środa, 16 maja 2012

Rozdział 19


Eh, opisy erotyczne zupełnie mi nie wychodzą. Coś mi tu nie pasuje, tylko nie wiem co? Może wy mi pomożecie?



Pełzłem w kierunku wściekłego Alaina na czworakach, starając się wyglądać jak najbardziej niewinnie. Był tak zaślepiony złością, że nawet nie zauważył, jak znalazłem się u jego stóp. Skoczyłem zwinnie, jak atakująca kobra, chwyciłem go za nogi, powaliłem na trawę i nakryłem, swoim ociekającym brudną wodą, ciałem. Głuptas, był tak zaskoczony, że nie zdążył nawet pisnąć. Po chwili jednak zaczął się wyrywać, głośno przeklinając.
- Andre, ty śmierdzący potworze, wstań ze mnie natychmiast – wrzasnął mi wprost do ucha. Uśmiechnąłem się z zadowoleniem. Właśnie na taką reakcję liczyłem. Jak tylko rozchylił wykrzywione gniewem, słodkie wargi, skorzystałem z okazji i wepchnąłem mu język, aż do samego gardła. Nieprzygotowany na taki atak, otworzył szeroko zielone oczęta, trzepocząc długimi rzęsami. Zacząłem delikatnie pieścić jego usta, a moje dłonie od razu znalazły sobie interesujące zajęcie. Wślizgnęły się, pod mokrą już teraz koszulę Alaina i zaczęły czule gładzić delikatną skórę, posuwając się w górę, aż dotarły do różowych sutków. Kiedy zacisnąłem na nich palce chłopak westchnął i przestał się wyrywać. Zupełnie niespodziewanie natychmiast, zupełnie się poddał, przylgnął do mnie całym ciałem, pojękując cicho pod wpływem moich pieszczot. Złość i gniew zniknęły z jego pięknych oczu, zastąpił je palący głód i pragnienie. Pod wpływem tego spojrzenia, zupełnie straciłem panowanie nad sobą. Ze wszystkich sił chciałem zaspokoić wijącego się pode mną z pożądania chłopaka. Świat wokół nas przestał istnieć. Niestety nie na długo. Kiedy my podaliśmy się namiętności, kompletnie głusi i ślepi na otoczenie, było wczesne popołudnie. Zapomnieliśmy, że park w którym się znajdujemy, był częstym miejscem spacerów dam dworu. Zapamiętale całując chętne usta kochanka, jak przez mgłę usłyszałem czyjeś kroki. W ostatniej chwili zdołałem pochylić głowę tak, aby moje długie włosy zakryły nasze twarze.
- Zobacz Egenio, ta dzisiejsza młodzież nie zna umiaru – dobiegł mnie piskliwy, kobiecy głosik.
- Masz rację moja droga, tarzają się w trawie zupełnie jak zwierzęta, cali brudni i śmierdzący. To ohydne – zaskrzeczała druga.
- Odrażający, powinnyśmy donieść o tym cesarzowi. Trzeba skończyć z tym zdziczeniem obyczajów. To wszystko wina tego hrabiego, daje zły przykład młodym szlachcicom. Słyszałam, że kilka dni temu był w karczmie z  jakimś młodzieńcem, którego tak podobno upił, że zaczął rozbierać się podczas tańca. Musiał go stamtąd zabrać i  na plecach zataszczyć do pałacu.
- To rzeczywiście oburzające. Patrz, jeszcze trochę, a zaczną się parzyć, utyłani w błocie, jak świnie. Chodźmy do jego wysokości. Już on im pokaże, jak należy się zachowywać w pałacu – kroki oddaliły się i mogłem w końcu podnieść głowę. Usiadłem, sadzając sobie na kolanach, ogromnie zażenowanego sytuacją Alaina. Chłopak ukrył zaczerwienioną buzię na mojej piersi.
- Powiedz Andre, jak to się dzieje, że zawsze spotykając się z tobą, wpadam w tarapaty – wymamrotał w moją koszulę. – Gdyby ktoś powiedział mi, że będę się dzisiaj obściskiwał z cuchnącym, jak stado słoni facetem, w środku dnia na trawie, to bym go wysłał do lekarza. Jak ja się teraz dostanę do swoich komnat?
- Nie martw się, jakoś się przekradniemy. Lepiej wyobraź sobie, co by było gdyby nas rozpoznały? Już słyszę te plotki – hrabia o czarnym sercu doprowadza młodego cesarza do zguby, władca traci dziewictwo na oczach dam dworu i tak dalej – nie mogłem się powstrzymać i zacząłem chichotać jak szalony. Alain pokręcił głową, zagryzł usta, usiłując zapanować nad ogarniającą go głupawką, ale nie wytrzymał zbyt długo. Wybuchnął śmiechem trzymając się za brzuch i padł z powrotem na trawnik. Kiedy doszliśmy do siebie zaczęliśmy przekradać się w kierunku zamku. Klucząc po krzakach i najciemniejszych alejkach, aby uniknąć ciekawskich oczu dworzan i służby, po godzinie, dotarliśmy do sypialni Alaina. Cesarz stanął przed lustrem, w swojej eleganckiej garderobie i chwycił się za głowę.
- Całe szczęście, że nikt nas nie widział. Wyglądam, jak jakiś pijany włóczęga z miejskiego parku – odparł patrząc na swoją umazaną mułem twarz, rozczochrane, pełne trawy i patyków włosy i ociekające błockiem pomieszanym z brudną, zielonkawą wodą ubranie. – Mam tylko nadzieję, że ten straszny smród uda się jakoś usunąć, bo dzisiaj wieczorem, mam jeszcze spotkanie z ambasadorem Infernatu.
…………………………………………………………………………
Kiedy wieczorem jadłem kolację z siostrą, ta cały czas pociągała nosem, robiąc przy tym małpie miny. W końcu nie wytrzymałem i wrzasnąłem
- Przestań chrząkać, mów co ci leży na wątrobie. Widzę, że aż cię skręca.
- No wiesz, nie co dzień się słyszy, że dwóch młodzików bzykało się w parku na oczach dystyngowanych dam. Babsztyle były tak oburzone, że napisały jakąś petycję i jutro pójdą z nią do cesarza. Muszę przy tym być i koniecznie zobaczyć minę Alaina, jak przeczyta to pisemko.
- Za dużo przebywasz z tymi plotkarami. Nie rozumiem, co cię tak rozbawiło?
- Nie udawaj braciszku. Co wyście tam wyprawiali, jak sobie poszłam? Na szczęście nikt się nie zorientował kim byliście. Na przyszłość bądźcie ostrożniejsi. Musieliście się obłapiać akurat pod tą fontanną?
- Obrończyni moralności się znalazła! Ty mi lepiej powiedz, czy odnalazłaś nianię Mirelli, o której kiedyś mi mówiłaś?
- Nie zmieniaj tematu cwaniaku. Wiem, gdzie mieszka, jeśli masz czas możemy tam pojechać. To mała wioska 50 kilometrów od stolicy.
- Niańka cesarskiej konkubiny mieszka w takim miejscu? Dziwne. Zazwyczaj osoby, znajdujące się tak blisko władzy, są stosunkowo zamożne. Udajmy się tam od razu, zanim ktoś zorientuje się, że jej szukamy – zebrałem w ciągu kilku minut. Podróż naszym ekskluzywnym poduszkowcem trwała krótko. Po półgodzinie byliśmy na miejscu. Zatrzymaliśmy się przed małym, zaniedbanym domkiem. Wdać było, że właściciel jest bardzo ubogi i nie ma pieniędzy nawet na podstawowe naprawy. Dach się walił, otwarte drzwi krzywo wisiały na zawiasach, tynk odpadał całymi płatami.
- Coś mi się wydaje, że ta kobieta musiała popaść w niełaskę. Ta chałupa jest w strasznym stanie - odezwała się Ilza.
- Lepiej dla nas, będzie bardziej skłonna do rozmowy za odpowiednią sumkę. Mirella, jak widać nie jest zbyt uczuciową osobą. Cokolwiek by się między nimi wydarzyło, to przynajmniej powinna zapewnić godne życie osobie, która ją wychowała. Wejdźmy do środka, tutaj jest o wiele zimniej niż w stolicy – zapukałem do drzwi i wkroczyliśmy wprost do ciepłej, pachnącej świeżym chlebem kuchni. Pomieszczenie było skromne, ale bardzo czyste i przytulne. Za dużym, drewnianym stołem siedziała dwójka dzieci i coś opowiadała z przejęciem stojącej przy piecu kobiecie. Na nasz widok natychmiast zamilkły.
- Z kim mam przyjemność? Ciebie panie poznaję, ale tej dziewczyny nigdy nie widziałam – odezwała się patrząc na nas z niepokojem i przygarniając do siebie dzieci obronnym gestem. Na widok jej matczynej troski coś zakuło mnie w sercu i od razu spuściłem z tonu.
- Proszę nam wybaczyć najście. To moja siostra Ilza. Mam do niej pełne zaufanie. Mamy do pani ważną sprawę – powiedziałem najłagodniej jak umiałem, aby nie wystraszyć kobiety. – Pozwoli pani, że od razu przystąpię do rzeczy. Wiemy, że wiele lat temu, pani Mirella była w ciąży z kochankiem. Chcielibyśmy się dowiedzieć kto to był i gdzie pochowane jest dziecko? Nie pytam z próżnej ciekawości. Chcę, aby ta zbrodniarka, odpowiedziała za swoje przestępstwa! Muszę jednak mieć dowody.
- Nazywam się Katy de Witt, kiedyś znana jako niania Pani Mirelli. Panie hrabio, widzi pan te dzieci, to moje wnuki. Moja córka, była pokojową tej kobiety i sporo o niej wiedziała.  Została otruta, aby nie zdradziła tajemnic swojej pani. Biedaczka spodziewała się tego i się zabezpieczyła. Skradła kilka listów tej damy do jej amanta i schowała je w swojej skrytce. Czytałam je i zawierają rzeczy mogące wstrząsnąć tronem. To bardzo niebezpieczna broń. Jeśli bym je wam dała, nie pożyję długo. Jestem już stara, ale mam jeszcze na wychowaniu tych dwoje urwisów. Nie mogę umrzeć, dopóki ich nie odchowam.
- Pani de Witt Jestem w stanie zabezpieczyć wam przyszłość. Jeżeli zgodzisz się zabrać wnuki i pojechać do mojej twierdzy, nikt tam nie zdoła cię dosięgnąć. Jeśli chcesz możesz pracować na swoje utrzymanie, w zamku jest zawsze sporo pracy, a moja ciotka ucieszy się z kobiecego towarzystwa. Pozwól nam przeczytać te listy i zabierz je ze sobą do mojego domu.
- Wiem, że wiele wycierpiałeś panie i myślę, że mamy wspólnego wroga. Czas się jej pozbyć inaczej dzieci nigdy nie będą bezpieczne – staruszka podeszła do pieca, nacisnęła kilka ozdobnych kafelków. Z cichym szmerem otwarła niewielką skrytkę i wyciągnęła z niej plik listów. Podała je Ilzie, która od razy rzuciła się do czytania. Po kilkunastu minutach ciszy, w czasie których dziewczyna kilkakrotnie zmieniła się na twarzy to blednąc, to znowu czerwieniejąc, podniosła głowę i przekazała mi dokumenty.
- To co tu pisze jest okropne i obawiam się, że wywoła straszną reakcję na dworze. Muszę przyznać, że tego się nie spodziewałam. Alain wpadnie w szał.
- Nie sądzę, aby chłopak tak przejął się miłostkami konkubiny ojca!
- Andre, tu pisze, że Mirella spotykała się z bratem cesarza Velanem i zaszła z nim w ciążę. Oboje ogromnie bali się reakcji szalonego Karela. Wiedzieli, że jest zdolny do wszystkiego. W jednym z listów Velan stwierdza, że brat chyba zaczyna się domyślać wszystkiego. Pomyśl Andre, oni oboje byli przerażeni, na pewno chcieli się go pozbyć. Ty byłeś wtedy w niełasce i łatwo było zwalić całą winę na ciebie. Nie było nikogo, kto by się za tobą wstawił. Cesarz był świetnym jeźdźcem. Nie wierzę, że zdenerwowany zgłupiał do tego stopnia, że wjechał prosto w przepaść. Prawdopodobnie ktoś mu w tym pomógł. Ci dwoje mieli wystarczająco powodów, aby zepchnąć go ze skały.
- Niestety, nigdy im tego nie udowodnimy Ilzo. Możemy za to zachwiać ich pozycją i pozbyć się z dworu. Musimy odnaleźć grób dziecka, pobrać materiał do badania, porównać go z genami Velana i Mirelli. To nie powinno być trudne. Bardzo pani dziękujemy, Katy. Proszę natychmiast się spakować. Zabierzemy panią i dzieci na mój statek, który zawiezie was do Twierdzy Szkarłatnego Mroku.
…………………………………………………………………
Następnego dnia w wielkim holu cesarskiego pałacu, jak co dzień, zebrała się spora grupa dworzan, aby powitać przechodzącego cesarza. Było już tradycją, że jeśli ktoś miał jakąś sprawę, podchodził wtedy do władcy i wręczał mu petycję. Staliśmy z Ilzą w kąciku i czekaliśmy niecierpliwie na swoją kolej. Ku naszemu rozbawieniu, wepchnęła się przed nas rozgadana trójka pań i rzuciła się w kierunku wchodzącego Alaina, podając mu z bardzo poważnymi, wyniosłymi minami jakiś dokument. Ugięły kolana w bardzo niskim ukłonie. Patrzyły z takim nabożeństwem w twarz chłopaka, jakby się do niego modliły. Z pewnością oczekiwały nagrody za swoją czujność.Tymczasem władca zmienił się na twarzy, gwałtownie poczerwieniał i rzucił w nich listem.
- Dlaczego zawracają mi panie głowę głupimi plotkami?
- Ależ wasza wysokość, to wszystko prawda!- odezwała się najśmielsza z nich.
- A skąd pani to wie? Z pewnością, to głupstwa usłyszane od jakiejś przyjaciółki! – popatrzył na nie groźnie cesarz, a pod damami, aż zatrzęsły się ze strachu nogi.
- Wasza wysokość widziałam na własne oczy, jak ten chłopak najpierw pił na umór,  potem rozebrał się prawie do naga w karczmie, w obecności wielu ludzi. Hrabia musiał go wynieść, taki był pijany. To na pewno jego wina, po co przyprowadził takiego dzieciaka do tej speluny? - oburzyła się jedna z nich.
- Chce mi pani powiedzieć – władca uniósł dumnie głowę i spojrzał chłodno na kobietę – że o północy, była pani w karczmie o podejrzanej reputacji, pełnej pijanych, zamroczonych narkotykami mężczyzn! Nie miałem pojęcia, że moje damy dworu odwiedzają takie miejsca. Myślę moje panie, że w najbliższym czasie uważnie się przyjrzę,  jak spędzacie wolny czas – rzucił im nieprzyjazne, pogardliwe spojrzenie, pod którym gwałtownie poczerwieniały, nie wiedząc gdzie mają podziać oczy.
Nie wytrzymałem i parsknąłem razem z Ilzą głośnym śmiechem, a wraz ze mną cały dwór. Cesarz odwrócił w naszą stronę głowę i pogroził nam palcem. – „Milcz, jeśli ci życie miłe’’ – wyczytałem z ruchu jego warg.

5 komentarzy:

  1. Super rozdział, normalnie prawie padłam ze śmiechu. A o scenki erotyczne to się nie martw wierzę w ciebie i twój geniusz oraz wenę. Poradzisz sobie na 100000000% z ładną scenką erotyczną. Nadal jestem zmęczona, ale jakby co to noże mam w pogotowiu. Pozdrawiam cię, życzę zdrówka, dużo czasu na pisanie oraz weny giganta. :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rodział świetny jak zawsze:) oby tak dalej bo wciągam się coraz bardziej. Scerka też na pewno ci wyjdzie nie martw się:) dużo weny:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie rozumiem- mnie twoje sceny erotyczne podobają się bardzo, mają w sobie namiętność, żar, czasami humor, czasami mroczną pasję. Chyba już to pisałam ale się powtórzę Alain jest naprawdę słodziutki

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały rozdział, i właśnie, ta akcja przy fontannie była nieziemska *_*
    Akcja posuwa się do przodu, już niedługo, konkubiny zostaną ukarane ^^
    Ale co będzie z Andre i młodym cesarzem? *w*
    pisz szybciutko <3
    Twoja Maru ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Noo boski rozdzialik , jestem strasznie ciekawa co dalej z Andre i Alainem i oczywiście akcji z konkubinami . Czekam na kolejną notke ;)

    OdpowiedzUsuń