Delikatnie
wsunąłem mu język wprost w gorące, chętne, aksamitne wnętrze. Pieściłem czule
jego usta czując jak przywiera do mnie całym, drżącym drobnym ciałem. Uniosłem
go do góry oplatając jego nogami swoją talię i usiadłem z nim na najbliższym
fotelu. Posadziłem chłopaka na swoich kolanach, nie odrywając się od jego
słodkich warg. Objąłem go za pośladki i przysunąłem bliżej. Tak, aby jego tors
ocierał się o mój przy każdy oddechu. Nasze języki splatały się i rozplatały w
pełnym namiętności tańcu. Dłońmi ściskałem i masowałem sprężyste pośladki, aż
poczułem jak jego stwardniały penis zaczyna naciskać mi na brzuch. Alain
zupełnie nieświadomy tego co robi przesuwał się w górę i w dół, starając się
zwiększyć jak najbardziej przyjemne doznania. W którymś momencie nacisnął zbyt
mocno i ból w zmaltretowanym członku nieco go otrzeźwił. Pisnął kompletnie
zaskoczony i zawstydzony swoim stanem. Gwałtownie odsunął się ode mnie, omal
nie spadając z kolan.
-Ćiśś,
spokojnie-objąłem go ramionami i mocno do siebie przytuliłem- nie wstydź się.
To normalna reakcja twojego ciała. Pozwól, że ci pokażę- chwyciłem za jego
rękę, położyłem ją na swoim kroczu i
zacisnąłem jego palce.-Widzisz, ja też jestem twardy, bo bardzo cię pragnę. Nie
bój się skarbie, nie jestem Karelem i do niczego nie będę cię
zmuszał-zauważyłem, że zaczerwienił się mocno i ukrył rozpaloną twarz
przyciskając ją do mojego ramienia.
- Jestem
strasznie niemądry, prawda?- wymamrotał cicho-Wiem, że nie powinienem się z
tobą zadawać, bo prawdopodobnie pragniesz tylko zemsty. Tymczasem ja kocham cię,
od kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem, jako dziecko w ramionach mojego ojca.
Proszę, nie skrzywdź mnie Andre, tak bardzo się boję, że nasza znajomość
skończy się jakąś katastrofą-patrzyłem na niego, słuchałem jego smutnych słów i
nie mogłem mu w duszy nie przyznać racji. Aby mój plan się powiódł, muszę
uwieść tego dzieciaka. Z początku wydawało mi się to bardzo proste, ale teraz
przekonałem się, że on nie jest mi zupełnie obojętny. Moje zdradzieckie ciało
lgnęło do niego z całych sił, a każde wypowiedziane przez niego słowo zapadało
głęboko w moje serce. Czy znajdę w sobie dość siły, żeby wykonać swój plan? Czy
przygotowywana przez tyle lat zemsta nie dojdzie do skutku z powodu tego
chłopaka?- Andre, ocknij się. Nie pozwól,
aby ten słodki dzieciak namieszał ci w głowie. To mimo wszystko jest syn twoich
największych wrogów. Teraz wydaje się niewinny, ale nie wiadomo co tak naprawdę
chce osiągnąć – szeptał mi do ucha paskudny głosik. Nie tak łatwo pokonać
stare przyzwyczajenia. Nienawiść towarzyszyła mi przez wiele lat i teraz
odzywała się w najmniej oczekiwanych momentach.
-Alain-odezwałem
się już w pełni opanowany-chyba powinienem już iść. Jeśli tu zostanę, będę
chciał się z tobą kochać, a ty nie jesteś jeszcze na to gotowy. Dobranoc wasza
wysokość- wstałem i postawiłem go na ziemi. Pocałowałem w jasne czoło i odsunąłem od siebie.-I mam
nadzieję, że będziesz miał równie niespokojną noc jak ja, bo z tym problemem-
tu spojrzałem w dół, na mojego wyraźnie odznaczającego się w spodniach członka-
nie łatwo będzie mi zasnąć, a widzę, że masz co prawda nieco mniejszy, ale
równie dokuczliwy kłopot-roześmiałem się widząc jego zmieszaną minę i szybko
ruszyłem do drzwi, zanim zdążył zareagować.
Kiedy
znalazłem się na korytarzu zobaczyłem, że z gabinetu w ślad za mną, wymyka się
chyłkiem niewielka postać i unikając mojego wzroku, ucieka najszybciej jak
potrafi-O mój boże, zupełnie
zapomnieliśmy o tym małym sekretarzu! On tam był przez cały czas i widział jak
się miziamy! Mam tylko nadzieję, że nie rozpuści plotek-kiedy jednak
uświadomiłem sobie czego dokładnie świadkiem był ten chłopak, zaczerwieniłem
się po uszy-Cholera jasna, ale ze mnie
idiota! Jak mogliśmy się tak zapomnieć. Alain jak się zorientuje, to mnie
ukatrupi i …-nie dokończyłem myśli bo…..
- Andre, ty potomku pokręconej małpy, wracaj tu
natychmiast!!!- usłyszałem krzyk rozgniewanego cesarza-Ty paskudny tchórzu nie
waż się uciekać!
-Oh, chyba
się kapnął, lepiej będzie się ewakuować. Jak mnie dopadnie, to już po mnie!- powiedziałem
do siebie i rzuciłem się biegiem, znikając z pola rażenia wściekłego chłopaka.
…………………………………………………………………………………………………………………………..
Wieczorem
następnego dnia siedzieliśmy z Ilzą w naszym małym saloniku popijając słodkie
drinki. Dziewczyna od dłuższego czasu patrzyła na mnie podejrzliwie, aż w końcu
nie wytrzymała.
-Andre powiedz mi gdzie ty się wczoraj podziewałeś?
Cały dzień cię nie było.
- Troszeczkę
posprzeczałem się z Alainem i chciałem wyjaśnić sprawę. Troszkę mi to
zajęło-wykręcałem się jak potrafiłem najlepiej, ale siostra niestety zbyt
dobrze mnie znała.
-Andre
przestań kręcić i powiedz szczerze o co chodzi?
- No dobrze.
tylko się nie śmiej - zrelacjonowałem jej cały mój dzień począwszy od ataku zazdrości Alaina, aż do widoku zwiewającego
sekretarza.
-Haha
-chichotała trzymając się za buzię Ilza.-Przepraszam cię nie mogę się
powstrzymać, ale z was napalone bałwany. Jak mogliście zapomnieć o tym facecie?
A teraz się ukrywasz jak małe dziecko zamiast stawić Alainowi czoła. Cały dzień
przesiedziałeś w pokoju bojąc się, że go spotkasz, prawda?
- No wiesz,
ale z ciebie przyjaciółka! Rżysz jak koń- spojrzałem na nią oburzony i nieco
zawstydzony -Miała niestety jak zwykle rację.
- Nie złość
się już-poczochrała mnie po głowie- chodźmy do parku. Lubię tam spacerować
wieczorami. Uwielbiam te ich kolorowe lampiony-było dość ciepło więc tak jak
siedzieliśmy wyszliśmy do ogrodu. Znaleźliśmy jakąś mało uczęszczaną alejkę, a
ławeczkę na której usiedliśmy skrywały zupełnie długie do ziemi gałęzie drzewa.
Z pewnością ze ścieżki nie było as zupełnie widać. Już miałem otworzyć buzię
jak dobiegły mnie trzy sprzeczające się, znajome kobiece głosy.
-Podejdźmy
bliżej to konkubiny Karela. Może dowiemy się czegoś ciekawego- wyszeptała Ilza
skradając się w kierunku głosów. Po drugiej stronie drzewa stała identyczna jak
nasza ławeczka. Zobaczyłem kłócące się- Mirelle, Fanne i Melanie.
-Trzeba się
go pozbyć zanim coś odkryje. Najlepiej wsypmy mu coś do zupki i po sprawie-
twierdziła chłodno Mirella.
-Aleś ty
głupia. Od razu oskarżą nas, Wszyscy wiedzą, że się nienawidzimy i wielu coś
podejrzewa. Andre zawsze był lubiany przez służbę. Ktoś może mu coś
donieść-odezwała się Fanna.
-Sama jesteś
idiotką, miało być bez nazwisk. Skoro nie potrzebujecie mojej pomocy to żegnam-Mirella
skinęła im dumnie jasną głową i poszła w stronę zamku.
- I
dobrze-rzuciła z nią Melania-co za napuszona kretynka. Wyobrażasz sobie co by
było gdyby urodziła dziedzica?
- Na
szczęście w porę zorientowałyśmy się, że jest w ciąży. Gdybyśmy nie pozbyły się
tego dziecka nie miałybyśmy tu czego szukać, bo ono byłoby teraz następcą
tronu. Sprytnie się wtedy sprawiłaś-pochwaliła ją Fanna.
- To był
tylko mały wypadek, nic trudnego- stwierdziła zadowolona z siebie Melania.-Ale
wiesz co mnie zastanawia, dlaczego ona wtedy zwlekała z powiadomieniem cesarza
o swoim stanie? Nie uważasz że to dziwne?
-Myślałam
nad tym. Może to dziecko wcale nie było Karela. Ta suka pewnie znalazła jakiegoś
kochanka. Warto by było wiedzieć kto to był. Mogłybyśmy ją
szantażować-powiedziała Fanna.
-Wracajmy
już, robi się chłodno. Znajdziemy jej kochasia nic się nie martw- kobiety
wzięły się pod ręce i ruszyły do pałacu. Tymczasem my siedzieliśmy jeszcze długo
w parku, omawiając to co usłyszeliśmy. Nie mogliśmy uwierzyć jak bardzo wyzute
z wszelkich uczuć i moralności są te arystokratki. Pozycja i pieniądze były dla
nich najważniejsze. Inni ludzie to tylko pionki, którymi posługiwały się, aby
osiągnąć swoje cele. Ciekawe czy cesarz wie o tym wszystkim? Wolałbym nie być
tym, kto go uświadomi!
…………………………………………………………………………………………………………………………..
Kiedy
wracaliśmy do zamku dostrzegłem drobną, jasnowłosą postać ubraną w długą
pelerynę, przemykającą się w stronę ukrytej między liśćmi dzikiego wina bramki.
Przyjrzałem się uważniej.
-Patrz Ilza,
czy to czasem nie Alain wymyka się gdzieś nocą?- powiedziałem zdziwiony.
-Tak to on.
Idź za nim i zobacz co niemądrego kombinuje-stwierdziła zaniepokojona
dziewczyna.
-Nie chcę,
pewnie ma jakąś randkę- zaparłem się.
-To tym
bardziej powinieneś to sprawdzić. Rusz się ośle- warknęła mi do ucha. Nie
miałem wyjścia. Musiałem iść za nim. Nie dotarliśmy daleko. W pobliżu pałacu na
sąsiedniej ulicy była karczma, w której chętnie bawili się młodzi dworzanie.
Widziałem podążające w tym samym kierunku co my zamaskowane postacie. Co było
robić? Zaklęciem stworzyłem sobie
podobną, zakrywającą tyko oczy maskę i nałożyłem ją na twarz. Bramkarz przy
wejściu nie zapytał o nic tylko wyciągnął rękę po kasę. W środku panowało
przynajmniej jak dla mnie istne piekło. Wszędzie kolorowe rażące światła,
głośna, hałaśliwa muzyka i najwyraźniej mocno podpita młodzież. Omiotłem
wzrokiem salę szukając znajomej sylwetki i znalazłem go przy barze kończącego
solidnego drinka.-Co on wyprawia? Jeszcze
jedna tak szklanica i wpadnie pod stół. Muszę go stąd jakoś wyciągnąć zanim
narozrabia.-Zanim doszedłem na miejsce już przysiadł się do niego jakiś
koleś, klejąc się bezwstydnie położył mu rękę na ramieniu. Widziałem jak Alain
coś do niego szepce z głupawym uśmiechem na twarzy. Widać było, że alkohol już
zaczyna krążyć mu w żyłach. Podszedłem do baru i wcisnąłem się bezczelnie
między chłopaka, a podrywającego go faceta.
-Łapy precz
od mojej własności- popatrzyłem na niego groźnie i przestraszony moją gwałtowną
reakcją mężczyzna, natychmiast się wycofał-Coś strachliwy ten twój amant?-
wyszczerzyłem się do cesarza zadowolony z przeprowadzonej akcji.
-Andre, ty draniu
co tutaj robisz? Sam jesteś bojaźliwszy od zająca, przez cały dzień się przede
mną ukrywasz i jeszcze śmiesz innych krytykować! Znikaj stąd. Mam zamiar się
zabawić i ty mnie nie powstrzymasz- zwinnie podniósł się ze stołka i ruszył na
parkiet. Tam zaczął się poruszać w rytm powolnej zmysłowej muzyki. Trzeba
przyznać, że łobuz naprawdę umiał tańczyć. Patrząc mi prosto w oczy zaczął
niespodziewanie zrzucać z siebie kolejne warstwy ubioru z psotnym uśmiechem na
ślicznej buzi. Dobrze chociaż, że tak jak wszyscy tutaj miał maskę. Uśmiechając
się do mnie słodko upuścił na podłogę najpierw pelerynę, potem marynarkę i
kamizelkę. Odpiął dwa górne guziki koszuli i można było już dostrzec delikatną
, złotawą skórę na klatce piersiowej. Włączono fioletowe światła i jego
cieniutka, biała koszula zaczęła prześwitywać. Wyglądało jakby był do pasa
nagi. Widziałem ciemniejsze plamki jego sutków. Rozejrzałem się dookoła i o
mało szlag mnie nie trafił. Większość tańczących była dosłownie zahipnotyzowana
jego widokiem. Dodatkowo jego nasycone erotyzmem ruchy powodowały, że ślina
prawie kapała niektórym z ust.
-Wracaj tutaj, co ty chcesz udowodnić?- krzyknąłem w
jego stronę. Ale ten mały padalec uśmiechnął się do mnie złośliwie, odwrócił
tyłem kręcąc przy tym zgrabnym tyłeczkiem i ściągając na siebie jeszcze więcej
pożądliwych spojrzeń. Normalnie krew się we mnie zagotowała.- A to przewrotna gnida, a taki się wydawał niewinny. Niech no tylko
go dorwę
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz