piątek, 11 maja 2012

Rozdział 3


Wspomnień Andre ciąg dalszy
Kiedy się obudziłem było już całkiem ciemno. Sięgnąłem  po picie  stojące na pobliskim stoliku. Jak zemdlałem musieli coś mi wlać do ust bo czułem jakiś ohydny smak na języki. Usiadłem w pościeli próbując zebrać myśli. Pierwsza świadoma jaka przyszła mi do głowy powaliła mnie z powrotem na łóżko. Jutro zostaję przekazany w obce ręce zupełnie jak zużyty samochód. Wiedziałem, że ojciec mnie nie kocha. Miałem jednak nadzieję ,że jestem mu chociaż potrzebny. Łzy same zaczęły płynąć mi po twarzy. Po minucie szlochałem już jak dziecko. Jak to jest, że jedni mają wszystko tak jak moi bracia miłość rodziców, urodę, bogactwo, wykształcenie. A ja od początku mam pod górkę. Nawet nauki nie pozwolili mi kontynuować chociaż oceny miałem o wiele lepsze niż moje rodzeństwo. Mazałem się coraz bardziej i bardziej. Nie potrafiłem przestać. Przez kilka godzin wyłem do poduszki, aż ze zmęczenia zasnąłem. Rano obudził mnie pisk Ilzy, chyba jedynej przyjaznej mi istoty w tym zamku.
- Andre, ty śpiochu, wstawaj. Dzisiaj twój wielki dzień. Opuszczasz tą przeklętą wiochę i wypływasz na głębokie wody- szczebiotała mi do ucha. Nie mogąc znieść jej radosnego bełkotu z trudem podniosłem się do siadu. Siostra rzuciła na mnie okiem i znieruchomiała. Jej  wesoły uśmiech natychmiast zgasł jak zdmuchnięta świeca.
- Braciszku co tobie? Zupełnie się zrujnowałeś. Masz oczy czerwone jak u królika, spuchnięte powieki i prawie sine usta. Nie mów tylko, że beczałeś całą noc bo tak bardzo żal ci opuszczać ojczulka- fuknęła na mnie usiłując mnie postawić do pionu.-Przestań się tak martwić czeka cie nowe ciekawe życie.
- Ilza nie bądź naiwna, on mnie po prostu sprzedał temu facetowi za grubszą kasę. Zamiast ojca będzie mną teraz dyrygował cesarz, widzisz jakąś różnicę, bo ja nie. Zobacz nie ściągnęli mi nawet tej przeklętej bransoletki. Pewnie dostanę w pałacu ładniejszą, bardziej ozdobną – powiedziałem z goryczą w głosie…………
I tak zakończyło się moje życie w rodzinnym domu. Nikt poza Ilzą nie przyszedł się ze mną pożegnać .Nie pokazała się nawet moja matka. Zresztą pewno ojciec jej nie pozwolił. Jutro zobaczę co mi przyniesie los. Ja nie wierzę w dobre zakończenia. Takie są tylko w bajkach. Siedzę w swoim pokoju na przemierzającym bezkres kosmosu promie. Migające za oknem gwiazdy wydają się takie dalekie i samotne. One przynajmniej są wolne, nie to co ja. Moje palce bezwiednie zacisnęły się na chłodnym metalu na moim nadgarstku. Nie miałem już nawet siły płakać. Od tamtego dnia kiedy moje życie  zatoczyło krąg wylałem już chyba wszystkie swoje łzy. Uśmiech mojej małej siostrzyczki i jej łagodne słowa były jedynym dobrym wspomnieniem z tamtych dni. Małym promykiem radości który ogrzewał moje skostniałe serce.
Rankiem Alek zadbał o wszystko. Pomógł mi się przebrać, wmusił we mnie jakiegoś tosta i spakował nasze rzeczy.
- Chodźmy panie, prom już wylądował. Czekają na nas -mój lokaj wziął nasze bagaże i skierował się do drzwi. Powlokłem się za nim ze smętną miną. Na płycie lotniska czekał już na nas komitet powitalny. Stojący obok nas i czekający na odprawę pasażerowie promu patrzyli na mnie z jawną niechęcią. Nie zaskarbiłem sobie ich przychylności. Uważali mnie chyba za jakiegoś pokręconego dziwaka. Może temu, że przez tydzień snułem się ze zrezygnowaną miną po statku i do nikogo się nie odzywałem. Podeszli do nas dwaj uzbrojeni cesarscy gwardziści i zasalutowali.
- Coś takiego, taki młody i coś już przeskrobał. To pewnie poważna sprawa bo to oficerowie samego władcy- usłyszałem cichy szept z tyłu.
- Masz rację ja od początku wiedziałem że to jakiś przestępca. Z tym ponurym wzrokiem wyglądał mi na mordercę- nadeszło z drugiej strony. Nie ma to jak współtowarzysze podróży co? Nie zamienili ze mną ani jednego słowa, a już skazali mnie na kryminał. Tymczasem  jeden z wojskowych widząc że nie reaguję odezwał się z szacunkiem.
- Wasza wysokość, pozwól z nami. Przygotowaliśmy dla ciebie najlepszą kajutę na statku. Cesarz przysłał po ciebie Błękitną Strzałę, to najszybsza jednostka w naszej flocie. Do stolicy mamy trzy dni drogi -mężczyzna ruszył przodem pokazując mi drogę. Ścigały nas bezgranicznie zdumione spojrzenia plotkarzy z promu.
Nie będę wam opowiadał o mojej podróży bo nie ma o czym. Większość przespałem. Pałac, w którym przyjdzie mi zamieszkać był naprawdę piękny. Moja złota klateczka nieźle się prezentowała. Z okien wiozącego mnie poduszkowca obserwowałem wspaniałe białe wieże na tle błękitnego nieba. Po dotarciu na miejsce czekało mnie szereg ceremonii i uroczystości. Wystrojono mnie jak lalkę i wystawiono na widok publiczny. Na głowę włożono mi książęcą koronę, a na palec zaręczynowy pierścionek. Od tej chwili nieodwołalnie należałem do cesarza. Miałem być jego ozdobą, a w wolnych chwilach grzać mu łoże. Chociaż w tym może zastąpią mnie konkubiny, których ma aż trzy. Z pewnością nie będą zachwycone, że przybyła im konkurencja. Wieczorem byłem już tak zmęczony, że drzemałem na kanapie przy kominku w moim nowym luksusowym saloniku. Wykąpany, wyperfumowany, przebrany w elegancką zieloną jedwabną piżamę i puszysty szlafrok czekałem na egzekucję. Usiłowałem się uspokoić popijając mocnego drinka, ale ręka tak mi się trzęsła, że upuściłem szklankę na dywan. Kiedy cesarz wszedł do pokoju byłem już tak zdenerwowany, że ledwie pamiętałem jak mam na imię. Andre, to tylko jedna noc, jedna noc, którą musisz jakoś przeżyć. Powtarzałem jak mantrę. Potem nie będzie miał już żadnego powodu, aby odwiedzać twoją sypialnię. Mężczyzna usiadł naprzeciwko mnie bez słowa. Założył nogę na nogę i zobaczyłem, że pod czarnym szlafrokiem z pewnością jest nagi. W rozcięciu widać było nieźle umięśnione ,smukłe udo.
-Andre nie rób takiej wystraszonej miny. To nasza noc poślubna, a ty zachowujesz się jak porwana dziewica- powiedział przyglądając mi się z rozbawieniem. Ale ja właśnie jestem taka dziewicą ty głupolu-pomyślałem przestraszony.
- Wasza wysokość może odłożymy to na inny dzień, na pewno jesteś zmęczony. Tyle się dzisiaj działo- próbowałem pertraktować nieśmiało.
- Niczego nie będziemy odkładać. Skonsumowanie związku jest konieczne by małżeństwo było uznane za ważne. Idź do sypialni i rozbierz się. Zaraz do ciebie dołączę- powiedział chłodno i wskazał drzwi po jego lewej stronie. -I postaraj się wykrzesać z siebie choć odrobinę entuzjazmu inaczej będzie to dla ciebie naprawdę nieprzyjemne przeżycie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz