Wieczorem
długo rozmawialiśmy z siostrą omawiając nasze palny na przyszłość.
Postanowiliśmy odwiedzić Dereka starego lokaja zmarłego cesarza Karela. Podobno
mieszka gdzieś na wsi, w bardzo żałosnych warunkach. Chodzą słuchy że po
popadnięciu w niełaskę u Alaina wpadł w nałóg hazardu. Stracił wszystko co
zyskał przez lata służby na dworze. Teraz ledwo wiąże koniec z końcem, a dawni
przyjaciele przestali go wspierać. To jest jakaś szansa dla nas, aby dowiedzieć
się prawdy o przeszłości.
-Jak to zrobimy
ciebie może rozpoznać, to stary, cwany, dworski wyga. Mną się nie zainteresuje,
bo jestem kobietą- zastanawiała się Ilza.
- Nic nie
stoi na przeszkodzie by zrobić z ciebie przystojnego chłopaczka. Nałożę na
ciebie zaklęcie, które będzie działało przez 24 godziny-Andre wypowiedział
skomplikowaną formułkę po czym chwycił siostrę za rękę i pociągnął ją do
lustra.- Śliczny z ciebie młodzieniec. Hihi- widział jak dziewczyna z
niedowierzaniem patrzy na swoje odbicie. Obok niego zamiast Ilzy stał wiotki,
niewysoki chłopiec o dużych, niebieskich oczach i blond włosach.
- Całkiem
nieźle ci wyszło, mogę iść z tobą wieczorem na podryw- zachichotała zachwycona
dziewczyna.
- Jeszcze
tego mi brakowało, żebyś plątała się za mną po takich miejscach. Może chcesz
jeszcze trzymać mnie za rękę, jak będę uprawiał seks ty mała paskudnico-
prychnąłem na nią oburzony.
- To byłoby na
pewno ciekawe doświadczenie. A poza tym już kiedyś widziałam jak kochałeś się z
tym przystojnym gwardzistą cesarza- wystawiła mi język i schowała się
przezornie za stołem.
- Żartujesz,
prawda?- krzyknął Andre cały czerwieniejąc na twarzy.
- Wcale nie.
Kto ci kazał bzykać się z nim w bibliotece? Poszłam tam po książkę. To było
bardzo podniecające. Te wszystkie ochy i achy, jęki i westchnienia rozko…..-
rzuciłem się na nią chcą złapać ją za rękę. Odskoczyła zwinnie i wypadła na
korytarz przez otwarte drzwi. Popędziłem za tą psotnicą, ale była szybsza.
Zamknęła się w swoim pokoju, nadal zaśmiewając się do łez.
-Och, Andre
szkoda, że nie mogłeś widzieć swojej miny. Jesteś taki słodki i zabawny jak się
wstydzisz-usłyszałem stłumiony przez drewno głos dziewczyny.
……………………………………………………………………………………………………………………….
Wieczorem
siedzieliśmy oboje w karczmie, gdzie jak się dowiedzieliśmy przychodził Derek
grać w karty o duże stawki. Ja przebrany za miejscowego wieśniaka, jakich na
zatłoczonej sali siedziało wielu nie
wyróżniałem się specjalnie z tłumu. Natomiast Ilza robiła za lekko upitego,
bogatego paniczyka, który zatrzymał się tutaj przypadkiem. Ściągała na siebie
spojrzenia miejscowych śliczną twarzyczką i bogatym ubiorem. Lokaj któremu do
tej pory szczęście jakoś nie sprzyjało w grze, rzucił karty na stół i przysiadł
się do nas przy barze. Natychmiast zwrócił uwagę na atrakcyjnego chłopca zaśmiewającego
się z byle czego, wyraźnie wstawionego.
Z pewnością uznał go za łatwą zdobycz.
-Hej mały
napijesz się drinka? Mam tutaj ustronny stolik tylko dal siebie. Może
dotrzymasz mi towarzystwa?- pochylił się poufale w kierunku Ilzy.
- A o czym
ja będę rozmawiał z takim wieśniakiem jak ty?- dziewczyna wykrzywiła usta w
pogardliwym uśmieszku.
- Nie jestem
stąd-odparł nieco dotknięty Derek-pracowałem przez wiele lat na cesarskim
dworze. Mogę ci opowiedzieć wiele ciekawych ploteczek.
-Naprawdę?-
udała zaskoczonego dziewczyna- Nie zmyślasz?- wstała od baru lekko się
zataczając i podążyła za lokajem do jego zacisza. Widziałem jak dyskutują z
zapałem, a Ilza dyskretnie wsypuje mu do drinka serum prawdy. Siedzieli tak ze
trzy godziny i widziałem, że Derek był coraz bardziej pijany. W końcu usnął z
głową na blacie stołu. Dziewczyna wstała i udała się w stronę wyjścia z baru.
Dyskretnie podążyłem za nią. Dopiero w
zaciszu naszego apartamentu, upewniwszy się wcześniej, że nikt nas nie
podsłuchuje, odważyliśmy się porozmawiać.
-Uknuli
spisek przeciwko tobie. On i trzy konkubiny cesarza: Mirella, Fanna, Melania
postanowili się ciebie pozbyć. Kobiety przestraszyły się twojego wpływu na
cesarza, widziały, że zaczyna cię darzyć coraz większym uczuciem Gdybyś jeszcze
urodził mu spadkobiercę, one zostały by odesłane do domu z kwitkiem. Byłeś
przecież jego oficjalnym towarzyszem. Derek miał zupełnie inne powody. Ten
facet od wielu lat ślepo kochał się w swoim pracodawcy. Zazdrość spowodowała,
że zupełnie stracił zdrowy rozsądek i zgodził się podać ci niewykrywalny
narkotyk. Wprowadził też do sypialni faceta, który cię zgwałcił kiedy byłeś
nieprzytomny. Warto by było go odnaleźć, jeśli jeszcze się go nie pozbyli.
Nagrałam cały ten jego monolog. To jednak nie wystarczy jako dowód w sądzie,
aby ich skazać. Musimy się bardziej postarać-westchnęła Ilza.
-Świetnie
się spisałaś skrzaciku. Jak tak dalej pójdzie wkrótce będziemy mogli wrócić do
domu-pogłaskałem ją po policzku.
- I
zostawisz tu ślicznego Alaina na ich pożarcie? Prędzej czy później uda im się
zamienić go w sobowtóra Karela.
-Jesteś zbyt
ciekawska, co do cesarza mam swoje plany. Słyszałaś kiedyś o zapomnianym prawie
pierwszej nocy?- posłałem jej chytry uśmieszek.
-Och
braciszku jesteś wielki- rzuciła mi się na szyję- obyś tylko nie złapał się we
własne sidła.
………………………………………………………………………………………………………………………..
Wczesnym
rankiem obudził mnie tętent setek kopyt dobiegający mnie z tylnego dziedzińca
pałacu. Zaciekawiony szybko się ubrałem i pobiegłem w stronę hałasu.
Zobaczyłem, że na placu zbudowano prowizoryczną zagrodę, w której kłębiła się
chyba ze setka koni. Pojedynczo wyprowadzano z niej kolejne przepiękne, rasowe
rumaki mające posłużyć mieszkańcom zamku do różnych celów. Wybierano je bardzo
starannie. Biorąc pod uwagę nie tylko urodę, ale także takie cechy jak szybkość, wytrzymałoś
inteligencję i dobre zdrowie. Doświadczeni koniuszy przeprowadzali coraz to
inne testy. Pod drzewami zebrała się grupka rozemocjonowanych gapiów. Młodzi
dworzanie byli z reguły zapalonymi jeźdźcami. Podszedłem do nich z
przyjemnością przyglądając się rozgrywającym się przed nami widowisku. Od razu
dwóch z nich uwiesiło się mi na ramionach.
- Och
hrabio, co się stało, że zaszczyciłeś nas swoją obecnością?- mówił przystojny
blondynek przywierając poufale do mojego boku.-Z wielką ochotą dotrzymamy ci
towarzystwa nie tylko tutaj- mrugnął do mnie drugi chłopak gładząc
pieszczotliwie moje ramię. Te dwa miejscowe łobuziaki łasiły się do mnie
zupełnie, jak spragnione pieszczot kociaki. Staliśmy tak dosłownie kilka minut,
gdy za naszymi plecami rozległ się czyjś zimny głos.
-0 widzę, że
świetnie się pan bawi, hrabio! Dziwię
się tylko że mam pan czas na takie bezmyślne umizgi. Jeszcze niedawno prosił
pan o przeniesienie do pałacu twierdząc, że na miejscu będzie panu łatwiej uporać
się z nawałem obowiązków-odwróciliśmy się jak na komendę, by zobaczyć pełne
chłodnej pogardy spojrzenie cesarza.-Wolałbym, aby powstrzymał się pan z
uwodzeniem moich dworzan, nie chcę by potem wypłakiwali mi się w rękaw z powodu
złamanych serc-obaj towarzyszący mi chłopcy gnąc się w głębokich ukłonach
zrejterowali tchórzliwie, uciekając przed gniewem swojego władcy. Zostałem na
placu boju zupełnie sam. Widziałem iskierki irytacji w jego pięknych zielonych
oczach. Słodkie różowe usta miał mocno zaciśnięte.
-Przepraszam,
nie wiedziałem, że małe flirty są tutaj zabronione. Postaram się poprawić-
odparłem nieco rozdrażniony jego postawą.
- Nie
wszyscy rozumieją twoje intencje, niektórzy mogą je wziąć za przejaw prawdziwego
uczucia.
-
Zapomniałeś wasza wysokość, że to dwór, a nie małomiasteczkowa zabawa. Ludzie
tutaj niezdolni są do prawdziwych emocji. Swoją wrażliwość dawno przehandlowali
za pieniądze i zaszczyty- odrzekłem wzburzony.
- A więc
uważasz, nie mniej ni więcej, że nie mam serca, bo wychowałem i urodziłem się
tutaj?! W twoich oczach jestem potworem jak mój ojciec?!- zawołał oburzony
Alain, a potem spojrzał na mnie jakoś tak smutno, że zrobiło mi się strasznie
głupio. Widziałem jak jego oczy zaczynają podejrzanie błyszczeć. –Niech cię
szlag, Andre- zawołał i odwrócił głowę. Już chciałem go przeprosić, ale on
zamrugał gwałtownie długimi rzęsami, starannie ukrywając swoje myśli i ruszył w
stronę zamku. Natychmiast otoczyli go gwardziści nie dopuszczając do niego
nikogo nieproszonego.-Ale ze mnie
cholerny idiota. Niepotrzebnie uraziłem tego kruchego chłopaka. Zachowałem się
jak prawdziwy gbur. Wszystko przez tego bałwana Karela i nachodzące mnie nadal
złe wspomnienia z pobytu na dworze.
………………………………………………………………………………………………………………………..
Do popołudnia szukałem okazji, aby się zbliżyć
do cesarza, ale on wyraźnie mnie unikał. Gdy tylko pojawiałem się na
horyzoncie, natychmiast ruszał dokładnie w odwrotną stronę. Tak goniłem za nim
przez cały dzień po zamku. A w środku wszystko się we mnie gotowało- Ty mały, słodki tchórzu-myślałem patrząc
na niego z daleka-dlaczego nie stawisz mi
czoła, tylko uciekasz na sam mój widok? I tak cię dopadnę!- Jestem bardzo
upartym człowiekiem. Mimo tylu porażek nie miałem zamiaru się poddać. Wreszcie
wieczorem nadarzyła się stosowna okazja. Widziałem jak z gabinetu cesarza
wszyscy wyszli. Został tylko on i młodziutki sekretarz. Wszedłem więc zuchwale
do środka z pewnością, której wcale nie czułem. Zobaczywszy mnie Alain pobladł
i zerwał się z fotela.
-
Natychmiast stąd wyjdź, bo zawołam ochronę! Wystarczająco mnie już dzisiaj
obraziłeś!- krzyknął na mnie ogromnie zdenerwowany cesarz. Jago zmieszany całą
awanturą sekretarz zupełnie nie wiedział jak się zachować. Siedział ze
spuszczoną głową, patrząc przestraszony to na mnie to na Alaina i nie mając
pojęcia co robić. Podszedłem do władcy i delikatnie ująłem jego dłoń.
Podniosłem ją do ust składając na niej czuły pocałunek.
- Nie
wysilaj się hrabio, wiem jak hojnie rozdajesz swoje wdzięki, więc wolałbym abyś
mnie nie dotykał-wyrwał mi ją patrząc na mnie z obrzydzeniem.
- Alain,
jesteś strasznym zazdrośnikiem. Na niewinne żarty zareagowałeś, jakbyś co
najmniej zastał mnie na uprawianiu zbiorowego seksu. Ci młodzi dworzanie
wiedzą, że jestem wolny i próbowali tylko mnie poderwać. Co w tym takiego strasznego?-
łagodnie położyłem mu rękę na ramieniu. Chciał się odsunąć, ale mocno ją
zacisnąłem.
-Idź już,
przyjmuję do wiadomości twoje tłumaczenie. Wystarczy- powiedział cicho
spuszczając głowę, abym nie mógł odczytać jego uczuć z twarzy.-Masz rację, nie
miałem żadnego prawa cię pouczać- dodał nieco drżącym głosem, wyrwał się z
mojego uścisku , podszedł do okna i odwrócił się do mnie plecami. -Skoro tego chce, to wyjdę. Może tak będzie
lepiej. Obaj powinniśmy się uspokoić-pomyślałem. I już szedłem w stronę
drzwi, ale coś jednak w jego sylwetce nie dało mi spokoju. Wróciłem się po
cichu skradając się jak łowca do nadzwyczaj płochliwego zwierzątka. Złapałam go
w szczupłej tali i szybko odwróciłem do siebie, nie dając mu czasu na ukrycie
targających nim uczuć. Z przerażeniem zobaczyłem jak po jego drobnej buzi płyną
obficie łzy. Widziałem jak wbija paznokcie w nadgarstki próbując się opanować.
Zorientowawszy się jednak, że nic to nie daje ukrył mokrą twarzyczkę w
dłoniach.
- Alain
skarbie nie płacz, tak mi przykro, że doprowadziłem cię do takiego stanu, mój
słodki-przytuliłem go do siebie.-Wolałbym, żebyś mnie uderzył niż patrzeć jak
cierpisz. Straszny ze mnie cham. Wybacz mi słoneczko-obsypałem jego policzki
drobnymi pocałunkami ustami ścierając z nich łzy. Czułem jak się trzęsie w
moich ramionach od tłumionego szlochu. Był taki bezbronny i uroczy w tym
momencie, że miałem ochotę sam strzelić się w pysk za swoje wcześniejsze
zachowanie. Podniósł jasnowłosą główkę i popatrzył mi prosto w oczy. Drżąco,
nieśmiało złączył swoje spojrzenie z moim. To co w nim ujrzałem dotarło wprost
do mojego skamieniałego serca. Było jak promień światła w ciemnościach nocy,
jak słodycz pierwszego pocałunku. Sprawiło, że po wielu latach samotności
poczułem wreszcie prawdziwe, ludzkie ciepło. Zbliżył się jeszcze bardziej i
przycisnął niewprawnie swoje kuszące usteczka do moich twardych warg. Złożył na
nich niepewny pocałunek rozpalając w moich żyłach prawdziwą pożogę. Powoli, aby
go nie speszyć, polizałem jego usta pytając w ten sposób o pozwolenie na
kontynuację zabawy.
-Maleńki nie
zaciskaj ust, pozwól sobie sprawić odrobinę przyjemności -wymruczałem niskim
głosem. Zarumienił się jak jabłuszko i spełnił moją prośbę parząc na mnie ogromnie
zmieszany swoją śmiałością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz