piątek, 11 maja 2012

Rozdział 13


Kiedy dotarłem do swojego domu byłem zupełnie wykończony. W głowie mi szumiało, drżały ręce. Przeżyłem tą audiencję o wiele mocniej niż się spodziewałem. A już najgorzej wpłynęło na mnie spotkanie z cesarzem. Jest taki podobny do swojego ojca. Znowu całą noc będę miał niekończące się koszmary. Z tego właśnie powodu, mimo zmęczenia, nie miałem ochoty kłaść się do łóżka. Usiadłem w wygodnym fotelu przed kominkiem z lampką wina w dłoni. Miałem nadzieję, że alkohol trochę uspokoi moje skołatane nerwy. Cały czas uporczywie powracała do mnie myśl, że ten piękny, młody mężczyzna nie jest mi tak zupełnie obcy. Już gdzieś go widziałem. Takich niesamowitych, zielonych jak wiosenna łąka oczu się nie zapomina. Nawet nie wiedziałem kiedy zapadłem w niespokojną drzemkę. Zaczęły napływać wspomnienia z tej strasznej nocy, kiedy Karel dowiedział się o mojej zdradzie. I nagle mnie olśniło! Już wiem kim jest ten chłopak! Przed oczyma stanęła mi niewinna, przerażona buzia dziecka…
,,- Papo…. zabijesz go! Przestań!- usłyszałem w mojej głowie zatarte przez czas słowa. Wykrzywiona szaleństwem twarz cesarza .A potem uderzenie, rozpaczliwy okrzyk bólu i szczuplutkie ciało  chłopca osuwające się po ścianie. Z jego rozbitej skroni popłynęła obficie krew.’’
Przebudziłem się gwałtownie cały zlany zimnym potem. Miałem wrażenie, że coś nagle odblokowało się w mojej pamięci. To przecież jest mój mały anioł! Tylko on z całego dworu okazał mi odrobinę współczucia. Więcej stanął odważnie w mojej obronie i drogo za to zapłacił. Był wtedy taki drobniutki i delikatny jak porcelanowa laleczka. Przez krótką chwilę myślałem wtedy, że Karel go zabił.
Teraz to wrażliwe dziecko zamieniło się już w  mężczyznę. Alain powtarzałem w myślach jego imię. Pasuje do niego. Dumne, melodyjne, słodkie takie jak powinno być. Jego matka wybrała mądrze. Ciekawe ile pozostało w nim z tamtego chłopca? Czy posiada jeszcze, po tylu latach lawirowania wśród dworskich intryg i zdrad, jakąś odrobina człowieczeństwa? Widziałem co z mojego męża zrobiło życie w niesamowitym bogactwie i nieograniczona praktycznie  władza. Czy Alain okaże się takim samym potworem co jego ojciec?
………………………………………………………………………………………………………………………..
Rano nie mogłem się przebudzić. Miałem straszną migrenę. Każdy ruch powodował zawroty głowy i potworny ból. Zażyłem jakąś tabletkę i z trudem zwlokłem się z posłania. Muszę porozmawiać z Ilzą. Pomoże przygotować mi się do wieczornego spotkania z cesarzem. Już po kwadransie siedziałem przy stole razem z siostrą i popijałem kawę ze śmietanką.
-Skrzaciku, mam do ciebie prośbę. Zabaw się dla mnie w szpiega i dowiedz się co tylko możesz na temat naszego władcy. Chodzi głównie o sprawy prywatne. Co lubi, z kim sypia i tym podobne. Poradzisz sobie? Nie chcę się zbytnio rzucać w oczy a ciebie nie znają.
-Nie ma sprawy, zaraz się tym zajmę. Ty lepiej doprowadź się do porządku. Wyglądasz strasznie. Miałeś ciężką noc? Andre wykończysz się. Załatw tu szybko swoje sprawy i wracajmy do domu.
-Postaram się. Ilzo, tylko te informację będą mi potrzebne na osiemnastą. Pośpiesz się, to ważne. Muszę być przygotowany.
-Nie martw się. Wiesz, że na mnie możesz polegać- dziewczyna wstała, uśmiechnęła się do mnie i ruszyła w stronę drzwi.-Czekaj na mnie, wrócę na obiad. I weź długą relaksująca kąpiel braciszku. Musisz wieczorem atrakcyjnie wyglądać, a może wyjdzie ci coś więcej niż tylko zemsta.
- Co ty sugerujesz przewrotna pannico? – zawołałem udając bardziej oburzonego niż byłem.
-Zauważyłeś, że ten cały Alain to niezły kąsek? Takie słodkie ciasteczko, wprost do schrupania. Ciekawe, woli chłopców czy dziewczynki?- roześmiała się ta psotnica i uciekła uchylając się zwinnie przed rzuconą w nią twardą poduchą.
………………………………………………………………………………………………………………………..
Dobiegała już osiemnasta, a ja jeszcze nie byłem gotowy. Przerzucałem sterty ciuchów z jednej strony na drugą i nie potrafiłem na nic się zdecydować. Jedne były zbyt obcisłe, inne za bardzo strojne nic nie wydawało mi się odpowiednie na spotkanie z cesarzem. Ilza cicho zapukała, weszła do pokoju i roześmiała się widząc potworny bałagan jaki zrobiłem w sypialni.
-Braciszku, stroisz się jak panna przed swoją pierwszą randką.
Z Karelowi- Eh ty, czy ty zawsze musisz z czymś tak głupim wyskoczyć. To ważna wizyta w interesach. Chcę się dobrze prezentować- wydąłem usta urażony.
- Jasne, jasne. Pomogę cie. Nie możesz przecież zawieść swojego fana -spojrzała na mnie rozbawiona nie wiadomo z jakiego powodu.
-O czym ty u licha mówisz skrzaciku?
- No nie mów mi, że nie zauważyłeś że mu się podobasz! Nawet ty nie możesz być taki obłudny.
-Nie mam pojęcia, o co ci chodzi?- spojrzałem na nią niewinnie.
- I nie zauważyłeś jak się zaczerwienił, kiedy całowałeś do po ręce? Lizałeś go o wiele dłużej, niż by tego wymagał protokół. Ależ z ciebie kłamczuszek Andre!
- Bądź już cicho, ty ciekawska sroko. Pomóż się mi lepiej ubrać i zdaj raport z dzisiejszych poszukiwań.
- No to posłuchaj. Historia jest dość dziwna i kończy się wielką awanturą. Podobno jak wieść gminna niesie z cesarzem jest coś nie tak. Mam tu na myśli sprawy sypialniane. Nie wziął sobie żadnych konkubin po osiągnięciu pełnoletniości jak to jest w zwyczaju. Nie miewa też kochanków. Wszyscy zgodnie twierdzą, że jest całkowicie oziębły jeśli chodzi o te sprawy. Co się kłoci z moimi obserwacjami podczas audiencji. Wydaje mi się, że z chłopaka jest niezły aktor i wodzi ich wszystkich za nos. Faktem jest, przynajmniej według dworzan, że Alain nie sypia z nikim. Twierdzą, że jest jeszcze dziewicą, co wydaje mi się nieprawdopodobne. Taki przystojny, bogaty dzieciak miałby nie mieć nikogo. To przecież jest dwór. Normalnie, to polowaliby na niego jak na złotorogiego jelenia i w końcu komuś by się udało. I jest jeszcze coś. Nie wiem na ile w tym prawdy. Podobno jego matka Fanna ,dobrze ją znasz, to jedna z konkubin zmarłego cesarza, postanowiła rozwiązać ten problem. Namówiła lokaja syna, by podał mu w jedzeniu narkotyk, działający stymulująco na libido. Podobno był to jakiś niezawodny środek na potencję. Sprowadziła profesjonalne kurtyzany, kobiety i mężczyzn do wyboru. Tymczasem Alain chociaż mocno oszołomiony, oparł się działaniu leku, a na drugi dzień zrobił im straszną awanturę przed całym dworem. Lokaj został zwolniony i odesłany na wieś, a do matki chłopak się do tej pory nie odzywa. To było podobno kilka miesięcy temu. To by było na tyle z miejscowych plotek. A to ważne. Zupełnie bym zapomniała. Ten wyrzucony kamerdyner, to ten sam który służył Karelowi. Ma na imię chyba Samuel. Musimy to wykorzystać, że jest teraz w niełasce. Może puści nieco farbę. A teraz koniec już tych plotek. Ubieraj się zaraz musisz wyjść-Ilza zaczęła we mnie rzucać kolejnymi częściami garderoby. Zdałem się na jej gust, na którym nigdy się nie zawiodłem. Już po chwili byłem gotowy do wyjścia. Przyczesałem jeszcze rozpuszczone na ramiona złotobrązowe, kręcone włosy i podążyłem na umówione spotkanie.
……………………………………………………………………………………………………………………..
Cesarz stał przed kominkiem z lampką wina w dłoni. Patrzył zamyślony w strzelające wysoko płomienie. Jasne, lśniące, długie włosy miał spięte na karku jadeitową spinką wspaniale podkreślającą szmaragdowy kolor jego oczu. Usłyszawszy moje kroki na miękkim dywanie natychmiast się odwrócił. Ukłoniłem się i spojrzałem na niego zaciekawiony.
- Hrabio, spóźniłeś się. Już myślałem, że się rozmyśliłeś. Moi dworzanie nie przywitali cię zbyt entuzjastycznie. Nie masz wobec nas żadnych zobowiązań. Zastanawiam się więc, co cię skłoniło do udzielenia nam pomocy?
- Mam do zaproponowania waszej wysokości prosty interes. Swego rodzaju wymianę towarową. Jeśli się zgodzisz dobijemy targu. Moje usługi w zamian za obietnicę na piśmie.
-Mów, robi się coraz bardziej interesująco- powiedział chłodno cesarz.
- Chcę sprawiedliwości. Przed laty zostałem oskarżony, o coś czego nie uczyniłem. Skazano mnie bez procesu. Nie miałem możliwości udowodnić swojej niewinności. Pozwolisz mi tu zamieszkać i przeprowadzić śledztwo. Kiedy zbiorę materiały przekaże je wybranemu przez nas wspólnie bezstronnemu sądowi. Winni zostaną ukarani godnie z obowiązującym prawem.
- Wiele ode mnie wymagasz Andre, mam nadzieję, że mogę tak do ciebie mówić. W twoją sprawę zamieszani są najprawdopodobniej bardzo ustosunkowani ludzie. Ale wiesz co? Niektórzy z nich są i na mojej czarnej liście. Pomogę ci tylko wtedy, gdy będziesz miał niezbite dowody ich winy. Oczywiście, że podpiszę stosowne oświadczenie- Alain usiadł na kanapie zakładając nogę na nogę. Usiadłem na jej drugim końcu uważnie mu się przyglądając.
- Mam coś na nosie?- zapytał zmieszany natarczywością mojego wzroku.
- Skądże wasza wysokość. Zmieniłeś się przez te wszystkie lata. Wyrosłeś na pięknego mężczyznę. Nie rozumiem, skąd te wszystkie fantastyczne plotki krążące po pałacu.
- Nie wiem o które ci chodzi? Jest ich tak wiele. Jedne głupsze od drugich-uśmiechnął się do mnie pokazując szereg drobnych, perłowych ząbków.
- Najsmakowitsze były te o twojej oziębłości i domniemanym dziewictwie- wypaliłem zaskakując swoją bezczelnością samego siebie.
- Widzę, że odrobiłeś zadanie-zarumienił się nieco chłopak-A co byś powiedział gdyby to była prawda, Andre?- powiedział patrząc mi głęboko w oczy .
- Niemożliwe, żeby taki atrakcyjny mężczyzna nie znalazł sobie nikogo interesującego. Masz tu ogromny wybór panie. Wystarczy tylko się rozejrzeć- powiedziałem zbity z tropu jego szczerością.
- Dobrze wiesz w jakiej atmosferze upływało moje dzieciństwo. Gwałty, przemoc były dla mnie codziennością. Widziałem, jak mój ojciec znęca się nad swoimi kolejnymi kochankami traktując ich gorzej niż zwierzęta. Nawet się z tym specjalnie nie krył. Wiesz, że kiedyś kazał się mi nawet przyglądać,  kiedy brutalnie brał jakiegoś chłopca. A to co wyprawiał z tobą, całkowicie zabiło we mnie jakąkolwiek ochotę na seks. Widziałem twoje łzy, jak próbowałeś się zasłonić, jak z nim walczyłeś do końca dumny i niezłomny. Nigdy tego nie zapomniałem, Andre. Często w nocy widzę twarze torturowanych przez niego ludzi. Potem przez kilka dni boję się zasnąć- jego cichy, smutny głos wiercił dziurę w mojej świadomości. Docierał aż na samo dno duszy.- Czyżby to była prawda? Może on rzeczywiście też jest ofiarą szaleństwa Karela? Muszę to przemyśleć!
-Myślę, że już czas żebyś zapomniał o przeszłości wasza wysokość- uśmiechnąłem się do niego szczerze.-I nie wierzę w tę twoją sławną oziębłość.
- Nie oszukuj się Andre. Nie odczuwam pociągu seksualnego. To udowodnione. Matka od lat próbowała z tym walczyć bojąc się o los naszego rodu. Potrzebuję przecież następcy- pokręcił głową.
- Założymy się? Mogę ci natychmiast to udowodnić, jeśli mi na to pozwolisz. Nie martw się, nie zrobię niczego drastycznego. A nagrodę wybiorę sobie sam - zwróciłem się do niego z psotnymi błyskami w oczach.
-Nie wiem co ci chodzi po głowie i wątpię czy to mi się spodoba- odpowiedział z wahaniem w głosie.
- Panie, gdzie się podziała twoja odwaga? Czyżby ten mały chłopiec, który odważył się stawić czoła swojemu szalonemu ojcu już nie istniał?- podpuszczałem go z pełną świadomością.
- Niech ci będzie. Pokaż co potrafisz!
- Podaj mi swoją rękę- rzuciłem łagodnie, tańcząc w duchu kankana z radości. Podał mi ją z ociąganiem, płochliwy jak leśne zwierzątko. Ująłem ją odwracając dłonią do góry i zacząłem delikatnie muskać ustami patrząc mu prosto w oczy. Miał taką aksamitną, białą skórę. Polizałem ją chcąc poznać jej smak. Widziałem jak próbuje się opanować. Zagryza  z determinacją różowe usteczka. Mimo tego zdradliwy rumieniec zaczął wpełzać na jego blade policzki. Posuwałem się wargami do góry, aż dotarłem do nadgarstka. Poczułem jak jego puls przyspiesza coraz gwałtowniej. Jego źrenice rozszerzyły się, oddech przyspieszył i chyba byłem zbyt natarczywy, bo przestraszony swoją reakcją wyrwał mi gwałtownie rękę.
- No i jak? Wygrałem?- zapytałem z bezczelnym uśmieszkiem. Z przyjemnością patrząc w jego nieco zamglone, zielone oczęta.
- Myślę, że powinieneś już iść, hrabio- powiedział chłodno, dając mi wyraźnie do zrozumienia, że przekroczyłem dopuszczalną granicę.
-Rzeczywiście jest już późno. Przyjemnych snów panie. Jutro zgłoszę się po moją nagrodę – rzuciłem niezrażony jego lodowatym tonem. W odpowiedzi usłyszałem obrażone prychnięcie i cesarz zadzierając do góry nos wyszedł z pokoju pozostawiając mnie samego. -Prawdę mówiąc dla mnie, wyglądało to raczej na ucieczkę. Muszę pomyśleć i nieco zrewidować moje plany.-Wesoło pogwizdując ruszyłem do domu, pragnąc omówić nową sytuację z Ilzą. No i oczywiście się spakować, bo od jutra zamierzałem zamieszkać w pałacu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz