piątek, 11 maja 2012

Rozdział 17


Delikatnie wsunąłem mu język wprost w gorące, chętne, aksamitne wnętrze. Pieściłem czule jego usta czując jak przywiera do mnie całym, drżącym drobnym ciałem. Uniosłem go do góry oplatając jego nogami swoją talię i usiadłem z nim na najbliższym fotelu. Posadziłem chłopaka na swoich kolanach, nie odrywając się od jego słodkich warg. Objąłem go za pośladki i przysunąłem bliżej. Tak, aby jego tors ocierał się o mój przy każdy oddechu. Nasze języki splatały się i rozplatały w pełnym namiętności tańcu. Dłońmi ściskałem i masowałem sprężyste pośladki, aż poczułem jak jego stwardniały penis zaczyna naciskać mi na brzuch. Alain zupełnie nieświadomy tego co robi przesuwał się w górę i w dół, starając się zwiększyć jak najbardziej przyjemne doznania. W którymś momencie nacisnął zbyt mocno i ból w zmaltretowanym członku nieco go otrzeźwił. Pisnął kompletnie zaskoczony i zawstydzony swoim stanem. Gwałtownie odsunął się ode mnie, omal nie spadając z kolan.
-Ćiśś, spokojnie-objąłem go ramionami i mocno do siebie przytuliłem- nie wstydź się. To normalna reakcja twojego ciała. Pozwól, że ci pokażę- chwyciłem za jego rękę, położyłem ją na swoim  kroczu i zacisnąłem jego palce.-Widzisz, ja też jestem twardy, bo bardzo cię pragnę. Nie bój się skarbie, nie jestem Karelem i do niczego nie będę cię zmuszał-zauważyłem, że zaczerwienił się mocno i ukrył rozpaloną twarz przyciskając ją do mojego ramienia.
- Jestem strasznie niemądry, prawda?- wymamrotał cicho-Wiem, że nie powinienem się z tobą zadawać, bo prawdopodobnie pragniesz tylko zemsty. Tymczasem ja kocham cię, od kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem, jako dziecko w ramionach mojego ojca. Proszę, nie skrzywdź mnie Andre, tak bardzo się boję, że nasza znajomość skończy się jakąś katastrofą-patrzyłem na niego, słuchałem jego smutnych słów i nie mogłem mu w duszy nie przyznać racji. Aby mój plan się powiódł, muszę uwieść tego dzieciaka. Z początku wydawało mi się to bardzo proste, ale teraz przekonałem się, że on nie jest mi zupełnie obojętny. Moje zdradzieckie ciało lgnęło do niego z całych sił, a każde wypowiedziane przez niego słowo zapadało głęboko w moje serce. Czy znajdę w sobie dość siły, żeby wykonać swój plan? Czy przygotowywana przez tyle lat zemsta nie dojdzie do skutku z powodu tego chłopaka?- Andre, ocknij się. Nie pozwól, aby ten słodki dzieciak namieszał ci w głowie. To mimo wszystko jest syn twoich największych wrogów. Teraz wydaje się niewinny, ale nie wiadomo co tak naprawdę chce osiągnąć – szeptał mi do ucha paskudny głosik. Nie tak łatwo pokonać stare przyzwyczajenia. Nienawiść towarzyszyła mi przez wiele lat i teraz odzywała się w najmniej oczekiwanych momentach.
-Alain-odezwałem się już w pełni opanowany-chyba powinienem już iść. Jeśli tu zostanę, będę chciał się z tobą kochać, a ty nie jesteś jeszcze na to gotowy. Dobranoc wasza wysokość- wstałem i postawiłem go na ziemi. Pocałowałem  w jasne czoło i odsunąłem od siebie.-I mam nadzieję, że będziesz miał równie niespokojną noc jak ja, bo z tym problemem- tu spojrzałem w dół, na mojego wyraźnie odznaczającego się w spodniach członka- nie łatwo będzie mi zasnąć, a widzę, że masz co prawda nieco mniejszy, ale równie dokuczliwy kłopot-roześmiałem się widząc jego zmieszaną minę i szybko ruszyłem do drzwi, zanim zdążył zareagować.
Kiedy znalazłem się na korytarzu zobaczyłem, że z gabinetu w ślad za mną, wymyka się chyłkiem niewielka postać i unikając mojego wzroku, ucieka najszybciej jak potrafi-O mój boże, zupełnie zapomnieliśmy o tym małym sekretarzu! On tam był przez cały czas i widział jak się miziamy! Mam tylko nadzieję, że nie rozpuści plotek-kiedy jednak uświadomiłem sobie czego dokładnie świadkiem był ten chłopak, zaczerwieniłem się po uszy-Cholera jasna, ale ze mnie idiota! Jak mogliśmy się tak zapomnieć. Alain jak się zorientuje, to mnie ukatrupi i …-nie dokończyłem myśli bo…..
- Andre, ty potomku pokręconej małpy, wracaj tu natychmiast!!!- usłyszałem krzyk rozgniewanego cesarza-Ty paskudny tchórzu nie waż się uciekać!
-Oh, chyba się kapnął, lepiej będzie się ewakuować. Jak mnie dopadnie, to już po mnie!- powiedziałem do siebie i rzuciłem się biegiem, znikając z pola rażenia wściekłego chłopaka.
…………………………………………………………………………………………………………………………..
Wieczorem następnego dnia siedzieliśmy z Ilzą w naszym małym saloniku popijając słodkie drinki. Dziewczyna od dłuższego czasu patrzyła na mnie podejrzliwie, aż w końcu nie wytrzymała.
-Andre  powiedz mi gdzie ty się wczoraj podziewałeś? Cały dzień cię nie było.
- Troszeczkę posprzeczałem się z Alainem i chciałem wyjaśnić sprawę. Troszkę mi to zajęło-wykręcałem się jak potrafiłem najlepiej, ale siostra niestety zbyt dobrze mnie znała.
-Andre przestań kręcić i powiedz szczerze o co chodzi?
- No dobrze. tylko się nie śmiej - zrelacjonowałem jej cały mój dzień począwszy od  ataku zazdrości Alaina, aż do widoku zwiewającego sekretarza.
-Haha -chichotała trzymając się za buzię Ilza.-Przepraszam cię nie mogę się powstrzymać, ale z was napalone bałwany. Jak mogliście zapomnieć o tym facecie? A teraz się ukrywasz jak małe dziecko zamiast stawić Alainowi czoła. Cały dzień przesiedziałeś w pokoju bojąc się, że go spotkasz, prawda?
- No wiesz, ale z ciebie przyjaciółka! Rżysz jak koń- spojrzałem na nią oburzony i nieco zawstydzony -Miała niestety jak zwykle rację.
- Nie złość się już-poczochrała mnie po głowie- chodźmy do parku. Lubię tam spacerować wieczorami. Uwielbiam te ich kolorowe lampiony-było dość ciepło więc tak jak siedzieliśmy wyszliśmy do ogrodu. Znaleźliśmy jakąś mało uczęszczaną alejkę, a ławeczkę na której usiedliśmy skrywały zupełnie długie do ziemi gałęzie drzewa. Z pewnością ze ścieżki nie było as zupełnie widać. Już miałem otworzyć buzię jak dobiegły mnie trzy sprzeczające się, znajome kobiece głosy.
-Podejdźmy bliżej to konkubiny Karela. Może dowiemy się czegoś ciekawego- wyszeptała Ilza skradając się w kierunku głosów. Po drugiej stronie drzewa stała identyczna jak nasza ławeczka. Zobaczyłem kłócące się- Mirelle, Fanne i Melanie.
-Trzeba się go pozbyć zanim coś odkryje. Najlepiej wsypmy mu coś do zupki i po sprawie- twierdziła chłodno Mirella.
-Aleś ty głupia. Od razu oskarżą nas, Wszyscy wiedzą, że się nienawidzimy i wielu coś podejrzewa. Andre zawsze był lubiany przez służbę. Ktoś może mu coś donieść-odezwała się Fanna.
-Sama jesteś idiotką, miało być bez nazwisk. Skoro nie potrzebujecie mojej pomocy to żegnam-Mirella skinęła im dumnie jasną głową i poszła w stronę zamku.
- I dobrze-rzuciła z nią Melania-co za napuszona kretynka. Wyobrażasz sobie co by było gdyby urodziła dziedzica?
- Na szczęście w porę zorientowałyśmy się, że jest w ciąży. Gdybyśmy nie pozbyły się tego dziecka nie miałybyśmy tu czego szukać, bo ono byłoby teraz następcą tronu. Sprytnie się wtedy sprawiłaś-pochwaliła ją Fanna.
- To był tylko mały wypadek, nic trudnego- stwierdziła zadowolona z siebie Melania.-Ale wiesz co mnie zastanawia, dlaczego ona wtedy zwlekała z powiadomieniem cesarza o swoim stanie? Nie uważasz że to dziwne?
-Myślałam nad tym. Może to dziecko wcale nie było Karela. Ta suka pewnie znalazła jakiegoś kochanka. Warto by było wiedzieć kto to był. Mogłybyśmy ją szantażować-powiedziała Fanna.
-Wracajmy już, robi się chłodno. Znajdziemy jej kochasia nic się nie martw- kobiety wzięły się pod ręce i ruszyły do pałacu. Tymczasem my siedzieliśmy jeszcze długo w parku, omawiając to co usłyszeliśmy. Nie mogliśmy uwierzyć jak bardzo wyzute z wszelkich uczuć i moralności są te arystokratki. Pozycja i pieniądze były dla nich najważniejsze. Inni ludzie to tylko pionki, którymi posługiwały się, aby osiągnąć swoje cele. Ciekawe czy cesarz wie o tym wszystkim? Wolałbym nie być tym, kto go uświadomi!
…………………………………………………………………………………………………………………………..
Kiedy wracaliśmy do zamku dostrzegłem drobną, jasnowłosą postać ubraną w długą pelerynę, przemykającą się w stronę ukrytej między liśćmi dzikiego wina bramki. Przyjrzałem się uważniej.
-Patrz Ilza, czy to czasem nie Alain wymyka się gdzieś nocą?- powiedziałem zdziwiony.
-Tak to on. Idź za nim i zobacz co niemądrego kombinuje-stwierdziła zaniepokojona dziewczyna.
-Nie chcę, pewnie ma jakąś randkę- zaparłem się.
-To tym bardziej powinieneś to sprawdzić. Rusz się ośle- warknęła mi do ucha. Nie miałem wyjścia. Musiałem iść za nim. Nie dotarliśmy daleko. W pobliżu pałacu na sąsiedniej ulicy była karczma, w której chętnie bawili się młodzi dworzanie. Widziałem podążające w tym samym kierunku co my zamaskowane postacie. Co było robić?  Zaklęciem stworzyłem sobie podobną, zakrywającą tyko oczy maskę i nałożyłem ją na twarz. Bramkarz przy wejściu nie zapytał o nic tylko wyciągnął rękę po kasę. W środku panowało przynajmniej jak dla mnie istne piekło. Wszędzie kolorowe rażące światła, głośna, hałaśliwa muzyka i najwyraźniej mocno podpita młodzież. Omiotłem wzrokiem salę szukając znajomej sylwetki i znalazłem go przy barze kończącego solidnego drinka.-Co on wyprawia? Jeszcze jedna tak szklanica i wpadnie pod stół. Muszę go stąd jakoś wyciągnąć zanim narozrabia.-Zanim doszedłem na miejsce już przysiadł się do niego jakiś koleś, klejąc się bezwstydnie położył mu rękę na ramieniu. Widziałem jak Alain coś do niego szepce z głupawym uśmiechem na twarzy. Widać było, że alkohol już zaczyna krążyć mu w żyłach. Podszedłem do baru i wcisnąłem się bezczelnie między chłopaka, a podrywającego go faceta.
-Łapy precz od mojej własności- popatrzyłem na niego groźnie i przestraszony moją gwałtowną reakcją mężczyzna, natychmiast się wycofał-Coś strachliwy ten twój amant?- wyszczerzyłem się do cesarza zadowolony z przeprowadzonej akcji.
-Andre, ty draniu co tutaj robisz? Sam jesteś bojaźliwszy od zająca, przez cały dzień się przede mną ukrywasz i jeszcze śmiesz innych krytykować! Znikaj stąd. Mam zamiar się zabawić i ty mnie nie powstrzymasz- zwinnie podniósł się ze stołka i ruszył na parkiet. Tam zaczął się poruszać w rytm powolnej zmysłowej muzyki. Trzeba przyznać, że łobuz naprawdę umiał tańczyć. Patrząc mi prosto w oczy zaczął niespodziewanie zrzucać z siebie kolejne warstwy ubioru z psotnym uśmiechem na ślicznej buzi. Dobrze chociaż, że tak jak wszyscy tutaj miał maskę. Uśmiechając się do mnie słodko upuścił na podłogę najpierw pelerynę, potem marynarkę i kamizelkę. Odpiął dwa górne guziki koszuli i można było już dostrzec delikatną , złotawą skórę na klatce piersiowej. Włączono fioletowe światła i jego cieniutka, biała koszula zaczęła prześwitywać. Wyglądało jakby był do pasa nagi. Widziałem ciemniejsze plamki jego sutków. Rozejrzałem się dookoła i o mało szlag mnie nie trafił. Większość tańczących była dosłownie zahipnotyzowana jego widokiem. Dodatkowo jego nasycone erotyzmem ruchy powodowały, że ślina prawie kapała niektórym z ust.
-Wracaj tutaj, co ty chcesz udowodnić?- krzyknąłem w jego stronę. Ale ten mały padalec uśmiechnął się do mnie złośliwie, odwrócił tyłem kręcąc przy tym zgrabnym tyłeczkiem i ściągając na siebie jeszcze więcej pożądliwych spojrzeń. Normalnie krew się we mnie zagotowała.- A to przewrotna gnida, a taki się wydawał niewinny. Niech no tylko go dorwę

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz