środa, 23 maja 2012
Ogłoszenie!
Ruszył nowy blog, będący luźną kontynuacją Twierdzy Szkarłatnego Mroku. Oto link - http://mrocznadusza.blogspot.com/
środa, 16 maja 2012
Rozdział 19
Eh, opisy erotyczne zupełnie mi nie wychodzą. Coś mi tu nie pasuje, tylko nie wiem co? Może wy mi pomożecie?
Pełzłem w
kierunku wściekłego Alaina na czworakach, starając się wyglądać jak najbardziej
niewinnie. Był tak zaślepiony złością, że nawet nie zauważył, jak znalazłem się
u jego stóp. Skoczyłem zwinnie, jak atakująca kobra, chwyciłem go za nogi,
powaliłem na trawę i nakryłem, swoim ociekającym brudną wodą, ciałem. Głuptas,
był tak zaskoczony, że nie zdążył nawet pisnąć. Po chwili jednak zaczął się
wyrywać, głośno przeklinając.
- Andre, ty
śmierdzący potworze, wstań ze mnie natychmiast – wrzasnął mi wprost do ucha.
Uśmiechnąłem się z zadowoleniem. Właśnie na taką reakcję liczyłem. Jak tylko
rozchylił wykrzywione gniewem, słodkie wargi, skorzystałem z okazji i
wepchnąłem mu język, aż do samego gardła. Nieprzygotowany na taki atak,
otworzył szeroko zielone oczęta, trzepocząc długimi rzęsami. Zacząłem
delikatnie pieścić jego usta, a moje dłonie od razu znalazły sobie interesujące
zajęcie. Wślizgnęły się, pod mokrą już teraz koszulę Alaina i zaczęły czule
gładzić delikatną skórę, posuwając się w górę, aż dotarły do różowych sutków.
Kiedy zacisnąłem na nich palce chłopak westchnął i przestał się wyrywać.
Zupełnie niespodziewanie natychmiast, zupełnie się poddał, przylgnął do mnie całym ciałem,
pojękując cicho pod wpływem moich pieszczot. Złość i gniew zniknęły z jego
pięknych oczu, zastąpił je palący głód i pragnienie. Pod wpływem tego
spojrzenia, zupełnie straciłem panowanie nad sobą. Ze wszystkich sił chciałem
zaspokoić wijącego się pode mną z pożądania chłopaka. Świat wokół nas
przestał istnieć. Niestety nie na długo. Kiedy my podaliśmy się namiętności,
kompletnie głusi i ślepi na otoczenie, było wczesne popołudnie. Zapomnieliśmy,
że park w którym się znajdujemy, był częstym miejscem spacerów dam dworu.
Zapamiętale całując chętne usta kochanka, jak przez mgłę usłyszałem czyjeś
kroki. W ostatniej chwili zdołałem pochylić głowę tak, aby moje długie włosy
zakryły nasze twarze.
- Zobacz
Egenio, ta dzisiejsza młodzież nie zna umiaru – dobiegł mnie piskliwy, kobiecy
głosik.
- Masz rację
moja droga, tarzają się w trawie zupełnie jak zwierzęta, cali brudni i
śmierdzący. To ohydne – zaskrzeczała druga.
-
Odrażający, powinnyśmy donieść o tym cesarzowi. Trzeba skończyć z tym
zdziczeniem obyczajów. To wszystko wina tego hrabiego, daje zły przykład młodym
szlachcicom. Słyszałam, że kilka dni temu był w karczmie z jakimś młodzieńcem, którego tak podobno upił, że
zaczął rozbierać się podczas tańca. Musiał go stamtąd zabrać i na plecach zataszczyć do pałacu.
- To
rzeczywiście oburzające. Patrz, jeszcze trochę, a zaczną się parzyć, utyłani w
błocie, jak świnie. Chodźmy do jego wysokości. Już on im pokaże, jak należy się
zachowywać w pałacu – kroki oddaliły się i mogłem w końcu podnieść głowę.
Usiadłem, sadzając sobie na kolanach, ogromnie zażenowanego sytuacją Alaina.
Chłopak ukrył zaczerwienioną buzię na mojej piersi.
- Powiedz
Andre, jak to się dzieje, że zawsze spotykając się z tobą, wpadam w tarapaty –
wymamrotał w moją koszulę. – Gdyby ktoś powiedział mi, że będę się dzisiaj
obściskiwał z cuchnącym, jak stado słoni facetem, w środku dnia na trawie, to
bym go wysłał do lekarza. Jak ja się teraz dostanę do swoich komnat?
- Nie martw
się, jakoś się przekradniemy. Lepiej wyobraź sobie, co by było gdyby nas
rozpoznały? Już słyszę te plotki – hrabia o czarnym sercu doprowadza młodego
cesarza do zguby, władca traci dziewictwo na oczach dam dworu i tak dalej – nie
mogłem się powstrzymać i zacząłem chichotać jak szalony. Alain pokręcił głową,
zagryzł usta, usiłując zapanować nad ogarniającą go głupawką, ale nie wytrzymał
zbyt długo. Wybuchnął śmiechem trzymając się za brzuch i padł z powrotem na
trawnik. Kiedy doszliśmy do siebie zaczęliśmy przekradać się w kierunku zamku.
Klucząc po krzakach i najciemniejszych alejkach, aby uniknąć ciekawskich oczu
dworzan i służby, po godzinie, dotarliśmy do sypialni Alaina. Cesarz stanął
przed lustrem, w swojej eleganckiej garderobie i chwycił się za głowę.
- Całe
szczęście, że nikt nas nie widział. Wyglądam, jak jakiś pijany włóczęga z
miejskiego parku – odparł patrząc na swoją umazaną mułem twarz, rozczochrane,
pełne trawy i patyków włosy i ociekające błockiem pomieszanym z brudną,
zielonkawą wodą ubranie. – Mam tylko nadzieję, że ten straszny smród uda się
jakoś usunąć, bo dzisiaj wieczorem, mam jeszcze spotkanie z ambasadorem
Infernatu.
…………………………………………………………………………
Kiedy
wieczorem jadłem kolację z siostrą, ta cały czas pociągała nosem, robiąc przy
tym małpie miny. W końcu nie wytrzymałem i wrzasnąłem
- Przestań
chrząkać, mów co ci leży na wątrobie. Widzę, że aż cię skręca.
- No wiesz,
nie co dzień się słyszy, że dwóch młodzików bzykało się w parku na oczach
dystyngowanych dam. Babsztyle były tak oburzone, że napisały jakąś petycję i
jutro pójdą z nią do cesarza. Muszę przy tym być i koniecznie zobaczyć minę
Alaina, jak przeczyta to pisemko.
- Za dużo
przebywasz z tymi plotkarami. Nie rozumiem, co cię tak rozbawiło?
- Nie udawaj
braciszku. Co wyście tam wyprawiali, jak sobie poszłam? Na szczęście nikt się
nie zorientował kim byliście. Na przyszłość bądźcie ostrożniejsi. Musieliście
się obłapiać akurat pod tą fontanną?
- Obrończyni
moralności się znalazła! Ty mi lepiej powiedz, czy odnalazłaś nianię Mirelli, o
której kiedyś mi mówiłaś?
- Nie zmieniaj
tematu cwaniaku. Wiem, gdzie mieszka, jeśli masz czas możemy tam pojechać. To
mała wioska 50 kilometrów od stolicy.
- Niańka
cesarskiej konkubiny mieszka w takim miejscu? Dziwne. Zazwyczaj osoby,
znajdujące się tak blisko władzy, są stosunkowo zamożne. Udajmy się tam od razu,
zanim ktoś zorientuje się, że jej szukamy – zebrałem w ciągu kilku minut.
Podróż naszym ekskluzywnym poduszkowcem trwała krótko. Po półgodzinie byliśmy
na miejscu. Zatrzymaliśmy się przed małym, zaniedbanym domkiem. Wdać było, że
właściciel jest bardzo ubogi i nie ma pieniędzy nawet na podstawowe naprawy.
Dach się walił, otwarte drzwi krzywo wisiały na zawiasach, tynk odpadał całymi
płatami.
- Coś mi się
wydaje, że ta kobieta musiała popaść w niełaskę. Ta chałupa jest w strasznym
stanie - odezwała się Ilza.
- Lepiej dla
nas, będzie bardziej skłonna do rozmowy za odpowiednią sumkę. Mirella, jak
widać nie jest zbyt uczuciową osobą. Cokolwiek by się między nimi wydarzyło, to
przynajmniej powinna zapewnić godne życie osobie, która ją wychowała. Wejdźmy
do środka, tutaj jest o wiele zimniej niż w stolicy – zapukałem do drzwi i wkroczyliśmy
wprost do ciepłej, pachnącej świeżym chlebem kuchni. Pomieszczenie było
skromne, ale bardzo czyste i przytulne. Za dużym, drewnianym stołem siedziała
dwójka dzieci i coś opowiadała z przejęciem stojącej przy piecu kobiecie. Na
nasz widok natychmiast zamilkły.
- Z kim mam
przyjemność? Ciebie panie poznaję, ale tej dziewczyny nigdy nie widziałam –
odezwała się patrząc na nas z niepokojem i przygarniając do siebie dzieci
obronnym gestem. Na widok jej matczynej troski coś zakuło mnie w sercu i od
razu spuściłem z tonu.
- Proszę nam
wybaczyć najście. To moja siostra Ilza. Mam do niej pełne zaufanie. Mamy do
pani ważną sprawę – powiedziałem najłagodniej jak umiałem, aby nie wystraszyć
kobiety. – Pozwoli pani, że od razu przystąpię do rzeczy. Wiemy, że wiele lat
temu, pani Mirella była w ciąży z kochankiem. Chcielibyśmy się dowiedzieć kto
to był i gdzie pochowane jest dziecko? Nie pytam z próżnej ciekawości. Chcę,
aby ta zbrodniarka, odpowiedziała za swoje przestępstwa! Muszę jednak mieć
dowody.
- Nazywam
się Katy de Witt, kiedyś znana jako niania Pani Mirelli. Panie hrabio, widzi
pan te dzieci, to moje wnuki. Moja córka, była pokojową tej kobiety i sporo o
niej wiedziała. Została otruta, aby nie zdradziła
tajemnic swojej pani. Biedaczka spodziewała się tego i się zabezpieczyła.
Skradła kilka listów tej damy do jej amanta i schowała je w swojej skrytce.
Czytałam je i zawierają rzeczy mogące wstrząsnąć tronem. To bardzo niebezpieczna
broń. Jeśli bym je wam dała, nie pożyję długo. Jestem już stara, ale mam
jeszcze na wychowaniu tych dwoje urwisów. Nie mogę umrzeć, dopóki ich nie
odchowam.
- Pani de
Witt Jestem w stanie zabezpieczyć wam przyszłość. Jeżeli zgodzisz się zabrać
wnuki i pojechać do mojej twierdzy, nikt tam nie zdoła cię dosięgnąć. Jeśli chcesz
możesz pracować na swoje utrzymanie, w zamku jest zawsze sporo pracy, a moja
ciotka ucieszy się z kobiecego towarzystwa. Pozwól nam przeczytać te listy i
zabierz je ze sobą do mojego domu.
- Wiem, że
wiele wycierpiałeś panie i myślę, że mamy wspólnego wroga. Czas się jej pozbyć
inaczej dzieci nigdy nie będą bezpieczne – staruszka podeszła do pieca,
nacisnęła kilka ozdobnych kafelków. Z cichym szmerem otwarła niewielką skrytkę
i wyciągnęła z niej plik listów. Podała je Ilzie, która od razy rzuciła się do
czytania. Po kilkunastu minutach ciszy, w czasie których dziewczyna
kilkakrotnie zmieniła się na twarzy to blednąc, to znowu czerwieniejąc,
podniosła głowę i przekazała mi dokumenty.
- To co tu
pisze jest okropne i obawiam się, że wywoła straszną reakcję na dworze. Muszę
przyznać, że tego się nie spodziewałam. Alain wpadnie w szał.
- Nie sądzę,
aby chłopak tak przejął się miłostkami konkubiny ojca!
- Andre, tu
pisze, że Mirella spotykała się z bratem cesarza Velanem i zaszła z nim w
ciążę. Oboje ogromnie bali się reakcji szalonego Karela. Wiedzieli, że jest
zdolny do wszystkiego. W jednym z listów Velan stwierdza, że brat chyba zaczyna
się domyślać wszystkiego. Pomyśl Andre, oni oboje byli przerażeni, na pewno
chcieli się go pozbyć. Ty byłeś wtedy w niełasce i łatwo było zwalić całą winę
na ciebie. Nie było nikogo, kto by się za tobą wstawił. Cesarz był świetnym
jeźdźcem. Nie wierzę, że zdenerwowany zgłupiał do tego stopnia, że wjechał
prosto w przepaść. Prawdopodobnie ktoś mu w tym pomógł. Ci dwoje mieli
wystarczająco powodów, aby zepchnąć go ze skały.
