środa, 25 lipca 2012

Rozdział 25 + Epilog


Odepchnął mnie. Odepchnął mnie i wyszedł nie obdarzywszy ani jednym cieplejszym spojrzeniem. On chyba rzeczywiście przestał mnie lubić. Uraziłem jego dumę, zniszczyłem zaufanie. Sprowadziłem go tutaj podstępem wbrew jego woli. Kochał mnie jak twierdził od dziecięcych lat. Pewnie po prostu jego wyobrażenie  o mojej osobie w skonfrontowaniu z rzeczywistością zwyczajnie poległo. Nie jestem romantycznym bohaterem o jakim marzył. Nie mogę Alaina tutaj trzymać siłą. Będę musiał pozwolić mu odejść. Za bardzo kocham tego słodkiego chłopaka, abym pozwolił mu dłużej cierpieć. Jest jeszcze taki młody. Za kilka miesięcy zapomni o mnie i o całej sprawie. Znajdzie kogoś, kto będzie wart jego miłości. Jestem już stary i zgorzkniały. Nie zasługuję na niego. To nic, że tak bardzo boli. Być może moje serce nie wytrzyma takiej straty, ale szczęście mojego męża jest najważniejsze. Przeżyłem już swoje, tymczasem on dopiero wkracza w dorosłe życie. Muszę jakoś ułatwić mu odejście. Nie zniósłbym gdyby został ze mną z litości. Przed chwilą miałem tego próbkę. Widział, że jestem smutny i zareagował instynktownie. Kiedy jednak chciałem się do niego zbliżyć odtrącił mnie z pogardą.
Od tej pory atmosfera podczas naszych posiłków nieco uległa zmianie. To ja byłem tym, który milczał i odpowiadał monosylabami. Widziałem coraz bardziej zaniepokojone spojrzenia Ilzy i Alaina. Próbowali mnie zagadywać, ale odpowiadałem monosylabami.Nowy sekretarz natomiast skakał wokół mnie jak najlepszy lokaj. Dwoił się i troił. Chodził za mną krok w krok i wprost spijał każde słowo z moich ust. Spełniał natychmiast wszystkie życzenia, nawet te, których nie wypowiedziałem. Zdawałem sobie sprawę jak bardzo drażni swoim zachowaniem Alaina, ale było mi to na rękę. Jeśli chcę, aby to zamierzam zrobić było wiarygodne, ten namolny chłopak bardzo mi w tym pomoże. Ilza obserwowała mnie przez jakiś czas, aż w końcu nie wytrzymała i któregoś dnia wtargnęła do mojego gabinetu, jednym gestem wyrzucając z niego niezadowolonego Serena.
- Co ty wyprawiasz idioto?! – wrzasnęła prosto w moją twarz. – Robisz wszystko, by to małżeństwo zakończyło się katastrofą.
- Nie wtrącaj się. Zrobię to co uznam za stosowne. To moje życie  – powiedziałem do niej spokojnie, chyba zbyt spokojnie.
- Andre nigdy nie uwierzę, że tak szybko przestałeś go kochać. Nie jesteś osobą, która łatwo skacze z kwiatka na kwiatek.
- Kobieto ja już dostałem to co chciałem i na tym koniec. Zemściłem się na rodzinie cesarskiej i odzyskałem honor. Ten mały głuptas przestał więc mi być potrzebny – stwierdziłem chłodno patrząc jej wyzywająco w oczy. – Nie zniosę dłużej jego obecności w tym domu. Za bardzo przypomina mi swojego ojca. Widziałam jak siostra otwiera szeroko oczy ze zdumienia i zgrozy.
- Andre nie poznaję cię. Nigdy taki nie byłeś – szepnęła smutno.
- A może ty po prostu wcale mnie nie znasz? Zmieniłem się siostrzyczko, a ty nawet tego nie zauważyłaś. – kątem oka obserwowałem ukrywającego się za rozłożystą palmą w korytarzu, Alaina. Mam nadzieję, że wszystko dokładnie słyszał. Teraz znienawidzi mnie na zawsze. W jego oczach na zawsze pozostanę kłamcą, oszustem i zdrajcą wykorzystującym jego naiwność. Tak będzie lepiej. Bez trudu wyrzuci mnie ze swojego serca i pamięci. Gorzej będzie z Ilzą. Ona zna mnie jak nikt inny.
……………………………………………………………………
Przez następnych kilka dni podczas posiłków odzywał się już tylko Seren. Tymczasem cała nasza trójka obserwowała się w milczeniu. Schudłem strasznie przez ten czas. Nie mogłem niczego przełknąć. Mieszałem łyżką po talerzu i przesuwałem jedzenie tam i z powrotem. Pewnego dnia po kolacji mój mąż położył mi rękę na ramieniu i poprosił o chwilę rozmowy. Cały w środku struchlałem. A więc to dzisiaj? W reszcie nadeszła ta przerażająca chwila której oczekiwałem i niesamowicie się bałem. Widziałem w jego pięknych oczach ogromną determinację i upór. Z pewnością zaraz poprosi mnie o rozwód. Weszliśmy do naszego wspólnego saloniku. Podszedłem nonszalanckim krokiem do fotela i wygodnie się, a nim rozsiadłem. Moje głupie serce szarpało się jak oszalałe, ja jednak starałem się wyglądać na jak najbardziej obojętnego i wyluzowanego.
- Nie Andre. Chodźmy do mojej sypialni. Jeśli się nie mylę to nie upłynie nawet dziesięć minut jak wtargnie tutaj twój niezawodny sekretarz – spojrzałem na niego zaskoczony widząc jak kieruje się do swojego pokoju.
- Oczywiście jak wolisz. Wszystko mi jedno gdzie odbędziemy tą rozmowę – rzuciłem zimno i podążyłem za nim. Zatrzasnął za nami drzwi i zamknął je na klucz. Zachowywał się coraz dziwniej. Nie miałem pojęcia do czego zmierza. Stanął naprzeciwko mnie i patrząc mi głęboko w oczy stwierdził.
- A więc mnie nie kochasz, dokonałeś wendetty, a teraz chcesz się mnie pozbyć? Czy dobrze wszystko zrozumiałem kochany mężu – powoli przybliżał się do mnie z coraz bardziej z groźną miną. Chcąc nie chcąc musiałem cofać się do tyłu. Niestety przestrzeń szybko się skończyła. Zatrzymałem się. Poczułem za sobą łóżko Alaina. Niespodziewanie mój drobny małżonek pchnął mnie silnie na pościel. Padłem jak długi po czym odsunąłem się najdalej jak mogłem. Usiadłem, plecami opierając się o zagłówek. Alain z nieodgadnioną miną ulokował się na moich udach. Nagle rzucił jakieś nieznane mi zaklęcie, które umocowało moje dłonie do kolumienek łóżka. Zostałem kompletnie unieruchomiony.
- I co ? Masz zamiar pobawić się w swojego ojca – odezwałem się brutalnie.
- Nie mój drogi! Nie próbuj mną manipulować. Teraz, to ty udowodnisz mi, jak bardzo mnie nienawidzisz – pstryknął palcami, a nasze ubrania zniknęły. Spojrzał na mnie z nieśmiałym uśmiechem, zarumienił się i zaczął mnie delikatnie całować. Umiejętnie pobudzał moje spragnione ciało schodząc ustami coraz niżej.
- To tylko fizjologia – broniłem się resztkami sił – każdy by tak zareagował.
- Fizjologia powiadasz? I dlatego tak od razu ci stanął? – zapytał podstępnie Alain oblizując różowe wargi. Wziął do ręki mojego penisa i zaczął go pieścić posuwistymi ruchami.
- Oczywiście, że tak – szedłem w zaparte. – Aaa..cholera.
- Andre, czy ty mnie masz za głupka? Nie jestem dzieckiem za jakie mnie uważasz i dobrze cię znam. Ubzdurałeś sobie coś głupiego i strugasz bohatera. Ogłaszam koniec działań wojennych – sięgnął do stojącego na stoliczku żelu i nawilżył paluszki. Natarł nimi najpierw  mojego członka, a potem wepchnął je sobie do dziurki powoli rozciągając zaciśnięte mięśnie.
- Co ty chcesz zrobić? – wbrew swojej woli pożerałem go wzrokiem, a oczy nieomal nie wypadły mi z orbit.
- Przelecę cię. Nigdy tego nie robiłem, więc musisz mi wybaczyć brak wprawy – ten mały drań cały w rozkosznych rumieńcach złapał za mojego penisa i wepchnął go sobie do środka. Usiadł na mnie postękując i kręcąc tyłeczkiem. – Oooch.. nie wiedziałem, że to takie przyjemne. Dlaczego wcześniej nie wypróbowaliśmy tej pozycji? Aaach… - jęczał z doznawanej przyjemności, a ja zacząłem dygotać od powstrzymywanej namiętności.
- Aaalain – wyjąkałem i zabrzmiało to niezbyt stanowczo zważywszy na sytuację – nic w ten sposób nie osiągniesz.
- Nie?  Och… głębiej. Użyj trochę siły... I tu się mylisz kochanie. Mogę to robić całą noc, a jak będzie trzeba to i dłużej. Jeszcze przed świtem powiesz mi prawdę i będziesz skamlał o wybaczenie. – moje biodra zaczęły same unosić się i opadać wychodząc mu naprzeciw. Wystarczyło kilka mocnych pchnięć by doszedł z głośnym okrzykiem. Położył się na mojej piersi z ogromnym bananem na twarzy.
- No i nic nie pozostało z twoich planów – stwierdziłem z satysfakcją. – Poza tym ja wcale nie osiągnąłem spełnienia.
- Poczekaj chwileczkę Andre. Ty wyraźnie mnie nie doceniasz. To nie koniec, to dopiero początek – usiadł i sięgnął pod łóżku po jakąś grubą księgę. Przed oczami mignął mi jego jędrny tyłeczek. Niestety mogłem się tylko pogapić. Nadal byłem przywiązany do łóżka. – Zobacz – usłyszałem słodziutki głosik – to podręcznik do seksu. Są tutaj bardzo szczegółowe zdjęcia. Mogę cię ujeżdżać na wiele sposobów. Zawsze to ty dyktowałeś w sypialni warunki. Dzisiaj mam niepowtarzalną okazję wypróbować je wszystkie. Od czego by tu zacząć – zaczął z poważną minką przeglądać tomiszcze.
- Wwszystkie – wydukałem słabym głosem – Chcesz mnie zabić?  
- Jesteś przecież młodym, zdrowym facetem i odrobina seksu na pewno ci nie zaszkodzi – rozsunął szeroko moje uda i włożył między nie swoją głowę.
- O…odrobina? – wyszeptałem drżąco. Chuchnął prosto w sączącą perłowe krople dziurkę.
- Ciekawe jak to smakuje? – ostrożnie polizał główkę mojego członka. – Och, zrobił się ogromny – wziął go głęboko ust. – Wiesz, hm…to całkiem podniecające.
- Oż kurwa – nie wytrzymałem i wytrysnąłem w jego utalentowane wargi wijąc się w ekstazie. I wierzcie lub nie, robił to przez całą noc. Najwidoczniej seksualne eksperymenty bardzo mu się spodobały. Dotrzymał słowa. Wrzeszczałem, jęczałem, skomlałem i błagałem. Nad ranem byłem zupełnie wykończony. Wyznałem mu prawdę i padałem na twarz. Ze słodkim uśmiechem rozwiązał mi ręce i czule pogłaskał mnie po policzku.
- Wiesz Andre, jak będziesz jeszcze chciał przedyskutować ze mną jakąś sprawę, to sypialnia rzeczywiście jest do tego najlepszym miejscem. Wiesz, że cię kocham, prawda? – przytulił się do mnie i zasnął w ciągu kilku sekund. Okazało się, że to ja jestem największym głupkiem w rodzinie. Zupełnie opacznie zrozumiałem zachowanie Alaina i stąd moje problemy. Zamiast jak dorosły przedyskutować to z nim, postanowiłem wszystko załatwić na własną rękę. Następnego dnia ustaliliśmy, że w razie jakichkolwiek nieporozumień będziemy o nich ze sobą otwarcie rozmawiać. Alain jednak chyba nie do końca mi zaufał, bo podręcznik do seksu trzyma nadal pod swoim łóżkiem.
……………………………………………………………………

Epilog

Kilka miesięcy później siedziałem sobie spokojnie w gabinecie i podpisywałem ostanie raporty. Chciałem zapiąć wszystko na ostatni guzik przed wyjazdem na wakacje. Alain strasznie się napalił. Gadał o tym bez przerwy od kilku tygodni jak nakręcony. Wczoraj nieco źle się poczuł więc dzisiejszego ranka wysłałem go do lekarza. Nie chciałem, aby udał się w długą podróż z niewyleczonym rozstrojem żołądka. Nadął się, ale zbytnio nie protestował. Mdłości musiały mu więc porządnie dokuczać. Nagle drzwi się otworzyły i uderzyły z hukiem o ścianę. Mój, jeszcze godzinę temu słodziutki małżonek, rzucił się na mnie,chwycił mnie za gardło, postawił na nogi i pchnął na ścianę aż jęknęło.
- Ale o co chodzi? – zdołałem wychrypieć, widząc dziką furię w jego oczach.- - -Najpierw ci go obetnę, a potem porozmawiamy – spojrzał wymownie na mojego penisa i sięgnął po nóż do papieru. Dzięki bogom nie udało się mu go dosięgnąć.
- Kochanie czym się tak zdenerwowałeś? – udało mi się w końcu oderwać od mojej zmaltretowanej szyi jego dłonie.
- Mieliśmy jechać na wakacje, a teraz nic z tego – zobaczyłem  jak jego oczy zalśniły podejrzanie.
- Płaczesz? – wziąłem go na ręce i usiadłem z nim na fotelu. – Weź głęboki oddech i wytłumacz mi o co chodzi.
- Dobrze - złość gdzieś z niego wyparowała i zastąpił ją smutek. – Pamiętasz jak zawsze powtarzałeś, żebym się nie przejmował, bo męskie ciąże są bardzo rzadkie, a ty nas dobrze zabezpieczasz. Kłamałeś draniu – załapał mnie za ucho i boleśnie pociągnął.
- Zaraz, zaraz, to przecież szczera prawda – patrzyłem na niego baranim wzrokiem zupełnie nie rozumiejąc do czego zmierza.
- Ładna mi prawda. To w takim razie co to jest? – złapał mnie za rękę i przycisnął ją do swojego brzucha. – Cud czy wiatropylna ciąża?
- Eeee… ciąża? Niemożliwe – stwierdziłem idiotycznie, bo mój mózg odmówił właśnie posłuszeństwa. Potem zerwałem się gwałtownie fotela i teraz z kolei ja postawiłem męża pod ścianą. Osunąłem się przed nim na kolana i przyłożyłem ucho poniżej jego pępka.
- Naprawdę tam jesteś malutki? – pogłaskałem delikatnie gładką skórę. Usłyszałem za plecami czyjeś kroki, ale było mi wszystko jedno kto to jest. Teraz miałem coś ważniejszego do ustalenia. – Jesteś chłopcem czy dziewczynką?
- Mamy wyjść? Robicie coś dziwnego? – rozległ się rozbawiony głos mojej siostry.
- Nie przejmuj się – odezwał się Alain – to tylko twój brat zwariował jeszcze bardziej. Co robisz bałwanie, nie klej się tak do mnie.
- Wiesz, po namyśle sądzę, że mogłem się jednak raz czy dwa zapomnieć zabezpieczyć – poczułem jak smukłe palce chłopaka wczepiają się w moją czuprynę i szarpią z całej siły.
- To będą bliźniaki Casanowo, a może nawet trojaczki – usłyszałem pełen złośliwej satysfakcji głos Alaina, zanim wszystko pogrążyło się w mroku. Podobno cucili mnie dosyć długo, a ja kilkakrotnie otwierałem oczy, jęczałem – bliźniaki – i padałem ponownie na ziemię.

..............................................................................................................

Dziękuję wszystkim czytelnikom, którzy mnie wspierali i dzielnie dotrwali do tego rozdziału. Zawsze mi smutno jak kończę jakąś historię. Czuję się tak, jakbym właśnie pożegnała kilku dobrych przyjaciół. Mam nadzieję, że wam się podobało.














14 komentarzy:

  1. Podobało się, nawet bardzo się podobało. Będę bardzo tęsknić za nimi. Jednak wierzę w Ciebie, bohaterowie Twoich pozostałych opowiadań napewno zapewnią nam mnóstwo wrażeń. Życzę weny i pozdrawiam * IVE

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniałe,, ale szkoda, że to już koniec,, tak bardzo lubiłam to opko,że na pewno jeszcze do niego wrócę ^^
    Bianka jesteś niesamowita,, twoje opowiadania wręcz wciągają, że ma się ochotę je czytać po kilka razy dziennie każdy rozdział ^^
    Czekam na kolejne rozdziały reszty opowiadań..
    Ja sama też postaram się jak najszybciej poukładać i wstawiać już nowe rozdziały <3
    Nie bij nie gryź,, wiem że już tyle czasu każe wam czekać :(
    Twoja Maru<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Eh... Może jakaś kontynuacja o bracie alaina - nowym cesarzu? dI nasi bohaterowie będą się czasem przewijać? Przyjeżdżać znaczy się? A on będzie miał jakaś histroie i jakiegoś kohanka? Może tak... Małżeństwo zaaranżowane? Proszę, napisz coś takiego! Uwielbiam małżeństwa zaaranżowane!

    PS Kocham to opowiadanie, świetny koniec :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. wiesz co.. świetnie piszesz i ja sb tak marzę żebyś zrobiła twincest między bliźniakami, które urodzi Alain <3
    ah to by było piękne!
    czekam na kolejne opowiadania (proszę o ten twincest! *.*) ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Wspaniały koniec nieziemskiego opowiadania. Były tam takie zawirowania że głowa boli ale dzięki temu podobalo mi się jeszcze bardziej i szkoda że to koniec. Ale kto wie może jeszcze wrółcisz do bohaterów albo ich dzieci:) Dużo weny i chęci na przyszłe historie:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dopiero teraz przeczytałam to opowiadanie, ale od razu całość jednego dnia. Było świetne! Rozdziały długie i prawie bezbłędne. Akcja utrzymana w odpowiednim tempie. Już się zabrałam za następne historie;) Moje oczy chyba się zbuntują po takiej dawce czytania na komputerze...
    Ostatnia scena z cuceniem zwaliła mnie z nóg;) To się tatuś załatwił.
    gnose

    OdpowiedzUsuń
  7. Oczywiście, że możesz podać link, w żadnym wypadku sie nie sprzeciwiam, a nawet byłabym wdzięczna. Twoje opowiadania doczytam niebawem, narazie mam mało czasu wolnego, ale sądzę, że niedługo nadejdzie nprzerwa i znajdę troche czasu. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. wspaniałe opowiadanie! pisałam już na twoim blogu, na którym piszesz "Małżeństwo z rozsądku" co sądzę o twoim stylu pisania, ale powtórzę: rewelacyjny! tyle co uśmiałam się przy twoich opowiadaniach nie śmiałam się już dawno, błagam, pisz dalej i pozwól mi się cieszyć tym, co wychodzi spod twoich klawiszy:)

    Nana

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo sympatyczne! Mimo cięższych momentów szalenie śmieszne i optymistyczne. Gratuluję! Pozdrawiam i życzę gigant-weny!

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej,
    opowiadanie bardo mi się spodobało, wspaniale wszystko przedstawiłaś, bardzo polubiłam postać Andre, wiele przeszedł, ale jest w końcu szczęśliwy. Bardzo mi się smutno zrobiło, że go Kareal nie wysłuchał i uwierzył we wszystko służbie... Czasami miałam nadzieję, że ta śmierć cesarza jest tylko udawana, to znaczy, że jednak przeżył. Ale takie zakończenie mi się bardzo podoba... końcówka z ciąża Alain'a, może jakaś mała kontynuacja, jak dalej się wszystko potoczyło?
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  11. Boskie najbardziej końcowy wers opowiadania : )

    OdpowiedzUsuń
  12. Kolejne twoje opowiadanie, w które bardzo się wciągnęłam i czytałam z wielkim zaangażowaniem. Miałam bardzo mieszane uczucia co do Karela. Na samym początku go lubiłam, po tej historii z narkotyzacją, znienawidziłam, ale... Koniec, końców stanęło na tym, że bardzo mi go szkoda. Biedny, chory człowiek. Szkoda, że tak się to wszystko potoczyło i Andre musiał tyle wycierpieć. Grrr... Durne babska.
    Ale wszystko dobrze się skończyło, więc jestem zadowolona. Cesarz jest przesłodki, jak takie malutkie, cieplutkie zwierzątko. Fajnie, że z czasem pokazuje pazurki i jakby nie patrzeć zaczyna panować nad swoim semiszczem. Oj tak, my seme to mamy ciężki żywot.
    Świetne opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Na początku bylam zła... No bo ktora dziewczynka nie uwielbia Kopciuszka? A tu taka smutna historia, ale jak pojawił się Alain to mi złość przeszła... Czytałam wcześniej że to jedno z pierwszych opowiadań, ale moim skromnym zdaniem to takie samo arcydzieło jak i następne... Masz talent do przyciągania, wciągania czytelnika i wywoływania rumieńców na twarzy :D Idę dalej podziwiać twoje dzieła :()

    OdpowiedzUsuń
  14. Mi osobiście to opowiadanie się podobało (tak jak wszystkie inne ;) :D ) i nawet w niektórych momentach się popłakałam np. Gdy Andre poszedł na grób swojego byłego męża, zaczął do niego mówić i jeszcze do tego wybaczył mu wszystkie krzywdy jakie wyrządził mu za życia. jeśli ktoś by mnie tak traktował przez prawie całe życie po prostu nie dałabym rady, jeszcze jak powiedział, że ludzie nie dali szansy ich miłości to już w ogóle było mi tak stasznie smutno :( ........ na szczęście wszystko dobrze się skończyło i naprawdę bardzo polubiłam Alaina, był świetną postacią :D
    No cóż teraz już tylko mam nadzieję, że szybko dodasz nowy rozdział ,,Znamienia ciemnośc" bo jestem strasznie ciekawa co będzie dalej ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń