Odepchnął mnie.
Odepchnął mnie i wyszedł nie obdarzywszy ani jednym cieplejszym spojrzeniem. On
chyba rzeczywiście przestał mnie lubić. Uraziłem jego dumę, zniszczyłem
zaufanie. Sprowadziłem go tutaj podstępem wbrew jego woli. Kochał mnie jak
twierdził od dziecięcych lat. Pewnie po prostu jego wyobrażenie o mojej osobie w skonfrontowaniu z rzeczywistością
zwyczajnie poległo. Nie jestem romantycznym bohaterem o jakim marzył. Nie mogę
Alaina tutaj trzymać siłą. Będę musiał pozwolić mu odejść. Za bardzo kocham
tego słodkiego chłopaka, abym pozwolił mu dłużej cierpieć. Jest jeszcze taki
młody. Za kilka miesięcy zapomni o mnie i o całej sprawie. Znajdzie kogoś, kto
będzie wart jego miłości. Jestem już stary i zgorzkniały. Nie zasługuję na
niego. To nic, że tak bardzo boli. Być może moje serce nie wytrzyma takiej
straty, ale szczęście mojego męża jest najważniejsze. Przeżyłem już swoje,
tymczasem on dopiero wkracza w dorosłe życie. Muszę jakoś ułatwić mu odejście.
Nie zniósłbym gdyby został ze mną z litości. Przed chwilą miałem tego próbkę.
Widział, że jestem smutny i zareagował instynktownie. Kiedy jednak chciałem się
do niego zbliżyć odtrącił mnie z pogardą.
Od tej pory atmosfera
podczas naszych posiłków nieco uległa zmianie. To ja byłem tym, który milczał i
odpowiadał monosylabami. Widziałem coraz bardziej zaniepokojone spojrzenia Ilzy
i Alaina. Próbowali mnie zagadywać, ale odpowiadałem monosylabami.Nowy sekretarz
natomiast skakał wokół mnie jak najlepszy lokaj. Dwoił się i troił. Chodził za
mną krok w krok i wprost spijał każde słowo z moich ust. Spełniał natychmiast
wszystkie życzenia, nawet te, których nie wypowiedziałem. Zdawałem sobie sprawę
jak bardzo drażni swoim zachowaniem Alaina, ale było mi to na rękę. Jeśli chcę,
aby to zamierzam zrobić było wiarygodne, ten namolny chłopak bardzo mi w tym
pomoże. Ilza obserwowała mnie przez jakiś czas, aż w końcu nie wytrzymała i
któregoś dnia wtargnęła do mojego gabinetu, jednym gestem wyrzucając z niego
niezadowolonego Serena.
- Co ty wyprawiasz
idioto?! – wrzasnęła prosto w moją twarz. – Robisz wszystko, by to małżeństwo
zakończyło się katastrofą.
- Nie wtrącaj się.
Zrobię to co uznam za stosowne. To moje życie
– powiedziałem do niej spokojnie, chyba zbyt spokojnie.
- Andre nigdy nie
uwierzę, że tak szybko przestałeś go kochać. Nie jesteś osobą, która łatwo
skacze z kwiatka na kwiatek.
- Kobieto ja już
dostałem to co chciałem i na tym koniec. Zemściłem się na rodzinie cesarskiej i
odzyskałem honor. Ten mały głuptas przestał więc mi być potrzebny –
stwierdziłem chłodno patrząc jej wyzywająco w oczy. – Nie zniosę dłużej jego
obecności w tym domu. Za bardzo przypomina mi swojego ojca. Widziałam jak
siostra otwiera szeroko oczy ze zdumienia i zgrozy.
- Andre nie poznaję
cię. Nigdy taki nie byłeś – szepnęła smutno.
- A może ty po prostu
wcale mnie nie znasz? Zmieniłem się siostrzyczko, a ty nawet tego nie
zauważyłaś. – kątem oka obserwowałem ukrywającego się za rozłożystą palmą w
korytarzu, Alaina. Mam nadzieję, że wszystko dokładnie słyszał. Teraz
znienawidzi mnie na zawsze. W jego oczach na zawsze pozostanę kłamcą, oszustem
i zdrajcą wykorzystującym jego naiwność. Tak będzie lepiej. Bez trudu wyrzuci
mnie ze swojego serca i pamięci. Gorzej będzie z Ilzą. Ona zna mnie jak nikt
inny.
……………………………………………………………………
Przez następnych kilka
dni podczas posiłków odzywał się już tylko Seren. Tymczasem cała nasza trójka
obserwowała się w milczeniu. Schudłem strasznie przez ten czas. Nie mogłem
niczego przełknąć. Mieszałem łyżką po talerzu i przesuwałem jedzenie tam i z
powrotem. Pewnego dnia po kolacji mój mąż położył mi rękę na ramieniu i
poprosił o chwilę rozmowy. Cały w środku struchlałem. A więc to dzisiaj? W
reszcie nadeszła ta przerażająca chwila której oczekiwałem i niesamowicie się
bałem. Widziałem w jego pięknych oczach ogromną determinację i upór. Z
pewnością zaraz poprosi mnie o rozwód. Weszliśmy do naszego wspólnego saloniku.
Podszedłem nonszalanckim krokiem do fotela i wygodnie się, a nim rozsiadłem.
Moje głupie serce szarpało się jak oszalałe, ja jednak starałem się wyglądać na
jak najbardziej obojętnego i wyluzowanego.
- Nie Andre. Chodźmy
do mojej sypialni. Jeśli się nie mylę to nie upłynie nawet dziesięć minut jak
wtargnie tutaj twój niezawodny sekretarz – spojrzałem na niego zaskoczony
widząc jak kieruje się do swojego pokoju.
- Oczywiście jak
wolisz. Wszystko mi jedno gdzie odbędziemy tą rozmowę – rzuciłem zimno i
podążyłem za nim. Zatrzasnął za nami drzwi i zamknął je na klucz. Zachowywał
się coraz dziwniej. Nie miałem pojęcia do czego zmierza. Stanął naprzeciwko
mnie i patrząc mi głęboko w oczy stwierdził.
- A więc mnie nie
kochasz, dokonałeś wendetty, a teraz chcesz się mnie pozbyć? Czy dobrze
wszystko zrozumiałem kochany mężu – powoli przybliżał się do mnie z coraz
bardziej z groźną miną. Chcąc nie chcąc musiałem cofać się do tyłu. Niestety
przestrzeń szybko się skończyła. Zatrzymałem się. Poczułem za sobą łóżko
Alaina. Niespodziewanie mój drobny małżonek pchnął mnie silnie na pościel. Padłem
jak długi po czym odsunąłem się najdalej jak mogłem. Usiadłem, plecami
opierając się o zagłówek. Alain z nieodgadnioną miną ulokował się na moich
udach. Nagle rzucił jakieś nieznane mi zaklęcie, które umocowało moje dłonie do
kolumienek łóżka. Zostałem kompletnie unieruchomiony.
- I co ? Masz zamiar
pobawić się w swojego ojca – odezwałem się brutalnie.
- Nie mój drogi! Nie
próbuj mną manipulować. Teraz, to ty udowodnisz mi, jak bardzo mnie
nienawidzisz – pstryknął palcami, a nasze ubrania zniknęły. Spojrzał na mnie z
nieśmiałym uśmiechem, zarumienił się i zaczął mnie delikatnie całować.
Umiejętnie pobudzał moje spragnione ciało schodząc ustami coraz niżej.
- To tylko fizjologia
– broniłem się resztkami sił – każdy by tak zareagował.
- Fizjologia
powiadasz? I dlatego tak od razu ci stanął? – zapytał podstępnie Alain
oblizując różowe wargi. Wziął do ręki mojego penisa i zaczął go pieścić
posuwistymi ruchami.
- Oczywiście, że tak –
szedłem w zaparte. – Aaa..cholera.
- Andre, czy ty mnie
masz za głupka? Nie jestem dzieckiem za jakie mnie uważasz i dobrze cię znam.
Ubzdurałeś sobie coś głupiego i strugasz bohatera. Ogłaszam koniec działań
wojennych – sięgnął do stojącego na stoliczku żelu i nawilżył paluszki. Natarł
nimi najpierw mojego członka, a potem
wepchnął je sobie do dziurki powoli rozciągając zaciśnięte mięśnie.
- Co ty chcesz zrobić?
– wbrew swojej woli pożerałem go wzrokiem, a oczy nieomal nie wypadły mi z
orbit.
- Przelecę cię. Nigdy
tego nie robiłem, więc musisz mi wybaczyć brak wprawy – ten mały drań cały w
rozkosznych rumieńcach złapał za mojego penisa i wepchnął go sobie do środka.
Usiadł na mnie postękując i kręcąc tyłeczkiem. – Oooch.. nie wiedziałem, że to
takie przyjemne. Dlaczego wcześniej nie wypróbowaliśmy tej pozycji? Aaach… -
jęczał z doznawanej przyjemności, a ja zacząłem dygotać od powstrzymywanej
namiętności.
- Aaalain – wyjąkałem
i zabrzmiało to niezbyt stanowczo zważywszy na sytuację – nic w ten sposób nie
osiągniesz.
- Nie? Och… głębiej. Użyj trochę siły... I tu się
mylisz kochanie. Mogę to robić całą noc, a jak będzie trzeba to i dłużej.
Jeszcze przed świtem powiesz mi prawdę i będziesz skamlał o wybaczenie. – moje
biodra zaczęły same unosić się i opadać wychodząc mu naprzeciw. Wystarczyło
kilka mocnych pchnięć by doszedł z głośnym okrzykiem. Położył się na mojej
piersi z ogromnym bananem na twarzy.
- No i nic nie
pozostało z twoich planów – stwierdziłem z satysfakcją. – Poza tym ja wcale nie
osiągnąłem spełnienia.
- Poczekaj chwileczkę
Andre. Ty wyraźnie mnie nie doceniasz. To nie koniec, to dopiero początek –
usiadł i sięgnął pod łóżku po jakąś grubą księgę. Przed oczami mignął mi jego
jędrny tyłeczek. Niestety mogłem się tylko pogapić. Nadal byłem przywiązany do
łóżka. – Zobacz – usłyszałem słodziutki głosik – to podręcznik do seksu. Są
tutaj bardzo szczegółowe zdjęcia. Mogę cię ujeżdżać na wiele sposobów. Zawsze
to ty dyktowałeś w sypialni warunki. Dzisiaj mam niepowtarzalną okazję
wypróbować je wszystkie. Od czego by tu zacząć – zaczął z poważną minką
przeglądać tomiszcze.
- Wwszystkie –
wydukałem słabym głosem – Chcesz mnie zabić?
- Jesteś przecież
młodym, zdrowym facetem i odrobina seksu na pewno ci nie zaszkodzi – rozsunął
szeroko moje uda i włożył między nie swoją głowę.
- O…odrobina? – wyszeptałem
drżąco. Chuchnął prosto w sączącą perłowe krople dziurkę.
- Ciekawe jak to
smakuje? – ostrożnie polizał główkę mojego członka. – Och, zrobił się ogromny –
wziął go głęboko ust. – Wiesz, hm…to całkiem podniecające.
- Oż kurwa – nie
wytrzymałem i wytrysnąłem w jego utalentowane wargi wijąc się w ekstazie. I
wierzcie lub nie, robił to przez całą noc. Najwidoczniej seksualne eksperymenty
bardzo mu się spodobały. Dotrzymał słowa. Wrzeszczałem, jęczałem, skomlałem i
błagałem. Nad ranem byłem zupełnie wykończony. Wyznałem mu prawdę i padałem na
twarz. Ze słodkim uśmiechem rozwiązał mi ręce i czule pogłaskał mnie po
policzku.
- Wiesz Andre, jak
będziesz jeszcze chciał przedyskutować ze mną jakąś sprawę, to sypialnia
rzeczywiście jest do tego najlepszym miejscem. Wiesz, że cię kocham, prawda? –
przytulił się do mnie i zasnął w ciągu kilku sekund. Okazało się, że to ja
jestem największym głupkiem w rodzinie. Zupełnie opacznie zrozumiałem
zachowanie Alaina i stąd moje problemy. Zamiast jak dorosły przedyskutować to z
nim, postanowiłem wszystko załatwić na własną rękę. Następnego dnia
ustaliliśmy, że w razie jakichkolwiek nieporozumień będziemy o nich ze sobą
otwarcie rozmawiać. Alain jednak chyba nie do końca mi zaufał, bo podręcznik do
seksu trzyma nadal pod swoim łóżkiem.
……………………………………………………………………
Epilog
Kilka miesięcy później
siedziałem sobie spokojnie w gabinecie i podpisywałem ostanie raporty. Chciałem
zapiąć wszystko na ostatni guzik przed wyjazdem na wakacje. Alain strasznie się
napalił. Gadał o tym bez przerwy od kilku tygodni jak nakręcony. Wczoraj nieco
źle się poczuł więc dzisiejszego ranka wysłałem go do lekarza. Nie chciałem,
aby udał się w długą podróż z niewyleczonym rozstrojem żołądka. Nadął się, ale
zbytnio nie protestował. Mdłości musiały mu więc porządnie dokuczać. Nagle
drzwi się otworzyły i uderzyły z hukiem o ścianę. Mój, jeszcze godzinę temu
słodziutki małżonek, rzucił się na mnie,chwycił mnie za gardło, postawił na nogi i pchnął na
ścianę aż jęknęło.
- Ale o co chodzi? –
zdołałem wychrypieć, widząc dziką furię w jego oczach.- - -Najpierw ci go
obetnę, a potem porozmawiamy – spojrzał wymownie na mojego penisa i sięgnął po
nóż do papieru. Dzięki bogom nie udało się mu go dosięgnąć.
- Kochanie czym się
tak zdenerwowałeś? – udało mi się w końcu oderwać od mojej zmaltretowanej szyi
jego dłonie.
- Mieliśmy jechać na wakacje, a teraz nic z tego –
zobaczyłem jak jego oczy zalśniły
podejrzanie.
- Płaczesz? – wziąłem go na ręce i usiadłem z nim na fotelu.
– Weź głęboki oddech i wytłumacz mi o co chodzi.
- Dobrze - złość gdzieś z niego wyparowała i zastąpił ją
smutek. – Pamiętasz jak zawsze powtarzałeś, żebym się nie przejmował, bo męskie
ciąże są bardzo rzadkie, a ty nas dobrze zabezpieczasz. Kłamałeś draniu –
załapał mnie za ucho i boleśnie pociągnął.
- Zaraz, zaraz, to przecież szczera prawda – patrzyłem na
niego baranim wzrokiem zupełnie nie rozumiejąc do czego zmierza.
- Ładna mi prawda. To w takim razie co to jest? – złapał
mnie za rękę i przycisnął ją do swojego brzucha. – Cud czy wiatropylna ciąża?
- Eeee… ciąża? Niemożliwe – stwierdziłem idiotycznie, bo mój
mózg odmówił właśnie posłuszeństwa. Potem zerwałem się gwałtownie fotela i
teraz z kolei ja postawiłem męża pod ścianą. Osunąłem się przed nim na kolana i
przyłożyłem ucho poniżej jego pępka.
- Naprawdę tam jesteś malutki? – pogłaskałem delikatnie
gładką skórę. Usłyszałem za plecami czyjeś kroki, ale było mi wszystko jedno
kto to jest. Teraz miałem coś ważniejszego do ustalenia. – Jesteś chłopcem czy
dziewczynką?
- Mamy wyjść? Robicie coś dziwnego? – rozległ się rozbawiony
głos mojej siostry.
- Nie przejmuj się – odezwał się Alain – to tylko twój brat
zwariował jeszcze bardziej. Co robisz bałwanie, nie klej się tak do mnie.
- Wiesz, po namyśle sądzę, że mogłem się jednak raz czy dwa
zapomnieć zabezpieczyć – poczułem jak smukłe palce chłopaka wczepiają się w
moją czuprynę i szarpią z całej siły.
- To będą bliźniaki Casanowo, a może nawet trojaczki –
usłyszałem pełen złośliwej satysfakcji głos Alaina, zanim wszystko pogrążyło
się w mroku. Podobno cucili mnie dosyć długo, a ja kilkakrotnie otwierałem oczy,
jęczałem – bliźniaki – i padałem ponownie na ziemię.
..............................................................................................................
Dziękuję wszystkim czytelnikom, którzy mnie wspierali i dzielnie dotrwali do tego rozdziału. Zawsze mi smutno jak kończę jakąś historię. Czuję się tak, jakbym właśnie pożegnała kilku dobrych przyjaciół. Mam nadzieję, że wam się podobało.