Ten
rozdział zawiera sceny przemocy i gwałtu więc czytacie na własną
odpowiedzialność. Odcinek dedykuję niecierpliwej Maruchan, która ciągle mnie
popędza.
Musicie
mi wybaczyć pierwszy raz opisuję taka scenę i nie wiem czy dobrze mi wyszła.
Moje umiejętności pisarskie nie są zbyt wielkie i wyobraźnia znacznie je
przerasta. Jeśli macie jakieś uwagi lub rady bardzo proszę o szczerość.
Cesarska
sypialnia
Na miękkich
nogach powlokłem się do wskazanej sypialni. Ogromne prawdziwie królewskie łoże
przykryte delikatną bawełnianą narzutą w kolorze butelkowej zieleni zajmowało
większą część pokoju. Wielkie puchate poduchy wprost zapraszały, aby się na
nich położyć. Obrzuciłem niechętnym spojrzeniem miejsce mojej egzekucji. Jego gustowne,
bogate wyposażenie nie zrobiło na mnie żadnego wrażenia. Dla mnie nie było to
wygodne miejsce do miłosnych igraszek tylko cela gdzie mój kat będzie czynił
swoją powinność. Zdjąłem szlafrok, usiadłem na skraju łóżka i spuściłem głowę
tak, że włosy jedwabistą kurtyną spadły mi na twarz. Nie chciałem, aby widział
moje przerażenie. Miałem nadzieję, że zachowam chociaż resztki godności. Na nic
więcej nie było mnie stać. Dobrze wiedziałem z doświadczenia, że czynny opór na
nic się nie zda. U ojca przeszedłem niezłą szkołę. Nigdy jednak nie czułem się
taki bezbronny jak dzisiaj. Nie musiałem długo czekać. Władca wszedł do
sypialni po kilku minutach i widząc mnie nadal ubranego rzucił mi niechętne
spojrzenie.
- Widzę, że
będę musiał się tym zająć sam, nie masz zamiaru niczego mi ułatwić. Prawda?-
jednym ruchem dłoni sprawił, że moje ubranie zniknęło, a lodowate, błękitne oczy zaczęły taksować moje
ciało. Pisnąłem zaskoczony i wskoczyłem pod kołdrę nakrywając się tak, że widać
było tylko czubek mojej głowy i rozszerzone z przerażenia oczy. Cesarz podszedł
do łóżka i bez skrępowania zrzucił szlafrok odsłaniając atrakcyjne, nagie
ciało. W innych okolicznościach pewnie bym się nim zachwycał, bo naprawdę było
na co popatrzeć, ale teraz zamknąłem tylko oczy i odwróciłem głowę na bok.
- Nie
mógłbyś spojrzeć na mnie i przynajmniej spróbować współpracować. Nie wierzę, że
taki młody mężczyzna nie ma żadnych potrzeb seksualnych. Mogłeś trafić znacznie
gorzej. Twój ojciec nie miał żadnych skrupułów w oddaniu mi ciebie. Prędzej czy
później trafiłbyś w czyjeś ręce- wsunął się obok mnie pod kołdrę. Gdy poczułem
obok siebie jego nagi tors chciałem się odsunąć, ale przytrzymały mnie jego
silne ramiona.- Nie pozwolisz się pocałować? Zresztą to nie będzie konieczne. Czy
tego chcesz czy nie będziesz dla mnie dzisiaj kręcił swoją słodką dupcią,
możesz mi wierzyć.-Nie odezwałem się nic. Bo i co mogłem powiedzieć. Zacisnąłem
tylko mocniej powieki i wbiłem paznokcie w dłonie nie chcąc pokazać mu jak
bardzo się boję. Poczułem jak unieruchamia mi ręce nad głową, abym nie mógł się
bronić.
- A teraz
pokażę ci malutki, że należysz tylko do mnie- powiedział zimnym ironicznym
głosem cesarz.-Potrafię sprawić, że doznasz orgazmu bez względu na swoją
niechęć.- Poczułem jego oddech na szyi. Zaczął ją umiejętnie lizać i całować
przesuwając się coraz niżej, aż dotarł do moich sutków. Kąsał je delikatnie i
pociągał wzbudzając we mnie niechciane dreszcze. Tymczasem jego dłonie błądziły
badając całe moje ciało. Ugniatały spięte mięśnie, szukały punktów erogennych i
jeśli tylko znalazły właściwe miejsce po mistrzowsku je wykorzystywały. Moje
ciało pod wpływem jego dotyku zaczęło płonąć. Piersi nabrzmiały i zrobiły się
ogromnie wrażliwe. Reagowały na każde nawet najdrobniejsze muśnięcie jego palców.
Całe to gorąco zaczęło spływać w dół do podnoszącego się i pęczniejącego ku
mojemu zaskoczeniu i przerażeniu penisa. Żołądek podszedł mi do gardła i
zrobiło mi się niedobrze. Moje własne ciało nie chciało mnie słuchać. Zdradzało
mnie z każdą chwilą rozgrzewając się coraz bardziej. Zacząłem rozumieć jego
wcześniejsze słowa. Był naprawdę ogromnie doświadczonym i utalentowanym
kochankiem. Biodra same uniosły się w jego stronę. Poczułem jak jego ręka
wędruje na moje uda próbując je rozchylić. I wtedy czar prysł. Po krzyżu
zaczęły mi pełzać zimne dreszcze. Ogarnęło mnie ogromne obrzydzenie do tego
zimnego i nieczułego aktu. Mój penis oklapł, a mięśnie spięły się ponownie w
niemym proteście. Cała moja dusza skurczyła się do jego ręki próbującej wedrzeć
się we mnie siłą. Mruknął coś do siebie niezadowolony , włożył kolano między
moje nogi i przemocą rozsunął je na boki. NIE, nie przestań – krzyczałem w
myślach z całej mocy.- To boli, tak bardzo boli. Nie krzywdź mnie już więcej.
Położył sobie na ramionach moje kończyny i włożył dłoń między moje pośladki,
rozchylił je i wsunął do środka jeden z palców pokryty jakąś śliską substancją.
Zacząłem się szarpać chcąc zrzucić go z siebie, ale ponownie unieruchomił mnie
w tali jakimś zaklęciem. Zacząłem drżeć, moje serce biło gwałtownie chcąc chyba
wyskoczyć mi z piersi. Po policzkach płynęły mi łzy. Zaciskałem coraz mocnie
usta w grymasie cierpienia. Wbiłem dłonie paznokcie tak mocno ,że popłynęła
krew. O bogini, zabierz mnie, weź mnie do siebie już teraz. Tak bardzo
chciałbym umrzeć. Nie zniosę dłużej tego bólu i poniżenia. Proszę cię zakończ
to, zakończ to wreszcie. Ulituj się nade mną. Myśli rozbiegły się chaotycznie
jak stado przestraszonych ptaków. Tymczasem mój oprawca dokładał kolejne palce
metodycznie mnie rozciągając. Po czym rozwarł moje nogi jeszcze szerzej i
poczułem jak coś ogromnego napiera na moje wejście.
- Rozluźnij
się wreszcie uparty smarkaczu, bo jutro nie usiądziesz na tyłku- fuknął na mnie
gniewnie dając solidnego klapsa w pośladek. Jego słowa docierały do mnie jak
przez mgłę. Moje ciało i dusza cierpiały tak bardzo, że rzeczywistość zaczęła
się zamazywać. Zniecierpliwiony brakiem odpowiedzi z mojej strony mężczyzna
pchnął mocno, brutalnie do przodu dosłownie mnie rozdzierając. Ból był tak
ogromny, że mimo wcześniejszych postanowień zacząłem krzyczeć z całych sił, a
on nie bacząc na moje cierpienie zanurzał się we mnie raz po raz dążąc do
spełnienia. W końcu głucho jęknął i poczułem jak gorący strumień jego spermy
uderza w moje wnętrze. Wbił się jeszcze kilka razy, wyciągnął swojego penisa i
opadł obok mnie na łóżko. Leżeliśmy tak ramię w ramię przez chwilę, on zaspokojony już teraz i
rozluźniony i ja ,trzęsąca się kupka nieszczęścia. Wydaje mi się, że na parę
minut straciłem nawet świadomość, ale kiedy tylko ją odzyskałem zebrałem w
sobie resztkę sił i zapytałem cichym, drżącym głosem
- Wasza
wysokość czy mogę już odejść? Chciałbym wrócić do swojej sypialni- nie
spojrzałem na niego, nie potrafiłem.
- Idź
wypocznij, jutro zaczynasz naukę- odparł beznamiętnym głosem cesarz. I nic,
żadnego dobranoc, przepraszam, cokolwiek. Obrócił się do mnie plecami wyraźnie
dając mi do zrozumienia, że nie jestem już potrzebny. Niewolnik zrobił swoje,
niewolnik może odejść. Ze zmąconym, trwającym chyba w jakimś szoku umysłem
przywołałem do siebie szlafrok i nałożyłem go pod kołdrą.
- Nie bądź śmieszny Andre, widziałem już wszystko co
masz do pokazania więc nie graj mi tu wstydliwego. Po twoim dziewictwie zostało
tylko wspomnienie - usłyszałem drwiący, stłumiony nieco pościelą głos mężczyzny.
Nie zwracałem na niego uwagi. Jak w jakimś transie podniosłem się z łóżka i
ruszyłem w kierunku mojej sypialni. Muszę się umyć, natychmiast- kołatało się
mojej biednej głowie. Czułem się taki brudny, chory i nieszczęśliwy. Muszę
spłukać, spłukać to z siebie. Moje ciało całe się klei, jest ohydne,
obrzydliwe. Będę się szorować, szorować aż stanie się na powrót
czyste………………………….
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz