piątek, 11 maja 2012

Rozdział 16


Wieczorem długo rozmawialiśmy z siostrą omawiając nasze palny na przyszłość. Postanowiliśmy odwiedzić Dereka starego lokaja zmarłego cesarza Karela. Podobno mieszka gdzieś na wsi, w bardzo żałosnych warunkach. Chodzą słuchy że po popadnięciu w niełaskę u Alaina wpadł w nałóg hazardu. Stracił wszystko co zyskał przez lata służby na dworze. Teraz ledwo wiąże koniec z końcem, a dawni przyjaciele przestali go wspierać. To jest jakaś szansa dla nas, aby dowiedzieć się prawdy o przeszłości.
-Jak to zrobimy ciebie może rozpoznać, to stary, cwany, dworski wyga. Mną się nie zainteresuje, bo jestem kobietą- zastanawiała się Ilza.
- Nic nie stoi na przeszkodzie by zrobić z ciebie przystojnego chłopaczka. Nałożę na ciebie zaklęcie, które będzie działało przez 24 godziny-Andre wypowiedział skomplikowaną formułkę po czym chwycił siostrę za rękę i pociągnął ją do lustra.- Śliczny z ciebie młodzieniec. Hihi- widział jak dziewczyna z niedowierzaniem patrzy na swoje odbicie. Obok niego zamiast Ilzy stał wiotki, niewysoki chłopiec o dużych, niebieskich oczach i blond włosach.
- Całkiem nieźle ci wyszło, mogę iść z tobą wieczorem na podryw- zachichotała zachwycona dziewczyna.
- Jeszcze tego mi brakowało, żebyś plątała się za mną po takich miejscach. Może chcesz jeszcze trzymać mnie za rękę, jak będę uprawiał seks ty mała paskudnico- prychnąłem na nią oburzony.
- To byłoby na pewno ciekawe doświadczenie. A poza tym już kiedyś widziałam jak kochałeś się z tym przystojnym gwardzistą cesarza- wystawiła mi język i schowała się przezornie za stołem.
- Żartujesz, prawda?- krzyknął Andre cały czerwieniejąc na twarzy.
- Wcale nie. Kto ci kazał bzykać się z nim w bibliotece? Poszłam tam po książkę. To było bardzo podniecające. Te wszystkie ochy i achy, jęki i westchnienia rozko…..- rzuciłem się na nią chcą złapać ją za rękę. Odskoczyła zwinnie i wypadła na korytarz przez otwarte drzwi. Popędziłem za tą psotnicą, ale była szybsza. Zamknęła się w swoim pokoju, nadal zaśmiewając się do łez.
-Och, Andre szkoda, że nie mogłeś widzieć swojej miny. Jesteś taki słodki i zabawny jak się wstydzisz-usłyszałem stłumiony przez drewno głos dziewczyny.
……………………………………………………………………………………………………………………….
Wieczorem siedzieliśmy oboje w karczmie, gdzie jak się dowiedzieliśmy przychodził Derek grać w karty o duże stawki. Ja przebrany za miejscowego wieśniaka, jakich na zatłoczonej  sali siedziało wielu nie wyróżniałem się specjalnie z tłumu. Natomiast Ilza robiła za lekko upitego, bogatego paniczyka, który zatrzymał się tutaj przypadkiem. Ściągała na siebie spojrzenia miejscowych śliczną twarzyczką i bogatym ubiorem. Lokaj któremu do tej pory szczęście jakoś nie sprzyjało w grze, rzucił karty na stół i przysiadł się do nas przy barze. Natychmiast zwrócił uwagę na atrakcyjnego chłopca zaśmiewającego się  z byle czego, wyraźnie wstawionego. Z pewnością uznał go za łatwą zdobycz.
-Hej mały napijesz się drinka? Mam tutaj ustronny stolik tylko dal siebie. Może dotrzymasz mi towarzystwa?- pochylił się poufale w kierunku Ilzy.
- A o czym ja będę rozmawiał z takim wieśniakiem jak ty?- dziewczyna wykrzywiła usta w pogardliwym uśmieszku.
- Nie jestem stąd-odparł nieco dotknięty Derek-pracowałem przez wiele lat na cesarskim dworze. Mogę ci opowiedzieć wiele ciekawych ploteczek.
-Naprawdę?- udała zaskoczonego dziewczyna- Nie zmyślasz?- wstała od baru lekko się zataczając i podążyła za lokajem do jego zacisza. Widziałem jak dyskutują z zapałem, a Ilza dyskretnie wsypuje mu do drinka serum prawdy. Siedzieli tak ze trzy godziny i widziałem, że Derek był coraz bardziej pijany. W końcu usnął z głową na blacie stołu. Dziewczyna wstała i udała się w stronę wyjścia z baru. Dyskretnie podążyłem za nią. Dopiero  w zaciszu naszego apartamentu, upewniwszy się wcześniej, że nikt nas nie podsłuchuje, odważyliśmy się porozmawiać.
-Uknuli spisek przeciwko tobie. On i trzy konkubiny cesarza: Mirella, Fanna, Melania postanowili się ciebie pozbyć. Kobiety przestraszyły się twojego wpływu na cesarza, widziały, że zaczyna cię darzyć coraz większym uczuciem Gdybyś jeszcze urodził mu spadkobiercę, one zostały by odesłane do domu z kwitkiem. Byłeś przecież jego oficjalnym towarzyszem. Derek miał zupełnie inne powody. Ten facet od wielu lat ślepo kochał się w swoim pracodawcy. Zazdrość spowodowała, że zupełnie stracił zdrowy rozsądek i zgodził się podać ci niewykrywalny narkotyk. Wprowadził też do sypialni faceta, który cię zgwałcił kiedy byłeś nieprzytomny. Warto by było go odnaleźć, jeśli jeszcze się go nie pozbyli. Nagrałam cały ten jego monolog. To jednak nie wystarczy jako dowód w sądzie, aby ich skazać. Musimy się bardziej postarać-westchnęła Ilza.
-Świetnie się spisałaś skrzaciku. Jak tak dalej pójdzie wkrótce będziemy mogli wrócić do domu-pogłaskałem ją po policzku.
- I zostawisz tu ślicznego Alaina na ich pożarcie? Prędzej czy później uda im się zamienić go w sobowtóra Karela.
-Jesteś zbyt ciekawska, co do cesarza mam swoje plany. Słyszałaś kiedyś o zapomnianym prawie pierwszej nocy?- posłałem jej chytry uśmieszek.
-Och braciszku jesteś wielki- rzuciła mi się na szyję- obyś tylko nie złapał się we własne sidła.
………………………………………………………………………………………………………………………..
Wczesnym rankiem obudził mnie tętent setek kopyt dobiegający mnie z tylnego dziedzińca pałacu. Zaciekawiony szybko się ubrałem i pobiegłem w stronę hałasu. Zobaczyłem, że na placu zbudowano prowizoryczną zagrodę, w której kłębiła się chyba ze setka koni. Pojedynczo wyprowadzano z niej kolejne przepiękne, rasowe rumaki mające posłużyć mieszkańcom zamku do różnych celów. Wybierano je bardzo starannie. Biorąc pod uwagę nie tylko urodę, ale  także takie cechy jak szybkość, wytrzymałoś inteligencję i dobre zdrowie. Doświadczeni koniuszy przeprowadzali coraz to inne testy. Pod drzewami zebrała się grupka rozemocjonowanych gapiów. Młodzi dworzanie byli z reguły zapalonymi jeźdźcami. Podszedłem do nich z przyjemnością przyglądając się rozgrywającym się przed nami widowisku. Od razu dwóch z nich uwiesiło się mi na ramionach.
- Och hrabio, co się stało, że zaszczyciłeś nas swoją obecnością?- mówił przystojny blondynek przywierając poufale do mojego boku.-Z wielką ochotą dotrzymamy ci towarzystwa nie tylko tutaj- mrugnął do mnie drugi chłopak gładząc pieszczotliwie moje ramię. Te dwa miejscowe łobuziaki łasiły się do mnie zupełnie, jak spragnione pieszczot kociaki. Staliśmy tak dosłownie kilka minut, gdy za naszymi plecami rozległ się czyjś zimny głos.
-0 widzę, że świetnie się pan bawi, hrabio!  Dziwię się tylko że mam pan czas na takie bezmyślne umizgi. Jeszcze niedawno prosił pan o przeniesienie do pałacu twierdząc, że na miejscu będzie panu łatwiej uporać się z nawałem obowiązków-odwróciliśmy się jak na komendę, by zobaczyć pełne chłodnej pogardy spojrzenie cesarza.-Wolałbym, aby powstrzymał się pan z uwodzeniem moich dworzan, nie chcę by potem wypłakiwali mi się w rękaw z powodu złamanych serc-obaj towarzyszący mi chłopcy gnąc się w głębokich ukłonach zrejterowali tchórzliwie, uciekając przed gniewem swojego władcy. Zostałem na placu boju zupełnie sam. Widziałem iskierki irytacji w jego pięknych zielonych oczach. Słodkie różowe usta miał mocno zaciśnięte.
-Przepraszam, nie wiedziałem, że małe flirty są tutaj zabronione. Postaram się poprawić- odparłem nieco rozdrażniony jego postawą.
- Nie wszyscy rozumieją twoje intencje, niektórzy mogą je wziąć za przejaw prawdziwego uczucia.
- Zapomniałeś wasza wysokość, że to dwór, a nie małomiasteczkowa zabawa. Ludzie tutaj niezdolni są do prawdziwych emocji. Swoją wrażliwość dawno przehandlowali za pieniądze i zaszczyty- odrzekłem wzburzony.
- A więc uważasz, nie mniej ni więcej, że nie mam serca, bo wychowałem i urodziłem się tutaj?! W twoich oczach jestem potworem jak mój ojciec?!- zawołał oburzony Alain, a potem spojrzał na mnie jakoś tak smutno, że zrobiło mi się strasznie głupio. Widziałem jak jego oczy zaczynają podejrzanie błyszczeć. –Niech cię szlag, Andre- zawołał i odwrócił głowę. Już chciałem go przeprosić, ale on zamrugał gwałtownie długimi rzęsami, starannie ukrywając swoje myśli i ruszył w stronę zamku. Natychmiast otoczyli go gwardziści nie dopuszczając do niego nikogo nieproszonego.-Ale ze mnie cholerny idiota. Niepotrzebnie uraziłem tego kruchego chłopaka. Zachowałem się jak prawdziwy gbur. Wszystko przez tego bałwana Karela i nachodzące mnie nadal złe wspomnienia z pobytu na dworze.
………………………………………………………………………………………………………………………..
 Do popołudnia szukałem okazji, aby się zbliżyć do cesarza, ale on wyraźnie mnie unikał. Gdy tylko pojawiałem się na horyzoncie, natychmiast ruszał dokładnie w odwrotną stronę. Tak goniłem za nim przez cały dzień po zamku. A w środku wszystko się we mnie gotowało- Ty mały, słodki tchórzu-myślałem patrząc na niego z daleka-dlaczego nie stawisz mi czoła, tylko uciekasz na sam mój widok? I tak cię dopadnę!- Jestem bardzo upartym człowiekiem. Mimo tylu porażek nie miałem zamiaru się poddać. Wreszcie wieczorem nadarzyła się stosowna okazja. Widziałem jak z gabinetu cesarza wszyscy wyszli. Został tylko on i młodziutki sekretarz. Wszedłem więc zuchwale do środka z pewnością, której wcale nie czułem. Zobaczywszy mnie Alain pobladł i zerwał się z fotela.
- Natychmiast stąd wyjdź, bo zawołam ochronę! Wystarczająco mnie już dzisiaj obraziłeś!- krzyknął na mnie ogromnie zdenerwowany cesarz. Jago zmieszany całą awanturą sekretarz zupełnie nie wiedział jak się zachować. Siedział ze spuszczoną głową, patrząc przestraszony to na mnie to na Alaina i nie mając pojęcia co robić. Podszedłem do władcy i delikatnie ująłem jego dłoń. Podniosłem ją do ust składając na niej czuły pocałunek.
- Nie wysilaj się hrabio, wiem jak hojnie rozdajesz swoje wdzięki, więc wolałbym abyś mnie nie dotykał-wyrwał mi ją patrząc na mnie z obrzydzeniem.
- Alain, jesteś strasznym zazdrośnikiem. Na niewinne żarty zareagowałeś, jakbyś co najmniej zastał mnie na uprawianiu zbiorowego seksu. Ci młodzi dworzanie wiedzą, że jestem wolny i próbowali tylko mnie poderwać. Co w tym takiego strasznego?- łagodnie położyłem mu rękę na ramieniu. Chciał się odsunąć, ale mocno ją zacisnąłem.
-Idź już, przyjmuję do wiadomości twoje tłumaczenie. Wystarczy- powiedział cicho spuszczając głowę, abym nie mógł odczytać jego uczuć z twarzy.-Masz rację, nie miałem żadnego prawa cię pouczać- dodał nieco drżącym głosem, wyrwał się z mojego uścisku , podszedł do okna i odwrócił się do mnie plecami. -Skoro tego chce, to wyjdę. Może tak będzie lepiej. Obaj powinniśmy się uspokoić-pomyślałem. I już szedłem w stronę drzwi, ale coś jednak w jego sylwetce nie dało mi spokoju. Wróciłem się po cichu skradając się jak łowca do nadzwyczaj płochliwego zwierzątka. Złapałam go w szczupłej tali i szybko odwróciłem do siebie, nie dając mu czasu na ukrycie targających nim uczuć. Z przerażeniem zobaczyłem jak po jego drobnej buzi płyną obficie łzy. Widziałem jak wbija paznokcie w nadgarstki próbując się opanować. Zorientowawszy się jednak, że nic to nie daje ukrył mokrą twarzyczkę w dłoniach.
- Alain skarbie nie płacz, tak mi przykro, że doprowadziłem cię do takiego stanu, mój słodki-przytuliłem go do siebie.-Wolałbym, żebyś mnie uderzył niż patrzeć jak cierpisz. Straszny ze mnie cham. Wybacz mi słoneczko-obsypałem jego policzki drobnymi pocałunkami ustami ścierając z nich łzy. Czułem jak się trzęsie w moich ramionach od tłumionego szlochu. Był taki bezbronny i uroczy w tym momencie, że miałem ochotę sam strzelić się w pysk za swoje wcześniejsze zachowanie. Podniósł jasnowłosą główkę i popatrzył mi prosto w oczy. Drżąco, nieśmiało złączył swoje spojrzenie z moim. To co w nim ujrzałem dotarło wprost do mojego skamieniałego serca. Było jak promień światła w ciemnościach nocy, jak słodycz pierwszego pocałunku. Sprawiło, że po wielu latach samotności poczułem wreszcie prawdziwe, ludzkie ciepło. Zbliżył się jeszcze bardziej i przycisnął niewprawnie swoje kuszące usteczka do moich twardych warg. Złożył na nich niepewny pocałunek rozpalając w moich żyłach prawdziwą pożogę. Powoli, aby go nie speszyć, polizałem jego usta pytając w ten sposób o pozwolenie na kontynuację zabawy.
-Maleńki nie zaciskaj ust, pozwól sobie sprawić odrobinę przyjemności -wymruczałem niskim głosem. Zarumienił się jak jabłuszko i spełnił moją prośbę parząc na mnie ogromnie zmieszany swoją śmiałością.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz