Minęło kilka
dni. Kiedy rano wszedłem do salonu Ilza już tam siedziała i z bardzo poważną
miną wpatrywała się w ekran łącza. Musiała odkryć coś naprawdę ekscytującego,
bo nie odrywała wzroku od monitora. Przywołała mnie gestem i
wskazała miejsce obok siebie.
- Posłuchaj
Andre, odnalazłam grób dziecka. Niestety okazało się, że pani de Witt nas
okłamała. Trumna była wypełniona
kamieniami. No chyba, że ktoś nas uprzedził i ukradł ciało.
- W takim
razie udajmy się do Twierdzy i porozmawiajmy z nią jeszcze raz. Otworzę portal,
którym przeniesiemy się od razu na miejsce – odparłem zaskoczony obrotem
sprawy. Wykonałem kilka zawiłych gestów i przed nami pojawiła się świetlista
brama. Weszliśmy w nią razem z siostrą od razu trafiając wprost do jadalni w
naszym domu. Za dużym dębowym stołem siedziała Katy wraz z naszą ciotką i piły
poranną kawkę wymieniając miejscowe ploteczki.
- Pani de
Witt zapraszam do gabinetu. Mamy do pani ważną sprawę – skinąłem na
zaniepokojoną kobietę. Kiedy tylko drzwi się zamknęły za całą naszą trójką, poprosiłem ją, aby usiadła.
- Myślę, że
tajemnica się wydała – odezwała się znienacka Katy.
- Bardzo mi przykro, że nie powiedziała nam
pani prawdy – odezwałem się chłodno.
- Nie
okłamałam was, chcąc chronić pewną osobę, zatrzymałam tylko kilka rzeczy dla
siebie.
- Czy wie
pani co się stało z dzieckiem Mirelli? Grób, który odnalazła Ilza był pusty. To
jeden z ważniejszych dowodów w sprawie i bez tego może nam się nie udać
postawić wszystkich winowajców przed sądem.
- Skoro tak
stawia pan sprawę, to opowiem już wszystko - westchnęła Katy – Ale proszę
złożyć magiczną przysięgę, że nikomu nie stanie się krzywda, inaczej nie
dowiecie się ode mnie niczego.
- W porządku
– naciąłem palec swój i Ilzy srebrnym nożykiem. Narysowałem na stole stosowną
runę naszą krwią. Oboje wypowiedzieliśmy formułę przyrzeczenia. –
Teraz możesz już mówić bez obaw.
-
Przepraszam, że tak wam nie ufam, ale ta tajemnica nie dotyczy tylko mnie.
Kiedy pani Mirella poroniła w piątym miesiącu ciąży na świat przyszedł maleńki
chłopczyk. Oddychał tylko przez chwilę. Martwe ciało kazała zakopać w pałacowym
ogrodzie. Owinęłam maleństwo w kocyk i włożyłam do drewnianej skrzyneczki.
Poszłam z nią do parku w najmniej uczęszczane miejsce. Wykopałam niewielką jamę
i miałam pochować dziecko, ale coś mnie tknęło, aby jeszcze raz na nie
spojrzeć. Otworzyłam wieko i jakie było moje zdumienie kiedy zobaczyłam otwarte
niebieskie oczka. Chłopczyk żył, miał sine usteczka i oddychał nieregularnie,
ale jego ciałko było ciepłe. Takie kruszyny zazwyczaj szybko umierają. Ale ja
nie jestem potworem. Nie miałabym sumienia skrzywdzić takiej drobiny. Włożyłam
więc do kasetki parę kamieni, zasypałam ją i oznaczyłam miejsce. Dziecko
natomiast zaniosłam do pobliskiego zakonu księżyca. Tamtejsi uzdrowiciele
zajęli się nim troskliwie i przyrzekli dotrzymać tajemnicy.
- Więc
chłopczyk żyje?
-
Oczywiście, że tak! Mnisi uratowali malca. Ma na imię Rafael i wszystko z nim w
porządku. Nadal mieszka w klasztorze i pobiera tam nauki. Wyrósł na ślicznego i
mądrego młodzieńca. Ma już piętnaście lat.
- Możemy go
zobaczyć? – zapytała Ilza.
- Nie widzę
przeszkód. Ale jest jeszcze coś, o czym nie wiecie. Ta głupia Mirella była
przekonana, że to jest potomek Velana, ponieważ to z nim najczęściej się
spotykała.Zakonnicy zrobili jednak badania i okazało się, że chłopak jest synem cesarza Karela. Ta
kretynka się pomyliła.
- Na
boginię, a to niespodzianka! Jak ja to powiem Alainowi? – jęknąłem i złapałem się za głowę.
- Pomyśl
Andre, jak bardzo ułatwi to twoje plany! Ten dzieciak to zrządzenie losu –
odezwała się z zadowoleniem w głosie Ilza. - Bardziej bym się martwiła, jak
wieść o nieznanym księciu przyjmą obywatele Sheridanu.
……………………………………………………………………………………
Wieczorem
wróciliśmy do pałacu. Wysłałem do cesarza wiadomość, że muszę pilnie z nim
porozmawiać. Dostałem odpowiedź, że postara jeszcze dzisiaj znaleźć odrobinę
czasu dla mnie. Niestety będzie wolny dopiero o bardzo późnej porze. Czekałem
więc na niego w małym saloniku przed płonącym kominkiem. Znudzony położyłem się
na puszystym dywanie z książką w ręku. W końcu zmęczony pełnym wrażeń dniem
usnąłem. Zbudził mnie łagodny głos Alaina.
- Andre, nie
powinieneś tutaj spać, przeziębisz się.
- Już wstaję
– usiadłem i przetarłem oczy.
- Nie
musisz. Jak jesteś śpiący, to przełóżmy rozmowę na jutro – cesarz uklęknął obok
mnie na podłodze.
- To nie
powinno czekać. Zrobię nam drinki i opowiem całą historię od początku.
- Lepiej
nie, jestem taki wykończony, że upiję się małą ilością alkoholu.
- Uwierz mi,
tego co mam ci do przekazania lepiej nie słuchać na trzeźwo – wstałem i
podszedłem do szafki z napojami. Zarobiłem dwa mocne owocowe koktajle i jeden z
nich podałem Alainowi, który wpatrywał się we mnie z błyszczącymi z ciekawości,
zielonymi ślepkami. Chłopak sięgnął do tyły i rozpiął spinkę więżącą jego
długie, jasne włosy. Platynowe pasma rozsypały się mu na ramiona. Lśniły w
blasku ognia jak najprawdziwszy jedwab. Był taki słodki z tymi podkrążonymi
oczami i uśmiechającymi się do mnie różowymi ustami. Przez chwilę zagapiłem się
na niego, zapominając po co tu jesteśmy.
- Andre,
ocknij się – odezwał się nieśmiało, rumieniąc się na buzi pod moim natarczywym
wzrokiem.
-
Przepraszam, zupełnie straciłem wątek.
-
Zauważyłem. Wiesz, że to niekulturalnie tak się w kogoś wpatrywać.
- Już będę
grzeczny – usiadłem obok niego tak, że stykaliśmy się ramionami. – To dość
długa opowieść. - Przez prawie pół godziny przekazywałem mu wszystko czego się
z Ilzą dowiedzieliśmy. Zareagował nadspodziewanie dobrze na wieść, że ma
przyrodniego brata. Wyraził chęć poznania Rafaela i sprowadzenia go na dwór.
- Nie martw
się, potrafię mu zapewnić bezpieczeństwo. Pani de Witt oraz lokaj ojca Derek niech
lepiej do procesu zostaną u ciebie. Jak
najszybciej załóż sprawę w sądzie i powiadom stróżów prawa. Przekaż materiały
Zakonowi Figli Di Giustizia oni zajmą
się oficjalnym śledztwem. Zebrałeś naprawdę niepodważalne dowody. To będzie
bardzo nieprzyjemny proces dla całej mojej rodziny, ale w końcu trzeba to
zrobić. Od jutra zacznę działać.
- A teraz
możemy przejść do przyjemniejszej części wieczoru – podniosłem go i posadziłem
sobie na kolanach. Przytulił się ufnie do mnie kładąc mi głowę na ramieniu.
Ująłem go z brodę, odwróciłem jego twarz w moją stronę i delikatnie
pocałowałem. – Skarbie, nie zaciskaj warg – wymruczałem mu cicho do
zaczerwienionego uszka. Spełnił moją prośbę natychmiast, cicho wzdychając z przyjemności. Wślizgnąłem się do ciepłego, wilgotnego wnętrza i
zacząłem pieścić jego usta. Splótł swój język z moim w pełnym ognia tańcu namiętności.
Przywarł do mnie całym ciałem ocierając się o mój tors jak kot.
- Dawno nie
mieliśmy czasu dla siebie – wyszeptał, owiewając mój policzek swoim gorącym
oddechem. – Andre, chcę się z tobą kochać – tym wyznaniem zaskoczył mnie tak
bardzo, że nie wiedziałem co mam na nie odpowiedzieć. Nie chciałem skrzywdzić tego
zupełnie niewinnego chłopaka. Może powiedział to pod wpływem chwili?
- Alain,
jesteś tego pewny. Dobrze się zastanów, czy to mi chcesz oddać swoje
dziewictwo. Nie chcę, byś potem oskarżał mnie o wykorzystanie sytuacji. Wypiłeś
dość mocnego drinka – zobaczyłem jak jego piękne oczy napełniają się łzami.
Odwrócił głowę starając się je ukryć.
-
Wiedziałem, wiedziałem, że nie będziesz mnie chciał. Pewnie brzydzisz się mną
ze względu na ojca. Przepraszam za swoje zachowanie. Już nigdy więcej nie będę
ci się narzucał – chłopak usiłował wstać z moich kolan, ale nie pozwoliłem mu
na to. - Puść mnie, nie znoszę litości – źle odczytał moją reakcję.
- Spokojnie
kochanie, błędnie mnie zrozumiałeś i zaraz ci to udowodnię – wziąłem go w
ramiona - Pragnę tylko, żebyś był w pełni świadomy tego co robisz. Poinformuj
swojego lokaja, że wrócisz rano. Nie chcę, aby wszczął alarm, jak nie zastanie
cię w sypialni. – Kiedy tylko skończył rozmawiać z kamerdynerem podszedłem do
niego i wziąłem go na ręce. Pisnął zaskoczony i mocno objął mnie za szyję.
Zawstydzony ukrył twarz na mojej piersi.
- Będziesz
delikatny, prawda? – wyszeptał cichutko.
- Alain
głuptasie, jak mógłbym cię skrzywdzić – postawiłem chłopaka obok łóżka i
zacząłem powoli rozbierać, pieszcząc łagodnie jego ciało tak, aby go nie
przestraszyć. Wiedziałem, że paskudne wspomnienia z dzieciństwa nie pozwoliły
dotąd cieszyć mu się seksem. Większość jego rówieśników miała to już dawno za
sobą. Rozpiąłem mu koszulę i rzuciłem ją na podłogę. Kiedy jednak sięgnąłem do
spodni złapał mnie za rękę.
-Alain,
jeśli zmieniłeś zdanie możesz się jeszcze wycofać – nakryłem jego dłoń swoją
zaciskając nasze palce na jego twardniejącym członku.
- Aaah…-
jęknął chłopak i przywarł ustami do moich ust w pełnym pożądania pocałunku. Nie
chcą przedłużać tej chwili z powodu jego ogromnego zażenowania rzuciłem
zaklęcie pozbawiające nas obu ubrań. Jak tylko poczuł, że jest nagi wskoczył
pod kołdrę i nakrył się nią po sam nos. Widziałem tylko lśniące szmaragdowe
oczy Alaina spoglądające na mnie nieśmiało spod przydługiej grzywki. Rzuciłem
się na łóżko i położyłem po jego lewej stronie. Widziałem, że błądzi łakomym wzrokiem po moim ciele nie mając jednak odwagi
nic zrobić. Przysunąłem się bliżej i zacząłem kąsać go po szyi. Odchylił głowę
do tyłu dając mi lepszy dostęp. Posuwałem się bez pośpiechu w dół liżąc i
całując zaróżowioną, aksamitną skórę. Dotarłem do stwardniałych sutków i
zacząłem je delikatnie ssać. Słyszałem coraz głośniejsze westchnienia Alaina. Złapałem
za brzeg kołdry i pociągłem ją w dół, chcąc odsłonić resztę ciała chłopaka.
Niestety znowu napotkałem na opór. Trzymał rękami za pościel nie pozwalając mi
na żadne manewry. Niewiele myśląc złapałem ostrożnie dłonią za jego
nabrzmiały członek i zacząłem masować go poprzez śliski materiał.
- Skarbie
przestań się ze mną siłować. Pozwól mi zobaczyć jaki jesteś piękny –
wymruczałem do niego niskim zmysłowym głosem.
- Ale… och… ja
zaraz …aaaaaa – jak tylko nacisnąłem mocniej, wypuścił gorący strumień spermy
głośno krzycząc z doznawanej przyjemności. Zaraz potem ponownie zanurkował pod
przykrycie.
- Alain,
udusisz się tam – zawołałem rozbawiony jego postępowaniem. – Wystaw chociaż
nos.
- Andre, tak
mi wstyd. Powinienem zaczekać na ciebie.
- Nie bądź
głuptasem i wyjdź stamtąd – niespodziewanie podniosłem kołdrę i wpełznąłem pod
nią, nakrywając piszczącego chłopaka swoim pobudzonym ciałem. Zacząłem się o
niego ocierać przesuwając się coraz niżej. Zacisnął mocno uda, nie pozwalając
mi się dotykać w najwrażliwsze miejsce.
- Maleńki
rozchyl nóżki i dopuść mnie do siebie. Nie bój się, nie zrobię ci krzywdy –
masowałem jego mięśnie ponownie wzbudzając w jego drobnym ciele pożądanie.
Widziałem jak jego penis twardnieje od nowa i zaczyna sączyć.
- Czy to
będzie bolało? – zapytał mnie niepewnym głosem.
- Postaram
się przygotować cię jak najlepiej, ale musisz mi w tym trochę pomóc – chłopak powoli
rozsunął drżące uda. Ułożyłem się między nimi i zacząłem składać na jego
członku subtelne pocałunki. Dłońmi rozsunąłem mu pośladki. Nawilżyłem zaklęciem
palce i ostrożnie zacząłem wsuwać jeden do środka bacznie obserwując reakcję kochanka.
- Ach… jest
trochę dziwnie, ale nie boli – wysapał ciężko oddychając.
- Będzie
przyjemniej, gdy tylko znajdę twoją prostatę – wepchnąłem głębiej rękę, aż usłyszałem
pełen rozkoszy okrzyk Alaina.
- Och…. jeszcze
– przesunął się w moją stronę bezwstydnie nabijając się na moją dłoń.
- Nie tak
szybko kochanie, bo zrobisz sobie krzywdę – masowałem go od wewnątrz wyrywając
z jego gardła jęki uniesienia. Nawet nie zauważył jak dodałem kolejne palce.
Wyjąłem je po chwili, uniosłem jego nogi do góry i oparłem sobie na ramionach.
Przyłożyłem penisa do śliskiej, rozciągniętej nieco dziurki i pchnąłem, wchodząc
od razu aż po jądra.
- Andre, ty
cholerny draniu to boli! – krzyknął chłopak usiłując się wyrwać.
- Maleńki uspokój
się i oddychaj głęboko. Twoje ciało za chwilę się dostosuje i przestaniesz
odczuwać dyskomfort – chwyciłem jedną dłonią za jego członka i zacząłem go
masować starając się odwrócić uwagę kochanka od nieprzyjemnych doznań. Po
chwili poruszył się na próbę łypiąc na mnie złym okiem. Pchnąłem ponownie
celnie trafiając w ośrodek rozkoszy. Zajęczał i poruszył tyłeczkiem. Wkrótce
opracowaliśmy wspólny rytm. Alain zupełnie zapomniał o wcześniejszych protestach.
Wychodził mi naprzeciw namiętnie
pojękując i popędzając mnie do mocniejszych ruchów. Szybko oboje osiągnęliśmy
ekstazę. Nasze ciała ogarnęły orgazmiczne dreszcze. Doszliśmy razem głośno
krzycząc z przyjemności. Opadłem na łóżko obok niego, objąłem go czule i przygarnąłem do siebie. Przytulił się do mnie bez wahania.
- Andre, to
było piękne, nie mam pojęcia dlaczego tak bardzo się bałem? – wyszeptał mi do
ucha.
- Dobrze, że
tak dzisiaj myślisz, bo jutro możesz zmienić zdanie – uśmiechnąłem się do
niego zagadkowo.
- No coś ty!
– prychnął oburzony – Za kogo ty mnie masz?
- Pożyjemy
zobaczymy – odparłem filozoficznie. Żyłem na tym świecie trochę dłużej od niego,
doskonale wiedziałem, że mam rację. Nie chcąc jednak burzyć nastroju nie
odezwałem się więcej ani słowem. Pocałowałem go tylko w czubek zadartego nosa i
oczyściłem nasze lepiące się ciała zaklęciem. Już po kwadransie szczęśliwi i zaspokojeni obaj spaliśmy w najlepsze.
......................................................................................................................
Figli Di Giustizia - synowie sprawiedliwości
Na coś takiego warto było czekać:) to było świetne. Jak ty to robisz pozostanie dla mnie zagadką chyba do końca życia:) Mam nadzieje że kolejny rozdział będzie szybciej:) Dużo weny:)
OdpowiedzUsuńNo widzisz ^^ Nie było się czym martwić, scena łóżkowa była fantastyczna, przeczytałam ją 3 razy haha *_*
OdpowiedzUsuńTeż jestem ciekawa jak rano zachowa się Alain, czy będzie zawstydzony tym co się stało? A może zły? Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg <3
Twoja Maru ;3
Przeczytałam wszystkie opublikowane dotychczas rozdziały w 3 godziny i targały mną różne emocje. Od złości do żalu, litości, aż po radość. Raz nawet ze śmiechu o mało nie oplułam monitoru herbatą :P Jestem ciekawa co będzie działo się dalej i co rano powie i zrobi Alain :) Z niecierpliwością oczekuje na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Normalnie jestem tak szczęśliwa, że Alain został rozprawiczony przez Andre, że normalnie ledwo siedzę w miejscu. Nie mogę się doczekać tego co zrobi i powie Alain rano, ale powinnam wytrzymać do kolejnej notki. Pozdrawiam cię, życzę zdrówka, dużo czasu na pisanie oraz weny giganta. :*
OdpowiedzUsuńA mi tam się daje, że... No, lepiej żeby nie miał jutro rano żadnej konferencji, gdzie będzie musiał długo siedzieć... Bo wtedy pewnie Alanowi się popamięa :-)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem kiedy powie mu o tym innym księciu. I co się jeszcze stanie. Rozdzialik cudny, wprost CUDOWNY! NIe mogę się doczekać następnego rozdziału, proszę dodaj go szybko :-)
Kisielek