czwartek, 19 lipca 2012

Rozdział 24


Chyba zdajecie sobie sprawę, że to opowiadanie zmierza powoli do końca? Bardzo się do niego przywiązałam i będzie mi ogromnie trudno się z nim rozstać.

Siedziałem przy stole w jadalni i grzebałem smętnie w talerzu. Od kilku dni nie miałem apetytu. Mój ukochany małżonek kompletnie mnie ignorował. Nie zjawiał się nawet na posiłki. Jego smukła sylwetka mignęła mi tylko kilka razy z daleka. Ten mały drań skutecznie  mnie unikał, co w tak dużym zamku nie było rzeczą trudną. Widziałem jak cierpi i cierpiałem razem z nim. Nie mogłem już patrzeć na jego smutną buzię. Zupełnie stracił do mnie zaufanie. Co będzie jak przestanie mnie kochać? Nie chciałem sobie tego nawet wyobrażać. Tęskniłem za nim jak szalony, a moje ciało pragnęło go ze wszystkich sił. Kiedy przypominałem sobie jak potrafił być czuły, jak tulił się do mnie i wzdychał mi do ucha chciało mi się płakać. Muszę coś zrobić inaczej niedługo zwariuję. Nie przeżyję ponownie straty ukochanej osoby.
- Andre, zbudź się wreszcie – odezwała się Ilza. - Nie możesz tego dłużej tolerować. Alain nie pojawił się na żadnym posiłku odkąd do nas przybył. Tace z jego pokoju wracają ledwie tknięte. Uparty chłopak jeszcze się rozchoruje i będzie to twoja wina.
- No pewnie. Teraz zwal całą winę na mnie. To ja podły mąż- tyran zamknąłem go w sypialni i głodzę aby skruszał – odparłem nieco oburzony jej tokiem myślenia.
- To nie gadaj po próżnicy, tylko szybko coś wymyśl.
- Dobrze, już dobrze – wstałem od stołu – zaraz wracam. Zaczekaj tu na mnie. – Wprost z jadalni udałem się do apartamentu mojego zbuntowanego małżonka. Oczywiście drzwi były zamknięte na klucz. Nie kłopotałem się pukaniem. Skoro to ja jestem ten zły, nie muszę się przed nikim tłumaczyć ze swojego zachowania. Walnąłem więc pierwszym czarem jaki przyszedł mi do głowy i dębowe wrota z hukiem runęły do przodu. Alain nieco wystraszony wybiegł z sypialni i spojrzał na mnie zaskoczony.
- Nie przejmuj się skarbie. To tylko ja, twój domowy wróg i ciemiężca – widząc, że zamierza zbiec do pokoju złapałem go mocno za rękę. Nie mogłem oderwać oczu od jego zgrabnego ciała. Moje własne, jak tylko poczuło jego ciepło zapłonęło w mgnieniu oka. – Mam do ciebie kilka słów i czy tego chcesz czy nie, musisz ich wysłuchać.
- Odczep się łajdaku i wracaj snuć swoje pokrętne plany – warknęło do mnie moje kochanie przygryzając czerwone usteczka i wbijając jednocześnie wzrok  w mój brzuch, widoczny w rozpiętej dołem koszuli.
- Posłuchaj słoneczko. Od dzisiaj chcę cię widzieć na wszystkich posiłkach w jadalni. Cokolwiek byś nie powiedział jesteśmy teraz rodziną i będziemy jadać wspólnie. Jeśli wieczorem nie zobaczę cię na kolacji, przyjdę tutaj i przytargam cię siłą. A taki zimny drań jak ja, nie będzie miał problemu ze spraniem twojego małego tyłeczka i przytarganiem cię na dół jak worek kartofli. Służba będzie miała o czym plotkować przez kilka miesięcy – posłałem mu przesłodzony uśmiech i spokojnie wyszedłem z apartamentu. Wróciłem do siostry w dużo lepszym humorze. Widziałem, że pomimo iż był na mnie nadal wściekły nie omieszkał się błądzić wzrokiem po mojej sylwetce. Robił to chyba bezwiednie, ale jednak dało mi to do myślenia. Nie tylko ja cierpiałem w celibacie. Mój namiętny aniołek też chyba miał z tym problemy. Alain jak na takiego niewinnego chłopaka obdarzony był naprawdę sporym temperamentem. Nieraz miałem okazję się o tym przekonać. Ciekawe jak długo wytrwa w swoim uporze. Może nie wszystko jeszcze stracone. Zasiadłem za stołem i z apetytem zacząłem zajadać kurze udka.
- I jak poszły negocjacje? – zapytała zaciekawiona Ilza.
- Przekonasz się wieczorem – uśmiechnąłem się do niej przekornie.
- Znowu wymyśliłeś coś niemądrego, prawda? Tylko nie przesadź i postaraj się nie wyprowadzić swojego męża za bardzo z równowagi.
…………………………………………………………………………

W ten sposób przez kilka następnych dni jadaliśmy posiłki w napiętej atmosferze i prawdziwie grobowej ciszy. Siedzieliśmy z Alainem naprzeciwko siebie i za każdym razem jak na mnie spojrzał, sztyletował mnie wzrokiem. Tymczasem ja nosiłem coraz bardziej obcisłe i wyzywające szatki, na widok których prychał wyniośle i natychmiast odwracał wzrok. Kilka razy złapałem go jak przygląda mi się ukradkiem. Poczerwieniał wtedy na twarzy i szybko spuścił oczy. Natomiast moja niepoprawna siostra doskonale się bawiła w naszym towarzystwie. Uśmiech wprost nie schodził jej z twarzy. Miałem wrażenie, że siedzi w teatrze i śledzi wielce emocjonującą sztukę. Po jakimś czasie doszedłem do wniosku, że należy wprowadzić do gry nowy element. Nie mogę popadać w rutynę, bo mój śliczny małżonek  jeszcze za bardzo się przyzwyczai do sytuacji, a wtedy nici z moich planów i będę skazany na prace ręczne do końca moich dni. Podczas któregoś kolejnego posiłku omiotłem wzrokiem moją małą rodzinkę i wyjawiłem swoje plany.
- Wczoraj zatrudniłem sekretarza. Czy będziecie mieli coś przeciw temu, aby jadł z nami posiłki? Biedaczek nie zna tu nikogo – odezwałem się grzecznie patrząc na oboje.
- Nie mam pojęcia po co pytasz? Ja i tak nie mam tu nic do powiedzenia – odparł chłodno Alain. Ten miły moment wybrał sobie mój nowy pracownik na wkroczenie do jadalni. Wszyscy jak na komendę odwróciliśmy głowy, a było na co popatrzeć. Chłopak był naprawdę śliczny. Smukły, drobnej, ale harmonijnej budowy z długimi do ramion kasztanowymi lokami  i wielkimi, sarnimi oczyma. Wybrałem go nie tylko ze względu na wygląd. Dzieciak był bardzo  inteligentny. Skończył szkołę z najwyższymi notami. Doskonale znał się na swojej pracy. Nikt więc niczego nie będzie mógł mi zarzucić. Ukłonił się uprzejmie, a ja wskazałem mu miejsce obok siebie.
- Mam na imię Seren i będę od dzisiaj pracował dla hrabiego – uśmiechnął się do mnie nieśmiało, zupełnie nie zwracając uwagi na pozostałych biesiadników. Usiadł skromnie na brzeżku krzesła i nie spuszczał ze mnie wzroku.
- Będzie nam bardzo miło gościć w naszym domu kogoś nowego – odezwała się Ilza i posłała mi domyślne spojrzenie. Ta dziewczyna to prawdziwy diabeł w spódnicy. Zna mnie zbyt dobrze. Oby tylko z czymś się nie wyrwała. Natomiast Alain skinął tylko milcząco głową. Widać było, że przybysz niezbyt przypadł mu do gustu.
- To moja siostra Ilza,  a to mój mąż Alain – przedstawiłem swoją rodzinkę. Seren tylko rzucił na nich okiem, by natychmiast powrócić do pełnej uwielbienia kontemplacji mojej osoby. O tak. Z pewnością był idealny do moich planów. Chłopak najwyraźniej już był mną zauroczony. Widziałem jak mąż z niedowierzaniem obserwuje zachowanie dzieciaka. Nie odezwał się jednak ani słowem. Zacisną tylko palce na widelcu, który w końcu pękł z cichym trzaskiem. Zaskoczony Alain popatrzył to na połamany sztuciec, to na swoją dłoń i zaczerwienił się okropnie. Zerknął na mnie dyskretnie czy zauważyłem cała akcję, ale ja szybko spuściłem wzrok na talerz z niewinnym wyrazem twarzy. – Dobra nasza, cieszyłem się jak dziecko w duszy. Maleństwu zaczynają puszczać nerwy. Jeszcze kilka takich akcji, a w końcu straci panowanie nad sobą i ujawni swoje prawdziwe uczucia. Właściwie to nie musiałem kiwnąć nawet palcem. Obaj chłopcy dzielnie odwalali za mnie całą robotę.
…………………………………………………………………………
Miałem naprawdę paskudną noc. Nie tylko śniły mi się koszmary, ale pod wpływem stresu i niepewności powróciły zmory przeszłości. Znowu przeżywałem od nowa swoje pierwsze małżeństwo. Widziałem nad sobą wykrzywioną gniewem i pogardą twarz Karela, kiedy gwałcił mnie i lżył strasznymi słowami. Obudziłem się cały zlany zimnym potem i do rana leżałem z otwartymi oczyma bojąc się je zamknąć. Z trudem zwlokłem się o świcie z łóżka. Zawsze tak było. Kiedy były mąż nawiedzał mnie w snach przez kilka dni miałem potem okropną depresję. Spojrzałem w lustro i zobaczyłem bladą, wymizerowaną twarz z wielkimi cieniami pod smutnymi oczami. - No tak – westchnąłem do siebie – konkursu piękności to ja bym dzisiaj nie wygrał. – Poczułem w lewej ręce paskudne mrowienie. Musiałem na niej leżeć i teraz była cała zdrętwiała. Miałem problemy z myciem i ubieraniem się. Wkroczyłem więc do wspólnego z Alainem saloniku, łączącego nasze apartamenty, w rozpiętej koszuli. Za cholerę nie mogłem zapiąć tych małych, srebrnych guziczków. W tym samym momencie do pokoju wszedł naburmuszony jak zwykle Alain, a przez drugie drzwi  mój nowy sekretarz. Mąż obrzucił zdziwionym wzrokiem mój niechlujny strój.
- Czy mógłbyś mi pomóc? – poprosiłem wskazując wzrokiem na nieposłuszne guziki.
- Nie jestem twoim lokajem – odparł wyniośle chłopak przyglądając mi się jednak uważnie.
- Oh pozwolisz hrabio, że ja ci pomogę? – Seren rzucił się do przodu zwinnie wymijając Alaina nieomieszkając się posłać mu tryumfującego spojrzenia. Zaczął sprawnie zapinać mi koszulę wpatrując się przy tym z zachwytem w moją odsłoniętą klatkę piersiową. W pierwszym momencie wzdrygałem się z obrzydzeniem kiedy jego palce dotknęły mojej skóry. Nocny koszmar nadal gdzieś tkwił w skołatanej głowie. Zacisnąłem jednak usta i pozwoliłem mu kontynuować dzieło.
- Mam kilka pytań dotyczących pracy – odezwał się sekretarz.
- Myślę że to może poczekać, aż zjem śniadanie – uśmiechnąłem się do dzieciaka uprzejmie odsuwając się od niego. W lot zrozumiał moją aluzję i kłaniając się wyszedł z pokoju. Zacząłem nieporadnie szarpać się od nowa ze swoją garderobą. Alain przez chwilę obserwował mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy. W końcu jednak podszedł do mnie, odsunął delikatnie moje drżące dłonie i zapiał te przeklęte guziki.
- Tylko się nie przyzwyczajaj – mruknął niewyraźnie. – Kiepsko dzisiaj wyglądasz. Czy coś się stało? – wyrwało mu się z ust.
- Nic takiego. Miałem tylko niespokojną noc – uśmiechnąłem się słysząc troskę w jego głosie.
- Jak to nic? Trzęsą ci się ręce – przyglądał mi się podejrzliwie.
- Czy mogę się do ciebie przytulić?  - odpowiedziałem pytaniem na pytanie. Złapałem go w tali, odwróciłem tyłem do siebie i przywarłem całym ciałem do jego ciepłych pleców. To było to czego najbardziej potrzebowałem. Jego bliskość natychmiast zaczęła uspokajać moje napięte nerwy. Słodki zapach skóry upajał moje zmysły. Był moim najlepszym lekarstwem na całe zło tego świata. Nie pozwolę mu odejść. Nie mogę. – Możemy tak chwilę postać? Potem znowu będziemy wrogami, jeśli rzeczywiście tego chcesz – wyszeptałem do jego różowiejącego z każdą chwilą coraz mocniej uszka.




3 komentarze:

  1. O kurczę kurczę kurczę! Jak mogłaś przerwać w takim momencie! Proszę, dodaj JUŻ DZISIAJ awet następy rozdzial!
    Szkoda że to opowiadanie się koczy, ale niestety widać to już z daleka... mam adzieję, że będziesz miała pomysły jeszcze na jakieś inne, albo na drugą część tego :-)
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały rozdział:) Tak, szkoda że to prawie koniec, mam jedank nadzieje na szczęśliwe zakończenie. Pisz mimo to szybko, bo nie mogę się doczekać dalszego ciągu:) Dużo weny:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie przerywa się w taki perfidny sposób! Ale szkoda, że już do prawie koniec. Niestety widać to z daleka... Mam nadzieję jednak ze fajnie to zakończysz, zaspokajajac nasz głod, i jakiś epilogik będzie np. rok później czy coś, by nas usatysfakcjonować i to ładnie zakończyć :-)
    Dodaj szybko następny rozdział, już się nie mogę doczekać, by się dowiedzieć, jak za tą gatkę zareaguje nasz były cesarzyk!

    OdpowiedzUsuń