- Niestety,
nigdy im tego nie udowodnimy Ilzo. Możemy za to zachwiać ich pozycją i pozbyć
się z dworu. Musimy odnaleźć grób dziecka, pobrać materiał do badania, porównać
go z genami Velana i Mirelli. To nie powinno być trudne. Bardzo pani dziękujemy,
Katy. Proszę natychmiast się spakować. Zabierzemy panią i dzieci na mój statek,
który zawiezie was do Twierdzy Szkarłatnego Mroku.
…………………………………………………………………
Następnego dnia
w wielkim holu cesarskiego pałacu, jak co
dzień, zebrała się spora grupa dworzan, aby powitać przechodzącego cesarza.
Było już tradycją, że jeśli ktoś miał jakąś sprawę, podchodził wtedy do władcy i
wręczał mu petycję. Staliśmy z Ilzą w kąciku i czekaliśmy niecierpliwie na
swoją kolej. Ku naszemu rozbawieniu, wepchnęła się przed nas rozgadana trójka
pań i rzuciła się w kierunku wchodzącego Alaina, podając mu z bardzo poważnymi,
wyniosłymi minami jakiś dokument. Ugięły kolana w bardzo niskim ukłonie. Patrzyły
z takim nabożeństwem w twarz chłopaka, jakby się do niego modliły. Z pewnością
oczekiwały nagrody za swoją czujność.Tymczasem władca zmienił się na twarzy,
gwałtownie poczerwieniał i rzucił w nich listem.
- Dlaczego
zawracają mi panie głowę głupimi plotkami?
- Ależ wasza
wysokość, to wszystko prawda!- odezwała się najśmielsza z nich.
- A skąd
pani to wie? Z pewnością, to głupstwa usłyszane od jakiejś przyjaciółki! –
popatrzył na nie groźnie cesarz, a pod damami, aż zatrzęsły się ze strachu nogi.
- Wasza
wysokość widziałam na własne oczy, jak ten chłopak najpierw pił na umór, potem rozebrał się prawie do naga w karczmie,
w obecności wielu ludzi. Hrabia musiał go wynieść, taki był pijany. To na pewno
jego wina, po co przyprowadził takiego dzieciaka do tej speluny? - oburzyła się
jedna z nich.
- Chce mi
pani powiedzieć – władca uniósł dumnie głowę i spojrzał chłodno na kobietę – że
o północy, była pani w karczmie o podejrzanej reputacji, pełnej pijanych, zamroczonych
narkotykami mężczyzn! Nie miałem pojęcia, że moje damy dworu odwiedzają takie
miejsca. Myślę moje panie, że w najbliższym czasie uważnie się przyjrzę, jak spędzacie wolny czas – rzucił im
nieprzyjazne, pogardliwe spojrzenie, pod którym gwałtownie poczerwieniały, nie
wiedząc gdzie mają podziać oczy.
Nie
wytrzymałem i parsknąłem razem z Ilzą głośnym śmiechem, a wraz ze mną cały
dwór. Cesarz odwrócił w naszą stronę głowę i pogroził nam palcem. – „Milcz, jeśli
ci życie miłe’’ – wyczytałem z ruchu jego warg.
piątek, 11 maja 2012
Rozdział 18
Nie chcąc
zwracać na nas uwagi i wywoływać skandalu nie miałem wyjścia, musiałem tańczyć
tak jak on mi zagra. Wszedłem na parkiet, niewprawnie pląsając, powoli,
posuwałem się w stronę Alaina. Złapałem go za rękę, zakręciłem nim i
przytuliłem mocno do swojej piersi.
-Mam cię
mały pijaku- wyszeptałem mu do ucha- teraz będziesz grzecznym chłopcem i
wrócisz ze mną do domu.
-Ani mi się
śni, zostaję. Nikt ci nie kazał tu za mną przyjść, tatuśku-odpowiedział mi
równie cicho.
- Chcesz
przez to powiedzieć, że jestem dla ciebie za stary?- mruknąłem oburzony.
- Właściwie
,to rzeczywiście jesteś dość leciwy w porównaniu do mnie. Ludzie w twoim wieku
powinni wcześnie chodzić spać, żeby zregenerować wątłe siły-uśmiechnął się do
mnie złośliwie.
-Przegiąłeś
i poniesiesz za to karę-złapałem go w tali i przerzuciłem sobie przez ramię jak
worek mąki. Zwisał głową w dół, z wypiętym tyłeczkiem, drapiąc i kopiąc z
całych sił. Wymierzyłem mu solidnego klapsa w pupę, aż pisnął
zaskoczony.-Uspokój się, bo sprawię ci jeszcze większe lanie, mogę też zrobić
coś bardziej interesującego i już nigdy nie będziesz się mógł tu pokazać.
-Dobrze, ale
postaw mnie na nogi-powiedział zawstydzony swoją pozycją.
-Nie ma
mowy, wiem co ci chodzi po głowie. Puszczę cię dopiero na zewnątrz- chłopak
zaczął się znowu szarpać, a ja przepraszając torowałem sobie drogę przez
zatłoczoną tawernę.-Państwo wybaczą, ale mój towarzysz się upił i muszę go
wyprowadzić na świeże powietrze-ludzie grzecznie usuwali się z drogi, widząc
czerwoną ze złości buzię Alaina.
-Powinieneś
go lepiej pilnować, chłopak spił ci się na amen. Jest jeszcze za młody na takie
zachowanie. Nie przejmuj się, będzie łatwiejszy w łóżku-padały ze wszystkich
stron, tak zwane dobre rady. Kiedy wreszcie dobrnąłem do drzwi byłem już nieźle
zmęczony i podrapany przez tego małego drania. Kiedy wyszliśmy na zewnątrz
postawiłem go na chodniku i mocno nim potrząsnąłem. Spojrzał na mnie niezbyt
przytomnym wzrokiem i zaczął się osuwać na ziemię.
-Alain, nie
waż się zasypiać! Jak dojdziemy do domu jak tutaj padniesz? -krzyknąłem na
niego, ale nie odniosło to żadnego skutku. Co było robić? Wziąłem chłopaka na
plecy i ruszyłem do zamku. Co chwilę
zatrzymywałem się, aby odpocząć, więc nasza wędrówka trochę trwała, choć nie
było na szczęście bardzo daleko. Jak dobrnąłem do sypialni chłopaka, byłem już
zupełnie wykończony. Rzuciłem drania na łóżko, rozebrałem i przykryłem kołdrą.
W pierwszej chwili miałem zamiar ubrać mu piżamę, ale przyszedł mi do głowy
niecny pomysł. Rzuciłem zaklęcie, które utworzyło na skórze chłopca kilka
małych, czerwonych plamek. Następne wziąłem pióro i skreśliłem do Alaina kilka
słów. Z zadowoleniem zapieczętowałem
liścik sygnetem i zostawiłem na stoliczku obok łóżka.-Oto mała, ale bardzo słodka zemsta. Niech się trochę pomartwi, dobrze
mu to zrobi. Może oduczy go to pić na umór w tawernach. Miał szczęście, że mnie
spotkał. Nie chcę nawet myśleć, co by było, gdyby padł tam pośród obcych ludzi.
Takiego ślicznego młodzieńca, niejeden by z chęcią wykorzystał. Co wstąpiło
dzisiaj, w tego rozsądnego na ogół chłopaka?
…………………………………………………………………………………………………………………………..
Siedziałem
przy stole razem z Ilzą w naszej małej jadalni. Od rana miałem wspaniały humor
i niecierpliwie kręciłem się na krześle, co chwilę spoglądając na drzwi.
Omawialiśmy dalsze kroki, jakie należy poczynić w stosunku do konkubin, w
świetle nowych wiadomości. Siostra jednak długo nie wytrzymała i spoglądając na
mnie z dezaprobatą zapytała.
- Co się z
tobą dzisiaj dzieje? Nudzę cię, śpieszysz się gdzieś lub na kogoś czekasz, to
mi powiedz, a natychmiast sobie pójdę?! Wiercisz się już od godziny.
- Nic się
nie stało, czekam na pewną wiadomość. Wieczorem wszystko ci opowiem. Nie
gniewaj się już. A co do naszej rozmowy to sądzę, że musimy odnaleźć ojca dziecka,
to nie powinno być trudne, roześlij szpiegów, z pewnością to ktoś z dworu.
Ciekawe kto był tak głupi, że przespał się z tą szmatą Mirellą?- w tym momencie
ktoś zapukał do drzwi i do pokoju wkroczył lokaj cesarza.
-Panie
hrabio, cesarz prosi pana do siebie-powiedział służbowym głosem.
- Jak się
czuje jego wysokość?- rzuciłem od niechcenia.
-Jest wściekły,
rozbił swoje ulubione lustro. Nie mam pojęcia o co chodzi. Może panu coś powie.
Nie chciał też nic jeść. Mam nadzieję, że pan nie zdradzi co powiedziałem.
- Nie martw
się zachowam milczenie i zajmę się cesarzem. Myślę, że wiem co go gryzie- uśmiechnąłem
się pod nosem-zaprowadź mnie do niego. Podążyłem za zaniepokojonym chłopakiem
długimi korytarzami pałacu. Kiedy weszliśmy do sypialni cesarza, zobaczyłem jak
Alain z bardzo niezadowoloną miną siedzi na kanapie, niecierpliwie bębniąc
palcami w blat stojącego obok stolika. Na mój widok natychmiast się poderwał na
równe nogi.
-Zostaw nas
samych i nikogo tutaj nie wpuszczaj. Nie chcę by ktoś nam przeszkodził
-rozkazał nieco przestraszonemu lokajowi, który natychmiast się ulotnił, chcąc
jak najszybciej zejść zdenerwowanemu pracodawcy z drogi.
–Usiądź
Andre- cesarz wskazał mi pobliski fotel-mam do ciebie kilka drażliwych pytań i
prawdę mówiąc nie wiem jak zacząć. Może najpierw wyjaśnij mi to-podał mi do
ręki liścik. Nie mogłem się powstrzymać i przeczytałem na głos.
Drogi
Alaine.
Dawno się
tak dobrze nie bawiłem.
To była
naprawdę
fascynująca
noc. Nie spodziewałem się, że jesteś zdolny do czegoś takiego. Twój niesamowity
taniec połączony
ze striptisem będzie
śnił mi się, aż do rana. Cały czas mam przed oczyma to,
jak poruszałeś zmysłowo swoim zgrabnym tyłeczkiem. Jeśli jeszcze raz będziesz w potrzebie, to z
pewnością nie odmówię ci pomocy.
Twój Andre.
-Nie
rozumiem o co ci chodzi? Czego nie rozumiesz z tego listu?- zrobiłem zdziwioną
minę chichocząc w duszy, z coraz bardziej przerażonej miny Alaina.
- Andre, nie
rób z siebie idioty. Ja nic nie pamiętam. Wiem tylko, że poszedłem do tawerny i
piłem drinka. Odepchnąłeś ode mnie jakiegoś faceta. Reszta jest wielką czarną
dziurą.
- Dobrze się
bawiliśmy więc skąd ten popłoch? Chcesz powiedzieć, że mnie wykorzystałeś, a
teraz nie chcesz mnie więcej widzieć?- spojrzałem na niego oburzony.
-Och, to nie
tak! Nie obrażaj się. Przepraszam– tłumaczył się zawstydzony chłopak.-Wiesz,
ten list i jeszcze podczas kąpieli zauważyłem to – rozpiął koszulę i odsłonił
fragment brzucha, na którym widniało kilka małych wybroczyn- bardzo mnie zaskoczył.
Powiedz mi, co ja wczoraj wyprawiałem? Czy między nami do czegoś doszło?
- To dla
mnie ogromnie przykre. Ja tak się starałem, a ty twierdzisz , że wszystko
zapomniałeś. A może nie chcesz pamiętać i mnie zwodzisz? Nie spodziewałem się
tego po tobie, Alain- pokręciłem ze smutkiem głową -Chyba rzeczywiście
powinniśmy przestać się widywać.
-Andre,
chcesz mnie wykończyć, prawda?- jęknął cesarz chwytając się za skronie i
siadając z powrotem na kanapie. -Głowa mi pęka, jestem cały w dziwnych plamach
i na dodatek ten twój pokrętny list. Powiedz mi prawdę, bo za chwilę
eksploduję.
- W tym co
napisałem nie ma ani odrobiny kłamstwa.
- A więc
opiłem się, tańczyłem, uwodziłem cię, zrobiłem striptiz, a ty mnie
przeleciałeś. Czy tak to wyglądało?- zapytał cały czerwony na twarzy Alain.
-No,
niezupełnie, ale nie chcę o tym teraz z
tobą mówić. Masz kaca i wyżywasz się na mnie. Jak poczujesz się lepiej to na
spokojnie porozmawiamy. Nie mam ochoty znosić twoich humorów-wstałem i przezornie
nie patrząc na niego, aby się z czymś nie zdradzić, ruszyłem z nadąsaną miną do
drzwi. Jak tylko je za sobą zamknąłem ruszyłem biegiem do swoich apartamentów.
-Jak się zorientuje, że go oszukałem będę
miał za swoje. Lepiej gdzieś zniknę na parę dni. Najwyższy czas zająć się śledztwem.
…………………………………………………………………………………………………………………………..
-Andre, to
już pięć dni jak się ukrywasz. Powiedz mu w końcu prawdę , bo ja to zrobię ty
tchórzu- krzyczała na mnie zdenerwowana Ilza.-Jak możesz być takim nieczułym
palantem. Chłopak się zamartwia, a ty chowasz się po dziurach.
-Nie tak
głośno, jesteśmy w parku i jeszcze ktoś nas usłyszy. Niech się trochę pomartwi.
Gdybym go wtedy nie spotkał to z pewnością ktoś by go zgwałcił. Nie masz
pojęcia jak prowokująco się zachowywał-broniłem się przed wściekłą dziewczyną.
-To nie
usprawiedliwia twojego zachowania. Masz tam natychmiast iść i go przeprosić.
-Nie ma
mowy. Poczekam aż mu złość przejdzie. Należała mu się kara-cofałem się w stronę
pobliskiej fontanny. Była dość głęboka i najwidoczniej od dawna nie czyszczona.
Pełna mętnej brunatnej wody i cała zarośnięta śliskimi gonami wydzielała
straszny smród. Skrzywiłem się z niesmakiem.
-Jego
wysokość coś kiepsko dba o swoje ogrody. To obrzydliwe-zatkałem sobie nos.
- Ja na
twoim miejscu nie przejmowałbym się tak wystrojem mojego ogrodu-usłyszałem
znajomy, chłodny głos.-Andre, ty łajdaku, mam ochotę cię zabić! A może po
prostu cię utopię?!- rozgniewany Alain chwycił mnie za ramiona i wepchnął
wprost w cuchnące bajoro. Przewróciłem się i klapnąłem do ohydnej mazi. Stojący
obok chłopak skorzystał z okazji wepchnął mi głowę pod wodę. Jak tylko udało mi
się wynurzyć, ponownie mnie przytopił, trzymając mnie mocno za ramiona.
-Smacznego
łajdaku, ta breja jest równie wstrętna jak ty. Jak mogłeś mi zrobić coś
takiego?! Mam nadzieję, że będziesz tak śmierdział do końca swojego życia-
chwilę się jeszcze nade mną poznęcał, sprawiając, że nałykałam się sporo gęstej
mazi, aż w końcu opadł z sił i mnie puścił. Wypełznąłem na czworakach z
fontanny, a za mną wlókł się ogon z liści, zgniłej trawy i jakiś
brudnozielonych glonów. Podniosłem głowę i zobaczyłem rozjuszonego Alaina
patrzącego na mnie groźnie.
-Tak, to
właśnie pozycja dla ciebie podły wężu, czołgaj się u moich stóp! Jesteś teraz
równie paskudny na zewnątrz jak i w środku-spojrzał na mnie pogardliwie z góry
biorąc się pod boki. Wyglądał naprawdę słodko. Oczy ciskające błyskawice i
błyszczące jak najwspanialsze klejnoty, policzki zarumienione z gniewu, pąsowe,
kształtne usta, rozwiane jasne włosy- istny anioł zemsty. Mógłbym go w tej
chwili schrupać w całości. Powoli, starając się nie zwrócić na siebie uwagi
zacząłem posuwać się w jego stronę. Zapomniałem o zemście, o tym, że cuchnąłem
gorzej niż muł widziałem już tylko słodkie, rozchylone jak do pocałunku wargi i
zastanawiałem się jak się do nich dobrać. Mój rozsądek skurczył się do rozmiaru
orzeszka, a całe ciało zapłonęło oczekiwaniem. Muszę ich posmakować, a potem
niech się dzieje wola niebios.
Rozdział 17
Delikatnie
wsunąłem mu język wprost w gorące, chętne, aksamitne wnętrze. Pieściłem czule
jego usta czując jak przywiera do mnie całym, drżącym drobnym ciałem. Uniosłem
go do góry oplatając jego nogami swoją talię i usiadłem z nim na najbliższym
fotelu. Posadziłem chłopaka na swoich kolanach, nie odrywając się od jego
słodkich warg. Objąłem go za pośladki i przysunąłem bliżej. Tak, aby jego tors
ocierał się o mój przy każdy oddechu. Nasze języki splatały się i rozplatały w
pełnym namiętności tańcu. Dłońmi ściskałem i masowałem sprężyste pośladki, aż
poczułem jak jego stwardniały penis zaczyna naciskać mi na brzuch. Alain
zupełnie nieświadomy tego co robi przesuwał się w górę i w dół, starając się
zwiększyć jak najbardziej przyjemne doznania. W którymś momencie nacisnął zbyt
mocno i ból w zmaltretowanym członku nieco go otrzeźwił. Pisnął kompletnie
zaskoczony i zawstydzony swoim stanem. Gwałtownie odsunął się ode mnie, omal
nie spadając z kolan.
-Ćiśś,
spokojnie-objąłem go ramionami i mocno do siebie przytuliłem- nie wstydź się.
To normalna reakcja twojego ciała. Pozwól, że ci pokażę- chwyciłem za jego
rękę, położyłem ją na swoim kroczu i
zacisnąłem jego palce.-Widzisz, ja też jestem twardy, bo bardzo cię pragnę. Nie
bój się skarbie, nie jestem Karelem i do niczego nie będę cię
zmuszał-zauważyłem, że zaczerwienił się mocno i ukrył rozpaloną twarz
przyciskając ją do mojego ramienia.
- Jestem
strasznie niemądry, prawda?- wymamrotał cicho-Wiem, że nie powinienem się z
tobą zadawać, bo prawdopodobnie pragniesz tylko zemsty. Tymczasem ja kocham cię,
od kiedy pierwszy raz cię zobaczyłem, jako dziecko w ramionach mojego ojca.
Proszę, nie skrzywdź mnie Andre, tak bardzo się boję, że nasza znajomość
skończy się jakąś katastrofą-patrzyłem na niego, słuchałem jego smutnych słów i
nie mogłem mu w duszy nie przyznać racji. Aby mój plan się powiódł, muszę
uwieść tego dzieciaka. Z początku wydawało mi się to bardzo proste, ale teraz
przekonałem się, że on nie jest mi zupełnie obojętny. Moje zdradzieckie ciało
lgnęło do niego z całych sił, a każde wypowiedziane przez niego słowo zapadało
głęboko w moje serce. Czy znajdę w sobie dość siły, żeby wykonać swój plan? Czy
przygotowywana przez tyle lat zemsta nie dojdzie do skutku z powodu tego
chłopaka?- Andre, ocknij się. Nie pozwól,
aby ten słodki dzieciak namieszał ci w głowie. To mimo wszystko jest syn twoich
największych wrogów. Teraz wydaje się niewinny, ale nie wiadomo co tak naprawdę
chce osiągnąć – szeptał mi do ucha paskudny głosik. Nie tak łatwo pokonać
stare przyzwyczajenia. Nienawiść towarzyszyła mi przez wiele lat i teraz
odzywała się w najmniej oczekiwanych momentach.
-Alain-odezwałem
się już w pełni opanowany-chyba powinienem już iść. Jeśli tu zostanę, będę
chciał się z tobą kochać, a ty nie jesteś jeszcze na to gotowy. Dobranoc wasza
wysokość- wstałem i postawiłem go na ziemi. Pocałowałem w jasne czoło i odsunąłem od siebie.-I mam
nadzieję, że będziesz miał równie niespokojną noc jak ja, bo z tym problemem-
tu spojrzałem w dół, na mojego wyraźnie odznaczającego się w spodniach członka-
nie łatwo będzie mi zasnąć, a widzę, że masz co prawda nieco mniejszy, ale
równie dokuczliwy kłopot-roześmiałem się widząc jego zmieszaną minę i szybko
ruszyłem do drzwi, zanim zdążył zareagować.
Kiedy
znalazłem się na korytarzu zobaczyłem, że z gabinetu w ślad za mną, wymyka się
chyłkiem niewielka postać i unikając mojego wzroku, ucieka najszybciej jak
potrafi-O mój boże, zupełnie
zapomnieliśmy o tym małym sekretarzu! On tam był przez cały czas i widział jak
się miziamy! Mam tylko nadzieję, że nie rozpuści plotek-kiedy jednak
uświadomiłem sobie czego dokładnie świadkiem był ten chłopak, zaczerwieniłem
się po uszy-Cholera jasna, ale ze mnie
idiota! Jak mogliśmy się tak zapomnieć. Alain jak się zorientuje, to mnie
ukatrupi i …-nie dokończyłem myśli bo…..
- Andre, ty potomku pokręconej małpy, wracaj tu
natychmiast!!!- usłyszałem krzyk rozgniewanego cesarza-Ty paskudny tchórzu nie
waż się uciekać!
-Oh, chyba
się kapnął, lepiej będzie się ewakuować. Jak mnie dopadnie, to już po mnie!- powiedziałem
do siebie i rzuciłem się biegiem, znikając z pola rażenia wściekłego chłopaka.
…………………………………………………………………………………………………………………………..
Wieczorem
następnego dnia siedzieliśmy z Ilzą w naszym małym saloniku popijając słodkie
drinki. Dziewczyna od dłuższego czasu patrzyła na mnie podejrzliwie, aż w końcu
nie wytrzymała.
-Andre powiedz mi gdzie ty się wczoraj podziewałeś?
Cały dzień cię nie było.
- Troszeczkę
posprzeczałem się z Alainem i chciałem wyjaśnić sprawę. Troszkę mi to
zajęło-wykręcałem się jak potrafiłem najlepiej, ale siostra niestety zbyt
dobrze mnie znała.
-Andre
przestań kręcić i powiedz szczerze o co chodzi?
- No dobrze.
tylko się nie śmiej - zrelacjonowałem jej cały mój dzień począwszy od ataku zazdrości Alaina, aż do widoku zwiewającego
sekretarza.
-Haha
-chichotała trzymając się za buzię Ilza.-Przepraszam cię nie mogę się
powstrzymać, ale z was napalone bałwany. Jak mogliście zapomnieć o tym facecie?
A teraz się ukrywasz jak małe dziecko zamiast stawić Alainowi czoła. Cały dzień
przesiedziałeś w pokoju bojąc się, że go spotkasz, prawda?
- No wiesz,
ale z ciebie przyjaciółka! Rżysz jak koń- spojrzałem na nią oburzony i nieco
zawstydzony -Miała niestety jak zwykle rację.
- Nie złość
się już-poczochrała mnie po głowie- chodźmy do parku. Lubię tam spacerować
wieczorami. Uwielbiam te ich kolorowe lampiony-było dość ciepło więc tak jak
siedzieliśmy wyszliśmy do ogrodu. Znaleźliśmy jakąś mało uczęszczaną alejkę, a
ławeczkę na której usiedliśmy skrywały zupełnie długie do ziemi gałęzie drzewa.
Z pewnością ze ścieżki nie było as zupełnie widać. Już miałem otworzyć buzię
jak dobiegły mnie trzy sprzeczające się, znajome kobiece głosy.
-Podejdźmy
bliżej to konkubiny Karela. Może dowiemy się czegoś ciekawego- wyszeptała Ilza
skradając się w kierunku głosów. Po drugiej stronie drzewa stała identyczna jak
nasza ławeczka. Zobaczyłem kłócące się- Mirelle, Fanne i Melanie.
-Trzeba się
go pozbyć zanim coś odkryje. Najlepiej wsypmy mu coś do zupki i po sprawie-
twierdziła chłodno Mirella.
-Aleś ty
głupia. Od razu oskarżą nas, Wszyscy wiedzą, że się nienawidzimy i wielu coś
podejrzewa. Andre zawsze był lubiany przez służbę. Ktoś może mu coś
donieść-odezwała się Fanna.
-Sama jesteś
idiotką, miało być bez nazwisk. Skoro nie potrzebujecie mojej pomocy to żegnam-Mirella
skinęła im dumnie jasną głową i poszła w stronę zamku.
- I
dobrze-rzuciła z nią Melania-co za napuszona kretynka. Wyobrażasz sobie co by
było gdyby urodziła dziedzica?
- Na
szczęście w porę zorientowałyśmy się, że jest w ciąży. Gdybyśmy nie pozbyły się
tego dziecka nie miałybyśmy tu czego szukać, bo ono byłoby teraz następcą
tronu. Sprytnie się wtedy sprawiłaś-pochwaliła ją Fanna.
- To był
tylko mały wypadek, nic trudnego- stwierdziła zadowolona z siebie Melania.-Ale
wiesz co mnie zastanawia, dlaczego ona wtedy zwlekała z powiadomieniem cesarza
o swoim stanie? Nie uważasz że to dziwne?
-Myślałam
nad tym. Może to dziecko wcale nie było Karela. Ta suka pewnie znalazła jakiegoś
kochanka. Warto by było wiedzieć kto to był. Mogłybyśmy ją
szantażować-powiedziała Fanna.
-Wracajmy
już, robi się chłodno. Znajdziemy jej kochasia nic się nie martw- kobiety
wzięły się pod ręce i ruszyły do pałacu. Tymczasem my siedzieliśmy jeszcze długo
w parku, omawiając to co usłyszeliśmy. Nie mogliśmy uwierzyć jak bardzo wyzute
z wszelkich uczuć i moralności są te arystokratki. Pozycja i pieniądze były dla
nich najważniejsze. Inni ludzie to tylko pionki, którymi posługiwały się, aby
osiągnąć swoje cele. Ciekawe czy cesarz wie o tym wszystkim? Wolałbym nie być
tym, kto go uświadomi!
…………………………………………………………………………………………………………………………..
Kiedy
wracaliśmy do zamku dostrzegłem drobną, jasnowłosą postać ubraną w długą
pelerynę, przemykającą się w stronę ukrytej między liśćmi dzikiego wina bramki.
Przyjrzałem się uważniej.
-Patrz Ilza,
czy to czasem nie Alain wymyka się gdzieś nocą?- powiedziałem zdziwiony.
-Tak to on.
Idź za nim i zobacz co niemądrego kombinuje-stwierdziła zaniepokojona
dziewczyna.
-Nie chcę,
pewnie ma jakąś randkę- zaparłem się.
-To tym
bardziej powinieneś to sprawdzić. Rusz się ośle- warknęła mi do ucha. Nie
miałem wyjścia. Musiałem iść za nim. Nie dotarliśmy daleko. W pobliżu pałacu na
sąsiedniej ulicy była karczma, w której chętnie bawili się młodzi dworzanie.
Widziałem podążające w tym samym kierunku co my zamaskowane postacie. Co było
robić? Zaklęciem stworzyłem sobie
podobną, zakrywającą tyko oczy maskę i nałożyłem ją na twarz. Bramkarz przy
wejściu nie zapytał o nic tylko wyciągnął rękę po kasę. W środku panowało
przynajmniej jak dla mnie istne piekło. Wszędzie kolorowe rażące światła,
głośna, hałaśliwa muzyka i najwyraźniej mocno podpita młodzież. Omiotłem
wzrokiem salę szukając znajomej sylwetki i znalazłem go przy barze kończącego
solidnego drinka.-Co on wyprawia? Jeszcze
jedna tak szklanica i wpadnie pod stół. Muszę go stąd jakoś wyciągnąć zanim
narozrabia.-Zanim doszedłem na miejsce już przysiadł się do niego jakiś
koleś, klejąc się bezwstydnie położył mu rękę na ramieniu. Widziałem jak Alain
coś do niego szepce z głupawym uśmiechem na twarzy. Widać było, że alkohol już
zaczyna krążyć mu w żyłach. Podszedłem do baru i wcisnąłem się bezczelnie
między chłopaka, a podrywającego go faceta.
-Łapy precz
od mojej własności- popatrzyłem na niego groźnie i przestraszony moją gwałtowną
reakcją mężczyzna, natychmiast się wycofał-Coś strachliwy ten twój amant?-
wyszczerzyłem się do cesarza zadowolony z przeprowadzonej akcji.
-Andre, ty draniu
co tutaj robisz? Sam jesteś bojaźliwszy od zająca, przez cały dzień się przede
mną ukrywasz i jeszcze śmiesz innych krytykować! Znikaj stąd. Mam zamiar się
zabawić i ty mnie nie powstrzymasz- zwinnie podniósł się ze stołka i ruszył na
parkiet. Tam zaczął się poruszać w rytm powolnej zmysłowej muzyki. Trzeba
przyznać, że łobuz naprawdę umiał tańczyć. Patrząc mi prosto w oczy zaczął
niespodziewanie zrzucać z siebie kolejne warstwy ubioru z psotnym uśmiechem na
ślicznej buzi. Dobrze chociaż, że tak jak wszyscy tutaj miał maskę. Uśmiechając
się do mnie słodko upuścił na podłogę najpierw pelerynę, potem marynarkę i
kamizelkę. Odpiął dwa górne guziki koszuli i można było już dostrzec delikatną
, złotawą skórę na klatce piersiowej. Włączono fioletowe światła i jego
cieniutka, biała koszula zaczęła prześwitywać. Wyglądało jakby był do pasa
nagi. Widziałem ciemniejsze plamki jego sutków. Rozejrzałem się dookoła i o
mało szlag mnie nie trafił. Większość tańczących była dosłownie zahipnotyzowana
jego widokiem. Dodatkowo jego nasycone erotyzmem ruchy powodowały, że ślina
prawie kapała niektórym z ust.
-Wracaj tutaj, co ty chcesz udowodnić?- krzyknąłem w
jego stronę. Ale ten mały padalec uśmiechnął się do mnie złośliwie, odwrócił
tyłem kręcąc przy tym zgrabnym tyłeczkiem i ściągając na siebie jeszcze więcej
pożądliwych spojrzeń. Normalnie krew się we mnie zagotowała.- A to przewrotna gnida, a taki się wydawał niewinny. Niech no tylko
go dorwę
Rozdział 16
Wieczorem
długo rozmawialiśmy z siostrą omawiając nasze palny na przyszłość.
Postanowiliśmy odwiedzić Dereka starego lokaja zmarłego cesarza Karela. Podobno
mieszka gdzieś na wsi, w bardzo żałosnych warunkach. Chodzą słuchy że po
popadnięciu w niełaskę u Alaina wpadł w nałóg hazardu. Stracił wszystko co
zyskał przez lata służby na dworze. Teraz ledwo wiąże koniec z końcem, a dawni
przyjaciele przestali go wspierać. To jest jakaś szansa dla nas, aby dowiedzieć
się prawdy o przeszłości.
-Jak to zrobimy
ciebie może rozpoznać, to stary, cwany, dworski wyga. Mną się nie zainteresuje,
bo jestem kobietą- zastanawiała się Ilza.
- Nic nie
stoi na przeszkodzie by zrobić z ciebie przystojnego chłopaczka. Nałożę na
ciebie zaklęcie, które będzie działało przez 24 godziny-Andre wypowiedział
skomplikowaną formułkę po czym chwycił siostrę za rękę i pociągnął ją do
lustra.- Śliczny z ciebie młodzieniec. Hihi- widział jak dziewczyna z
niedowierzaniem patrzy na swoje odbicie. Obok niego zamiast Ilzy stał wiotki,
niewysoki chłopiec o dużych, niebieskich oczach i blond włosach.
- Całkiem
nieźle ci wyszło, mogę iść z tobą wieczorem na podryw- zachichotała zachwycona
dziewczyna.
- Jeszcze
tego mi brakowało, żebyś plątała się za mną po takich miejscach. Może chcesz
jeszcze trzymać mnie za rękę, jak będę uprawiał seks ty mała paskudnico-
prychnąłem na nią oburzony.
- To byłoby na
pewno ciekawe doświadczenie. A poza tym już kiedyś widziałam jak kochałeś się z
tym przystojnym gwardzistą cesarza- wystawiła mi język i schowała się
przezornie za stołem.
- Żartujesz,
prawda?- krzyknął Andre cały czerwieniejąc na twarzy.
- Wcale nie.
Kto ci kazał bzykać się z nim w bibliotece? Poszłam tam po książkę. To było
bardzo podniecające. Te wszystkie ochy i achy, jęki i westchnienia rozko…..-
rzuciłem się na nią chcą złapać ją za rękę. Odskoczyła zwinnie i wypadła na
korytarz przez otwarte drzwi. Popędziłem za tą psotnicą, ale była szybsza.
Zamknęła się w swoim pokoju, nadal zaśmiewając się do łez.
-Och, Andre
szkoda, że nie mogłeś widzieć swojej miny. Jesteś taki słodki i zabawny jak się
wstydzisz-usłyszałem stłumiony przez drewno głos dziewczyny.
……………………………………………………………………………………………………………………….
Wieczorem
siedzieliśmy oboje w karczmie, gdzie jak się dowiedzieliśmy przychodził Derek
grać w karty o duże stawki. Ja przebrany za miejscowego wieśniaka, jakich na
zatłoczonej sali siedziało wielu nie
wyróżniałem się specjalnie z tłumu. Natomiast Ilza robiła za lekko upitego,
bogatego paniczyka, który zatrzymał się tutaj przypadkiem. Ściągała na siebie
spojrzenia miejscowych śliczną twarzyczką i bogatym ubiorem. Lokaj któremu do
tej pory szczęście jakoś nie sprzyjało w grze, rzucił karty na stół i przysiadł
się do nas przy barze. Natychmiast zwrócił uwagę na atrakcyjnego chłopca zaśmiewającego
się z byle czego, wyraźnie wstawionego.
Z pewnością uznał go za łatwą zdobycz.
-Hej mały
napijesz się drinka? Mam tutaj ustronny stolik tylko dal siebie. Może
dotrzymasz mi towarzystwa?- pochylił się poufale w kierunku Ilzy.
- A o czym
ja będę rozmawiał z takim wieśniakiem jak ty?- dziewczyna wykrzywiła usta w
pogardliwym uśmieszku.
- Nie jestem
stąd-odparł nieco dotknięty Derek-pracowałem przez wiele lat na cesarskim
dworze. Mogę ci opowiedzieć wiele ciekawych ploteczek.
-Naprawdę?-
udała zaskoczonego dziewczyna- Nie zmyślasz?- wstała od baru lekko się
zataczając i podążyła za lokajem do jego zacisza. Widziałem jak dyskutują z
zapałem, a Ilza dyskretnie wsypuje mu do drinka serum prawdy. Siedzieli tak ze
trzy godziny i widziałem, że Derek był coraz bardziej pijany. W końcu usnął z
głową na blacie stołu. Dziewczyna wstała i udała się w stronę wyjścia z baru.
Dyskretnie podążyłem za nią. Dopiero w
zaciszu naszego apartamentu, upewniwszy się wcześniej, że nikt nas nie
podsłuchuje, odważyliśmy się porozmawiać.
-Uknuli
spisek przeciwko tobie. On i trzy konkubiny cesarza: Mirella, Fanna, Melania
postanowili się ciebie pozbyć. Kobiety przestraszyły się twojego wpływu na
cesarza, widziały, że zaczyna cię darzyć coraz większym uczuciem Gdybyś jeszcze
urodził mu spadkobiercę, one zostały by odesłane do domu z kwitkiem. Byłeś
przecież jego oficjalnym towarzyszem. Derek miał zupełnie inne powody. Ten
facet od wielu lat ślepo kochał się w swoim pracodawcy. Zazdrość spowodowała,
że zupełnie stracił zdrowy rozsądek i zgodził się podać ci niewykrywalny
narkotyk. Wprowadził też do sypialni faceta, który cię zgwałcił kiedy byłeś
nieprzytomny. Warto by było go odnaleźć, jeśli jeszcze się go nie pozbyli.
Nagrałam cały ten jego monolog. To jednak nie wystarczy jako dowód w sądzie,
aby ich skazać. Musimy się bardziej postarać-westchnęła Ilza.
-Świetnie
się spisałaś skrzaciku. Jak tak dalej pójdzie wkrótce będziemy mogli wrócić do
domu-pogłaskałem ją po policzku.
- I
zostawisz tu ślicznego Alaina na ich pożarcie? Prędzej czy później uda im się
zamienić go w sobowtóra Karela.
-Jesteś zbyt
ciekawska, co do cesarza mam swoje plany. Słyszałaś kiedyś o zapomnianym prawie
pierwszej nocy?- posłałem jej chytry uśmieszek.
-Och
braciszku jesteś wielki- rzuciła mi się na szyję- obyś tylko nie złapał się we
własne sidła.
………………………………………………………………………………………………………………………..
Wczesnym
rankiem obudził mnie tętent setek kopyt dobiegający mnie z tylnego dziedzińca
pałacu. Zaciekawiony szybko się ubrałem i pobiegłem w stronę hałasu.
Zobaczyłem, że na placu zbudowano prowizoryczną zagrodę, w której kłębiła się
chyba ze setka koni. Pojedynczo wyprowadzano z niej kolejne przepiękne, rasowe
rumaki mające posłużyć mieszkańcom zamku do różnych celów. Wybierano je bardzo
starannie. Biorąc pod uwagę nie tylko urodę, ale także takie cechy jak szybkość, wytrzymałoś
inteligencję i dobre zdrowie. Doświadczeni koniuszy przeprowadzali coraz to
inne testy. Pod drzewami zebrała się grupka rozemocjonowanych gapiów. Młodzi
dworzanie byli z reguły zapalonymi jeźdźcami. Podszedłem do nich z
przyjemnością przyglądając się rozgrywającym się przed nami widowisku. Od razu
dwóch z nich uwiesiło się mi na ramionach.
- Och
hrabio, co się stało, że zaszczyciłeś nas swoją obecnością?- mówił przystojny
blondynek przywierając poufale do mojego boku.-Z wielką ochotą dotrzymamy ci
towarzystwa nie tylko tutaj- mrugnął do mnie drugi chłopak gładząc
pieszczotliwie moje ramię. Te dwa miejscowe łobuziaki łasiły się do mnie
zupełnie, jak spragnione pieszczot kociaki. Staliśmy tak dosłownie kilka minut,
gdy za naszymi plecami rozległ się czyjś zimny głos.
-0 widzę, że
świetnie się pan bawi, hrabio! Dziwię
się tylko że mam pan czas na takie bezmyślne umizgi. Jeszcze niedawno prosił
pan o przeniesienie do pałacu twierdząc, że na miejscu będzie panu łatwiej uporać
się z nawałem obowiązków-odwróciliśmy się jak na komendę, by zobaczyć pełne
chłodnej pogardy spojrzenie cesarza.-Wolałbym, aby powstrzymał się pan z
uwodzeniem moich dworzan, nie chcę by potem wypłakiwali mi się w rękaw z powodu
złamanych serc-obaj towarzyszący mi chłopcy gnąc się w głębokich ukłonach
zrejterowali tchórzliwie, uciekając przed gniewem swojego władcy. Zostałem na
placu boju zupełnie sam. Widziałem iskierki irytacji w jego pięknych zielonych
oczach. Słodkie różowe usta miał mocno zaciśnięte.
-Przepraszam,
nie wiedziałem, że małe flirty są tutaj zabronione. Postaram się poprawić-
odparłem nieco rozdrażniony jego postawą.
- Nie
wszyscy rozumieją twoje intencje, niektórzy mogą je wziąć za przejaw prawdziwego
uczucia.
-
Zapomniałeś wasza wysokość, że to dwór, a nie małomiasteczkowa zabawa. Ludzie
tutaj niezdolni są do prawdziwych emocji. Swoją wrażliwość dawno przehandlowali
za pieniądze i zaszczyty- odrzekłem wzburzony.
- A więc
uważasz, nie mniej ni więcej, że nie mam serca, bo wychowałem i urodziłem się
tutaj?! W twoich oczach jestem potworem jak mój ojciec?!- zawołał oburzony
Alain, a potem spojrzał na mnie jakoś tak smutno, że zrobiło mi się strasznie
głupio. Widziałem jak jego oczy zaczynają podejrzanie błyszczeć. –Niech cię
szlag, Andre- zawołał i odwrócił głowę. Już chciałem go przeprosić, ale on
zamrugał gwałtownie długimi rzęsami, starannie ukrywając swoje myśli i ruszył w
stronę zamku. Natychmiast otoczyli go gwardziści nie dopuszczając do niego
nikogo nieproszonego.-Ale ze mnie
cholerny idiota. Niepotrzebnie uraziłem tego kruchego chłopaka. Zachowałem się
jak prawdziwy gbur. Wszystko przez tego bałwana Karela i nachodzące mnie nadal
złe wspomnienia z pobytu na dworze.
………………………………………………………………………………………………………………………..
Do popołudnia szukałem okazji, aby się zbliżyć
do cesarza, ale on wyraźnie mnie unikał. Gdy tylko pojawiałem się na
horyzoncie, natychmiast ruszał dokładnie w odwrotną stronę. Tak goniłem za nim
przez cały dzień po zamku. A w środku wszystko się we mnie gotowało- Ty mały, słodki tchórzu-myślałem patrząc
na niego z daleka-dlaczego nie stawisz mi
czoła, tylko uciekasz na sam mój widok? I tak cię dopadnę!- Jestem bardzo
upartym człowiekiem. Mimo tylu porażek nie miałem zamiaru się poddać. Wreszcie
wieczorem nadarzyła się stosowna okazja. Widziałem jak z gabinetu cesarza
wszyscy wyszli. Został tylko on i młodziutki sekretarz. Wszedłem więc zuchwale
do środka z pewnością, której wcale nie czułem. Zobaczywszy mnie Alain pobladł
i zerwał się z fotela.
-
Natychmiast stąd wyjdź, bo zawołam ochronę! Wystarczająco mnie już dzisiaj
obraziłeś!- krzyknął na mnie ogromnie zdenerwowany cesarz. Jago zmieszany całą
awanturą sekretarz zupełnie nie wiedział jak się zachować. Siedział ze
spuszczoną głową, patrząc przestraszony to na mnie to na Alaina i nie mając
pojęcia co robić. Podszedłem do władcy i delikatnie ująłem jego dłoń.
Podniosłem ją do ust składając na niej czuły pocałunek.
- Nie
wysilaj się hrabio, wiem jak hojnie rozdajesz swoje wdzięki, więc wolałbym abyś
mnie nie dotykał-wyrwał mi ją patrząc na mnie z obrzydzeniem.
- Alain,
jesteś strasznym zazdrośnikiem. Na niewinne żarty zareagowałeś, jakbyś co
najmniej zastał mnie na uprawianiu zbiorowego seksu. Ci młodzi dworzanie
wiedzą, że jestem wolny i próbowali tylko mnie poderwać. Co w tym takiego strasznego?-
łagodnie położyłem mu rękę na ramieniu. Chciał się odsunąć, ale mocno ją
zacisnąłem.
-Idź już,
przyjmuję do wiadomości twoje tłumaczenie. Wystarczy- powiedział cicho
spuszczając głowę, abym nie mógł odczytać jego uczuć z twarzy.-Masz rację, nie
miałem żadnego prawa cię pouczać- dodał nieco drżącym głosem, wyrwał się z
mojego uścisku , podszedł do okna i odwrócił się do mnie plecami. -Skoro tego chce, to wyjdę. Może tak będzie
lepiej. Obaj powinniśmy się uspokoić-pomyślałem. I już szedłem w stronę
drzwi, ale coś jednak w jego sylwetce nie dało mi spokoju. Wróciłem się po
cichu skradając się jak łowca do nadzwyczaj płochliwego zwierzątka. Złapałam go
w szczupłej tali i szybko odwróciłem do siebie, nie dając mu czasu na ukrycie
targających nim uczuć. Z przerażeniem zobaczyłem jak po jego drobnej buzi płyną
obficie łzy. Widziałem jak wbija paznokcie w nadgarstki próbując się opanować.
Zorientowawszy się jednak, że nic to nie daje ukrył mokrą twarzyczkę w
dłoniach.
- Alain
skarbie nie płacz, tak mi przykro, że doprowadziłem cię do takiego stanu, mój
słodki-przytuliłem go do siebie.-Wolałbym, żebyś mnie uderzył niż patrzeć jak
cierpisz. Straszny ze mnie cham. Wybacz mi słoneczko-obsypałem jego policzki
drobnymi pocałunkami ustami ścierając z nich łzy. Czułem jak się trzęsie w
moich ramionach od tłumionego szlochu. Był taki bezbronny i uroczy w tym
momencie, że miałem ochotę sam strzelić się w pysk za swoje wcześniejsze
zachowanie. Podniósł jasnowłosą główkę i popatrzył mi prosto w oczy. Drżąco,
nieśmiało złączył swoje spojrzenie z moim. To co w nim ujrzałem dotarło wprost
do mojego skamieniałego serca. Było jak promień światła w ciemnościach nocy,
jak słodycz pierwszego pocałunku. Sprawiło, że po wielu latach samotności
poczułem wreszcie prawdziwe, ludzkie ciepło. Zbliżył się jeszcze bardziej i
przycisnął niewprawnie swoje kuszące usteczka do moich twardych warg. Złożył na
nich niepewny pocałunek rozpalając w moich żyłach prawdziwą pożogę. Powoli, aby
go nie speszyć, polizałem jego usta pytając w ten sposób o pozwolenie na
kontynuację zabawy.
-Maleńki nie
zaciskaj ust, pozwól sobie sprawić odrobinę przyjemności -wymruczałem niskim
głosem. Zarumienił się jak jabłuszko i spełnił moją prośbę parząc na mnie ogromnie
zmieszany swoją śmiałością.
Rozdział 15
Stałem przed
furtką do ogrodu, w którym spoczywało ciało Karela i nie potrafiłem się
uspokoić. Ręce trzęsły się mi tak bardzo, że nie potrafiłem włożyć do dziurki
klucza.-Andre, co ty wyprawiasz, przecież on nie żyje, nie może cię już
skrzywdzić, więc czego się do cholery boisz-mówiłem sam do siebie. W końcu
opanowałem się na tyle by otworzyć bramkę. Zerknąłem do środka ciekawie.
Zobaczyłem setki wielobarwnych róż w pełnym rozkwicie. Ich krzewy pięły się po
murze, otaczały ze wszystkich stron stojące pośrodku mauzoleum. Niewielki
budynek zrobiony był z grubego przeźroczystego szkła. Przez ściany można było
zajrzeć do środka. Drzwi nie były zamknięte, wszedłem i zobaczyłem prosty
grobowiec wykuty z czarnego marmuru. Złotymi literami wyryto na nim imię
zmarłego i jakiś aforyzm. Niestety był w języku jakiego nie znałem. Uklęknąłem
obok postumentu. Panowała niezwykła cisza. Umilkły nawet ptaki. Wpadające przez
szklany dach promienie księżyca oświetlały pomieszczenie. Ogarnął mnie
niezmierny smutek. Tęsknota za czymś, co już dawno powinno było odejść w
zapomnienie. Nawet nie zdając sobie sprawy z tego co robię, przytuliłem twarz
do zimnego kamienia.
- Dlaczego
nasze życie tak się potoczyło? Mogliśmy być tacy szczęśliwi. Byłeś pierwszą
osobą dla której mocniej zabiło moje serce- szeptałem drżącym głosem.-Dlaczego
nie pozwoliłeś sobie nic wytłumaczyć, nie chciałeś słuchać moich wyjaśnień?
Dlaczego słowa innych ludzi były dla ciebie ważniejsze niż moje? Kochałem cię
pierwszą, niewinną miłością, a ty zdeptałeś moją duszę i ciało! Teraz jestem
starszy ,trochę mądrzejszy i wiem, że z góry skazano nas na klęskę. Nigdy nie
pozwolono by nam być naprawdę blisko. Twój biedny, chory umysł nie był w stanie
ogarnąć otaczającej cię rzeczywistości i oni o tym wiedzieli. Wykorzystali to
przeciwko nam. Nie martw się, winni zostaną ukarani. Już dobrze, już się nie
gniewam. Wybaczam ci wszystko co mi uczyniłeś. Wiem teraz, że nie zrobiłeś tego
świadomie – podniosłem się z klęczek. Po policzkach płynęły mi pełne bólu i
żalu łzy. Razem z nimi wychodziły ze mnie- cierpienie, rozpacz i poczucie krzywdy, które przez tyle
lat każdego dnia mi towarzyszyły. Pogłaskałem delikatnie miejsce, gdzie wyryte
było imię mojego kochanka.-Żegnaj i mam nadzieję, że tam gdzie jesteś, zaznasz
wreszcie spokoju- wyszedłem przed mauzoleum i odetchnąłem głęboko. Poczułem się
jakoś lżej. Jakby ogromny głaz stoczył się właśnie z mojej duszy. Podniosłem
głowę i wciągnąłem w nozdrza słodko
pachnące różami powietrze. Odległe gwiazdy migotały do mnie swoimi srebrnymi
oczami. Rozejrzałem się po pogrążonym w ciemnościach ogrodzie, rozjaśnionym
tylko trochę światłem latarenek. Uśmiechnąłem się do siebie i machnąłem
beztrosko ręką. Wszystkie kwiaty zmieniły swój kolor na dziewiczą biel. Ich
płatki zaczęły lekko lśnić w mroku. Zbierające się na nich krople rosy
wyglądały zupełnie jak maleńkie diamenciki, jak spóźnione łzy dawno nie
widzianego kochanka. Głęboko zamyślony, ledwo dostrzegłem kątem oka jakąś przemykającą
się do furtki, niewielką, smukłą postać. Wytężyłem wzrok, ale niestety nie
udało mi się rozpoznać intruza. Był bardzo
szybki i zwinny, spowity w czarną pelerynę z opadającym na twarz
kapturem. Zanim uczyniłem jakikolwiek gest zniknął w mroku nocy.
…………………………………………………………………………………………………………………………..
Rano obudziłem się w lepszym niż kiedykolwiek
humorze. Miałem wrażenie, że czarne chmury rozpaczy, spowijające do tej pory
mój umysł, nieco się rozpierzchły. Zaczęło przez nie nieśmiało przebijać,
jeszcze na razie wątłe światełko nadziei. Zapragnąłem zobaczyć Alaina. Ciekaw
byłem jak zareaguje na mój widok po wczorajszych wydarzeniach. Nie mogłem
zapomnieć słodkiego uczucia jakie towarzyszyło mi, kiedy jego szczupłe ciało
wtuliło się w moje. Ten chłopak był dla mnie jedną, wielka zagadką. Myślałem,
że będzie mnie nienawidził tak jak wszyscy, którym zawadzałem. Jako kochanek
jego ojca stanowiłem przecież konkurencję dla jego matki Fanny. Poza tym moja
chęć oczyszczenia się z zarzutów, może sprawić mu wiele kłopotów. Na świat
zaczną wychodzić ciemne sprawki, w których brali udział członkowie cesarskiej
rodziny. Czym na boginię kieruje się ten dzieciak zachowując się w ten sposób,
bo w te jego zapewnienia o podziwianiu mnie jakoś nie mogłem uwierzyć? Był taki
uroczy i niewinny w swoim geście, ale potem sam stwierdził, że to tylko chwila
słabości. Kompletnie go nie rozumiem. Może powinienem go odnaleźć i zbadać
sprawę. Właściwie byłem już gotowy. Odpowiednio wystrojony przez zapobiegliwą
Ilzę i po smakowitym śniadanku mogłem ruszyć na poszukiwania cesarza. Jest
jeszcze dość wcześnie i istnieje niewielka szansa, że zastanę go pijącego
poranną kawkę. Kiedy wszedłem do apartamentu Alaina w drzwiach spotkałem się z
jego nowym lokajem Cedrykiem. Chłopak ukłonił mi się grzecznie i popędził do
sypialni w sobie tylko wiadomym celu.-A
więc cesarz się dopiero ubiera! To świetnie, może uda ni się zobaczyć coś
więcej, niż codzienny mundurek władcy-przyśpieszyłem kroku wyobrażając
sobie jednocześnie nagie, zaróżowione jeszcze od snu ciało chłopaka. Na samą myśl
zrobiło mi się gorąco.- Andre, jesteś
niewyżytym zboczuchem. Pozostajesz zbyt długo sam i cnota rzuca ci się na mózg-
zganiłem się ostro. Zapukałem cichutko do garderoby po czym nie czekając na
zaproszenie wkroczyłem śmiało do środka. Alain stał przed dużym kryształowym lustrem i klnąc
zniecierpliwiony mocował się ze śliskimi guziczkami białej, lekko
przeźroczystej koszuli. Udało mu się zapiąć dopiero jeden perłowy gruzełek. W
pierwszej chwili mnie nie zauważył mocując się z nieposłuszną garderobą. Za to
ja mogłem bez przeszkód podziwiać delikatne, smukłe ciało chłopca. Miał ładnie
zarysowane mięśnie, drobny pięknie ukształtowany tors rozszerzał się i
przechodził w nieco opalone, pokryte jedwabistą skórą ramiona. Przez cieniutki
materiał widać było jego kuszące sutki.
Podszedłem bezszelestnie, aby mnie zbyt wcześnie nie zauważył, stanąłem za nim,
objąłem ramionami i pochwyciłem jego dłonie w swoje.
-Pozwól
wasza wysokość, że ci pomogę- wyszeptałem mu do szpiczastego uszka, które
natychmiast pokryło się czerwienią.
- Andre, nie
jestem maluchem. Umiem się ubrać- fuknął na mnie ogromnie zawstydzony.
- Nie wygląda
na to, że sobie poradzisz- pokręciłem z udawaną troską głową.-Pozwól mi
zastąpić lokaja- nie mogłem się powstrzymać i delikatnie ugryzłem ponętną
muszelkę wkładając przy tym język do środka. Chłopak pisnął zaskoczony
rumieniąc się jeszcze bardziej.
- Pprzestań
się ddo mnie kkleić- wyjąkał bezradnie. -Nie jestem twoją zabawką- dorzucił już
dużo chłodniej, a jego szmaragdowe oczy zamigotały gniewnie.
- Ależ
Alain, nie wierzysz w mój profesjonalizm- zajęczałem przewracając komicznie
oczami.
-Właśnie
dlatego, że wierzę, nie chcę twoich usług. Wiem o twoim rozległym
doświadczeniu. Podobno całe rzesze
porzuconych kochanków wypłakują sobie oczy błagając, o choć jedno
czulsze słowo- rzucił zgryźliwie.
- Ohoho,
czyżby ktoś tu był zazdrosny. To bardzo miłe- powiedziałem mocno rozbawiony
jego reakcją. Pochyliłem głowę, odgarnąłem mu jasne włosy ze złocistego karku i
przycisnąłem do niego gorące usta. Był taki powabny i pachniał tak wspaniale,
że musiałem to zrobić.
-Nie
pozwalaj sobie draniu- usiłował powiedzieć groźnie, aby mnie odstraszyć, ale
zupełnie mu się nie udało. Zdradziła go wyraźnie słyszalna, drżąca nutka i
ciało, które przylgnęło do mojego, nieświadomie się o mnie ocierając.
- Ciśś, stój
grzecznie , bo ci krzywo pozapinam te przeklęte guziki- bawiłem się w najlepsze
przy każdym ruchu dotykając bezkarnie aksamitnej skóry na piersi chłopca.
Bardzo powoli wykonywałem swoją pracę, czerpiąc z niej ogromną przyjemność.
Słyszałem jak moja ofiara oddycha coraz szybciej. Serduszko gwałtownie tłucze
mu się w klatce.- Nie bój się Alain, twoje ciało samo wie, co dla niego
najlepsze.
-Puść
mnie-szarpnął się do tyłu i przycisnął swoim okrągłym tyłeczkiem moje
stwardniałe już przyrodzenie. -Ahh- przestraszony i zażenowany usiłował uciec
do przodu, ale zatrzymały go moje ramiona.
- Bądź ze
sobą szczery, tak naprawdę to sprawia ci to przyjemność. Przyznaj się maleńki- powiedziałem
nieco ochryple.
- Coś ci się
przywidziało hrabio! Najwyraźniej jesteś w potrzebie i wszystko sobie
tłumaczysz tak, aby pasowało do twoich pragnień- prychnął na mnie Alain dumnie
zadzierając głowę.
- Ach tak,
wszystko to wina mojej bujnej wyobraźni?! W takim razie co to jest?- z
przewrotnym błyskiem w oczach ująłem w palce jego sztywne z podniecenia sutki i
delikatnie przekręciłem. Z warg chłopca wyrwał się wyraźny, głośny jęk
rozkoszy. Zrobiłem to jeszcze raz tym razem ostrożnie drapiąc nabrzmiałe
gruzełki. Krzyknął namiętnie i ogromnie speszony tym co zrobił zatkał sobie
dłonią usta. Był taki pociągający w
swoim zmieszaniu, że miałem ochotę porwać go i zanieść wprost do sypialni. Właśnie
rozważałem konsekwencje takiego postępku, kiedy usłyszałem za sobą jakiś szmer i odwróciłem głowę. W drzwiach
stał, strasznie zażenowany sytuacją, w której nas zastał, lokaj cesarza. Co nie
przeszkadzało mu przyglądać się nam z ogromnym rozbawieniem i wypiekami na
twarzy.
-
Przepraszam, nie wiedziałem, że masz panie gościa –skłamał na poczekaniu nieco
przestraszony. Alain na jego widok omal się nie przewrócił z wrażenia. Nie dość,
że pozwolił się obściskiwać, to jeszcze został na tym przyłapany. W końcu udało
mu się wyrwać z moich ramion i odepchnąć mnie od siebie.
-Ten pan już
wychodzi, odprowadź go do drzwi i dobrze je za nim zamknij-warknął w stronę
służącego.
- Idę sobie,
ale swoje i tak wiem. Jak będziesz czuł się samotny wieczorem możesz po mnie
posłać, wasza wysokość- rzuciłem rozbawiony-z przyjemnością dotrzymam ci
towarzystwa i…. -nie udało mi się dokończyć zdania, bo zirytowany cesarz
stracił panowanie nad sobą i chlusną mi prosto w twarz malinowym pączem.
-Wynoś się,
zanim ci coś naprawdę zrobię- ryknął
naprawdę wściekły chłopak.
Rozdział 14
Wróciłem do
domu ogromnie zamyślony. Ten chłopak mnie zaintrygował. Jest zupełnie inny niż
sobie wyobrażałem. Patrzył na mnie tak poważnie, tymi swoimi pięknymi oczami.
Zareagował też zupełnie nie tak, jak się spodziewałem. Rozbroił mnie swoją
szczerością i niewinnością. Tak bezbronnie wyglądał kiedy opowiadał o swoich
relacjach z ojcem.-Stop Andre! Pozwalasz
sobą manipulować! Czy nie zauważyłeś jak Alain świetnie panuje nad sobą? Wodzi
za nos cały dwór. Wszyscy uwierzyli w jego seksualną oziębłość, a to przecież
wytrawni, doświadczeni gracze. Dzieciak usiłuje cię zwieść stosując stare
sztuczki. Nie daj się! Czyż Karel nie
był dla ciebie na początki słodki? Czy nie opatrywał twoich ran? Nie bądź
głupcem!- Takie i inne podobne myśli kołatały się po mojej biednej głowie.
Kiedy wszedłem do sypialni Ilza już na mnie czekała.
- I jak było
opowiadaj?- zapytała niecierpliwie.
- Dość
dziwnie- zrelacjonowałem jej przebieg mojej wizyty u cesarza oczywiście nie
wspominając ani słowa, o naszym małym zakładzie. Gdybym jej powiedział co się
stało, miałaby powód do nabijania się ze mnie przez najbliższy miesiąc.
- No tak,
rzeczywiście ten chłopak jest bardzo tajemniczy. Nie ma na razie się czym
przejmować. Jutro przeprowadzimy się do pałacu i rozpoczniemy prawdziwe
śledztwo. Proponuję też odbyć wycieczkę na wieś i przepytać tego wygnanego
lokaja.
- W
porządku. Rano przewozimy graty, a następnego dnia praca w terenie. I dziękuję
za informacje, przydały się- uśmiechnąłem się do dziewczyny z wdzięcznością.
-Zawsze do
usług- pomachała mi na pożegnanie i wyszła z pokoju.
………………………………………………………………………………………………………………………..
Ilza nie
znała litości, brutalnie ściągnęła mnie z łóżka zaraz po wschodzie słońca.
Zdarła ze mnie cieplutką kołderkę i wrzasnęła mi wprost do ucha..
- Wstawaj
pięknisiu, koniec wylegiwania się. Podobno przydzielono nam apartament w
pobliżu pokoi samego cesarza. Twój zielonooki elf dobrze o nas zadbał. Chce cię
mieć blisko. Hihi.. Czy to coś ci mówi?
-Skąd u
ciebie taki dobry humorek o świcie? To nienormalne- rzuciłem zgryźliwie,
spełznąłem z łóżka i powlokłem się do łazienki przeraźliwie ziewając. Po
wypiciu kilku filiżanek kawy odzyskałem wigor i rzuciłem się w wir pracy. Po
kilku godzinach wytężonych wysiłków byliśmy już zainstalowani w nowym
apartamencie. Ilza zajęła się układaniem swojej garderoby w szafie, a ja
postanowiłem trochę pozwiedzać. W którymś momencie musiałem chyba źle skręcić,
bo kompletnie się zgubiłem w labiryncie korytarzy. Kiedy tak błądziłem szukając
drogi, moją uwagę ściągnęła prowadzona dość głośno rozmowa. Zaintrygowany,
cicho uchyliłem drzwi, zza których dobiegała. I jakież było moje zdumienie, gdy
w sprzeczających się osobach rozpoznałem cesarza i jego wuja Velana. Byli tak
zajęci sobą, że zupełnie nie zauważyli mojej obecności.
- Alain,
zupełnie cię nie rozumiem. Moja propozycja jest bardzo korzystna dla nas
obojga. Jeśli się zgodzisz twoja matka i reszta dworu dadzą ci wreszcie spokój-
tłumaczył łagodnym tonem mężczyzna zbliżając się coraz bardziej do cesarza.
- Nie mam
zamiaru ulec ani tobie, ani im. Więc
możesz darować sobie tą przemowę- Alain cofał się przed nim do tyłu, aż
natrafił na przeszkodę w postaci komody. Zatrzymał się nie mając już pola
manewru.
- Ależ mój
piękny, przemyśl jeszcze to sobie. Zadbam o ciebie i nie będziesz musiał o nic
się martwić- mężczyzna wyciągnął rękę i pogładził chłopaka po policzku. Zaczął
przypierać go swoim potężnie zbudowanym ciałem do szafy.- A może mała próbka
moich umiejętności rozproszy twoje obawy?- ujął w dłonie jego twarz i
zaatakował usta w pożądliwym pocałunku. Tego już było dla chłopaka za wiele,
nadepnął napastnikowi z całej siły na nogę i uderzył go w policzek drapiąc przy
tym i zostawiając głębokie, krwawe rany. Drugi cios zadał przy pomocy magii
odrzucając mężczyznę daleko do tyłu. Wkroczyłem do akcji w tym właśnie
momencie, schwyciłem leżącego na podłodze delikwenta i mocnym kopniakiem
posłałem go na korytarz przez szeroko otwarte drzwi. Zatrzasnąłem je za nim i
zwróciłem w stronę trzęsącego się w kącie Alaina. Cesarz był blady jak ściana,
a jego lewa dłoń cała we krwi.
-Pokaż,
trzeba opatrzyć ranę- odezwałem się cicho, aby nie spłoszyć zdenerwowanego
dzieciaka. Ująłem delikatnie jego dłoń i zacząłem delikatnie wycierać
wyciągniętą z kieszeni chusteczką.
-Nic mi nie
jest, to nie moja krew- odezwał się drżącym głosem.
- Co odbiło
temu fircykowi? Zawsze cię tak molestuje? Trzeba z nim zrobić porządek!
-Zostaw to
mnie. Poradzę sobie. Musiał go ktoś podpuścić, sam by tego nie wymyślił. Nigdy
nie zachowywał się agresywnie- chłopak zrobił dwa kroki próbując dojść do
kanapy, ale zaraz niebezpiecznie się zachwiał i byłby upadł gdybym go nie
złapał za ramiona. Przeżyty szok dawał o sobie znać.
-Spokojnie
Alain, musisz odpocząć. Zaraz zrobię ci jakiegoś drinka na uspokojenie-
pogładziłem go delikatnie po napiętych plecach. Zrobiło mi się go żal. Był taki
wystraszony i roztrzęsiony, a usiłował się ze wszystkich sił opanować. Duma nie
pozwalała mu na okazanie słabości, wobec obcego człowieka, jakim dla niego
przecież byłem. Zawstydzony odwrócił na bok głowę, abym nie widział jego
cierpienia. A potem nagle zrobił coś, co kompletnie wytrąciło mnie z równowagi.
Przytulił się do mnie, objął za szyję i ukrył buzię na mojej piersi. Stałem tam
kompletnie nie wiedząc co robić. Bałem się poruszyć aby zupełnie się nie
rozsypał. Nawet nie wiem kiedy moje ramiona same zamknęły się wokół niego.
Czułem jego drżące, ciepłe ciało i nie potrafiłem go odepchnąć, a przecież to
powinienem był zrobić.
-Pozwól mi,
na chwileczkę. Bardzo tego potrzebuję. Wiem, że mnie nie lubisz. Nie możesz,
mój ojciec uczynił ci tyle złego. Ale ja, ja zawsze cię podziwiałem- szeptał
pełnym bólu głosem. Staliśmy tak przez kilka minut. Zupełnie mnie
sparaliżowało. Nie mogłem poruszyć się, ani przemówić. Moja dusza schowała się
gdzieś w ciemnym kącie i ani myślała stamtąd wyjść. Powoli dzieciak uspokajał
się, oddychał coraz głębiej, jego serduszko wracało do swojego zwykłego rytmu.
Odsunął się ode mnie, ogromnie zażenowany tym co zrobił. Spojrzał na mnie
speszony i uśmiechnął się niepewnie.
- Przepraszam
hrabio, że musiałeś być świadkiem takiej sceny. Postaram się bardziej
skutecznie zająć swoją rodziną i dziękuję za zrozumienie. Jakoś ci to
wynagrodzę.
-Nie ma za
co wasza wysokość. Można powiedzieć, że cała przyjemność po mojej stronie.
Trzymanie kogoś tak słodkiego w ramionach jest nagrodą samą w sobie. Nie musisz
robić nic więcej- posłałem nu szelmowski uśmieszek- Poza tym i tak jesteś mi
winny przysługę za przegrany zakład- widziałem jak jego twarz pod wpływem moich
słów pokrywa się zdradliwym rumieńcem. Spuścił oczy nie mając odwagi na mnie
spojrzeć.
-To była
tylko chwila słabości, więc nie musisz się tak szczerzyć- prychnął na mnie niczym
rozzłoszczony kociak.
- Nie mam
nic przeciwko, możesz padać w moje ramiona ile razy zechcesz. Ale gdybyś chciał
czegoś więcej to musiałbym się zastanowić. Wiesz nie oddaję się byle komu-
drażniłem się z nim, z wielkim zadowoleniem obserwując jak nadyma się coraz
bardziej. Widać było, że szybko wraca do siebie.
-Nie wiem
jak to robisz hrabio, ale denerwujesz mnie samym swoim widokiem. Mieszkanie z
tobą pod jednym dachem będzie dla mnie wielką szkołą świętej cierpliwości.
- Ja myślę,
że problem tkwi gdzie indziej. Masz blisko siebie takie ciacho jak ja i nie
możesz go spróbować. To powoduje u ciebie drażliwość i wybuchy złego humoru.
Nie dziwię ci się. Nie codziennie spotyka się taki wspaniały okaz mężczyzny jak
ja- podniosłem dumnie głowę i napiąłem mięśnie.
- O tak
jesteś taki męski, wprost bombardujesz testosteronem- zaczął chichotać Alain nie mogąc się uspokoić- Jesteś
najbardziej samczym samcem jakiego znam.
- Nie
rozumiem co wydaje ci się takie zabawne. Ale to miło, że przyznałeś mi rację
wasza wysokość. Nie ma to jak poparcie władzy- odparłem nieco urażony jego
zachowaniem.
…………………………………………………………………………………………………………………………..
Podczas
kolacji opowiedziałem siostrze całą historię pomijając niektóre szczegóły. Była ogromnie oburzona
zachowaniem księcia Velana. Sam też nie mogłem uspokoić rozszalałych nerwów.
Postanowiłem więc zażyć relaksującej przechadzki przed snem. Inaczej czeka mnie
niespokojna, pełna koszmarów noc. Zapadł już zmierzch. Wspaniałe pałacowe
ogrody oświetlone były małymi zielonymi latarenkami. Przyjemnie spacerowało się
wygodnymi, szerokimi alejkami. Wzdłuż ścieżek rosły wysokie krzewy całe pokryte
słodko pachnącymi kwiatami. Doszedłem do jakiejś nieznanej mi części ogrodu.
Przed niewielką bramką na ławeczce, siedział malutki staruszek i pykał wonną
fajeczkę. Przystanąłem ponieważ jego twarz wydała mi się znajoma. Podniósł siwą
głowę i spojrzał na mnie z serdecznym uśmiechem.
- Mały
Andre, jeśli mnie nie mylą moje stare oczy. Tak się cieszę że cię widzę w dobry
zdrowiu.
-Tak to ja,
ochmistrzu Janiso. Widzę, że jest pan już na zasłużonej emeryturze- nareszcie
go rozpoznałem.
- Tak
dziecko, przyszedłeś zobaczyć grób
Karela? Jest tam w tym ogrodzie- wskazał na małą bramkę. Nikomu jednak oprócz
rodziny nie wolno tam wchodzić. To rozkaz cesarza.
- Boją się,
że ktoś po śmierci ukręci draniowi łeb?- zapytałem z tłumionym gniewem.
- Widzę, że
nadal gnębią cię demony przeszłości. Cokolwiek było między wami pamiętaj, że to
był chory człowiek. Byłeś chyba jedyną osobą, którą darzył jakimkolwiek
uczuciem i pierwszą, której choć trochę zaufał.
-Bredzisz
starcze! Gdyby trochę dłużej pożył, zabiłby mnie na pewno.
-Tak, bo
myślał, że jesteś zdrajcą! Twój uczynek zmącił resztki zdrowego rozsądku jakie
posiadał. Całkowicie pogrążył się w szaleństwie. Już wcześniej przed waszym
ślubem był niezrównoważony. Bywał okrutny i nieprzewidywalny. Pomyśl Andre,
jego rodzina doskonale o tym wiedziała. Ktokolwiek chciał was rozdzielić
postąpił bardzo sprytnie, a całą winą obarczył ciebie. Jego już nie ma. Daj mu
odejść w spokoju. Przestań się zadręczać. Zacznij żyć własnym życiem, bo
skończysz tak jak on.
-Nie chcę
tego dalej słuchać- wstałem gwałtownie z ławki.
- Andre
zaczekaj, masz tu klucz do tego ogrodu. Idź tam jeśli chcesz i spróbuj odnaleźć
spokój dla swojej umęczonej duszy-
włożył mi go do kieszeni.
Rozdział 13
Kiedy
dotarłem do swojego domu byłem zupełnie wykończony. W głowie mi szumiało,
drżały ręce. Przeżyłem tą audiencję o wiele mocniej niż się spodziewałem. A już
najgorzej wpłynęło na mnie spotkanie z cesarzem. Jest taki podobny do swojego
ojca. Znowu całą noc będę miał niekończące się koszmary. Z tego właśnie powodu,
mimo zmęczenia, nie miałem ochoty kłaść się do łóżka. Usiadłem w wygodnym
fotelu przed kominkiem z lampką wina w dłoni. Miałem nadzieję, że alkohol
trochę uspokoi moje skołatane nerwy. Cały czas uporczywie powracała do mnie
myśl, że ten piękny, młody mężczyzna nie jest mi tak zupełnie obcy. Już gdzieś
go widziałem. Takich niesamowitych, zielonych jak wiosenna łąka oczu się nie
zapomina. Nawet nie wiedziałem kiedy zapadłem w niespokojną drzemkę. Zaczęły
napływać wspomnienia z tej strasznej nocy, kiedy Karel dowiedział się o mojej
zdradzie. I nagle mnie olśniło! Już wiem kim jest ten chłopak! Przed oczyma
stanęła mi niewinna, przerażona buzia dziecka…
,,- Papo…. zabijesz go! Przestań!- usłyszałem w
mojej głowie zatarte przez czas słowa. Wykrzywiona szaleństwem twarz cesarza .A
potem uderzenie, rozpaczliwy okrzyk bólu i szczuplutkie ciało chłopca osuwające się po ścianie. Z jego
rozbitej skroni popłynęła obficie krew.’’
Przebudziłem
się gwałtownie cały zlany zimnym potem. Miałem wrażenie, że coś nagle
odblokowało się w mojej pamięci. To przecież jest mój mały anioł! Tylko on z
całego dworu okazał mi odrobinę współczucia. Więcej stanął odważnie w mojej
obronie i drogo za to zapłacił. Był wtedy taki drobniutki i delikatny jak
porcelanowa laleczka. Przez krótką chwilę myślałem wtedy, że Karel go zabił.
Teraz to
wrażliwe dziecko zamieniło się już w
mężczyznę. Alain powtarzałem w myślach jego imię. Pasuje do niego.
Dumne, melodyjne, słodkie takie jak powinno być. Jego matka wybrała mądrze.
Ciekawe ile pozostało w nim z tamtego chłopca? Czy posiada jeszcze, po tylu
latach lawirowania wśród dworskich intryg i zdrad, jakąś odrobina
człowieczeństwa? Widziałem co z mojego męża zrobiło życie w niesamowitym
bogactwie i nieograniczona praktycznie
władza. Czy Alain okaże się takim samym potworem co jego ojciec?
………………………………………………………………………………………………………………………..
Rano nie
mogłem się przebudzić. Miałem straszną migrenę. Każdy ruch powodował zawroty
głowy i potworny ból. Zażyłem jakąś tabletkę i z trudem zwlokłem się z
posłania. Muszę porozmawiać z Ilzą. Pomoże przygotować mi się do wieczornego
spotkania z cesarzem. Już po kwadransie siedziałem przy stole razem z siostrą i
popijałem kawę ze śmietanką.
-Skrzaciku,
mam do ciebie prośbę. Zabaw się dla mnie w szpiega i dowiedz się co tylko
możesz na temat naszego władcy. Chodzi głównie o sprawy prywatne. Co lubi, z
kim sypia i tym podobne. Poradzisz sobie? Nie chcę się zbytnio rzucać w oczy a
ciebie nie znają.
-Nie ma
sprawy, zaraz się tym zajmę. Ty lepiej doprowadź się do porządku. Wyglądasz
strasznie. Miałeś ciężką noc? Andre wykończysz się. Załatw tu szybko swoje
sprawy i wracajmy do domu.
-Postaram
się. Ilzo, tylko te informację będą mi potrzebne na osiemnastą. Pośpiesz się,
to ważne. Muszę być przygotowany.
-Nie martw
się. Wiesz, że na mnie możesz polegać- dziewczyna wstała, uśmiechnęła się do
mnie i ruszyła w stronę drzwi.-Czekaj na mnie, wrócę na obiad. I weź długą
relaksująca kąpiel braciszku. Musisz wieczorem atrakcyjnie wyglądać, a może
wyjdzie ci coś więcej niż tylko zemsta.
- Co ty
sugerujesz przewrotna pannico? – zawołałem udając bardziej oburzonego niż
byłem.
-Zauważyłeś,
że ten cały Alain to niezły kąsek? Takie słodkie ciasteczko, wprost do
schrupania. Ciekawe, woli chłopców czy dziewczynki?- roześmiała się ta psotnica
i uciekła uchylając się zwinnie przed rzuconą w nią twardą poduchą.
………………………………………………………………………………………………………………………..
Dobiegała
już osiemnasta, a ja jeszcze nie byłem gotowy. Przerzucałem sterty ciuchów z
jednej strony na drugą i nie potrafiłem na nic się zdecydować. Jedne były zbyt
obcisłe, inne za bardzo strojne nic nie wydawało mi się odpowiednie na
spotkanie z cesarzem. Ilza cicho zapukała, weszła do pokoju i roześmiała się
widząc potworny bałagan jaki zrobiłem w sypialni.
-Braciszku,
stroisz się jak panna przed swoją pierwszą randką.
Z Karelowi-
Eh ty, czy ty zawsze musisz z czymś tak głupim wyskoczyć. To ważna wizyta w
interesach. Chcę się dobrze prezentować- wydąłem usta urażony.
- Jasne,
jasne. Pomogę cie. Nie możesz przecież zawieść swojego fana -spojrzała na mnie
rozbawiona nie wiadomo z jakiego powodu.
-O czym ty u
licha mówisz skrzaciku?
- No nie mów
mi, że nie zauważyłeś że mu się podobasz! Nawet ty nie możesz być taki obłudny.
-Nie mam
pojęcia, o co ci chodzi?- spojrzałem na nią niewinnie.
- I nie
zauważyłeś jak się zaczerwienił, kiedy całowałeś do po ręce? Lizałeś go o wiele
dłużej, niż by tego wymagał protokół. Ależ z ciebie kłamczuszek Andre!
- Bądź już
cicho, ty ciekawska sroko. Pomóż się mi lepiej ubrać i zdaj raport z
dzisiejszych poszukiwań.
- No to
posłuchaj. Historia jest dość dziwna i kończy się wielką awanturą. Podobno jak
wieść gminna niesie z cesarzem jest coś nie tak. Mam tu na myśli sprawy
sypialniane. Nie wziął sobie żadnych konkubin po osiągnięciu pełnoletniości jak
to jest w zwyczaju. Nie miewa też kochanków. Wszyscy zgodnie twierdzą, że jest całkowicie
oziębły jeśli chodzi o te sprawy. Co się kłoci z moimi obserwacjami podczas
audiencji. Wydaje mi się, że z chłopaka jest niezły aktor i wodzi ich
wszystkich za nos. Faktem jest, przynajmniej według dworzan, że Alain nie sypia
z nikim. Twierdzą, że jest jeszcze dziewicą, co wydaje mi się nieprawdopodobne.
Taki przystojny, bogaty dzieciak miałby nie mieć nikogo. To przecież jest dwór.
Normalnie, to polowaliby na niego jak na złotorogiego jelenia i w końcu komuś
by się udało. I jest jeszcze coś. Nie wiem na ile w tym prawdy. Podobno jego
matka Fanna ,dobrze ją znasz, to jedna z konkubin zmarłego cesarza, postanowiła
rozwiązać ten problem. Namówiła lokaja syna, by podał mu w jedzeniu narkotyk,
działający stymulująco na libido. Podobno był to jakiś niezawodny środek na
potencję. Sprowadziła profesjonalne kurtyzany, kobiety i mężczyzn do wyboru. Tymczasem
Alain chociaż mocno oszołomiony, oparł się działaniu leku, a na drugi dzień
zrobił im straszną awanturę przed całym dworem. Lokaj został zwolniony i odesłany
na wieś, a do matki chłopak się do tej pory nie odzywa. To było podobno kilka
miesięcy temu. To by było na tyle z miejscowych plotek. A to ważne. Zupełnie
bym zapomniała. Ten wyrzucony kamerdyner, to ten sam który służył Karelowi. Ma
na imię chyba Samuel. Musimy to wykorzystać, że jest teraz w niełasce. Może
puści nieco farbę. A teraz koniec już tych plotek. Ubieraj się zaraz musisz
wyjść-Ilza zaczęła we mnie rzucać kolejnymi częściami garderoby. Zdałem się na
jej gust, na którym nigdy się nie zawiodłem. Już po chwili byłem gotowy do
wyjścia. Przyczesałem jeszcze rozpuszczone na ramiona złotobrązowe, kręcone
włosy i podążyłem na umówione spotkanie.
……………………………………………………………………………………………………………………..
Cesarz stał
przed kominkiem z lampką wina w dłoni. Patrzył zamyślony w strzelające wysoko
płomienie. Jasne, lśniące, długie włosy miał spięte na karku jadeitową spinką
wspaniale podkreślającą szmaragdowy kolor jego oczu. Usłyszawszy moje kroki na
miękkim dywanie natychmiast się odwrócił. Ukłoniłem się i spojrzałem na niego
zaciekawiony.
- Hrabio,
spóźniłeś się. Już myślałem, że się rozmyśliłeś. Moi dworzanie nie przywitali
cię zbyt entuzjastycznie. Nie masz wobec nas żadnych zobowiązań. Zastanawiam
się więc, co cię skłoniło do udzielenia nam pomocy?
- Mam do
zaproponowania waszej wysokości prosty interes. Swego rodzaju wymianę towarową.
Jeśli się zgodzisz dobijemy targu. Moje usługi w zamian za obietnicę na piśmie.
-Mów, robi
się coraz bardziej interesująco- powiedział chłodno cesarz.
- Chcę
sprawiedliwości. Przed laty zostałem oskarżony, o coś czego nie uczyniłem.
Skazano mnie bez procesu. Nie miałem możliwości udowodnić swojej niewinności.
Pozwolisz mi tu zamieszkać i przeprowadzić śledztwo. Kiedy zbiorę materiały
przekaże je wybranemu przez nas wspólnie bezstronnemu sądowi. Winni zostaną
ukarani godnie z obowiązującym prawem.
- Wiele ode
mnie wymagasz Andre, mam nadzieję, że mogę tak do ciebie mówić. W twoją sprawę
zamieszani są najprawdopodobniej bardzo ustosunkowani ludzie. Ale wiesz co?
Niektórzy z nich są i na mojej czarnej liście. Pomogę ci tylko wtedy, gdy
będziesz miał niezbite dowody ich winy. Oczywiście, że podpiszę stosowne
oświadczenie- Alain usiadł na kanapie zakładając nogę na nogę. Usiadłem na jej
drugim końcu uważnie mu się przyglądając.
- Mam coś na
nosie?- zapytał zmieszany natarczywością mojego wzroku.
- Skądże
wasza wysokość. Zmieniłeś się przez te wszystkie lata. Wyrosłeś na pięknego
mężczyznę. Nie rozumiem, skąd te wszystkie fantastyczne plotki krążące po
pałacu.
- Nie wiem o
które ci chodzi? Jest ich tak wiele. Jedne głupsze od drugich-uśmiechnął się do
mnie pokazując szereg drobnych, perłowych ząbków.
-
Najsmakowitsze były te o twojej oziębłości i domniemanym dziewictwie- wypaliłem
zaskakując swoją bezczelnością samego siebie.
- Widzę, że
odrobiłeś zadanie-zarumienił się nieco chłopak-A co byś powiedział gdyby to
była prawda, Andre?- powiedział patrząc mi głęboko w oczy .
- Niemożliwe,
żeby taki atrakcyjny mężczyzna nie znalazł sobie nikogo interesującego. Masz tu
ogromny wybór panie. Wystarczy tylko się rozejrzeć- powiedziałem zbity z tropu
jego szczerością.
- Dobrze
wiesz w jakiej atmosferze upływało moje dzieciństwo. Gwałty, przemoc były dla
mnie codziennością. Widziałem, jak mój ojciec znęca się nad swoimi kolejnymi
kochankami traktując ich gorzej niż zwierzęta. Nawet się z tym specjalnie nie
krył. Wiesz, że kiedyś kazał się mi nawet przyglądać, kiedy brutalnie brał jakiegoś chłopca. A to
co wyprawiał z tobą, całkowicie zabiło we mnie jakąkolwiek ochotę na seks.
Widziałem twoje łzy, jak próbowałeś się zasłonić, jak z nim walczyłeś do końca
dumny i niezłomny. Nigdy tego nie zapomniałem, Andre. Często w nocy widzę
twarze torturowanych przez niego ludzi. Potem przez kilka dni boję się zasnąć-
jego cichy, smutny głos wiercił dziurę w mojej świadomości. Docierał aż na samo
dno duszy.- Czyżby to była prawda? Może
on rzeczywiście też jest ofiarą szaleństwa Karela? Muszę to przemyśleć!
-Myślę, że
już czas żebyś zapomniał o przeszłości wasza wysokość- uśmiechnąłem się do
niego szczerze.-I nie wierzę w tę twoją sławną oziębłość.
- Nie
oszukuj się Andre. Nie odczuwam pociągu seksualnego. To udowodnione. Matka od
lat próbowała z tym walczyć bojąc się o los naszego rodu. Potrzebuję przecież
następcy- pokręcił głową.
- Założymy
się? Mogę ci natychmiast to udowodnić, jeśli mi na to pozwolisz. Nie martw się,
nie zrobię niczego drastycznego. A nagrodę wybiorę sobie sam - zwróciłem się do
niego z psotnymi błyskami w oczach.
-Nie wiem co
ci chodzi po głowie i wątpię czy to mi się spodoba- odpowiedział z wahaniem w
głosie.
- Panie,
gdzie się podziała twoja odwaga? Czyżby ten mały chłopiec, który odważył się
stawić czoła swojemu szalonemu ojcu już nie istniał?- podpuszczałem go z pełną
świadomością.
- Niech ci
będzie. Pokaż co potrafisz!
- Podaj mi
swoją rękę- rzuciłem łagodnie, tańcząc w duchu kankana z radości. Podał mi ją z
ociąganiem, płochliwy jak leśne zwierzątko. Ująłem ją odwracając dłonią do góry
i zacząłem delikatnie muskać ustami patrząc mu prosto w oczy. Miał taką
aksamitną, białą skórę. Polizałem ją chcąc poznać jej smak. Widziałem jak
próbuje się opanować. Zagryza z
determinacją różowe usteczka. Mimo tego zdradliwy rumieniec zaczął wpełzać na
jego blade policzki. Posuwałem się wargami do góry, aż dotarłem do nadgarstka.
Poczułem jak jego puls przyspiesza coraz gwałtowniej. Jego źrenice rozszerzyły
się, oddech przyspieszył i chyba byłem zbyt natarczywy, bo przestraszony swoją
reakcją wyrwał mi gwałtownie rękę.
- No i jak?
Wygrałem?- zapytałem z bezczelnym uśmieszkiem. Z przyjemnością patrząc w jego
nieco zamglone, zielone oczęta.
- Myślę, że
powinieneś już iść, hrabio- powiedział chłodno, dając mi wyraźnie do
zrozumienia, że przekroczyłem dopuszczalną granicę.
-Rzeczywiście
jest już późno. Przyjemnych snów panie. Jutro zgłoszę się po moją nagrodę –
rzuciłem niezrażony jego lodowatym tonem. W odpowiedzi usłyszałem obrażone
prychnięcie i cesarz zadzierając do góry nos wyszedł z pokoju pozostawiając
mnie samego. -Prawdę mówiąc dla mnie,
wyglądało to raczej na ucieczkę. Muszę pomyśleć i nieco zrewidować moje plany.-Wesoło
pogwizdując ruszyłem do domu, pragnąc omówić nową sytuację z Ilzą. No i
oczywiście się spakować, bo od jutra zamierzałem zamieszkać w pałacu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)