamitną skórę. Dotarłem do stwardniałych sutków i zacząłem je delikatnie ssać. Słyszałem coraz głośniejsze westchnienia Alaina. Złapałem za brzeg kołdry i pociągłem ją w dół, chcąc odsłonić resztę ciała chłopaka. Niestety znowu napotkałem na opór. Trzymał rękami za pościel nie pozwalając mi na żadne manewry. Niewiele myśląc złapałem ostrożnie dłonią za jego nabrzmiały członek i zacząłem masować go poprzez śliski materiał.
- Skarbie przestań się ze mną siłować. Pozwól mi zobaczyć jaki jesteś piękny – wymruczałem do niego niskim zmysłowym głosem.
- Ale… och… ja zaraz …aaaaaa – jak tylko nacisnąłem mocniej, wypuścił gorący strumień spermy głośno krzycząc z doznawanej przyjemności. Zaraz potem ponownie zanurkował pod przykrycie.
- Alain, udusisz się tam – zawołałem rozbawiony jego postępowaniem. – Wystaw chociaż nos.
- Andre, tak mi wstyd. Powinienem zaczekać na ciebie.
- Nie bądź głuptasem i wyjdź stamtąd – niespodziewanie podniosłem kołdrę i wpełznąłem pod nią, nakrywając piszczącego chłopaka swoim pobudzonym ciałem. Zacząłem się o niego ocierać przesuwając się coraz niżej. Zacisnął mocno uda, nie pozwalając mi się dotykać w najwrażliwsze miejsce.
- Maleńki rozchyl nóżki i dopuść mnie do siebie. Nie bój się, nie zrobię ci krzywdy – masowałem jego mięśnie ponownie wzbudzając w jego drobnym ciele pożądanie. Widziałem jak jego penis twardnieje od nowa i zaczyna sączyć.
- Czy to będzie bolało? – zapytał mnie niepewnym głosem.
- Postaram się przygotować cię jak najlepiej, ale musisz mi w tym trochę pomóc – chłopak powoli rozsunął drżące uda. Ułożyłem się między nimi i zacząłem składać na jego członku subtelne pocałunki. Dłońmi rozsunąłem mu pośladki. Nawilżyłem zaklęciem palce i ostrożnie zacząłem wsuwać jeden do środka bacznie obserwując reakcję kochanka.
- Ach… jest trochę dziwnie, ale nie boli – wysapał ciężko oddychając.
- Będzie przyjemniej, gdy tylko znajdę twoją prostatę – wepchnąłem głębiej rękę, aż usłyszałem pełen rozkoszy okrzyk Alaina.
- Och…. jeszcze – przesunął się w moją stronę bezwstydnie nabijając się na moją dłoń.
- Nie tak szybko kochanie, bo zrobisz sobie krzywdę – masowałem go od wewnątrz wyrywając z jego gardła jęki uniesienia. Nawet nie zauważył jak dodałem kolejne palce. Wyjąłem je po chwili, uniosłem jego nogi do góry i oparłem sobie na ramionach. Przyłożyłem penisa do śliskiej, rozciągniętej nieco dziurki i pchnąłem, wchodząc od razu aż po jądra.
- Andre, ty cholerny draniu to boli! – krzyknął chłopak usiłując się wyrwać.
- Maleńki uspokój się i oddychaj głęboko. Twoje ciało za chwilę się dostosuje i przestaniesz odczuwać dyskomfort – chwyciłem jedną dłonią za jego członka i zacząłem go masować starając się odwrócić uwagę kochanka od nieprzyjemnych doznań. Po chwili poruszył się na próbę łypiąc na mnie złym okiem. Pchnąłem ponownie celnie trafiając w ośrodek rozkoszy. Zajęczał i poruszył tyłeczkiem. Wkrótce opracowaliśmy wspólny rytm. Alain zupełnie zapomniał o wcześniejszych protestach. Wychodził mi naprzeciw  namiętnie pojękując i popędzając mnie do mocniejszych ruchów. Szybko oboje osiągnęliśmy ekstazę. Nasze ciała ogarnęły orgazmiczne dreszcze. Doszliśmy razem głośno krzycząc z przyjemności. Opadłem na łóżko obok niego, objąłem go czule i przygarnąłem do siebie. Przytulił się do mnie bez wahania.
- Andre, to było piękne, nie mam pojęcia dlaczego tak bardzo się bałem? – wyszeptał mi do ucha.
- Dobrze, że tak dzisiaj myślisz, bo jutro możesz zmienić zdanie – uśmiechnąłem się do niego zagadkowo.
- No coś ty! – prychnął oburzony – Za kogo ty mnie masz?
- Pożyjemy zobaczymy – odparłem filozoficznie. Żyłem na tym świecie trochę dłużej od niego, doskonale wiedziałem, że mam rację. Nie chcąc jednak burzyć nastroju nie odezwałem się więcej ani słowem. Pocałowałem go tylko w czubek zadartego nosa i oczyściłem nasze lepiące się ciała zaklęciem. Już po kwadransie szczęśliwi i zaspokojeni obaj spaliśmy w najlepsze.
 ......................................................................................................................
Figli Di Giustizia - synowie sprawiedliwości